Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Wejściówka donikąd

27-03-2019 21:50 | Autor: Bartosz Zawadzki
Jakość warszawskiego transportu zbiorowego zdecydowanie wzrosła w ubiegłych latach i tendencja ta, co do ogółu, utrzymuje się mimo wielu trudności. Jak to jednak bywa, diabeł tkwi w szczegółach. W modernizowanym i cały czas zmieniającym się Metrze, w jednym punkcie cała idea ułatwiania życia pasażerom natrafiła na wyjątkowo niepodatny grunt. Mowa jest oczywiście o bramkach, barykadujących dostęp do stacji.

Zarząd Transportu Miejskiego realizuje właśnie kolejne zamówienie w tym zakresie – tym razem na wymianę wyjść ewakuacyjnych starego typu, które były chętnie wykorzystywane przez pasażerów do omijania „kołowrotków”. Wedle szacunków, w ten sposób postępowała ponad połowa pasażerów. Zmiana obejmie docelowo 12 stacji pierwszej linii Metra i kosztować będzie podatników ponad 5  150  000 złotych. Warto dodać, że wcześniej pasażerów straszono wysokimi karami, a ZTM uparcie realizuje politykę organizowania kolejnych zasieków na pasażerów. Powodem całej tej walki – z przysłowiowymi wiatrakami – ma być rzekome uszczelnianie systemu biletowego. Takie wytłumaczenie może jednak z wielu powodów zdumiewać. Jako stowarzyszenie PROJEKT URSYNÓW głęboko się z nim nie zgadzamy.

Po pierwsze, osoby bez biletu i tak mają wiele dróg dostania się na peron, a tym samym jazdy na gapę. Budowa „szczelnych” bramek zrodziła konieczność udostępnienia przy wejściach tzw. wejściówek dla osób upoważnionych do darmowych przejazdów. W praktyce, wejściówki pobierają teraz wszyscy pasażerowie, aby uniknąć konieczności wyciągania z toreb swoich kart miejskich. Do dyspozycji gapowiczów pozostają windy, z których skorzystać może każdy, a także na wielu stacjach dalej łatwo przeskoczyć bramki z barierkami.

Po drugie, bramki generują powstawanie… kolejek do Metra. Choć to groteskowe zjawisko ma miejsce głównie na stacjach w centrum miasta lub pozostałych w godzinach szczytu, to wraz z rozwojem drugiej linii oraz – oby tak było – budową linii trzeciej, może przybrać na skali. Jak już zostało wspomniane, czas przejścia osoby przez bramkę wydłuża się znacząco, gdy musi otworzyć plecak czy torebkę, odnaleźć portfel, wyciągnąć z niego kartę miejską i przyłożyć ją do czytnika. Tłum przy bramkach w metrze to ogromne niebezpieczeństwo w momencie wystąpienia zagrożenia i wybuchu paniki.

Co więcej, wystarczy zapytać kilkoro spośród znajomych, aby przekonać się, jak wielu mieszkańców lub bywalców Warszawy posiada już imienny bilet długookresowy. Nie można w imię walki z przejazdami na gapę, coraz rzadziej spotykanymi, utrudniać życia wszystkim. Ze swobodnego dostępu korzystają
w przeważającej większości osoby uprawnione do legalnej podróży. Dlatego jako stowarzyszenie PROJEKT URSYNÓW proponujemy likwidację bramek Metra. Takie rozwiązanie funkcjonuje już w innych europejskich stolicach – chociażby w Pradze, Wiedniu czy Budapeszcie. Wierzymy, że system biletowy może być bardziej racjonalny i lepiej służyć mieszkańcom, którzy od komunikacji miejskiej oczekują przede wszystkim wysokiej jakości i komfortu podróży. Potrzeba do tego przyjaznych dla pasażerów rozwiązań.

Wróć