Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Walka o prezydenturę Warszawy, komitety wyborcze intensywnie szukają podpisów

12-09-2018 23:25 | Autor: Bogusław Lasocki
Zbliżające się wybory samorządowe wywołują coraz większe emocje. Termin ich jest bliski, zaplanowany na 21 października. Komitety wyborcze zostały już zgłoszone i zarejestrowane.

Jednak zgodnie z harmonogramem Państwowej Komisji Wyborczej, poszczególne komitety, zamierzające do 17 września 2018 r. zgłosić kandydatów do rady w gminie, muszą zebrać odpowiednią liczbę podpisów popierających osób, aby zarejestrować listy swoich kandydatów.

Podpisy pod listami to sprawa poważna

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, w przypadku gmin powyżej 20 tys. mieszkańców oraz w dzielnicach Warszawy, komitet chcący zgłosić kandydatów do rady gminy lub rady dzielnicy, musi zebrać przynajmniej 150 podpisów. W przypadku dużych partii lub stowarzyszeń jest to problem niewielki. Wystarczy postawić swoich ludzi w dobrych punktach i cierpliwie zapraszać przechodniów do podpisywania list. Prowadzący aktywną działalność społeczną nie muszą specjalnie agitować, gdyż na swoim terenie są znani. W trudniejszej sytuacji są małe, mniej znane stowarzyszenia czy ugrupowania lokalne, które chcą wylansować swoich przedstawicieli na arenie samorządowej. Chętnych wielu, miejsca mało. Jednak w ostatecznym rozrachunku, uruchamiając dodatkowo krewnych i znajomych, pracując sumiennie i uważnie, zazwyczaj ten pierwszy próg 150 podpisów udaje się pokonać. Uważna praca jest niezbędna, gdyż jakikolwiek błąd we wpisie czy brak lub nieczytelność wymaganych danych, nawet literówka, skutkują nieważnością tego podpisu. Dlatego komitety starają się mieć na wszelki wypadek rezerwę podpisów ponad minimum.

Toteż komitety i członkowie tworzących je podmiotów pracują pełną parą. Codziennie w ruchliwych miejscach Ursynowa można spotkać aktywistów z tablicami i banerami organizacyjnymi, przekonujących przechodniów do złożenia podpisu popierającego listy kandydatów. I tu paradoks – chodzi o poparcie kandydatów w sumie jeszcze nieznanych wyborcom. Zachętą ma być działalność organizacji, czasem jakieś widoczne efekty, ale najczęściej plany, zamiary i wizje. A ursynowianie to naród i nieufny, i już dosyć krnąbrny. Przyglądając się pracy różnych agitatorów wyborczych, szereg razy słyszałem, jak nagabywane osoby odpowiadały pytaniami: „A co konkretnie zrobiliście?, „Nie mówcie o planach ale o efektach!”, „Co to za ludzie, którzy będą na listach?” No ale jednak od czasu do czasu ktoś podpisuje, zwłaszcza jeśli agitator jest rozumny, potrafi zachęcić i odpowiedzieć na pytania. Toteż pierwsze kryterium 150 podpisów, o ile tylko organizatorzy uważnie sprawdzą, dobrze przeliczą głosy i jeszcze zadbają o jakąś nadmiarową rezerwę, raczej nie powinno stanowić bariery zaporowej.

Trzaskowski ciągle na Ursynowie

W innej sytuacji są kandydaci na prezydenta. Ich kampanie trwają już od jakiegoś czasu, a celem bieżącym jest promowanie wizerunku, siebie i własnego programu wobec przyszłych wyborców. I Rafał Trzaskowski, i Patryk Jaki, próbują przebijać się wzajemnie pomysłami i argumentami, wspaniałymi wizjami i obietnicami ich realizacji. Dlatego ważny jest kontakt bezpośredni z wyborcami, bo nic nie działa tak skutecznie, jak słuchanie wypowiedzi. Wiadomo, że czytanie, zwłaszcza dłuższych tekstów, z różnymi argumentami i na dodatek ze zrozumieniem, jest dla wielu osób żmudne i męczące. Dlatego też łatwiej i przyjemniej jest posłuchać bezpośrednio.

Patryk Jaki mieszka w Aninie, Rafał Trzaskowski na Ursynowie, i ta sytuacja stwarza Trzaskowskiemu w kontekście spotkań z wyborcami i mediami wygodniejszą sytuację, z której zresztą skutecznie korzysta.

Każdy z kandydatów ma zaliczone przynajmniej po dwa duże spotkania z ursynowianami. Ale Trzaskowski, mający na trasie wylotowej do centrum po drodze Ursynów, dobrze wykorzystuje tę sytuację, uzyskując "małe punkty" promocyjne, nawet podczas tylko krótkich spotkań czy briefingów dla prasy właśnie na terenie Ursynowa.

Taka sytuacja miała miejsce w ostatnią niedzielę 9 września, gdy dłuższy rajd do Wilanowa i dalej rozpoczął ursynowskim briefingiem w pobliżu przeniesionego tymczasowo Bazarku Na Dołku. Miejsce świetne, bardzo intensywnie uczęszczane w weekendowe dni w godzinach około południowych. Liczni przedstawiciele mediów i efektownie wyglądające stanowiska operatorów kamer telewizyjnych stanowiły idealne tło, przyciągające zawczasu uwagę ludzi. Wśród mediów bardzo liczna grupa działaczy PO z Ursynowa, wraz z burmistrzem, i przedstawiciele koalicjantów Nowoczesnej i Koalicji Obywatelskiej. Wszyscy uśmiechnięci, przyjaźni, rozdając ulotki, zachęcali do podpisywania list popierających Koalicyjny Komitet Wyborczy Platforma-Nowoczesna – Koalicja Obywatelska. I faktycznie, przy kilku stanowiskach z listami ciągle byli jacyś ludzie podpisujący formularze, pomimo że całkiem niemało osób przechodziło obojętnie obok. I sam Rafał Trzaskowski wśród ludzi, również uśmiechnięty, rozdawał ulotki, rozmawiał – i sprawiał pozytywne wrażenie.

Briefing dla mediów i dla ludzi

Punktualnie o godzinie 13 cała świta koalicjantów ustawiła się wokół Trzaskowskiego i mikrofonu i ... nie usłyszeliśmy właściwie nic nowego. Na początek jedno zdanie, że rozszerzyła się Koalicja Obywatelska. A potem kilka wypowiedzi ogólnikowych – informacja, że w całym kraju rozpoczęła się akcja zbierania podpisów, że w Warszawie jesteśmy w każdej dzielnicy i akcję zbierania podpisów będziemy kontynuować. Właściwie nic nowego, znane sprawy, ale tego słuchało się przyjemnie. I najważniejsze: kandydat był wśród ludzi, obywateli, i mówił do niech bezpośrednio. Niby briefing dla mediów, ale wśród licznych przechodniów, którzy z zainteresowaniem przyglądali się i przysłuchiwali temu wydarzeniu. To się liczy i dla wielu osób bezpośrednia obecność kandydata jest ważna i zapewne może wpłynąć już za kilka tygodni na kierunek głosowania. Pytanie ze strony mediów było tylko jedno – dotyczące stosunku Trzaskowskiego do pomysłu Patryka Jakiego stworzenia 19 -tej dzielnicy wzdłuż Wisły, która byłaby miejscem nowoczesnej zabudowy mieszkalnej i rekreacyjnej, terenem spacerowym z obiektami wypoczynku, kawiarenkami, obiektami kulturalnymi.

– Warszawiacy, w przeciwieństwie do mediów, nie pytają mnie o propozycje Patryka Jakiego ale o propozycje dla Warszawy – odpowiedział jakby trochę poirytowany kandydat na prezydenta. – Ta 19. dzielnica już jest, zresztą wczoraj tam byliśmy. To hasło, bo Wisła jest tą 19 -stą dzielnicą. To jest miejsce rekreacji, miejsce spotkań warszawiaków. Wczoraj byliśmy na bulwarach i właśnie tam świętowaliśmy. Jeśli chodzi o propozycję miasta cyfrowego, miasta nowoczesnego, my o tych "nowych propozycjach" mówimy od wielu miesięcy. Proszę zerknąć do mojego programu, takich propozycji już się pojawiło mnóstwo – stwierdził Rafał Trzaskowski, kończąc briefing. Oklaski, zadowoleni ludzie, uśmiechnięte twarze, podobało się. Znów rozdawanie ulotek, przyjazne rozmowy. Tym się zdobywa ludzi, oni tak lubią. To tylko 'małe punkty', ale jeśli jest ich więcej, mogą stać się przysłowiowym języczkiem u wagi.

Ursynowski "Hyde Park" dla aktywnych

Rafał Trzaskowski z kilkoma osobami odjechał na kolejne spotkanie wyborcze do Wilanowa, natomiast w ursynowskim "Hyde Parku", bo chyba tak najlepiej można określić teren w pobliżu Bazarku Na Dołku, członkowie PO wraz z koalicjantami nadal pracowicie zbierali podpisy potrzebne do zarejestrowania list z kandydatami. Znów uśmiechy, zainteresowani zostawiali swoje podpisy, niezainteresowani szli w swoją stronę.

Nasz "Hyde Park" tętni życiem cały czas, w praktyce już od momentu przeniesienia Bazarku na miejsce dawnej pętli autobusowej przy ul. Polaka 1. Prawie co weekend odbywają się tam prezentacje, protesty, akcje zbierania podpisów itp. działania nie tylko stowarzyszeń lokalnych, ale nawet dzielnicowych grup politycznych. Równie chętnie zaglądają tam aktywiści zbierający podpisy na potrzeby rejestracji list kandydatów do samorządu dzielnicy, jak i politycy z górnej półki – kandydaci na prezydenta Warszawy. Niekiedy wydarzenia następują jedno po drugim lub nawet realizowane są jednocześnie, mimo swej względnej konkurencyjności. Tak było np. w końcu czerwca br., gdy Projekt Ursynów zapowiedział hucznie i z dużym wyprzedzeniem w tym miejscu protest przeciwko brakowi filtrów w wyrzutniach spalin z POW – i jednocześnie inne organizacje i politycy lokalni zorganizowali w tym samym miejscu i czasie "Pakt na rzecz filtrów POW". W odpowiednim momencie przedstawiciel Projektu Ursynów podpisał razem z innymi uczestnikami "Pakt", po czym znów oddzielnie uczestnicy kontynuowali akcje w swoich kółkach zainteresowań.

Ursynowski "Hyde Park" niewątpliwie przeżyje swój kolejny okres świetności w momencie rozpoczęcia kampanii kandydatów na dzielnicowych radnych. Dzięki centralnej lokalizacji i odwiedzających Bazarek nawet z odległych miejsc Ursynowa, teren sąsiadujący ma szanse być długo swoistą agorą Ursynowa.

Wróć