Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Walka nie tylko z wiatrakami

20-11-2019 21:33 | Autor: Maciej Petruczenko
Jak oficjalnie poinformował rzecznik Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, dysk laptopa skradzionego niedawno jej pracownikowi zawiera dane osobowe około 70 tysięcy kandydatów na studia z ostatnich kilku lat. W efekcie kradzieży nastąpiło naruszenie unijnego rozporządzenia o ochronie danych osobowych (RODO). Uczelni grożą – być może – nawet bardzo wysokie kary finansowe, a także ewentualna wypłata indywidualnych odszkodowań, jeżeli laptop się nie odnajdzie, zaś owe informacje zostaną bezprawnie wykorzystane.

Tego przypadkowego zdarzenia nie można oczywiście porównywać z opublikowanymi na portalu WikiLeaks przeciekami sekretnych – militarnych, dyplomatycznych i politycznych informacji dotyczących Stanów Zjednoczonych. Ujawnił je australijski geniusz sztuki hakerskiej Julian Assange, mający w związku z tym poważne kłopoty. Świat poznał otóż dzięki niemu istotne detale dotyczące bazy wojskowej Guantanamo oraz wyborów prezydenckich. Amerykanie mogą zakwalifikować działania Assange’a jako podlegające sankcjom wynikającym z ustawy antyszpiegowskiej (Espionage Act), za co niekiedy grozi nawet kara śmierci. Ciekawe zatem, dlaczego w chyba jeszcze poważniejszej sprawie nie został u nas pociągnięty do odpowiedzialności polityk Antoni Macierewicz, który – jak zgodnie twierdzą wtajemniczeni – ujawnił z całą premedytacją dane polskich pracowników służb specjalnych oraz ich kontaktów operacyjnych, narażając pono ludzi na śmierć i kompromitując niejako nasz wywiad. Macierewicza chroni skądinąd immunitet poselski, ale też nie słyszałem, by Sejm przymierzał się kiedykolwiek do odebrania mu tej ochrony.

Ktoś, kto lekkomyślnie (a może rozmyślnie) skopiował wspomniany spis kandydatów na studia i pozwolił na kradzież laptopa, poniesie zapewne na uczelni przynajmniej karę dyscyplinarną. Czy w tym kontekście bezkarność Antoniego M. cokolwiek nie dziwi? Tym bardziej, że niedawno dostąpił on zaszczytu otwarcia obrad Sejmu nowej kadencji w roli marszałka seniora.

Zdziwienia trzeba jednak odłożyć na bok, skoro się wie, że prezesem Naczelnej Izby Kontroli jest Marian Banaś, którego reputacja zawstydza nawet jego własną partię – Prawo i Sprawiedliwość. Dziennikarze ujawnili bowiem, iż ten niedawny szef organów kontroli skarbowej kraju sam ma w tej materii niezbyt czyste sumienie i wynoszący go niedawno pod niebiosa były marszałek Senatu Stanisław Karczewski już przestał uważać Banasia za „człowieka kryształowego”. Premier Mateusz Morawiecki raczej woli nie podkreślać obecnie, iż „mafię VAT-owską” udało się zwalczyć między innymi dzięki energicznym działaniom Mariana B., któremu w mediach społecznościowych nadano złośliwy pseudonim – Człowiek bez VAT. I to określenie jest zapewne najwłaściwszą miarą hipokryzji, jaką przejawia rządząca obecnie Polską partia, która – w opinii przeciwników politycznych – przemieniła Rzeczpospolitą w „Republikę Banasiową”.

Premier Morawiecki, rzecz prosta, absolutnie się z tą opinią nie zgadza, więc w swoim exposé sejmowym przedstawił Polskę jako kraj już teraz mlekiem i miodem płynący, a na dodatek zmierzający milowymi krokami ku nowoczesności. Krytycy poczynań tego politycznego wizjonera zarzucają mu wszakże w wielu kwestiach – najdelikatniej mówiąc – mijanie się z prawdą. I chyba rzeczywiście się mija – chociażby w dziedzinie odnawialnych źródeł energii, zwłaszcza tak nieszkodliwych dla środowiska jak wiatraki. „Przez ostatnie cztery lata rząd Zjednoczonej Prawicy konsekwentnie  zwalczał energetykę odnawialną w Polsce. Słynna ustawa „odległościowa” zakładająca, że turbina wiatrowa nie może być postawiona od zabudowań mieszkalnych w odległości nie mniejszej niż 10- krotność jej wysokości, skutecznie zablokowała powstawanie wiatraków na lądzie” – stwierdził na łamach dziennika „Rzeczpospolita” komentator Michał Niewiadomski. I jest to szczera prawda, ponieważ nasi obecni wielkorządcy wciąż jeszcze stawiają w ogromnym stopniu na zatruwającą środowisko energię węglową.

Tak samo fałszywy obraz przedstawił premier co do stanu publicznej służby zdrowia, która przeżywa bodaj jeden z najgłębszych kryzysów w historii, podczas gdy on opowiada o cudownym rozwoju i supernowoczesnych urządzeniach szpitalnych. Takie się rzeczywiście trafiają, między innymi dlatego, że funduje je co roku spontaniczny ruch społeczny, czyli dyrygowana przez ursynowianina Jurka Owsiaka – Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. A dziwnym trafem Owsiaka władze państwa bynajmniej nie doceniają...

Stawia się za to na takich jak Banaś i Macierewicz. Ten ostatni, będąc kompletnym ignorantem w zakresie badania przyczyn wypadków lotniczych, pozwolił sobie na całkowite zdezawuowanie raportu fachowców dotyczącego katastrofy rządowego tupolewa u wrót lotniska Siewiernyj w Smoleńsku. Wydawszy ogromne kwoty z państwowej kasy na swoje amatorskie eksperymenty, sam nie przedstawił w końcu żadnej wiarygodnej konkluzji kilkuletnich badań, które stały się jednak podstawą tzw. religii smoleńskiej oraz pożywką do organizowania pochłaniających kolejne koszty „miesięcznic” owego wypadku”.

Skłonności do szastania państwowym szmalem mają oczywiście członkowie każdej partii dochodzącej do władzy oraz ich sojusznicy. Tak postępował na przykład traktujący służbowy samolot jak darmową taksówkę niedawny marszałek Sejmu Marek Kuchciński, któremu z tego powodu nawet włos nie spadł z głowy. Tymczasem CBA ostro szarpie chociażby panią wójt Lesznowoli Marię Jolantę Batycką-Wąsik z tytułu pochopnych ponoć decyzji finansowych, chociaż jej wina nie wydaje się na pierwszy rzut oka oczywista i sądy najpierw odrzuciły żądanie nałożenia na nią aresztu, a potem sprzeciwiły się zakazowi wykonywania czynności służbowych. Dopiero wnikliwie przeprowadzony proces wykaże, czy zarzuty postawione osobie zarządzającej jedną z najlepiej rozwiniętych polskich gmin okażą się uzasadnione. Nasyłanie pretorianów, by w celu publicznego skompromitowania wyciągali kogoś z domu o świcie – jak to się zdarzyło w przypadku pani wójt – zawsze może sugerować polityczny podtekst. A przecież to nie grupa osiłków ma w Polsce wymierzać sprawiedliwość...

Wróć