Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

W poszukiwaniu straconego czasu

16-10-2019 21:11 | Autor: Mirosław Miroński
Na początku ubiegłego wieku wielki Marcel Proust poświęcił czasowi swoje siedmiotomowe dzieło „W poszukiwaniu utraconego czasu” (fr. À la recherche du temps perdu). Niemal na czterech tysiącach stron powieściowego tasiemca snuł rozmaite wątki, przedstawiając je w odniesieniu do zachodzących zmian w ówczesnym społeczeństwie.

Oczywiście, nie jest to naukowa analiza, a raczej luźna interpretacja zagadnień związanych z odchodzeniem pewnej epoki i zastępowaniu jej kolejną. Wątki autobiograficzne pojawiają się tu w kontekście rozmaitych przemian kulturowych, światopoglądowych, społecznych, obyczajowych unaoczniając czytelnikowi jej wielowątkowy obraz czasów, w których autorowi przyszło żyć i tworzyć. Mimo to, chociaż dzieło dotyczy wielu ważnych spraw, nie wyjaśnia fenomenu czasu. Nawet współcześnie trudno znaleźć odpowiedź na pytanie - dlaczego tracimy go tak chętnie na rzeczy mało istotne, zamiast wykorzystywać go jak najlepiej dla nas i dla ogółu.

Na każdym kroku, zwłaszcza w mieście, można natknąć się na młodzież, a nawet dzieci wpatrzone w swój smartfon. Nie przypadkiem pokolenie dorastające w czasie ostatnich dwudziestu lat określane jest mianem „head down” (ang.), co oznacza głowę pochyloną w dół. Oczywiście pochyloną nad ekranem smartfona - urządzenia, bez którego pokolenie to nie potrafi żyć. Nietrudno przewidzieć, jakie będą skutki tego pochylania i jak to dzisiejsza młodzież będzie wyglądała za lat kilkadziesiąt, jeśli nie zmieni swoich przyzwyczajeń i nawyków. Co do tego wypowiadają się czasem lekarze alarmujący, że wady postawy wśród młodych są niemal powszechne, że przyczyną tego stanu rzeczy jest tryb życia. Niestety, moda na wpatrywanie się w smartfony jest tak silna, że na razie nikt nie zastanawia się nad przyszłymi skutkami negatywnymi. .

Zresztą nie o samą sylwetkę, czy konsekwencje wynikające z wadliwej postawy tu chodzi. Młodzi ludzie stwarzają też inne zagrożenia dla siebie samych i dla innych. Zamiast patrzeć na to, co dzieje się dokoła, skupiają się na tym, czy przypadkiem na portalach społecznościowych nie pojawił się nowy wpis, czy like. Najwidoczniej, jest to dla nich ważniejsze niż własne bezpieczeństwo i pozostałych osób. Podobne obrazki zapewne rzuciły się w oczy wszystkim warszawiakom. Nikogo już nie dziwi widok zapatrzonych w swoje mobilne urządzenia małolatów wysypujących się z autobusu lub tramwaju wprost na ulicę, czy ścieżkę rowerową. Nie potrafią oni wytrzymać bez tego choćby przez krótką chwilę w czasie podróży metrem, autobusem, tramwajem, a nawet jadąc samochodem, rowerem, na rolkach, czy wszechobecnej już na chodnikach hulajnodze.

Czy to tylko bezmyślność, czy mamy do czynienia z czymś głębszym? Czy to niewinne przyzwyczajenie, czy może postępujące uzależnienie od Internetu?

Prowadzone są od niedawno badania nad zespołem uzależnienia od Internetu (ZUI). Choć badania nad tym zjawiskiem wciąż poszerzają wiedzę na ten temat, już dziś można wyodrębnić kilka przyczyn zjawiska. Wśród przyczyn nałogowego korzystaniu z sieci wśród dzieci, młodzieży i dorosłych są uwarunkowania: biologiczne, psychologiczne oraz kulturowe. Ich skutkiem bywa najczęściej opuszczanie się nauce, zaniedbywanie pracy i innych obowiązków, osłabianie lub zanikanie więzi społecznych, rodzinnych etc.

Niezależnie od tego, czy siecioholizm zostanie uznany za jednostkę chorobową, czy też nie, warto zastanowić się nad problemem, bo bez specjalistycznego wsparcia sami zainteresowani będą popadać w coraz silniejsze uzależnienie.

Wracając do tytułowego „straconego” czasu, należy mieć na względzie marnowanie go przez ludzi młodych, którzy mogliby wykorzystywać swój czas znacznie lepiej. Tym bardziej, że właśnie Internet może być w tym pomocny. Wystarczy tylko korzystać z niego umiejętnie, czyli tak, żeby nam służył, a nie był tylko złodziejem czasu i pułapką, w którą łatwo wpaść świadomie lub nieświadomie.

Wróć