Jak ustalili policjanci, obaj podejrzani w poszukiwaniu pomysłu na wzbogacenie się cudzym kosztem wpadli na pomysł, aby do tego celu użyć najbardziej pierwotnego narzędzia do manipulacji, czyli ludzkich uczuć. Młodszy z podejrzanych miał znaleźć i uwieść majętną kobietę, a później wyłudzić od niej pieniądze. Szybko się jednak przekonał, że taki zabieg wymaga większych zdolności interpersonalnych. Wobec czego zmienił kierunek dziania i postanowił wypróbować swoje umiejętności na kimś, kto jego zdaniem oczekiwałby na ciekawą, osobistą relację. 36-latek poznał kobietę podczas kwesty dobroczynnej. Zbierała datki dla potrzebujących.
Od początku dobrze im się rozmawiało. Mężczyzna wyczuł, że to może być osoba, w której warto rozniecić uczucia, a następnie ją wykorzystać. Wszedł więc w rolę troskliwego mężczyzny, zabiegającego o jej względy. Proces budowania relacji przebiegał w niezwykle zadowalającym tempie. Pomagał jej w codziennych obowiązkach, robił zakupy, woził do lekarzy, aż zdobył jej zaufanie.
Kobieta utrzymywała się z renty, której wysokość nie wystarczała na wszystko, o czym wspominała swojemu adoratorowi. Jej sytuacja była impulsem do tego, aby sfinalizować plan. 36-latek w porozumieniu z 51-letnim wspólnikiem postanowili wykorzystać kobietę do zaciągnięcia kredytu. Nie mogli jednak zrobić tego wprost. Dlatego postanowili to zrobić pod pozorem obietnicy zatrudnienia pokrzywdzonej.
Mężczyznę występujący w roli adoratora powiedział, że jego kolega ma własną firmę i zatrudni ją, żeby mogła poprawić swoją sytuację finansową. Kobieta się ucieszyła i zgodziła na współpracę. Obaj mężczyźni przekonali ją, że do zatrudnienia niezbędne jest wypełnienie kilku koniecznych dokumentów i złożenia przez nią podpisów także w banku, ponieważ należy otworzyć dodatkowe konta bankowe i przelać tam gotówkę z firmy. Wprowadzona w błąd pokrzywdzona nie wiedziała, że podpisuje dokumenty kredytowe.
Po pozytywnej decyzji banku i otrzymaniu 43.000 zł na konto, 51-latek pojechał do bankomatu i wybrał pieniądze. Następnie poinformował o tym swojego wspólnika, który od tamtego dnia nie spotkał się więcej z pokrzywdzoną. Po otrzymaniu dokumentów kredytowych do domu kobieta domyśliła się, że została oszukana i zawiadomiła policjantów.
Kryminalni, którzy zajęli się sprawą ustalili kim byli podejrzani. Po zebraniu dowodów w sprawie policjanci dokonali ich zatrzymania. Jako pierwszy do policyjnego aresztu trafił 36-latek, po kilku dniach jego los podzielił starszy kolega. Obaj usłyszeli zarzuty oszustwa i przyznali się do przestępstwa. Prokurator zastosował wobec nich środki zapobiegawcze w postaci policyjnych dozorów, obu mężczyznom grozi kara do 8 lat więzienia.