Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Utrzymajmy ursynowskie enklawy przyrody

29-01-2020 20:56 | Autor: Bogusław Lasocki
Przybliża się moment rozpoczęcia drugiego etapu przebudowy Parku Przy Bażantarni. Jesienne konsultacje społeczne, warsztaty, spacer badawczy w terenie zorganizowane przez Dzielnicę zaowocowały wypracowaniem końcowej koncepcji zagospodarowania parku, przedstawionej w raporcie "Jaki Park Przy Bażantarni". Rekomendacje zawarte w raporcie Zarząd Dzielnicy Ursynów wykorzysta w trakcie realizacji przedsięwzięcia w latach 2020-2021.

Patrząc na centralną patelnię pozbawioną drzew w zachodniej części parku i trawniki z przetrzebionymi drzewami od strony Jeżewskiego, KEN i Przy Bażantarni, gdzie z ptactwa dominują gołębie, kawki i wrony, propozycje mieszkańców zawarte w raporcie wydają się zmierzać w kierunku raju przyrodniczego. Propozycje te są o tyle istotne, że docelowo powinny stanowić treść rekomendacji, wymienionych w końcowej części Raportu. Podkreślano znaczenie ograniczenia ingerencji w istniejącą tkankę przyrodniczą parku. W dalszej części uznano za ważne, aby część leśna, poprzez swoją naturalność, stanowiła przeciwwagę dla zagospodarowanej części parku.

Jednym z głównych założeń projektowych jest zachowanie półnaturalnego charakteru części leśnej, stanowiącej przeważającą część parku. Urządzenie parku ma służyć ochronie i wzmocnieniu różnorodności biologicznej, kontaktowi z przyrodą, wypoczynkowi oraz edukacji ekologicznej. W trosce o miejsca bytowania drobnych zwierząt zakłada się adaptację większości istniejącej zieleni, pozostawienie na terenie stref „dzikich”, a także wprowadzenie budek dla nietoperzy, ptaków, trzmieli, czy konstrukcji dla owadów. Na terenie całego parku projektuje się dosadzenia drzew, krzewów, roślin zielnych, zwłaszcza gatunków kwitnących, owocujących. W trosce o miejsca bytowania drobnych zwierząt zakłada się adaptację większości istniejącej zieleni, pozostawienie na terenie stref „dzikich”.

Ścieżki spacerowe w parku wytyczono w większości po istniejących śladach. W części leśnej zaprojektowano główną ścieżkę spacerową (szerokość ok. 2,5 m), łączącą wschodnią część parku z zachodnim wejściem od skrzyżowania przy ul. Rosoła i ul. Przy Bażantarni, a także ścieżki piesze dochodzące do niej od północy (szerokość ok. 1,5 m i 2 m). Przy budowie ścieżek utwardzonych zakłada się zachowanie istniejącego ukształtowania terenu. Istniejące wartościowe drzewa na trasie projektowanych ścieżek będą w miarę możliwości omijane lub zostaną zachowane w obrębie ścieżek. Dla poprawy bezpieczeństwa i komfortu użytkowników części leśnej parku – w sąsiedztwie istniejących i projektowanych ścieżek spacerowych – proponuje się przerzedzenie istniejących młodych zadrzewień. Projektuje się też oświetlenie ciągów spacerowych. W części leśnej latarnie przewiduje się jedynie wzdłuż głównych projektowanych ścieżek, ich światło ma być wzbudzane przez czujniki ruchu.

W sąsiedztwie oświetlonych ciągów pieszych w części leśnej parku zaplanowano naturalny ogród zabaw dla dzieci. Blisko stref wejściowych, przy ul. Przy Bażantarni oraz ul. Jana Rosoła, zaproponowano urządzenie siłowni plenerowej oraz psiego wybiegu.

Jednak przedstawione wyżej skrótowo koncepcje już teraz zawierają elementy niepokojące. Mówi się o budowie wielu ciągów spacerowych, ich oświetleniu latarniami, przerzedzeniu roślinności przy tych ścieżkach. W strefie przyrodniczej, jak wynika z obecnych opisów i obserwacji, będącej siedliskami ptaków i drobnych zwierząt, przez środek będzie przebiegać szeroka główna ścieżka spacerowa, oświetlona latarniami. A w pobliżu będzie "naturalny ogród zabaw dla dzieci" (ciekawe, co to w praktyce oznacza?), wybieg dla psów i miejsce do kontemplacji przyrody. Już w fazie zaawansowanej koncepcji widać, że jest tu czegoś za dużo. No więc albo strefy "dzikiej" przyrody, albo główny ciąg pieszy z latarniami choćby tylko aktywizowanymi poprzez czujniki ruchu. Albo cisza i spokój dla ptaków i zwierząt, albo ogród zabaw dla dzieci i w pobliżu wybieg dla psów, które również szczekają, bo taka jest ich natura. Karykaturalność wizji ochrony przyrody widać zresztą na jednej z wizualizacji, przedstawiającej wiekowy pomnikowy dąb, na którym jest uwieszony rękami dziarski chłopak, drugi wspiął się już wyżej, a obok leży i gapi się duży pies w typie labradora bez smyczy i obroży. Może to dla dzieci dla odreagowania po ogrodzeniu przy ul. Nowoursynowskiej dębu Mieszko płotem, tak że tylko szczupły przechodzień tamtędy się przeciśnie, więc niech tu nasi kochani się powspinają...

W rekomendacjach mówi się o umożliwieniu użytkownikom parku kontaktu z przyrodą, np. obserwację, słuchanie ptaków. To po co wcześniejsza rekomendacja, że "naturalny ogród do zabawy" należy zlokalizować w części leśnej czyli strefie przyrody?

Dosyć wyraziście wypowiadają się internauci z grupy fejsbukowej Obywatele Ursynowa. Jako jeden z głosów podsumowujących można zacytować Andrzeja: "A ja uważam, że to bzdura. Wszyscy mi zazdroszczą, że mam taki dziki las po drugiej stronie ulicy. Park jest od strony zachodniej i to powinno wystarczyć. Siłownia plenerowa! Zobaczcie, jak mało jest używana siłownia przy KEN i stacji Kabaty. Łatwo się  takie propozycje składa, tylko potem nie ma komu tam ćwiczyć. Latarnie w lesie? A co z jeżami, które tam zimują i mieszkają? Zostawmy ten teren w spokoju. Niech tylko straż czasami zajrzy, bo menele tam wódę chlają, a młodzież z pobliskiego liceum katolickiego pali papierosy."

W omawianym Raporcie niepokoi również, co prawda delikatnie, ale jednak zaznaczona planowana wycinka i przerzedzania drzewostanu. Już teraz można obserwować bardzo dorodną topolę, ściętą i leżącą (jeszcze) przy wejściu do parku od strony Jeżewskiego. Od dolnej części pień wygląda na zdrowy. Wyżej jakby część gałęzi chorowała, ale czy nie dało się tego przyciąć? Wiem, wiem, były opinie dendrologa albo jeszcze wyższych świętych. Ale w przypadku wierzby przy Domu Sztuki też pierwsza opinia dendrologa skazywała drzewo na ścięcie. Upór społeczników i opinia kolejnego dendrologa jednak je uratowały. Mocno przycięte dostało szansę na przeżycie i nadal rośnie.

Bardzo pouczająca była jesienna wycieczka dendrologiczna po Parku Przy Bażantarni z dr Marzeną Suchocką z SGGW. - W mieście drzewa mają trudniejsze warunki egzystencji, czy zatem powinno się je co jakiś czas wymieniać? - jakby retorycznie zapytała dr Suchocka. - Zaraz sprawdzimy, czy to już stare drzewo ma dziuplę w środku - wyjaśniała dendrolożka. - Ono może być bezpieczne, mając grubość ścianki zdrowego drewna około 3 cm. Czasem my testujemy takie drzewa, po prostu symulujemy huragan. Drzewa o takiej ściance mają 3 razy większą wytrzymałość niż potrzebujemy. Pamiętajcie o rurze, która jest wytrzymała i jest podstawą wielu siłowych rozwiązań inżynierskich. To jest taki wytrych, że jest zgnilizna, co automatycznie powoduje, że drzewo trzeba zaraz usunąć. To jest nieprawdziwe stwierdzenie - mówiła dr Suchocka z SGGW.

Faktycznie, zgnilizna albo częściowo chora tkanka drzewa, i w związku z tym możliwość przewrócenia się drzewa na ludzi, najczęściej jest argumentem koronnym wypowiadanym przez ursynowskich urzędników. Dotyczy to szczególnie topoli, które gdy już zbyt dorosną, sugeruje się wymieniać na inne drzewa. W praktyce wymienia się je na kilkucentymetrowe badylki, które nawet jeśli nie uschną w ciągu 1 - 2 lat, to będą rosły, rosły, i ciągle będą badylkami.

- Dla wielu osób topole są drzewem bezwartościowym, chwastem drzewnym. - opowiadała dr Suchocka podczas jesiennego spaceru dendrologicznego. - Ale topole też mogą być bardzo cenne. Mówi się, że dla zastąpienia takiego starego drzewa potrzeba 1200 sadzonek. Ja się nie zgodzę z tym absolutnie. Zastąpienie takiego drzewa jest niemożliwe w cyklu 100 czy 200 lat. Żadne 1200 sadzonek nie będzie spełniało takiej roli jak to wielkie drzewo. Czasem się mówi, że wytniemy, posadzimy, zrobimy nasadzenia zastępcze. Nie, nie, nasadzenia zastępcze niczego nie zastąpią. W takim starym żywym drzewie żyją tysiące różnorodnych gatunków, w martwym drzewie inne tysiące gatunków, w glebie jeszcze inne tysiące. Występuje fantastyczna bioróżnorodność, ale my tego właściwie dobrze nie znamy. Tym bardziej należy się takim wielkim drzewom właściwy szacunek - wyjaśniała dr Marzena Suchocka.

Adaptacja Parku Przy Bażantarni jest potrzebna, jednak musi to zostać dokonane rozważnie i bez zbędnie szerokiego frontu prac. To przecież jedna z ostatnich enklaw prastarej Puszczy Mazowieckiej, leżąca tuż w pobliżu siostrzanego rezerwatu Las Natoliński. Nie ma tam zbyt wiele okazałych pomników przyrody. Ale jest okazałe środowisko przyrodnicze z naturalnymi retencyjnymi zagłębieniami, których wilgoć zapewne utrzyma w obecnych czasach pogłębiającej się suszy wilgotną ziemię dla okolicy. Jest również sporo dosyć starych drzew. Na ich znaczenie w ekosystemie parków zwracał niedawno uwagę prof. Luniak, wybitny dendrolog i przyrodnik z SGGW podczas rozmowy w Radiu RDC.

- Stare drzewa są środowiskiem życia ogromnej liczby bezkręgowców - mówił prof. Luniak. - W jednym metrze sześciennym tych starych drzew żyje kilkaset zwierzaków. To bardzo ważny składnik ekosystemu parku. Posadzenie stu młodych drzew nie rekompensuje  usunięcia jednego starego. Te młode drzewa będą coś ekologicznie znaczyły dopiero za trzydzieści, czterdzieści czy pięćdziesiąt lat, a to drzewo, które było przez sto lat, to tam gromadziły się zwierzęta i ono wrastało w ekosystem. Wyjęcie go to amputacja. To wielka próżnia  – tłumaczył prof. Luniak.

To wszystko, niestety, prawda aż do bólu. Gdyby jeszcze zechcieli zrozumieć i pamiętać urzędnicy miasta i dzielnicy, i czasem zbyt dyspozycyjni eksperci - specjaliści od ochrony przyrody.

Projekt przebudowy Parku wymaga jeszcze opinii przyrodników. Punktem wyjścia może być opracowana koncepcja, ale swój głos powinny - muszą! - zaznaczyć dendrolodzy i przyrodnicy.

Jesteśmy w okresie VI wymierania gatunków w historii Ziemi (jako planety). Nie dobijajcie i Wy przyrody, którą konsekwentnie niszczy największy ziemski szkodnik, jakim jest człowiek.

Wróć