Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Ursynów kontra Wilanów, czy będzie wojna o miedzę?

13-04-2016 22:19 | Autor: KATARZYNA BRUDNIAS
Kiedyś w jednym stali domku. Dwa sąsiadujące niegdyś ze sobą osiedla należały do jednej dzielnicy Mokotów. Zmieniło się to w 1994 r. kiedy władze Warszawy na mocy ustawy podzieliły stolicę na gminy, no i Ursynów i Wilanów stały się odrębnymi jednostkami administracyjnymi.

Dzisiaj to znów dwie oddzielne dzielnice wchodzące w skład Warszawy – autonomiczne i z odrębnym budżetem. Do tej pory Ursynów i Wilanów żyły ze sobą w przyjaźni i nie miały większych zatargów. Czy teraz się to zmieni? Kością niezgody może stać się elitarna uczelnia Kolegium Europejskie i przylegający niej Park Natoliński.

Czy dojdzie do „wojny” między dwiema dzielnicami? Niewykluczone. Zwłaszcza że chodzi o prestiż i pieniądze.

Pod koniec marca radny Ursynowa Paweł Lenarczyk złożył do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz Waltz (za pośrednictwem burmistrza Ursynowa Roberta Kempy) interpelację dotyczącą korekty granic Dzielnicy Ursynowa z rezerwatem Park Natoliński. Radny wnosi w niej „o naniesienie stosownych korekt do aktów prawa miejscowego w zakresie opisu granic Dzielnicy Ursynów przez wyznaczenie granicy Dzielnicy Ursynów jako: „północna, zachodnia i południowa granica rezerwatu „Park Natoliński”, podczas gdy w drugim akapicie załącznika oraz na załączonym tam rysunku granica poprowadzona jest wzdłuż fragmentu ulicy Nowoursynowskiej, która nie jest granicą rezerwatu Park Natoliński. W wyniku takiego błędnego (…) poprowadzenia granicy teren Kolegium Europejskiego w Natolinie znalazł się na obszarze dzielnicy Wilanów”.

Paweł Lenarczyk uważa, że w związku z powyższym to dzielnica Wilanów, a nie Ursynów może pobierać pożytki płynące z tytułu podatku od tej nieruchomości.

– Ma to bezpośredni wpływ na wysokość środków, które dzielnica Ursynów przeznacza na każdego statystycznego mieszkańca, a podatek od nieruchomość, który zasila budżet dzielnicy Wilanów, to kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie – mówi radny.

Paweł Lenarczyk zwraca uwagę również na to, że Kolegium Europejskie (pełna nazwa to Centrum Europejskie Natolin – przyp. red.) ma w nazwie „w Natolinie”. Jego teren przylega do ursynowskiego osiedla Natolin, a studenci korzystają ze stacji metra „Natolin” komunikacji miejskiej łączącej Ursynów z Centrum Warszawy. Od strony Ursynowa jest także główne wejście i dojście do uczelni. Poza tym Ursynów od lat organizuje i płaci „za spacery z przewodnikiem po Parku Natolińskim”. Teren Kolegium Europejskiego oddzielony jest od rezerwatu skarpą podobnie jak na kilkukilometrowym odcinku Ursynów oddzielony jest od Wilanowa.

Kto tu komu płaci?

Okazuje się, że sytuacja jest absurdalna. – My należymy do Ursynowa i tam płacimy wszystkie podatki – powiedziała nam jedna z pracownic Kolegium, prosząc o zachowanie anonimowości. Zapytaliśmy więc w urzędzie dzielnicy Ursynów, czy tak rzeczywiście jest. – Nie mogę na razie odpowiedzieć na to pytanie, zanim nie odpowiemy na interpelację radnego Lenarczyka. A odpowiemy, jak będziemy mieć dokładne informacje – powiedziała nam Bernadeta Włoch-Nagórny, rzecznik prasowy Urzędu Dzielnicy Ursynów. Na razie Ursynów sprawę wyjaśnia.

W tej sytuacji zwróciliśmy się z kolei do urzędu dzielnicy Wilanów z pytaniem, czy Kolegium Europejskie płaci tam właśnie podatek od nieruchomości. – W naszej ewidencji podatkowej nie mamy Kolegium – powiedziała nam Elwira Wiechecka, rzecznik prasowy Urzędu Dzielnicy Wilanów.

O co zatem tu chodzi? Nie wiemy, czy pracownica Kolegium była zorientowana w całej sprawie, ale z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że Kolegium Europejskie składa jednak deklarację podatkową (podatek od nieruchomości) do Urzędu Skarbowego w Wilanowie w wysokości ponad 108 tys. złotych. Są to jednak pieniądze wirtualne, bo faktycznie Kolegium nie płaci ani … złotówki.  Art. 7 ust. 1 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych mówi m. in., że od opodatkowania zwolnione są rezerwaty przyrody. A Kolegium leży na terenie Parku Natolińskiego i dlatego zwolnione jest od płacenia podatków. Nijak ma się to do ustawy warszawskiej z 1994 r., bo według tej, Kolegium jest z rezerwatu wyodrębnione.

– To dziwna sytuacja. Dla mnie niejasna – zauważa Paweł Lenarczyk. – Nawet jeżeli teraz Kolegium faktycznie nie płaci Wilanowowi żadnych pieniędzy, to prawo w każdej chwili może się zmienić – zwraca uwagę radny.

A Kolegium okrakiem stoi

Pracownicy Kolegium Europejskiego są skołowani. Oni sami mentalnie czują się związani z Ursynowem. – Sprawdzaliśmy to na mapie i rzeczywiście stoimy tak pomiędzy obiema dzielnicami. Wedle naszego odczucia, znajdujemy się na Ursynowie, ale z drugiej strony – należymy do Parafii Opatrzności Bożej w Wilanowie. – Na szczęście nie nam rozstrzygać, do której dzielnicy zalicza się Kolegium. Muszą to wyjaśnić władze miasta – dodają moi rozmówcy.

W 1991 roku, kiedy powstał kampus w Natolinie przy ul. Nowoursynowskiej 84, w ogóle nie było problemu granicy między Ursynowem i Wilanowem i nieważne były jakieś górki, pagórki i skarpy. Wtedy to były dwa osiedla należące do jednej dzielnicy – gminy Mokotów. Wszystko zmieniła ustawa z 1994 r., na mocy której oba osiedla stały się oddzielnymi gminami (teraz dzielnicami). I wtedy okazało się, że wszystko nie jest już takie proste i jasne.

 – Nam nawet tak bardzo nie chodzi o te pieniądze, ale o prestiż. To elitarna uczelnia, znana na całym świecie. Dla naszego kraju i dzielnicy jest to ogromne wyróżnienie – mówi Lech Królikowski.

A jest się o co „bić”. Kampus w Natolinie to jeden z dwóch takich w Europie. Jako pierwszy powstał w 1949 r. kampus macierzysty w Brugii (Belgia). Prawie 50 lat później podobnego zaszczytu dostąpiła Polska, a dokładnie warszawska dzielnica Ursynów. Kolegium Europejskie (College of Europe) to elitarna uczelnia wyższa. Została założona w 1949 roku i jest najstarszą instytucją poświęconą studiom integracji europejskiej. Pomysł utworzenia Kolegium narodził się w 1948 r. podczas Kongresu Haskiego. Państwa z całego kontynentu – powołując Radę Europy na wniosek Salvadore de Madariagi (hiszpański dyplomata, pisarz i pacyfista – przyp. red.) – zdecydowały się na utworzenie Kolegium, w którym młodzi absolwenci z różnych krajów mogliby wspólnie mieszkać i studiować. Językami roboczymi są angielski i francuski. Każdego roku około 400 studentów z około 50 krajów otrzymuje tytuł magisterski. Wśród absolwentów uczelni znaleźć można przewodniczącego Komisji Europejskiej, ministrów spraw zagranicznych czy zastępcę Sekretarza Generalnego ONZ.

Zgodę na powstanie Kolegium Europejskiego podpisał profesor Lech Królikowski, który w latach 90-tych sprawował funkcję burmistrza Mokotowa, a tereny Ursynowa i Wilanowa, jako były radny i wieloletni przewodniczący Rady Dzielnicy Ursynów, zna jak własną kieszeń.

– My nie chcemy wojny – mówi prof. Królikowski. – Chcemy, tylko, żeby władze Warszawy uporządkowały tę absurdalną sytuację i żeby wszystko wróciło do normalności – tłumaczy profesor.

Na razie normalnie nie jest...

Skąd się wzięły te wszystkie rozbieżności? Dokładnie możemy przeczytać o tym w książce prof. Lecha Królikowskiego „Ursynów wczoraj, dziś i jutro”. Według profesora granice Ursynowa są dobrym przykładem dla określenia radosna twórczość. Uważa on, że podstawową wadą jest przyjęcie w ustawie określenia „korona skarpy”. „W wyniku tego przebieg granicy pomiędzy Wilanowem a Ursynowem jest całkowicie przypadkowy – nie uwzględnia istniejących realiów, takich jak przebieg granic własnościowych poszczególnych posesji, a także logiki funkcjonowania tego obszaru. „ Bardziej przypomina linię brzegową norweskich fiordów niż granicę obszarów zurbanizowanych” – pisze prof. Królikowski.

Przykładem jest tutaj fragment linii granicznej pomiędzy ulicami Gąsek i Relaksową, na północ od ul. Rosnowskiego. W wyniku wprowadzenia w życie „ustawowej” granicy pomiędzy Ursynowem a Wilanowem przecina ona działki będące prywatną własnością. Skutkiem tego jest obowiązek płacenia podatku do dwóch dzielnic. Z kolei liczne jary, które wcinają się w skarpę, są podzielone w ten sposób, że dół jaru należy do Wilanowa, a góra do Ursynowa. W ten sposób tworzy się tzw. ziemia niczyja, a raczej zdaniem Lecha Królikowskiego – śmietniki zalegające jary. Absurdalny jest także przebieg granicy na terenie dawnej wsi Wolica. Na tym odcinku granica poprowadzona została wzdłuż wiejskiej drogi, co sprawia, że jedna część dawnej wsi należy do Ursynowa, a druga – do Wilanowa. – Nikogo najwidoczniej nie interesowały więzi społeczne istniejące tu od setek lat – twierdzi profesor.

Pomieszanie z poplątaniem

Szczytem absurdu i braku konsekwencji w działaniu „planistów” jest według profesora to, że kościół wybudowany na skarpie, służący głównie mieszkańcom Ursynowa, pod względem formalnym znajduje się w Wilanowie. Inny absurd: kompleks pałacowo – parkowy Natolin, w którym ulokowane jest Kolegium Europejskie, obecnie według ewidencji gruntów, czyli formalnie, ale niezgodnie z ustawą warszawską z 1994 r. – znajduje się na terenie Wilanowa.

„ Sprawa jest tak absurdalna, że prawie na wszystkich planach miasta Kolegium Europejskie w Natolinie narysowane jest w granicach Ursynowa, bo kartografom nie mieści się w głowach, że ktoś przebieg określonej w ustawie granicy może odczytać inaczej” – pisze prof. Królikowski.

Ustawa warszawska z 1994 r. jasno określa przebieg granicy między Ursynowem a Wilanowem na odcinku Parku Natolińskiego. Czytamy w niej, że granica Ursynowa to: północna, zachodnia i południowa granica rezerwatu Park Natoliński. Taki też przebieg granicy został zaznaczony na przywołanym planie, sporządzonym na zlecenie najbardziej, jak się wydaje, kompetentnej komórki organizacyjnej Miasta, czyli Biura Geodezji i Katastru. Rada Warszawy – nadając statuty dzielnicom – nie uwzględniła jednak przepisu ustawy ani stanowiska miejskiej jednostki organizacyjnej właściwej w sprawach geodezji. Zdaniem Lecha Królikowskiego, problem polega m. in. na tym, że w zarządzeniu ministra z 1991 r. mowa jest o rezerwacie „Las Natoliński”, natomiast w internetowej Wikipedii istnieje hasło „Park Natoliński”. Wynika z niego, że rezerwat „Park Natoliński” to zespół pałacowo-parkowy w Natolinie, który mieści się przy ul. Nowoursynowskiej 84 w Natolinie na warszawskim Ursynowie.

 – Mamy tu do czynienia z kompletnym pomieszaniem i poplątaniem – twierdzi profesor.

To jednak nie wszystko. Jeszcze większe wątpliwości budzą bowiem zapisy w Centralnym Rejestrze Form Ochrony Przyrody Generalnej Dyrekcji Środowiska. Pod hasłem: rezerwat Las Natoliński podaje się powierzchnię rezerwatu (105), ale w rubryce „gmina” napisano: brak informacji! W rubryce mapa zaś – brak mapy! Wydawałoby się, że sprawę porządkuje zarządzenie Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Warszawie, gdzie napisano: Rezerwat przyrody „Las Natoliński” zwany dalej „rezerwatem” stanowi obszar lasu, łąk i wód o łącznej powierzchni 104,2204 ha, położony na terenie miasta stołecznego Warszawy, dzielnicy Wilanów, w województwie mazowieckim. Nie do końca jednak, ponieważ, jak się okazuje, oprócz wymienionego obszaru lasu, łąk i wód, teren rezerwatu nie obejmuje kilku hektarów jezdni, parkingów oraz zabudowań Kolegium Europejskiego.

W zarządzeniu napisano także, że: „w celu zabezpieczenia rezerwatu przed zagrożeniami zewnętrznymi wynikającymi z działalności człowieka wyznacza otulinę rezerwatu”. W zarządzeniu otulina objęła ok. 250 ha terenów dzielnicy Warszawa – Wilanów, ale także teren Kolegium Europejskiego. Jest to jednak sprzeczne z przebiegiem granicy między Ursynowem a Wilanowem, określonym w uchwale Rady Warszawy z dnia 28 stycznia 2010 r. W dokumencie tym, granica poprowadzona jest wzdłuż linii granicznej nieruchomości Skarbu Państwa przy ul. Nowoursynowskiej 84, a nie – jak stanowi ustawa warszawska z 1994 r. – północnej, zachodniej i południowej granicy rezerwatu.

Te granice to kompromitacja

Dlatego, żeby już nikt nie miał wątpliwości, co do kogo należy i kto komu powinien płacić podatki, radny Paweł Lenarczyk zwrócił się do władz Warszawy o uregulowanie tej spornych kwestii „wnoszę o podjęcie przez władze Warszawy konkretnych działań, zmierzających do przywrócenia stanu zgodnego z ustawą z 25 marca 1994 r. o ustroju miasta stołecznego Warszawy, tak aby teren Kolegium Europejskiego w Natolinie został włączony do granic administracyjnych dzielnicy Ursynów” – napisał radny w interpelacji.

– Jeżeli na podstawie istniejących aktów prawnych, po ponad dwudziestu latach od ich wprowadzenia, nie jesteśmy w stanie określić precyzyjnie przebiegu granicy między dwiema dzielnicami stolicy, to jest to przede wszystkim kompromitacja polskiej administracji publicznej – uważa Lech Królikowski.

Wróć