Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Uroki Indii na Ursynowie

16-10-2019 21:59 | Autor: Bogusław Lasocki
W dobie nieograniczonych możliwości turystycznych tym razem Indie przyjechały na Ursynów. I w przenośni i dosłownie. Trwający od 5. do 12. października Tydzień Indyjski dostarczył mieszkańcom Ursynowa moc niezapomnianych wrażeń.

Feeria barw, dźwięków, smaków, ale i orientalna kultura - to wszystko w ciągu ostatniego tygodnia stało się dostępne dla ursynowian. Zwłaszcza weekendowe programy w swoim bogactwie zmuszały nieraz do niemiłych wyborów – z jakich atrakcji zrezygnować, by w tym czasie uczestniczyć w czymś jeszcze ciekawszym.

Zgodnie z już kilkuletnią tradycją, kolejny narodowy tydzień zainaugurowany został wciągnięciem flagi Indii na maszt przed ursynowskim ratuszem. W atmosferę kilku nadchodzących dni wprowadził wykład dr Agaty Ciszewskiej "Smak zachodnich Indii - przez barwny Radżastan po rajskie Goa". Jeszcze tego samego dnia w bibliotece na Zielonym Ursynowie odbyło się spotkanie autorskie z Jarosławem Kretem nt. "Indie. Kraj, w którym od wieków wszystko płynie własnym rytmem".

Natomiast hitem pierwszego weekendu stał się niedzielny festiwal tańca odbywający się w Arenie Ursynów, związany z obchodami święta Navratri. W tradycji indyjskiej Navratri, czyli dosłownie „dziewięć nocy”, to trwające 9 dni święto tańca. Motywem przewodnim jest walka bogini Durgi z demonem Mahiszą. Bogowie stworzyli wieloramienną Durgę, by pokonała Mahiszę. Każdy z bogów dał Durdze swój oręż, z pomocą którego w wielodniowej walce zabiła demona, ratując świat przed zagładą. W czasowej mikroskali tańce Navratri w Arenie Ursynów trwały "tylko" około pięciu godzin, a uczestniczyły w nich setki tancerzy.

Dni pomiędzy weekendami urozmaiciły projekcje filmowe w Domu Sztuki oraz w Multikinie oraz koncerty i pokazy tańca bollywodzkiego. Dla ursynowskich widzów udostępniono znane już w świecie filmy, choć nie będące jeszcze w polskiej dystrybucji, takie jak tegoroczny "Jeresey" czy "Bajirao Mastani" i "W pogoni za uczuciem". Filmy oczywiście zawierały tłumaczenia polskojęzyczne, wykonane specjalnie na potrzeby Tygodnia Indyjskiego.

Jednakże absolutnym hitem okazała się sobota, zamykająca Tydzień Indyjski. Od południa przez ponad pięć godzin otoczenie ursynowskiego ratusza zmieniło się w wielką widownię, wypełnioną dźwiękami, barwami, muzyką, tańcem, zabawą, różnorodnymi smakami i zapachami. Właściwie aktywność ogniskowała się w trzech miejscach - na scenie, gdzie w praktyce bez przerwy odbywały się pokazy taneczne i występy muzyczne, na parkingu zamienionym w kulinarno handlowe miasteczko namiotowe oraz trawniku obok ratusza zamienionym na boisko krykietowe. Można było spacerować, oglądać, zajadać się przysmakami, kupować kosmetyki, biżuterię i przeróżne oryginalne gadżety.

Przy jednym ze stoisk spotykam Pranava Nagara, prezesa stowarzyszenia "Gujarati Association in Poland". - Na Ursynowie jesteśmy pierwszy raz - mówi prezes Pranav Nagar. - Mieszka tu bardzo wielu Hindusów i mogę powiedzieć o tej dzielnicy same pozytywne rzeczy. Bardzo dużo się zbudowało i buduje nadal, to piękna dzielnica, bardzo mili ludzie. To chyba jedno z najlepszych miejsc w Warszawie, żeby zamieszkać. Bardzo mi się spodobał pomysł Urzędu, żeby zrobić taki Tydzień Indyjski, no i jesteśmy. A na Ursynowie widać nas chyba już całkiem dobrze. Prowadzimy osiem restauracji, do których wiele produktów, a zwłaszcza przypraw, przywozimy prosto z Indii. To nie są rzeczy, które można kupić tu w jakimś sklepie czy supermarkecie i dlatego musimy sprowadzać z naszego kraju - zachwalał prezes Pranav Nagar.

Wśród stoisk dosłownie tłumy ursynowian, którzy już wcześniej zapewne uczestniczyli w poszczególnych wydarzeniach Tygodnia Indyjskiego.

- Bardzo nam się tutaj podoba, trafione w dziesiątkę - mówi Wojciech Zieliński z ursynowskiej Rady Seniorów, który przybył wraz z żoną Wiesią . - Wszystko wygląda tak smakowicie i faktycznie jest bardzo dobre. Myśmy się tutaj właściwie najedli, mamy już cały obiad. A poza tym kupiliśmy pastę do zębów, bo wygląda bardzo ciekawie i oryginalnie. A do tego różne ryże, różne sosy, i kawałek kurczaka, że by zobaczyć jak jest przyrządzany. A z bardziej konkretnych rzeczy, to biżuteria indyjska jest bardzo ładna i i te stroje, no, no , takie naprawdę bardzo fajne - dopowiada wyraźnie zachwycona pani Wiesia.

Wśród odwiedzających ursynowian były osoby zarówno starsze, jak i młodsze, ale seniorzy wyraźnie dopisali. - Och, bardzo mi się podoba ten Tydzień Indyjski - opowiada Irena Wuttke - Miszczak, przewodnicząca Rady Seniorów, zawsze zachęcająca ursynowian starszego pokolenia do wszelkiej aktywności, aby tylko poza domem. - A wczoraj w Domu Kultury Imielin były takie fantastyczne tańce, takie kolorowe, żywe! Panie pokazały się w przepięknych strojach, a to, co pokazały na scenie, to było tak fantastyczne, wspaniałe, że nie ma na to określenia. Tak nas tam dziewczyny zakręciły, że w przyszłym roku wybieramy się większą grupą na warsztaty tańca indyjskiego - mówi wyraźnie zachwycona Irena Miszczak.

W pobliżu przechodził właśnie Ashok Mannani, prezes India International Foundation.

- Panie prezesie - pytam - co by Pan polecił ursynowianom teraz do zjedzenia? - Jesteśmy na Ursynowie pierwszy raz i wszystko bardzo mi się podoba - wyjaśnia prezes Ashok Mannani. - Myślę, że również ursynowianom spodoba się nasza kuchnia, którą prezentujemy w ośmiu restauracjach. Ja mógłbym polecić dla wegetarian np. taką ciekawą potrawę, jaką jest indyjski ser ze szpinakiem. A dla jedzących mięso mamy bardzo różne potrawy z kurczaków czy z baraniny w sosie curry. No i zapraszam do popróbowania - mówi prezes Mannani.

Zapachy w koło wspaniałe, a widok potraw, kolorowych, z dominacją żółtych i brązowych przypraw, imponujący. - To są takie wegetariańskie pierożki, które od góry do dołu wszyscy w Indiach jedzą - wyjaśnia pani Beata z restauracji indyjskiej Tulsi. - To jest przepyszne, dostępne wszędzie, nawet na ulicy, to jest najlepsze co można zjeść. - A tutaj dalej są potrawy z mięsem. I do tego oferujemy bardzo różne sosy, bo one potęgują smak, ale i nadają jakby nową barwę smakową. No i jeszcze różne zioła, na przykład kozieradka. To bardzo mało znane zioło, ale zarazem bardzo wzmacnia smak. I jest prozdrowotne, bardzo dobrze działa na cerę, na sen, na włosy - zachęca pan Beata z Tulsi.

Gdy się patrzyło na przebieg imprezy, w oczy rzucał się rozmach i zarazem dobra organizacja przedsięwzięcia. Miejsce jest dobrze znane i wypróbowane na różne wydarzenia plenerowe, choćby targi żywności i inne, związane z konsumpcją. Jednak po raz pierwszy ktoś wpadł na dobry pomysł, by tak rozmieścić stoiska, żeby przez środek wygospodarować przestrzeń z otwartymi namiotami nad stołami, przy których uczestnicy mogliby usiąść i spokojnie zająć się konsumpcją lub znaleźć schronienie na wypadek deszczu.

- Przygotowanie tej imprezy było bardzo dużym wyzwaniem organizacyjnym - mówi wiceburmistrz Klaudiusz Ostrowski. - Nieoceniona okazała się współpraca z naszymi głównymi partnerami: India International Foundation oraz Gujarati Association in Poland, prowadzonymi przez Hindusów. Oni znają język polski, tu działają, znają nasze upodobania, i dzięki nim wiedzieliśmy, co można pokazać takiego kulturalnie, kulinarnie, duchowo, sportowo - prawdziwie indyjskiego. Te efekty widać dzisiaj, przez bardzo duże zainteresowanie ludzi którzy tu przyszli. Bardzo ciekawy jest na przykład bilard hinduski, w który zacząłem już grać i bardzo mnie zainteresował. I są jeszcze inne rzeczy, które zachęcają swoją orientalnością, kształtem, barwami. Można kupić biżuterię, ubrania indyjskie, nawet oryginalną pastę do zębów. Mamy więc bardzo szeroki wachlarz propozycji, i zarazem bardzo kolorowy wachlarz. No i oferta artystyczna : wspaniały wokalista Michał Rudaś, grupy Mohini, Kathak, Samarpan. Naszym celem było pokazanie wszystkiego bezpośrednio, tu i teraz . I chyba nam się to udało - mówi wyraźnie zadowolony wiceburmistrz Ostrowski.

Liczni goście, skupiając się na niesamowitej aktywności kulturalno - kulinarnej, mogli nie zauważyć, że na trawniku od strony południowej ratusza kwitnie jeszcze jeden rodzaj działalności - pokazy i trening krykieta. Rozgościli się tu z pokazami trenerzy i aktywiści klubu krykietowego Warszaw Cricket Club z Babic, prowadzonego m. in. przez naszych hinduskich gości.

W grupie trenerów stał wiceburmistrz Ostrowski, wyraźnie zainteresowany tą dyscypliną sportu. Zakładał właśnie ochraniacze na nogi, chcąc zobaczyć jak to jest naprawdę z tym krykietem.

Krykiet jest sportem niezwykle rozpowszechnionym w Indiach, można powiedzieć narodowym. W Polsce funkcjonuje kilka klubów krykietowych, w tym trzy w Warszawie, i sport ten w praktyce właściwie dopiero staje się rozpoznawalny. Krykiet uchodzi za "grę dżentelmenów", gdyż rządzą nim bardzo wysokie normy i wymagania etyczne, w tym uszanowanie przeciwników i rzetelne przestrzeganie przepisów gry. Czy sport ten miałby szanse na przyjęcie się na Ursynowie? - pytam wiceburmistrza Ostrowskiego.

- To wszystko jest sprawą otwartą, spróbujemy poszukać jakiegoś terenu - odpowiedział ostrożnie zastępca burmistrza. - Jeżeli będzie taka możliwość, to oczywiście, nie widzę teraz przeszkód, żeby udostępnić ten teren albo wspomóc naszych przyjaciół z Indii. Jak mówię, z terenem są zawsze problemy. Jeżeli się uda znaleźć, porozmawiać z jakimś prywatnym właścicielem łąki, działki, i wspomóc negocjacje, to czemu nie - wyjaśnił wiceburmistrz.

Wspaniały Tydzień Indyjski na Ursynowie dobiegł końca. To ursynowianie wybrali ten kierunek świata i dobrze trafili. Było i przyjemnie, i ciekawie, i na koniec trochę żal, że już po imprezie. Może jednak sympatyczni goście z Indii jeszcze do nas wrócą? Czas pokaże.

Wróć