Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Ukraina przejazdem...

09-03-2022 21:38 | Autor: Maciej Petruczenko
W środę zakończyło okresowy pobyt w moim domu dwanaścioro miłych gości z Ukrainy. Kilka dorosłych kobiet i gromadka dzieci. Wszyscy ci wojenni uchodźcy ruszyli do swoich krewnych w Niemczech.

Gdy jechali do Polski z Czerkasów względnie z Dniepropietrowska, obok – na bardzo niskim, nieuchwytnym dla radarów pułapie – przelatywały rosyjskie rakiety. Przybyłe do mnie towarzystwo było zapłakane po rozstaniu z mężami względnie ojcami, którzy musieli zostać w kraju, żeby bronić ojczyzny przed rosyjskim najeźdźcą. Odpoczywając w moim domu, zarówno dorośli, jak i dzieci bezustannie wpatrywali się w swoje telefony, konstatując – gdzie z kolei dotarła banda Putina. Ci z Czerkasów martwili się, że agresorzy poniszczą arcyważne okoliczne mosty i zbombardują tamtejsze spiętrzenie wody na Dnieprze, co może spowodować zalanie szerokich połaci terenu. Coraz większa liczba bombardowanych miast i wsi przerażała ukraińskich gości.

Byłem pełen podziwu dla dwu świetnie wykształconych przybyszek. Zorjana ma dwa dyplomy wyższych studiów, ukończyła bowiem biologię i psychologię. W razie potrzeby może zostać taksówkarzem albo nawet kierowcą ciężarówki – posiada bowiem odpowiednie uprawnienia. Jej koleżanka ze szkolnej ławy, Sniżana, jest nauczycielką. Obie władają ukraińskim, rosyjskim i angielskim. Z Warszawy ruszyły autobusem do Berlina i dalej do Hamburga, gdzie przyjmie ich i pomoże w osiedleniu się zaprzyjaźniona rodzina ukraińska.

Przedostatni dzień pobytu 12-osobowej gromadki w moim domu upłynął w wyjątkowo pogodnym nastroju, albowiem wszystkie panie, również te w wieku przedszkolnym, zostały – z okazji Dnia Kobiet – obdarowane kwiatami i mogły zasiąść do wspólnej biesiady. Na koniec serce mi się krajało, bo wszystkie dzieci zaczęły prosić swoje mamy: – My nie chcemy do Niemiec, my wolimy zostać w Polsce... Przy moim akompaniamencie fortepianowym maleńkie szkraby zaśpiewały ukraińską wersję piosenki „Żal, żal za dziewczyną, za zieloną Ukrainą... (w tym wypadku raczej za swobodną), a mamy płakały.

Szkoda, że dzieci innych narodowości, zamiast otwartych ramion, wita w naszym kraju brutalny „pushback” I to samo spotyka je z białoruskiej strony...

Wróć