Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Trzy ważne listopadowe daty z dziejów Polski

25-11-2015 21:57 | Autor: dr hab. Lech Królikowski
Rozbiory pozbawiły nasz naród własnego państwa na długie 123 lata. Do dnia dzisiejszego jeżeli coś w naszym kraju układa się niepomyślnie, często winę za taki stan rzeczy zrzucamy na zabory, wojny, okupacje i PRL. Mało kto dostrzega, że większość klęsk sprowokowaliśmy sami.

25 listopada 1795

Złota zdrada króla Stasia

Nasze państwo na przełomie XVI i XVII wieku przeżywało swój złoty wiek. Nie potrafiliśmy jednak dbać o sprawy ojczyzny. Przez nieudolność władców, warcholstwo magnatów, samowolę szlachty straciliśmy państwowość, a następnie przez ponad sto lat ponosiliśmy ogromne straty w ludziach, majątku narodowym i kulturze. W kilku kolejnych powstaniach i wojnach występowaliśmy głównie przeciw Rosji. Proszę jednak uważnie przeczytać poniższy  tekst, napisany przez Stanisława Augusta Poniatowskiego w 32 dni po podpisaniu (24 października 1795 r.) w Carskim Siole układu między Rosją a Prusami o likwidacji polskiej państwowości:

 „My, Stanisław August, z Bożej Łaski Król Polski, Wielki Książę Litewski etc., etc., etc.

Nie szukając w ciągu królowania Naszego innych korzyści lub zamiarów, jak stać się użytecznymi ojczyźnie Naszej, byliśmy także tego zdania, iż opuścić należy tron w okolicznościach, w których rozumieliśmy, że oddalenie Nasze przyłoży się do powiększenia szczęścia współziomków Naszych lub też przynajmniej umniejszenia ich nieszczęścia; przekonani teraz, że pieczołowitość Nasza na nic się ojczyźnie Naszej nie przyda, kiedy nieszczęśliwa zdarzona w niej insurekcja pogrążyła ją w teraźniejszy stan zniszczenia, i rozważywszy, że środki względem przyszłego losu Polski koniecznie potrzebne z powodu nagłych okoliczności, a od Najjaśniejszej Imperatorowej Wszech Rosji i innych sąsiedzkich mocarstw przedsięwzięte, jedynymi są do przywrócenia pokoju i spokojności współobywatelom Naszym, których dobro zawsze było najmilszym przedmiotem starań Naszych – postanowiliśmy przeto z przywiązania do spokojności publicznej oświadczyć, tak jak też niniejszym aktem najuroczyściej ogłaszamy, że wolnie i z własnej woli wyrzekamy się bez ekscepcji wszelkich praw Naszych do Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego i innych należących do nich krajów, jako też znajdujących się w nich posesji i przynależności; akt ten uroczysty abdykacji korony i rządu Polski w ręce Najjaśniejszej Imperatorowej Wszech Rosji składamy dobrowolnie i z tą rzetelnością, która postępowaniem Naszym w całym życiu kierowała. Zstępując z tronu, dopełniamy ostatniego obowiązku królewskiej godności, zaklinając Najjaśniejszą Imperatorową, ażeby macierzyńską swą dobroczynność na tych rozciągnęła, których królem byliśmy, i to wielkości Jej duszy działanie wielkim swym sprzymierzeńcom udzieliła. Akt niniejszy dla większego waloru podpisaliśmy i pieczęć nań Naszą wcisnąć rozkazaliśmy.

Działo się w Grodnie dnia 25 listopada, a roku 32 panowania Naszego.

Stanisław August, król”.

Z lektury jasno wynika, że nasz ukochany monarcha „zaklinając Najjaśniejszą Imperatorową”, – w rzeczywistości oddał dalsze losy Polski w rosyjskie ręce. Warto podkreślić, że Poniatowski, który był kochankiem carycy i która uczyniła go królem, akt abdykacji podpisał w dniu imienin Katarzyny (25 listopada), a wcześniej, koronację odbył także w tym dniu. Na mocy aktu abdykacji Rosja przez ponad sto lat miała formalne prawo do sprawowania władzy nad Polakami. Przez pewien czas po 24 października 1795 r. państwa Europy nie spieszyły się z likwidacją polskich przedstawicielstw dyplomatycznych. Stan taki trwał do czasu abdykacji Poniatowskiego. 220 lat temu nasz monarcha przypieczętował upadek państwa, którym rządził przez 32 lata.

Kiedy król wypełnił życzenia zaborców– czyli podpisał abdykację, ci 15 stycznia 1797 r. zawarli konwencję, na mocy której Rosja i Austria zobowiązały się spłacić po 40%, a Prusy 20% osobistego długu Poniatowskiego, który oszacowano na 40 milionów złp [?]. Państwa te zdecydowały także o wypłacie (dożywotnio) byłemu królowi rocznej pensji w wysokości 200 tys. dukatów, czyli w przeliczeniu 3,6 mln złp (1 dukat = 18 złp). Wielkości te niewiele mówią, jeżeli nie odniesie się ich do realiów epoki. Dochody Rzeczypospolitej w roku budżetowym 1791-1792  wynosiły ok. 50,1 mln złp. W 1794 r. jeden złoty polski zawierał 0,19 g złota. Oznacza to, że dług Poniatowskiego, to w przeliczeniu 7 600 kilogramów złota, a jego roczna pensja w niewoli to w przeliczeniu 684 kilogramy złota.

 

27 listopada 1815

Car dobry ojciec

Królestwo Polskie powstało w wyniku decyzji Kongresu Wiedeńskiego w 1815 roku. Panuje przekonanie, że powstało ono w wyniku nalegań cesarza Rosji Aleksandra I. Królestwo było związane Rosją unią personalną, na mocy której każdy kolejny car był „automatycznie” królem Polski. Królestwo, nazywane powszechnie Kongresowym, nie mogło prowadzić własnej polityki zagranicznej, ale miało swój parlament, wojsko, administrację, szkolnictwo i sądownictwo. Uroczysta proklamacja nowego państwa miała miejsce w Warszawie 20 lipca 1815 r. 

Król Aleksander I – wypełniając postanowienia Kongresu – obdarował Królestwo konstytucją. Podpisał ją w Warszawie 27 listopada 1815 r. – czyli 200 lat temu. Nadanie konstytucji wzbudziło znaczne niezadowolenie w Rosji, która otrzymała swoją konstytucję dopiero po rewolucji 1905 roku, czyli niemalże sto lat później. W akademickim podręczniku do historii państwa i prawa napisano: „Konstytucja Królestwa Polskiego była bardziej liberalna w zapewnieniu praw i swobód społeczeństwa w porównaniu z konstytucją Księstwa Warszawskiego. Wyliczono ich tu więcej, rozszerzono kompetencje sejmu, nawiązano w większym stopniu do tradycji Rzeczypospolitej. (...) Ordynacja wyborcza do sejmu była najbardziej liberalna w ówczesnej Europie, dopuszczając do czynnego prawa wyborczego znaczną – jak na tamte czasy – liczbę ponad 100 tys. osób, przy stosunkowo niskim cenzusie majątkowym. W proporcji do 3,5-milionowej ludności (w 1820 r.), stanowiło to o wiele wyższy procent niż we Francji, gdzie liczba wyborców wynosiła zaledwie 80 tys. osób na 30 mln mieszkańców. (...) Na obszarze Europy Środkowej było Królestwo Polskie po 1815 r. jedynym krajem posiadającym parlament wybierany w wyborach bezpośrednich przez wszystkie warstwy społeczne (z niewielkim udziałem chłopów)”.

Konstytucja utrzymywała m. in. zasadę równości wobec prawa oraz wolności osobistej. Zachowano jednak dominującą pozycję szlachty, tworząc jednocześnie jej nową kategorię. Obok szlachty rodowej pojawiło się szlachectwo nadawane przez panującego osobom zasłużonym, w tym szerokiej gamie mieszczan, żołnierzom, którzy dosłużyli się stopnia kapitana, oficerom odznaczonym krzyżami zasługi, nauczycielom i profesorom Uniwersytetu Warszawskiego oraz urzędnikom po 10 latach gorliwej służby.

Król powoływał i odwoływał swego namiestnika w Królestwie Polskim. Jego siedzibą był dawny pałac Koniecpolskich przy Krakowskim Przedmieściu, nazywany w związku z tym pałacem Namiestnikowskim (obecnie – pałac Prezydencki). Siedzibą władz Królestwa był warszawski pałac Rzeczypospolitej. Początkowo (od 1815 r.) Królestwo podzielone było na osiem województw (krakowskie z siedzibą w Miechowie, a następnie Kielcach, sandomierskie, kaliskie, lubelskie, mazowieckie, płockie, podlaskie i augustowskie), a te na 39 obwodów, które dzieliły się na 77 powiatów. Władzę  w województwach sprawowały kolegialne komisje wojewódzkie. W obwodach władzę sprawowali komisarze obwodowi, w miastach zaś burmistrzowie lub prezydenci z ławnikami lub radnymi. Wszyscy byli mianowani przez rząd.

Na mocy bulli papieża Piusa VII z 30 czerwca 1818 r. diecezja warszawska została podniesiona do rangi archidiecezji i stała się metropolią dla wszystkich siedmiu diecezji Królestwa Polskiego, a arcybiskup warszawski otrzymał tytuł prymasa Królestwa Polskiego. Ustanowienie metropolii kościelnej w Warszawie podniosło prestiż i znaczenie miasta, ale było także sygnałem, iż wielcy tego świata pogodzili się z rozbiorami Polski. Początkowo diecezja warszawska dzieliła się na 20 dekanatów (275 parafii, w tym cztery  w Warszawie: Św. Jana, Panny Marii na Nowym Mieście, Św. Krzyża, Św. Andrzeja Apostoła, plus jedna na Pradze).

U zarania Królestwa, bo już w 1816 r., „proklamowano wolność przemysłową, tzn. zasadę, iż do uprawiania przemysłu nie trzeba, jak dawniej, przywileju, nie jest się też skrępowanym przepisami cechowymi, oraz jako drugą – zasadę wolnej konkurencji”. W 1817 r. powstała w Warszawie pierwsza giełda, która mieściła się w pomieszczeniach Marywilu, a później przeniesiono ją do rotundy gmachu Banku Polskiego na placu Bankowym, gdzie funkcjonowała do końca 1830 r. Z inicjatywy ministra skarbu księcia Franciszka Ksawerego Druckiego-Lubeckiego w 1825 r. powstało Towarzystwo Kredytowe Ziemskie, nastawione na rozwój kredytu hipotecznego dla rolnictwa.

W 1817 r. rząd upoważnił Komisję Spraw Wewnętrznych i Policji do udzielania „patentów swobody”, czyli zwolnień od podatków na okres od 3 do 9 lat po założeniu fabryki. Wprowadzono także przepisy patentowe, zapewniające ochronę praw wynalazcy na okres od 5 do 15 lat.

Pierwsze lata funkcjonowania Królestwa Polskiego nie nastrajały jednak optymistycznie. Rządy były nieudolne, a stan finansów publicznych – opłakany. Doszło do tego, że brak możliwości sfinansowania wydatków Królestwa zagroził jego istnieniu. Istotne zmiany w tym zakresie nastąpiły w 1821 r., kiedy funkcję ministra skarbu objął Ksawery Drucki-Lubecki. Po kilku latach jego rządów gospodarka Królestwa była w rozkwicie. W okresie 1817-1829 dochody skarbu Królestwa Polskiego wzrosły z 7.973.719 do 13.283.477 rubli (po przeliczeniu ze złotych), natomiast wydatki wzrosły z 7.293.526 do 12.991.916 rubli, co oznaczało stałą nadwyżkę budżetową. Sprzyjały temu początkowo liberalne rządy Aleksandra I. W miarę upływu czasu jego nastawienie do Polski i Polaków stawało się jednak coraz bardziej konserwatywne. Powoli, ale systematycznie wzmagał się ucisk i jawne odchodzenie od zapisów konstytucji. Ogromne niezadowolenie, głównie w środowisku polskich wojskowych, wzbudzały działania Wielkiego Księcia Konstantego.

Po śmierci cara Aleksandra I w 1825 r. nowy car Mikołaj I był znacznie mniej życzliwy dla Polaków. Hamował się i szedł na pewne ustępstwa, ale jedynie do czasu swej koronacji w Warszawie 24 maja 1829 r. Później coraz bardziej ograniczane były uprawnienia Królestwa i wolności Polaków. To oczywiście budziło niezadowolenie, szczególnie że kraj osiągnął stan względnego dostatku. 

W ostatnich latach przed powstaniem listopadowym aresztowania studentów zaangażowanych w działalność spiskową były niemal na porządku dziennym. Rosnący ucisk narodowościowy i ograniczanie swobód obywatelskich prowadziły do nieuchronnego wybuchu.

 

29 listopada 1830

Koszty Powstania

W nocy z 29 na 30 listopada 1830 r. – czyli 185 lat temu – dosyć długo ważyły się losy kolejnego polskiego zrywu wolnościowego. Podchorążowie piechoty po ataku na Belweder ruszyli w miasto, które wcale ochoczo ich nie przyjęło. Dopiero zdobycie Arsenału przesądziło o powstaniu. Zryw podchorążych niebawem przekształcił się w wojnę polsko-rosyjską. Powszechnie uważa się, że wojna, to nie tylko konfrontacja sił zbrojnych walczących stron, ale przede wszystkim konfrontacja ich gospodarek. W tym świetle o sile gospodarki Królestwa Polskiego świadczą przede wszystkim dziesięciomiesięczne działania wojenne prowadzone przez Wojsko Polskie przeciwko siłom rosyjskim. Zważywszy, iż Imperium Rosyjskie kilkudziesięciokrotnie przewyższało liczbą ludności Polskę, tak długa wojna między oboma państwami stawia bardzo dobre świadectwo potencjałowi ekonomicznemu w Królestwie.

Klęska powstania listopadowego była nadzwyczaj tragicznym i brzemiennym w skutki zamknięciem doby Królestwa Kongresowego. Polska potrzebowała kilkudziesięciu lat, aby osiągnąć poziom rozwoju sprzed powstania. W erze gwałtownego rozwoju kapitalizmu strata ta postawiła Polskę w rzędzie krajów zapóźnionych, co z trudem odrabiamy do dziś.

Dramat powstania polegał nie tylko na stratach w ludziach oraz stratach materialnych, związanych z działaniami wojennymi, a także na represjach popowstaniowych, które ogarnęły wszystkie sektory życia. Podstawą prawną do ich stosowania był wprowadzony w 1833 r. stan wyjątkowy w Królestwie, który zamieniano w dobie Powstania Styczniowego i rewolucji 1905-1907 w stan wojenny. W przypadku stanu wyjątkowego, tzw. przestępstwa stanu, więc polityczne, należały według ukazu z 1833 r. do kompetencji sądów wojskowych; w przypadku stanu wojennego – do sądów wojenno-polowych.

Wbrew postanowieniom Kongresu Wiedeńskiego władze rosyjskie podjęły działania zmierzające do likwidacji ustrojowej odrębności Królestwa Polskiego. Zlikwidowano polski sejm oraz polskie wojsko, a także unieważniono konstytucję, w miejsce której w 1832 r. wprowadzony został tzw. Statut Organiczny. Na jego mocy zagwarantowana międzynarodowymi porozumieniami unia Królestwa Polskiego z Cesarstwem Rosyjskim zastąpiona została faktycznym inkorporowaniem Królestwa do Cesarstwa, jako jego prowincji. Na Królestwo Polskie nałożono także kontrybucję w wysokości dwudziestu milionów rubli. Przy obowiązującym w latach 1815-1897 parytecie 1 rb (rubel) = 1,116 g Au, nałożona kontrybucja równała się ponad 22 tonom złota. Nastąpiły aresztowania, więzienia i zsyłki na Sybir. Konfiskacie i wywózce uległy biblioteki, m. in. Towarzystwa Przyjaciół Nauk oraz Uniwersytetu Warszawskiego. Eksport produktów z Warszawy do Cesarstwa z 1.298.610 złp w 1829 r. spadł do 607.273 złp w 1832 r.

Jest wielu historyków, którzy uważają, że pomimo gigantycznych strat i cierpień Powstanie Listopadowe miało sens. Przypomniało Europie o Polsce, a Polakom, że są w niewoli. Być może, gdyby nie to powstanie, to dzisiaj mówilibyśmy po rosyjsku [?]

Wróć