Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Trumpolina wyborcza wyjątkowo skuteczna

09-11-2016 20:57 | Autor: Maciej Petruczenko
W naszym medialnie zglobalizowanym świecie wielkie zdziwienie, bo gdziekolwiek się rozejrzeć – mainstream przegrywa z off-roadem. No i ci, którzy jadą bokiem, poza głównymi drogami, jakoś szybciej docierają do celu. I poniekąd tak właśnie zakończył się w USA wyścig do fotela prezydenckiego. Debiutujący w walce o władzę biznesmen Donald Trump wygrał z zanurzoną od lat w polityce Hillary Clinton, którą świat poznał kiedyś jako żonę zamiłowanego saksofonisty, mającego zawsze pod ręką cygara wszechstronnego użytku.

Jeśli się zważy, że obecna władza w Polsce cokolwiek zniechęciła do siebie Niemcy, Francję, Holandię, Włochy, Rosję, Ukrainę, Litwę, a postawiła na Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię i Węgry, to trzeba się zastanowić, czy gwałtowny zwrot w Ameryce pomoże nam, czy zaszkodzi. O dotychczasowym prezydencie USA Baracku Obamie mówiło się, że więcej nam obiecywał niż dawał, ale Trump idzie jakby dalej, bo on nawet nie obiecuje, że da, tylko wprost gwarantuje, że nie da. Oczywiście – nie da żołnierzy US Army i uzbrojenia w celu obrony przed atakiem Rosji, czego się tak obawia polski rząd. I pewnie Donald nie opowie się też za zniesieniem wiz dla Polaków, bo przecież jest wyraźnie antyimigrancki w swoim programie. Czyżbyśmy już nie mogli liczyć na prezenty ze strony dobrego Wujka Sama?

To oczywiście kwestia do zastanowienia na długie zimowe wieczory, których najprawdopodobniej nie umili nam zapowiadane przez Trumpa ocieplenie stosunków z Rosją. Może jednak militarny wybór ministra Antoniego Macierewicza, który napluł na francuskie caracale, wybierając amerykańskie helikoptery Black Hawk – okaże się papierkiem lakmusowym naszych relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Miałby sojusz Orła Białego z Czarnym Jastrzębiem epokowe znaczenie? Cholera wie, bo – jak w dniu wyborów prezydenckich w USA poinformował moskiewski dziennik „Izwiestia”, Rosjanie przeprowadzili właśnie bardzo udane próby dziewiątego egzemplarza nowej konstrukcji myśliwca T-50 (Suchoj), przewyższającego podobno walorami bojowymi swoje amerykańskie odpowiedniki. Co nam więc pomogą w starciu z ruskimi myśliwcami mocno już przestarzałe amerykańskie śmigłowce, z którymi T-50 wygrają na sucho? Takich pytań będzie rodzić się więcej.

Świętując zwycięstwo miliardera w gonitwie po prezydenturę, pamiętajmy, że jeszcze do czerwca szefem sztabu wyborczego Trumpa był Corey Lewandowski, Amerykanin polskiej proweniencji, człowiek o niewątpliwie dobrym sercu, ponieważ w 2005 ożenił się z owdowiałą kobietą, której pierwszy mąż zginął w jednym z samolotów porwanych w 2001 przez arabskich terrorystów i użytych jako tarany walące w wieże nowojorskiego World Trade Center.

Sam Trump, mający niemiecko-szkockie korzenie, jest wyznania protestanckiego o kierunku prezbiteriańskim, więc mu pewnie z Polakami-katolikami nie będzie za bardzo po drodze. Ale trudno przypuszczać, żeby zabronił nam picia coca-coli, noszenia dżinsów, korzystania z gastronomicznych cymesów McDonald’s i latania Dreamlinerami. Może mu się tylko nie podobać zbytnie rozbuchanie przy budowie katolickich kościołów, jak bazylika w Licheniu Starym albo Świątynia Opatrzności Bożej w Wilanowie, bo protestanci wolą skromniejsze przybytki wyznawania wiary.

Tymczasem – zamiast martwić się o wojskowe zabawki z importu i o pieniądze na dalszą rozbudowę Świątyni – wybierzmy lepiej najwłaściwszy model tramwaju, jaki ma znowu kursować do Wilanowa, gdzie z kolei całkiem dobrze trzyma się meczet stojący o rzut beretem od Pałacu Królewskiego i trzeba się tylko martwić o niedaleką, lecz nieco podupadłą świątynię rozpusty, jaka jeszcze kilka dni temu dobrze służyła wiernym (klientom) przy ulicy Wiertniczej, gdzie zamiast kultu Matki Boskiej panował kult boskiej Czekolindy, której na tacę rzucano zapierające dech w piersiach jednorazowe datki. Policja storpedowała tam działalność dobrze prosperującego przedsiębiorstwa na niwie kultury fizycznej – i jak tu żyć, panie premierze (Morawiecki)?, niejeden zapewne zapyta, troszcząc się o rozwój gospodarki narodowej.

Niektórzy są zdania, że generalnie biorąc, w Polsce nie idzie Nowe, tylko wraca Stare, tak jak wracają czteroklasowe licea. No i planowane wznowienie trakcji szynowej do Wilanowa jestem takim powrotem do dawnych lat. Akurat całkiem sensownym. Ktoś jeszcze za komuny wykombinował, że transport publiczny za pomocą pojazdów napędzanych elektrycznie to przeżytek i zlikwidowano zarówno tramwaj, który zjeżdżał z Puławskiej w kierunku Wilanowa, jak i trolejbusy, łączące Warszawę z Piasecznem. Dziś i jedno, i drugie byłoby jak znalazł, pomijając już to, że będącą własnością komunalną zajezdnię trolejbusową w Piasecznie zawłaszczyli prawem kaduka (i chyba już sprzedali) jacyś mnisi.

Zawłaszczeń tego typu mieliśmy w minionych latach w Warszawie o wiele więcej, ale pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz wyjaśniła w przesłuchaniu, przeprowadzonym przez Monikę Olejnik, że ma absolutnie czyste sumienie i jeśli doszło do paru błędów przy reprywatyzacji, to tylko dlatego, że niektórych urzędników zgubiła zbytnia rutyna. Na szczęście urzędnicy ci już zostali zwolnieni – pocieszyła nas pani prezydent, nie informując wszakże, co się dzieje z kasą, jaką miasto straciło na skutek urzędniczych „błędów”. Może to prawda, że ci urzędnicy w pewnym momencie oszaleli, tylko że fakty, jakie wyszły na jaw, wyraźnie wskazują, iż w tym szaleństwie była jednak metoda...

Obecnie tak zwana dzika reprywatyzacja, do której panią prezydent po prostu „zmuszano”, jest dziwnym trafem gwałtownie wstrzymywana, co niekoniecznie ma związek z wprowadzeniem małej ustawy w tej materii. Nawet stanowisko w sprawie szkoły przy Twardej stało się nagle miękkie. Wygląda na to, że znana zasada „dura lex, sed lex” może być całkiem różnie interpretowana...

Wróć