Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Trudno uniknąć tych skojarzeń...

11-01-2023 20:16 | Autor: Tadeusz Porębski
W drodze ewolucji oraz technologicznej rewolucji staliśmy się społeczeństwem cyfrowym. Każda rewolucja ma swoje dobre, ale także złe strony. Postęp technologiczny na nienotowaną w historii ludzkości skalę przyniósł ze sobą m. in. dwie plagi – analfabetyzm wtórny i funkcjonalny. Analfabetyzm wtórny to zanik umiejętności pisania i czytania u osób, które je kiedyś posiadały. Natomiast analfabetyzm funkcjonalny powoduje, że osoby nim dotknięte nie rozumieją tekstów pisanych. Owszem, potrafią połączyć litery w słowa i następnie w całe zdania, ale nie rozumieją ich przekazu. O dziwo, plaga ta dotknęła także ludzi wykształconych.

Z badań przeprowadzonych przez PISA i OECD wynika, że co szósty polski magister jest analfabetą funkcjonalnym. Z badań wynika także, iż aż 40 proc. Polaków nie rozumie tego, co czyta. Kolejne 30 proc. rodaków rozumie kierowany do nich przekaz, ale w niewielkim stopniu. Osoby dotknięte analfabetyzmem funkcjonalnym mają kłopot ze zrozumieniem instrukcji obsługi, ulotek dołączanych do leków, nie potrafią też wypełnić prostych druków urzędowych i formularzy. Okazuje się, że wykształcenie i pozyskana wiedza nie idą w parze ze sprawnym myśleniem, kojarzeniem, czy pojmowaniem rzeczy oraz zjawisk. Dla wielu ludzi normalne jest, że fizyk może być analfabetą z zakresu historii, ten zaś może nie znać elementarnych zjawisk fizyki, dlatego starają się bagatelizować problem. Chyba niesłusznie, bo drzewiej posiadacz dyplomu wyższej uczelni postrzegany był w społeczeństwie jako alfa i omega pod każdym względem, a nawet jako arbiter dobrego smaku. Dzisiaj stał się kimś w pewnym stopniu ograniczonym.

Bardziej niepokojąca jest skala analfabetyzmu wtórnego w Polsce. Wtórny analfabeta to osoba, która utraciła umiejętności czytania oraz pisania i zapomniała komponentów wiedzy elementarnej. Istnieje także pojęcie „wtórny analfabetyzm naukowy”. Co czyni z nas wtórnych analfabetów? Okazuje się, że sprawcą jest… postęp. Dzisiejsza technologia sprawia, że znajomość czytania i poprawnego pisania nie jest już konieczna, by dosyć sprawnie funkcjonować w społeczeństwie. Nie musimy pisać listu, by skontaktować się z daną osobą, bądź z urzędem. Możemy zadzwonić lub połączyć się za pomocą komunikatora, często z przekazem wideo. Wyszukanie kontaktu lub informacji na smartfonie możliwe jest dzisiaj nawet za pomocą polecenia głosowego. W efekcie coraz mniej czytamy i piszemy, a jeśli już, to z coraz większą liczbą błędów stylistycznych i gramatycznych. Najwięcej informacji ze świata czerpiemy z Internetu, gdzie rządzą wiadomości obrazkowe oraz memy, na drugim miejscu jest telewizja. Kanały informacyjne tłoczą codziennie do głów widzów tak gigantyczną ilość informacji, często wzajemnie sobie zaprzeczających, że naprawdę trzeba mieć wysoko rozwiniętą świadomość indywidualną i społeczną, by nie pozwolić sobą manipulować. Wysoka świadomość społeczna pozwala bowiem poznać innych oraz społeczeństwo i pojąć, co jest najlepsze lub najgorsze dla społeczeństwa, jak również zrozumieć siebie jako istotę społeczną połączoną ze społecznością.

Czy przywołane wyżej PISA (Międzynarodowy Program Oceny Umiejętności Uczniów) jest badaniem wiarygodnym, podobnie jak i sama OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju)? Odpowiedź brzmi: tak. PISA to międzynarodowe badanie koordynowane przez OECD, mające za cel uzyskanie porównywalnych danych o umiejętnościach uczniów w celu poprawy jakości nauczania i organizacji systemów edukacyjnych. Dotyczy uczniów, którzy ukończyli 15. rok życia. Natomiast sama OECD jest utworzoną w grudniu 1960 roku międzynarodową organizacją skupiającą 38 wysoko rozwiniętych i demokratycznych państw. Głównym jej celem jest opracowanie takiej polityki społeczno – ekonomicznej krajów członkowskich, która pobudzi wzrost gospodarczy, zatrudnienie oraz rozwój społeczny. Badania wykazały zadziwiającą zależność. Otóż analfabetyzm wtórny i funkcjonalny najdynamiczniej rozwijają się w krajach uznawanych za zamożne. To wynik zahamowania rozwoju młodego człowieka po ukończeniu szkoły. Wielu absolwentów szkół po zakończeniu edukacji nie ma do czynienia ze słowem pisanym. Co do poziomu czytelnictwa, mamy wręcz do czynienia z dramatem. Według raportu Biblioteki Narodowej aż 62 proc. Polaków nie przeczytało w 2021 roku roku ani jednej książki. Winę za taki stan rzeczy często zrzuca się na drożyznę panującą w księgarniach, ale tak naprawdę winne jest zwykłe lenistwo. Zamiast „tracić czas” na pójście do biblioteki dzielnicowej, gminnej czy miejskiej po książkę i potem na jej przeczytanie, lepiej oglądać telewizję. Bezrefleksyjne oglądanie telewizji to czynność nie wymagająca wysiłku.

Analfabetyzm, podobnie jak ubóstwo, może być dziedziczny. Dziecko już po przyjściu na świat naśladuje rodziców. Także ich mowę oraz sposób przekazu. Kiedy rodzice posługują się w domu tzw. małpim językiem, popularnym szczególnie w kręgach młodzieży z domów mniej zamożnych, dziecko natychmiast go przyswaja i z upływem lat niezwykle trudno wykorzenić zły nawyk. Młodzi ludzie używają specyficznego języka do porozumiewania się. FEJM zamiast „popularność”, YOLO zamiast „żyje się tylko raz”, SWAG zamiast „lans”, czy „autoprezentacja”, LEL zamiast „śmiać się bardzo głośno”, BOOMER zamiast „człowiek starej daty”, HEJT zamiast „negatywne emocje”, ESSA zamiast „udało się”, LAJKI zamiast „pochwały”, „pozytywy”. Przykłady można mnożyć. Coraz popularniejsze stają się skróty słów (NARKA zamiast „na razie”, SIEMKA zamiast „jak się masz”). Skróty powodują, że dyskusja staje się szybsza i dla postronnych osób mniej, a nawet wręcz zupełnie niezrozumiała. Jeśli tego rodzaju retoryki, zwanej potocznie małpim językiem, używa się na co dzień w obecności małego dziecka, a dodatkowo czytanie dziecku bajek i książeczek sprawia rodzicom cierpienie, w świadomości młodego umysłu zakorzeniamy jako standard niski poziom umiejętności komunikacyjnych. Książki będą mu się kojarzyły z negatywnymi emocjami. To już na starcie życiowym stępi jego umiejętność pisania, które jest odzwierciedleniem naszych myśli oraz mowy, a ta ułomność wpłynie z kolei na nieumiejętność rozumienia prostego pisma, jak również znacznie obniży jednostce poziom świadomości społecznej. Taka kombinacja to wstęp do łatwej indoktrynacji.

Indoktrynacja to świadomy i systematyczny proces, którego celem jest wpojenie człowiekowi określonych ideologii i doktryn, zwłaszcza politycznych. Motorem tego procesu jest propaganda wtłaczana społeczeństwu przez środki masowego przekazu i system oświaty szkolnej. Według danych UNESCO 760 milionów ludzi na naszej planecie powyżej 25. roku życia to analfabeci (z greki analphábētos, czyli nieznający abecadła). Tą grupą najłatwiej manipulować. Na drugim miejscu są analfabeci funkcjonalni i wtórni, a za nimi osoby niewykształcone, niedojrzałe emocjonalnie lub intelektualnie, z niską samooceną, nieasertywne, pogrążone w takich problemach jak brak pracy i trudna sytuacja finansowa. Jedną z cech wyróżniających państwa totalitarne jest indoktrynacja społeczeństwa jako całości. Najlepszym indoktrynerem w historii ludzkości był bezsprzecznie dr Joseph Goebbels, który w III Rzeszy stworzył aparat propagandy wyprzedzający epokę. Podporządkowując partii narodowosocjalistycznej (NSDAP) prasę, radio, film (telewizji w normalnym wymiarze wówczas jeszcze nie było), jak również literaturę i sztukę, mógł kształtować poglądy oraz postawy Niemców. W dzisiejszej Polsce telewizja publiczna oraz znaczna część prasy podporządkowana została jednej partii politycznej. Partia ta ma także zapędy do kontrolowania sztuki oraz przekształcania kolejnych etapów kształcenia w polskim systemie edukacji w taki sposób, by były one zgodne z partyjną ideologią.

Goebbels bez ogródek oświadczył wezwanym do Berlina dyrektorom stacji radiowych: „Nie zamierzamy ukrywać: radio należy do nas, do nikogo poza nami! I postawimy radio w służbie naszej idei, żadne inne idee nie będą przez nie artykułowane”. W rozgłośniach przeprowadzono czystki personalne, usuwając ludzi o „niewłaściwych” poglądach. Z czymś mi się dzisiaj kojarzy tego rodzaju polityka.

Wróć