Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Tenisowe tradycje klubu Tie-Break i Warszawianki

14-10-2020 20:20 | Autor: Maciej Petruczenko
Dziś cała Polska jest zadziwiona triumfem 19-letniej Igi Świątek w wielkoszlemowym turnieju na kortach Rolanda Garrosa w Paryżu. Warto więc przypomnieć, że przez wiele lat wielki tenis przewijał się też przez korty ursynowskiego klubu Tie-Break i mokotowski obiekt Warszawianki, na którym przed laty rozgrywano m. in. mecze o Puchar Davisa.

W zbiorach zarządzającej kortami Tie-Breaka na Koncertowej Magdaleny Rejniak-Romer znajduje się urokliwe zdjęcie gromadki maluchów, które zachęcano do uprawiania tenisa. Na samym czele widać dziewczynkę w różowej koszulce z zielonym workiem na kolanach. To właśnie przyszła mistrzyni Roland Garros – Iga Świątek. Zanim zaczęło być o niej głośno, lokalna publiczność mogła jednak oklaskiwać wiele tenisistek wysokiej klasy. Wystarczy powiedzieć, że w turnieju Ursynów Cup pokazały się dobrze się wtedy zapowiadające Agnieszka i Urszula Radwańskie i Joanna Sakowicz, a pośród zagranicznych uczestniczek tej imprezy błyszczały między innymi zwyciężczyni French Open 2004 – Rosjanka Anastazja Myskina oraz reprezentująca kolejno Rosję i Kazachstan Jarosława Szwiedowa, mistrzyni gry podwójnej w Wimbledonie i US Open.

Magdalena Rejniak-Romer sama kiedyś należała do czołówki polskich tenisistek, podobnie jak jej siostra Olga, a dobrą tenisistką była też trzecia z sióstr – Karolina, która dziś zarządza kortami przy ul. Jeżewskiego. Z tych trzech córek może być dumny Bernard Rejniak – ojciec chrzestny tenisa na Ursynowie.

– Tenis wciągnął mnie jeszcze w latach siedemdziesiątych i trenowałem jak szalony na Skrze przy Wawelskiej – opowiada pan Bernard. – W 1984 roku, wraz z działaczem TKKF Stanisławem Drapiewskim, uruchomiliśmy pierwszą szkółkę tenisową przy ul. Dembowskiego. Potem dzięki przychylności Urszuli Krukowskiej, prezes TKKF Ursynów, udało się wydzierżawić pod budowę kortów pusty plac prz ul. Koncertowej. Kolejnym krokiem była budowa kortów na Stokłosach, a dodatkowo wynajmowaliśmy korty przy Hirszfelda. Od 1997 zaczęliśmy urządzać turnieje Ursynów Cup, które szybko zyskały dużą popularność. Jednocześnie jednak prowadziliśmy szeroko zakrojoną pracę u podstaw, wciągając od 1991 roku do naszej szkółki tenisowej dzieciarnię z przedszkoli na Ursynowie, Mokotowie, Gocławiu, Żoliborzu i Pradze Północ. W 1998 powstała klasa tenisowa w Szkole Podstawowej 319 przy ulicy ZWM. Taką samą klasę udało się też założyć przy SP 303 na Koncertowej. Jeśli chodzi o czołowych zawodników, to szkolił się u nas m. in Piotr Gadomski. Michał Kaznowski, który przez kilka lat trenował z dobrym skutkiem Igę Świątek, miał przygodę tenisową w Tie-Breaku, podobnie jak niedawny pogromca Huberta Hurkacza, 17-letni Maks Kaśnikowski, który u nas zaczynał – wspomina Bernard Rejniak, który dzisiaj prowadzi spokojne życie emeryta, przekazawszy tenisowy interes w ręce córek – Magdaleny i Karoliny.

Trzeba przyznać, że dzięki rodzinie Rejniaków Ursynów stał się bodaj największym ogniskiem tenisowym w Polsce. Nic dziwnego więc, że nawet w grach towarzyskich pojawiały się na kortach Tie-Breaka rozliczne sławy: Wojciech Fibak, Magdalena Grzybowska, Dunka polskiego pochodzenia Carolina Woźniacki czy też Słowaczka Miroslava Vavrinkova, która poślubiła absolutnego króla kortów Szwajcara Rogera Federera.

Widywało się też przez lata wielu sławnych aktorów (Tomasz Stockinger) i sportowców – chociażby kolarza Ryszarda Szurkowskiego i wicemistrza olimpijskiego w zapasach Andrzeja Suprona.

Wspominając wielkie wydarzenia tenisowe w naszym sąsiedztwie, nie sposób jednak pominąć tego, co działo się całkiem niedawno na kortach Warszawianki, gdzie rozgościł się przede wszystkim turniej J&S Cup, finansowany przez dwóch ukraińskich muzyków-emigrantów – Grzegorza Jankilewicza i Sławomira Smołokowskiego, których firma stała się w pewnym momencie potentatem na naszym rynku paliwowym. Pieniądze tej dwójki spolszczonych Ukraińców pozwoliły na organizowanie w latach 1995-2007 turnieju kobiecego z udziałem supergwiazd – Amerykanki Venus Williams, Belgijek Justine Henin-Hardenne i Kim Clijsters, Francuzki Amélie Mauresmo, Rosjanki Swietłany Kuzniecowej. Niestety, sen o potędze dosyć szybko się skończył, bo Jankilewiczowi i Smołokowskiemu zaczęto zarzucać działania biznesowe na granicy prawa, no i teraz wielki tenis możemy oglądać jedynie w telewizji, a turnieje organizowane w Polsce mają dużo mniejszą rangę. Może więc tradycję wielkiego tenisa uda się wznowić z finansową pomocą którejś z państwowych spółek, chociażby PKN Orlen?

Wróć