Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Temida gra w ciuciubabkę

08-02-2017 21:11 | Autor: Mirosław Miroński
Od zarania dziejów ludzie potrzebowali poczucia sprawiedliwości. Bez niego życiem zawładnęłoby przekonanie o bezkarności. Nic dziwnego, że już w najwcześniejszych zbiorowościach ludzkich starano się sprawiedliwość zapewnić, słusznie upatrując w niej podstawę ładu społecznego.

Aby przekaz o istnieniu sprawiedliwości i prawa był bardziej wyrazisty i dla każdego zrozumiały, sprawiedliwość spersonalizowano. W starożytnej Grecji przybrała ona postać boskiej Temidy (gr. Thémis, łac. Themis). Uosobiała sprawiedliwość, prawo i wieczny porządek, a także dobre obyczaje. Jej atrybuty – waga trzymana w jednej ręce i miecz dzierżony w drugiej – przypominały przez stulecia, że winnych (po osądzeniu) czeka kara.

Jaka? Łatwo się domyślić. Sądząc po wspomnianym mieczu, nie była to kara łagodna. Jej surowość pokazuje wagę, jaką przykładano do faktu, że prawo, choć sprawiedliwe, jest surowe i musi być przestrzegane. Waga, na której szalach rozstrzygane były uczynki podsądnych to instrument, który zgodnie z prawami fizyki decydował o losie nieszczęśników stojących przed obliczem Temidy.

Jako bóstwo symbolizujące prawo i sprawiedliwość Temida jest umieszczana w gmachach sądów. Jej postać podkreśla powagę i nadrzędną funkcję prawa i sprawiedliwości. Jej beznamiętna twarz nie wyraża żadnych uczuć. Mimo to może budzić grozę, zwłaszcza u osób naruszających prawo.

Przepaska zasłaniająca oczy Temidy symbolizuje bezstronność przy wydawaniu wyroków. Jednakże, ów atrybut nie zawsze pojawia się na twarzy bogini. Nie ma jej m. in. figura Temidy w Sądzie Rejonowym w Gdańsku. Czy to coś oznacza? Tego nie wiemy. Lepiej więc, nie wyciągać z tego faktu zbyt daleko idących wniosków.

Obserwując doniesienia medialne o aferach, które, jak się okazuje towarzyszyły nam często przez ostatnie lata, można pokusić się o kilka wniosków.

Po pierwsze – albo „nasza” Temida straciła zdolność oceny, co jest sprawiedliwe, a co nie jest, albo nie chciała tego rozstrzygać. Przykładów na to jest wiele. Pojawiają się one niemal codziennie. Przeciętny Kowalski może się tylko dziwić, że to, co w jego przekonaniu wydaje się oczywiste, dla sądów oczywiste nie jest. A wydawane przez nie wyroki są (łagodnie mówiąc) niezrozumiałe. Nie da się tego wyjaśnić lakonicznym stwierdzeniem, że sąd wie lepiej.

Po drugie – orzekane przez sądy kary odbiegają od oczekiwań zdecydowanej większości społeczeństwa. A to prowadzi wprost do rozmydlania prawa, które przestaje być w powszechnym rozumieniu narzędziem do wprowadzania zasad sprawiedliwości w życie.

O decyzjach naszej Temidy możemy dyskutować. I warto to robić, mimo że trudno je oceniać jedynie na podstawie przekazywanych do wiadomości publicznej informacji. Decyzje sądu są wprawdzie niezależne, ale wielokrotnie widzimy, że przydałaby się jakaś forma ich weryfikacji. Trudno zrozumieć arbitralną decyzję sędziego, który wypuszcza podejrzanego o poważne przestępstwa kryminalne za poręczeniem majątkowym. Czy praca prokuratury i policji doprowadzającej do jego zatrzymania nic nie kosztują? A kto za to zapłaci? Może sędzia?

Myślę, że przeciętny obywatel już wie, na kogo spadną koszty takiego postępowania. W dodatku są to koszty niebagatelne.

Czy nasza Temida ma kłopoty ze wzrokiem, a wspomniana wcześniej opaska ma jedynie na celu ich ukrycie? Często można odnieść takie wrażenie. Wprawdzie nie wypada wypominać kobiecie ile ma lat, ale doświadczenie przychodzi przecież z wiekiem. Dlatego od leciwej bogini mamy prawo oczekiwać większej rozwagi i zaangażowania w działaniu.

Tymczasem nasza bohaterka Temida jawi się nam, jako osoba nieco dziwacznie wystrojona, której intencje nie są jasne dla zwykłych ludzi. W dodatku, z opaską na oczach, przypomina uczestniczkę zabawy w popularną kiedyś ciuciubabkę. Jej przydługi miecz spełnia teraz rolę laseczki do podpierania się, a nie narzędzia służącego wymierzaniu sprawiedliwej kary.

Trudno zwykłemu obywatelowi pogodzić się z faktem, że wobec prawa nie wszyscy jesteśmy równi. Praktyka pokazuje, iż bogatsi są wobec prawa „równiejsi”. Do tego dochodzą rozmaici „wybrańcy losu”, czyli ludzie z odpowiednimi koneksjami.

Każdy, kto miał do czynienia z wymiarem sprawiedliwości, mógł tego doświadczyć na własnej skórze. I to na wszystkich szczeblach i etapach – aż do procesu sądowego i wydania wyroku. Tym bardziej, że często niegdyś stosowana (przez tysiąclecia) kara polegająca na  „odgławianiu” skazanych nie jest wykonywana od dawna.

Nasza Temida różni się od swego greckiego pierwowzoru tym, że wprawdzie coś tam widzi, ale wybiórczo. Są rzeczy i ludzie, których ani rusz nie dostrzega. Gołym okiem widać, że potrzebna jest jej jakaś korekta wzroku. Widać też, że boska proweniencja nie uchroniła jej bynajmniej przed ludzkimi słabościami i pokusami. Dzisiejszy okulista może tu więc nie wystarczyć. Zwłaszcza taki z państwowej służby zdrowia.

Należałoby raczej pomyśleć o kimś w rodzaju herosa, jak mityczny (podobnie jak Temida) grecki Herakles, znany też (starożytnym Rzymianom) jako Herkules. To on właśnie poradził sobie z karkołomnym zadaniem postawionym mu przez Augiasza – oczyszczeniem stajni i pól argonauty.

Sądownicze państwo w państwie, z jakim dziś mamy do czynienia, wymaga oczyszczenia i reform.

W przeciwnym razie, państwo prawa pozostanie jedynie w kręgu mitów.

Wróć