Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Takie zaćmienie Księżyca trafia się raz na 100 lat

01-08-2018 22:20 | Autor: Bogusław Lasocki
Zaćmienia Księżyca należały zawsze do zjawisk elektryzujących ludzkość. Księżyc w pełni świecący tak jasno, że przedmioty rzucają cień, niespodziewanie od jednej strony zaczyna ciemnieć, staje się najpierw czerwonawy, wreszcie cały przybiera rdzawy kolor.

Jest coś niepokojącego w tej wielkiej ciemnoczerwonej tarczy. I równie niespodziewanie pojawia się jasny pasek, przechodzący w jaskrawo srebrzysty sierp, coraz bardziej grubiejący, konsekwentnie rozprzestrzeniający się na całą powierzchnię Księżyca.

Następne takie zaćmienie w 2023

Tegoroczne zaćmienie faktycznie należało do wyjątkowych. Trwało bardzo długo, gdyż faza pełna, a dokładniej cień fazy pełnej, widoczny był około 102 minut. Pierwsze wrażenia obserwatorów nie były porażające. Ot, pojawił się Księżyc nad południowo - wschodnim horyzontem, tylko jakby przymglony, ciemniejszy, z nietypowym kolorem. Jednak ten rdzawy kolor miał w sobie coś magicznego, przyciągał uwagę i zachęcał do obserwacji.

W miarę podnoszenia się Księżyca na nieboskłonie ukazywało się nowe zjawisko: nieco poniżej, z chmur zalegających nad horyzontem, wyłaniła się coraz bardziej jaśniejąca czerwonawa "gwiazda", tworząc jakby nierozłączną kolorystyczną parę z rdzawym Księżycem. To Mars, który akurat tego samego dnia znalazł się w swojej tzw. wielkiej opozycji i zaczynał błyszczeć na niebie jako nocne najjaśniejsze ciało. Wszystko w tym dniu było wyjątkowe.

W zasadzie zaćmienia Księżyca nie są czymś nietypowym i na naszej planecie są obserwowane po kilka razy każdego roku. Zaćmienie występuje wtedy, gdy Ziemia (jako planeta, jak i inne - piszemy z dużej litery) znajdzie się na jednej linii pomiędzy Słońcem a Księżycem. Taka sytuacja występuje dokładnie co miesiąc, jednak powstały wówczas cień Ziemi musi "trafić" w powierzchnię Księżyca, a nie gdzieś obok. Warto pamiętać, że średnica Ziemi to ok. 12,7 tys. km, średnica Księżyca jest cztery razy mniejsza, ale przeciętna odległość pomiędzy nimi wynosi aż 381 tys. km. Na dodatek Księżyc z cieniem Ziemi musi być widoczny na wieczornym lub nocnym niebie oraz muszą zaistnieć przyjazne warunki atmosferyczne. Wymienione czynniki zebrane razem powodują, że np. w Polsce zaćmienia Księżyca nie są widoczne każdego roku, a jeśli nawet, to najwyżej raz - dwa razy rocznie, przy czym nie są to zazwyczaj zaćmienia pełne i trwają stosunkowo krótko. I na przykład poprzednie zaćmienie Księżyca było 7 sierpnia 2017 r. i miało charakter częściowy. Jednak w tym roku wszystkie warunki były korzystne, dzięki czemu pełna faza zaćmienia trwała aż 1 godzinę i 42 minuty.

Zaćmienie nastąpiło zaledwie 14 godzin po chwili, kiedy Księżyc był na swej orbicie najdalej od Ziemi. Sprawiło to, że wydawał się mniejszy i  pozornie poruszał się wolniej. Z kolei Ziemia obecnie jest tylko trzy tygodnie po chwili największego oddalenia od Słońca, dlatego stożek cienia całkowitego jest najdłuższy i  najszerszy. Na dodatek Księżyc przechodzi niemal przez środek tego cienia, mając do pokonania pozornie dłuższą drogę. Dzięki temu mógł przebywać w  cieniu Ziemi tak długo. Następne takie okoliczności pojawią się dla Polski dopiero w czerwcu 2123 r.

Ursynowskie górki oblepione widzami

Informacje o zbliżającym się zjawisku astronomicznym były kolportowane w mediach od wielu dni, a ursynowscy internauci na portalach umawiali się na wspólne obserwacje nieba. I faktycznie, w szczytowym momencie zaćmienia na Kopie Cwila było ponad 200 osób, ponad setkę można było spotkać na Kazurce i Psiej Górce przy ul. Indiry Gandhi. Przychodzili całymi rodzinami, oczywiście z dziećmi, z wózkami, z psami, były i pary, i single. Na krzesełkach, kocykach, na stojąco, czasem z kanapkami, jakimiś napojami – słowem całkowicie niespodziewanie zrobił się wieczorny piknik. Wiele osób miało sprzęt fotograficzny ustawiony na statywach, lunety, lornetki. Wszystkie oczy wlepione w południowo - wschodnią część nieba, na Księżyc coraz bardziej przyćmiony cieniem Ziemi.

W fazie zaćmienia całkowitego Księżyc nie jest zupełnie niewidoczny, ale jest znacznie ciemniejszy niż zwykle. Na skutek załamania promieni słonecznych w ziemskiej atmosferze do tarczy Księżyca dociera tylko część promieniowania. Światło słoneczne rozprasza się w atmosferze ziemskiej, przy czym najbardziej tłumione jest promieniowanie niebieskie, dlatego też zachowanie atmosfery ziemskiej przypomina działanie czerwonego filtra. Sprawia to, że normalnie srebrzysty Księżyc – gdy jest oświetlony bezpośrednio światłem słonecznym – przybiera kolor rdzawy ze względu na oświetlenie przefiltrowane przez atmosferę ziemską. Oczywiście, w tym samym momencie, hipotetyczni obserwatorzy przebywający na Księżycu, mogliby obserwować zaćmienie całkowite Słońca, przykrytego przez Ziemię, oraz ciemną tarczę Ziemi otoczoną świetlistą aureolą światła słonecznego rozproszonego w atmosferze.

Dodatkowe bonusy – Mars i ISS

Torcik astronomiczny tego wieczora miał również swoje dwie wisienki. Pierwsza to wspaniały Mars w fazie wielkiej opozycji, świecący pięknym czerwonym blaskiem poniżej Księżyca. Współgrając kolorystycznie, stanowiły niezwykle harmonijną parę. Wielka opozycja Marsa to również stosunkowo rzadko spotykane zjawisko, kiedy "Czerwona Planeta" (tak nazywany jest niekiedy Mars) znajduje się jakby za nami w stosunku do Słońca, a więc jest doskonale widoczna całą noc i jest nie tylko najlepiej oświetlona, ale zarazem jest najbliżej Ziemi. Bliskość to zresztą trochę iluzoryczna, gdyż odległość wynosi obecnie "zaledwie" 57,6 mln km.

Orbity Ziemi i Marsa w drodze wokół Słońca nie są kołowe, lecz eliptyczne, i oczywiście nie pokrywają się. Opozycje Marsa występują co około 780 dni. Kształty orbit powodują, że odległości pomiędzy tymi planetami podczas kolejnych opozycji są różne, co wpływa na widoczność i pozorną wielkość (kątową) Marsa oglądanego z Ziemi. Podczas najmniej korzystnych opozycji, np. 27 stycznia 2010 r., odległość Marsa od Ziemi wynosiła ok. 99,3 mln km. Choć i tak był on najjaśniejszym po Księżycu ciałem na niebie, jego obserwowana wielkość była taka, jak moneta 5 złotych widoczna z odległości 350 m. Patrzący przez dobrą lornetkę obserwator spostrzegłby jedynie, że coś tam jest. Do oglądania szczegółów tej monety potrzebny byłby większy przyrząd. Natomiast podczas wielkiej opozycji, więc również w tych dniach, wielkością Mars przypomina 5 złotych widziane z odległości 200 m. Tak więc przez dobrą lornetkę zobaczymy małą tarczkę, a nawet nieduża luneta czy teleskop ukaże pewne szczegóły na tarczy tej planety. W tej chwili cały czas (jeszcze ok. miesiąc) trwa okres znakomitej widoczności Marsa. Najlepiej obserwować "Czerwoną Planetę" od ok. 22 wieczorem nad południowo - wschodnim horyzontem.

Druga "wisienka" na torciku astronomicznym to świetna widoczność Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS, będącej w momencie przelotu najjaśniejszym po Księżycu ciałem na niebie, jaśniejszym niż Mars i widocznej jeszcze nad zachodnim horyzontem Wenus. Pierwsze moduły ISS wystrzelono w 1998 r., w następnych latach stacja była sukcesywna rozbudowa aż do 2011 r. Obecnie powierzchnia hermetyczna wynosi 1160 m kw., a zewnętrzne rozmiary (głównie baterie słoneczne) to 108 m na 74 m długości. Ze względu na sporą powierzchnię, ISS odbija dużo światła słonecznego i dlatego podczas przelotów widoczna jest nad nami jak rozświetlony biały lampion.

Okresy widoczności ISS są cykliczne i właśnie niedługo kończy się kolejny cykl dobrej wieczornej widoczności na Polską. ISS można obserwować jeszcze 2 sierpnia od godz. 22.05 – przelot od zachodu trwający ponad 4 minuty oraz 4 sierpnia od ok. 21.57 – przelot trwający ok. 3 minuty.

Wróć