Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Sukcesy ursynowian w elitarnym turnieju

06-04-2016 21:04 | Autor: Maciej Topolewski
Od kiedy "stolica snookera" przeniesiona została z Warszawy do Gdańska, we wszystkich czterech edycjach jedynego polskiego turnieju dla profesjonalistów zwyciężali mistrzowie świata. Przed tegorocznym triumfem Marka Selby'ego, byli to Shaun Murphy i dwukrotnie Neil Robertson.

Po raz kolejny śmietanka światowego snookera zjechała do Polski, aby powalczyć o tytuł najlepszego zawodnika Gdynia Open. Turniej – rozgrywany od wielu lat w Polsce, a od czterech w Gdyni (wcześniej w Warszawie) – stanowi ważny przystanek w snookerowym kalendarzu, o czym może świadczyć chociażby niemalże pełna obsada profesjonalistów z gwiazdami światowego formatu na czele. Gdynia Open jest imprezą rangi PTC tzn. wliczaną w cykl kilku turniejów europejskiego wyścigu o miano najlepszego zawodnika tych nierankingowych rozgrywek. Sam cykl znany pod szyldem Kreativ Dental European Tour jest pomysłem uzupełnienia sezonu snookerowego między kilkoma ważniejszymi turniejami tzw. rankingowymi, co znaczy, że jest szansą na pokazanie się amatorów pretendujących do wejścia w skład 128 zawodników z licencją profesjonalistów oraz okazją dla najlepszych na zarobienie pokaźnych kwot (25 tysięcy euro za zwycięstwo w turnieju).

Sądząc po frekwencji kibiców, można zaryzykować wniosek, że snooker w Polsce ma się naprawdę dobrze. W tym roku decydujące niedzielne mecze odbyły się prawie przy komplecie publiczności, która – sądząc po jej zachowaniu, szczególnym w etyce kibicowskiej – była znakomicie zorientowana w tej zdawałoby się mało popularnej grze. Co prawda te trudniejsze zagrania rzadko nagradzane były brawami, co może świadczyć o braku doświadczenia kibiców z bardzo wymagającą grą jaką niewątpliwie jest snooker, ale sami zawodnicy chwalili polską publiczność za wspaniałe wsparcie.

Turniej zakończył się wygraną jednego z najlepszych zawodników dekady, mistrza świata z 2014 roku i numeru jeden światowego rankingu Marka Selby'ego, który w finale pokonał objawienie sezonu Martina Goulda. Pojedynek finału w angielskiej obsadzie oglądał prawie komplet publiczności, podobnie z resztą jak w meczach pół i ćwierć finałowych, w których oglądać mogliśmy również świetnych: Kyrena Wilsona, Andrew Higginsona, Barrego Hawkinsa, Bena Wollastona, Marco Fu i Marka Kinga.

W gdyńskiej arenie czoła najlepszym stawili również warszawiacy z Kacprem Filipiakiem na czele. Filipiak, na chwilę obecną lider kadry narodowej, zaszedł najdalej ze wszystkich naszych snookerzystów występujących w gdyńskiej arenie, bowiem jego udział w turnieju zakończył się dopiero w piątej rundzie po porażce w decydującej partii z późniejszym półfinalistą, anglikiem Andrew Higginsonem. Udany występ zaliczyli także  Adam Stefanow i Mateusz Baranowski (tegoroczni reprezentanci kraju w Mistrzostwach Świata w parach), którzy ulegli swoim rywalom w czwartej rundzie kolejno z Tianem Pangfei oraz Martinem O'Donellem. Prawdziwą gwiazdą naszej reprezentacji nie byli żaden z wymienionych panów, lecz 11-letni Antoni Kowalski, który jest prawdziwym talentem robiącym coraz odważniejsze kroki w swojej ciekawie zapowiadającej się karierze. Antek, członek znanej na całym świecie drużyny SnookerON, będący pod opieką Fundacji Paula Huntera wspierającej młodych zdolnych snookerzystów, odpadł co prawda w drugiej rundzie, ale wcześniej osiągnął brake (liczba punktów w jednym podejściu) powyżej 70 punktów co jak na tak młodego zawodnika jest znakomitym osiągnięciem. Jego wyczyn zauważył m. in. były mistrz świata, ulubieniec publiczności Shaun Murphy, który sam przeprowadził z Antkiem wywiad. W drugiej rundzie swoją przygodę z turniejem zakończył także 16-letni ursynowianin Felix Vidler.

Warto dodać, że wszyscy gracze byli dosłownie rozchwytywani przez kibiców żądnych autografów, zdjęć czy chociażby uścisku dłoni. Polskie turnieje snookerowe słyną z doskonałej atmosfery, co zawsze podkreślają zawodnicy, chętnie wracający do gdyńskiej areny, w której czują się jakby grali w Wielkiej Brytanii lub Chinach (dwa imperia snookera na świecie). Dodatkowo kontakt z kibicami umożliwiała topografia hali, w której nawet najmniejsze wychylenie się z korytarza dla zawodników natychmiast odnotowane było przez sympatyków. 

Wróć