Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Sukces, czy porażka?

21-03-2018 21:22 | Autor: Mirosław Miroński
Mamy za sobą dwie niedziele objęte zakazem handlu. Jest jeszcze za wcześnie na wyciągnięcie ostatecznych wniosków, ale już słychać różne, nierzadko skrajne opinie na temat zakazu. Jak można było się spodziewać podnoszone są argumenty za i przeciw ustawie wprowadzającej ograniczenie handlu. Niestety, konkretów jest mało. W dyskusji wykorzystywane są najczęściej opinie zwolenników i przeciwników obracające się głównie w kręgu emocji, a nie faktów.

Zakaz handlu w niedziele jest efektem złożonego w Sejmie wniosku przez Komitet Inicjatywy Ustawodawczej. Zwolennikiem zakazu jest przede wszystkim NSZZ „Solidarność” przy wsparciu części parlamentarzystów oraz niektórych środowisk pracowników handlu. Po drugiej stronie lokują się zwykli konsumenci, właściciele sklepów, a także organizacje związane z branżą, m. in. Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji, która zdecydowanie wypowiada się przeciwko zakazowi handlu w niedziele argumentując, że przyniesie to odwrotny skutek, bo uderzy nie tylko w sieci handlowe, ale też w samych pracowników. Co ciekawe, jest wymierzona również w drobnych właścicieli, którzy do tej pory korzystali na niedzielnym handlu. Zakaz dotyczy większości placówek handlowych, ale istnieje długa lista wyjątków, chociażby stacje benzynowe, piekarnie, apteki i kwiaciarnie.

Zamysł ograniczania handlu ma charakter stricte ideologiczny. Uzasadnienie jego wprowadzenia nie brzmi przekonująco. Jednym z powodów, podawanych przez inicjatorów tego pomysłu, jest przywrócenie „normalności”, czyli stanu, który akurat ojcowie projektu uznają za normalny. A handel w niedziele w tej kategorii się nie mieści. Wśród niezwykle szlachetnych zamierzeń jest umożliwienie pracownikom handlu spędzania czasu z rodziną. Nie jest jasne, czy w ślad za tym pojawi się stosowna ustawa nakazująca rodzinną sielankę. Nie wiadomo też, czy ustawodawca dopuszcza w tym czasie możliwość korzystania przez członków rodziny z komputera lub czy smartfona? Czy dopuszczalne będzie przebywanie w oddzielnych pomieszczeniach, czy jedynie siedzenie przy wspólnym stole? Należy się spodziewać, że stratedzy zagospodarowania niedziel mają już jakiś plan. Zapowiedzi kontroli, które będą podejmowane wskazują, że sprawy nie będą pozostawione w rękach „nierozważnych” i „nieodpowiedzialnych” obywateli. Potrzebna jest daleko idąca kontrola czynnika nadzorującego stosowanie się do zakazów i nakazów. W efekcie, liczna rzesza kontrolerów będzie sprawdzała w całym kraju respektowanie przepisów ustawy.

Zabawne są szczere wypowiedzi związkowców, którzy bez owijania w bawełnę tłumaczą, jak będzie to wyglądało w praktyce. Otóż kontrolerzy mają pracować w niedziele. A co z życiem rodzinnym tychże? Czy nie mają rodzin? Czy nie potrzebują zasiadać wtedy przy niedzielnym stole? Tego się od związkowców nie dowiadujemy. Podobno wolne dni za niedziele odbiorą sobie w tygodniu.

Co ciekawe, reprezentanci związków nie wyjaśniają, dlaczego nie można było takiej praktyki zastosować wobec pracowników handlu zamiast zamykać sklepy. Sam zakaz spotyka się z oporem instytucji handlowych, w interesie których nie leży stosowanie się do polityki nakazowej i zakazowej. Ścierają się dwie wizje „powszechnej szczęśliwości” znacznie różniące się od siebie. Jedna z nich to wizja zarysowana przez związki, która jakoś nie za bardzo pasuje do otaczającej nas rzeczywistości. Trzeba dokonywać wielu „korekt”. Stąd tyle wyjątków i wyłączeń w ustawie dotyczącej zakazu handlu w niedziele. Druga wynika z przyzwyczajenia większości Polaków do tego, co było i z niechęci do przyjmowania narzuconych siłą rozwiązań. Tym bardziej, że ingerują one w prawo każdego obywatela do decydowania w jaki sposób ma spędzać czas.

Ustawa wprowadza zakaz nie tylko handlu. Uniemożliwia działalność punktów usługowych, takich jak np. zakłady fryzjerskie, znajdujące się na terenie galerii i centrów handlowych. Z powodu ich zamknięcia zakłady te są w niedziele zamykane, Podobnie jak punkty dorabiania kluczy, kwiaciarnie etc.

Polacy to naród „zdolny”. Przez dziesięciolecia, a nawet setki lat potrafili znaleźć sposób na obejście nawet najbardziej uciążliwych zakazów. Z zakazem handlu poradzą sobie także. Przyszłość to pokaże. Nie przeszkodzą im w tym całe zagony kontrolerów, nawet jeśli ci będą zaglądali nam do okien czy aby na pewno spędzamy czas tak, jak tego sobie życzy ulegający presji związkowców ustawodawca. Szkoda jednak, że będą tracić energię na tego rodzaju działania. Warto dodać, że Unia Europejska nie reguluje przepisów dotyczących handlu w dni wolne od pracy. Wprawdzie w 9 z 28 państw Unii Europejskiej istnieją jego ograniczenia w niedziele i święta, jednak w 19 nie ma istotnych ograniczeń.

Wróć