Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

„Strategia rozwoju Warszawy do 2030 r.” to lista pobożnych życzeń oderwana od rzeczywistości

28-06-2017 22:43 | Autor: Prof. dr hab. Lech Królikowski
Wielokrotnie na łamach „Passy” wyrażałem swój pogląd na temat przygotowywanej „Strategii rozwoju Warszawy do 2030 r.”. Obecnie pojawiła się kolejna okazja, albowiem władze miasta pod osąd opinii publicznej przekazały projekt tekstu, w którym podsumowano wyniki dwuletniej pracy, konsultacji, warsztatów, ankiet, konkursów i innych działań.

Tekst jest stosunkowo krótki (31 stron) w przeciwieństwie np. do strategii z drugiej połowy lat 90., która składała się z kilku tomów.  Wówczas tylko tom podsumowujący („Synteza”, Warszawa 1998) zawierał 172 strony. Publikując swoje opinie na łamach  „Passy”, wielokrotnie krytykowałem niektóre z proponowanych rozwiązań. Między innymi, to że przed rozpoczęciem prac nie zaprezentowano sprawozdania z realizacji celów wytyczonych w poprzednich dwóch strategii, uchwalonych i przyjętych przez Radę m. st. Warszawy, chociaż  jedna z nich, ta z 2005 r.,  obowiązuje nadal (do 2020 r.).  W omawianym opracowaniu znalazło się postulowane wyjaśnienie. Ma objętość dwóch stron tekstu i jest bardzo ogólnikowe. Streścić go można cytatem (s. 26): „ Na przestrzeni ponad dziesięciu lat, od momentu przyjęcia dokumentu, część wyznaczonych zadań została zrealizowana, a założony poziom wartości wskaźników celów operacyjnych osiągnięty”!!!

Pojęcie „strategia” rozumiem jako opis sposobu osiągania  wyznaczonego celu.  Pierwotnie słowo to oznaczało sposób działań mający prowadzić do wygrania wojny.  Obecnie także mamy wojnę, co prawda bez przelewu krwi, ale wojnę o godne miejsce Warszawy w rodzinie europejskich metropolii. Wojna toczy się o zapewnienie mieszkańcom odpowiednich warunków życia, do czego niezbędne są pieniądze. Zdobyć je można m. in.  poprzez właściwą działalność ekonomiczną, znalezienie tzw. niszy rozwojowej, przyciąganie zagranicznego kapitału itd.  Jeżeli tak rozumieć to pojęcie, to zasadne jest pytanie o opis stanu, z którego startujemy oraz określenie narzędzi, sposobu działania i zasobów niezbędnych do osiągnięcia wyznaczonego celu. Przy czym sposób jego osiągnięcia powinien być przedstawiony wariantowo, albowiem w perspektywie do 2030 r. nie tylko przestaną zasilać Warszawę unijne dotacje, ale nawet sama Unia Europejska może przestać istnieć. Moim zdaniem, określenie jedynie tzw. celów operacyjnych wydaje się niewystarczające – jest pójściem na łatwiznę.   

W omawianym dokumencie dyskusję na ten temat zamyka stwierdzenie  Autorów (s. 28): „ … Cele operacyjne strategii będą realizowane przy pomocy programów rozwoju, które zostaną przygotowane zgodnie z przyjętymi standardami dokumentów programowych rozwoju m. st. Warszawy”.  Zatem, jeżeli opracowanie takich programów w jakimś zakresie będzie niewykonalne, to Autorzy strategii nie są za to odpowiedzialni – bardzo wygodna pozycja.  Takim zagadnieniem – moim zdaniem – jest „zaklęcie” zawarte w opisie warunków realizacji celów operacyjnych: 2.1.  (s. 13), 2.2.(s. 14), 2.3. (s. 15), 2.4. (s. 16), 3.1. (s. 18), 3.2. (s. 19), 3.3 (s. 20).  „Zaklęcie” brzmi następująco: „podporządkowanie polityki gruntowej polityce przestrzennej”.  Co to znaczy w warunkach gospodarki kapitalistycznej?   Praktyka ostatnich lat wyraźnie wskazuje, iż w naszej rzeczywistości prawo własności góruje nad wszystkimi innymi. Przykładem jest osiedle wybudowane po 2010 r. na wschodnim krańcu ul. Ciszewskiego na Ursynowie. Wybudowane zostało w „korytarzu” zarezerwowanym w planach urbanistycznych dla trasy łączącej Ursynów z Wilanowem.  Grunt był jednak własnością prywatną, toteż pozwolenie na jego zabudowę zostało wydane. Innym przykładem jest pawilon państwa Elżbiety i Zbigniewa Grycanów, którego realizację właśnie rozpoczęto  w Pasażu Wiecha (na rogu Chmielnej). Te przykłady,  a podobnych są setki – moim zdaniem – jednoznacznie świadczą o braku możliwości „podporządkowania polityki gruntowej polityce przestrzennej”. Stan taki w praktyce wyklucza możliwość urzeczywistnienia  wielu istotnych celów strategii Warszawy do 2030 roku. Takie są uwarunkowania prawne i tego nie zmieni Rada m. st. Warszawy ani jej prezydent, ale Autorzy strategii najwyraźniej nie chcą tego zauważyć. 

Brak miejskiej polityki gruntowej, np. na podobieństwo tej, którą prowadził przed wojną prezydent Stefan Starzyński (Fundusz Gruntów Miejskich), powoduje, że inne zapewnienia zawarte w strategii mają także wątpliwą wartość, np.(s. 19) „… nastąpi rozwój terenów zieleni”. Być może, chodzi jedynie o intensywność tej zieleni, bo powierzchni raczej nie przybędzie.

Przedstawionej  wizji Warszawy w 2030 r. trudno coś zarzucić. To tak, jak  w powiedzeniu, że najlepiej być młodym, zdrowym i bogatym. Marzenia są ważnym czynnikiem rozwoju i nie można tego nie doceniać. Uważa się, że nie tylko marzenia, ale marzenia z pewną dozą szaleństwa są  zaczynem największego postępu naszej cywilizacji. Piszę o tym, albowiem w omawianym opracowaniu  jest cały wachlarz  pobożnych życzeń i zaleceń wspomnianego wcześniej typu. Trudno natomiast dotrzeć w nich kreację nowych pomysłów i idei.   Na s. 20. omawiany jest przyszłościowy transport miejski. Napisano tam, m. in.: „Prowadzone będą działania edukacyjne  i popularyzujące inne niż samochody środki transportu”.  To zapewnienie jest „ważne”, ale pomija np. taki fakt, iż np. w latach 2010-2014 Rada Dzielnicy Ursynów prowadziła pertraktacje z samorządem Konstancina-Jeziorny oraz Politechniką Warszawską na temat określenia możliwości budowy komunikacyjnej kolejki linowej pomiędzy Konstancinem a Ursynowem. Pomysł nie tylko nie uzyskał żadnego poparcia ze strony władz miasta, ale radni rządzącej wówczas  w Warszawie partii politycznej wyśmiewali pomysł  na łamach lokalnej prasy.  Być może dlatego, że nie prowadzono wówczas „działań edukacyjnych”!

W omawianym dokumencie sformułowano i przedstawiono cztery cele strategiczne: 1. Odpowiedzialna wspólnota,  2. Wygodna lokalność, 3. Funkcjonalna przestrzeń i  4. Innowacyjne środowisko . Następnie dla każdego celu strategicznego określono kilka celów operacyjnych, których realizacja jest niezbędna dla osiągnięcia wytyczonego  celu strategicznego.

Przy omawianiu sposobu realizacji celu strategicznego 1, napisano m. in. (s. 10): „W tym celu rozwinięte zostaną działania ukierunkowane na poznawanie się osób zamieszkujących dany budynek, osiedle, rejon”.  Przyznam się, że zdumiała mnie śmiałość  i genialność tej koncepcji, która poprzez realizację ma prowadzić do zapewnienia Warszawie należnego jej miejsca w Europie. Żarty jednak na bok. W całym opracowaniu nie ma ani słowa o jednym z podstawowych uwarunkowań rozwoju, jakim jest ustrój miasta. Obowiązujący obecnie skrajnie scentralizowany ustrój stolicy, poprzez sprowadzenie prawie do zera kompetencji samorządów dzielnic, wykluczył ze współzarządzania miastem rzesze aktywnych mieszkańców, skupionych w radach dzielnic i w radach osiedli.  Samorząd terytorialny dzielnic jest fikcją, albowiem rady dzielnic są formalnie radami jednostek pomocniczych, (takich jak  sołectwa w gminach wiejskich), toteż mają uprawnienia jedynie do opiniowania różnego rodzaju miejskich dokumentów. Rady dzielnic o niczym nie stanowią. Można więc powiedzieć, że założone w celu operacyjnym 1.1 „tworzenie wspólnoty warszawiaków”, jest fikcją, skoro idea społeczeństwa obywatelskiego opisana m. in. w „Europejskie Karcie Samorządu Terytorialnego” w ogóle nie zaistniała w omawianej strategii Warszawy do 2030 r. Zamiast tego zaproponowano (s. 11), aby proces współzarządzania naszym miastem „wiązał się z podniesieniem sprawności oraz zmianą sposobu funkcjonowania urzędu, jak również wzmacnianiem poczucia misji urzędników”. Odczytuję to jako zapowiedź dalszej centralizacji władzy. Jeżeli chodzi natomiast o budowę społeczeństwa obywatelskiego, to (s. 11): „stworzone zostaną możliwości ciągłego nabywania doświadczenia obywatelskiego, które będzie się materializować na poziomie samorządności uczniowskiej, spółdzielczej, pracowniczej i pozarządowej”.

Tak więc twórcy strategii jednoznacznie zadeklarowali (w imieniu władz stolicy?), że o jakiejkolwiek samorządności terytorialnej mowy być nie może!!!

Kolejnym problemem, jest kwestia granic naszego miasta, szczególnie aktualna chociażby w związku z niedawnym projektem ustawy metropolitarnej autorstwa posła Jacka Sasina. Do kwestii obszaru miasta Autorzy strategii w ogóle się nie odnoszą, a - moim zdaniem – jest to jeden z kluczowych problemów. Nie odnoszą się także do kwestii obszaru metropolitarnego, o którym dyskutuje się  w różnych środowiskach od okresu międzywojennego i który jest problemem, z  jakim musimy się zmierzyć w najbliższym czasie. Tego jednak nie poruszono i nie ustosunkowano się nie tylko do koncepcji Sasina, ale także do  koniecznego – moim zdaniem – stworzenia podstawy ustrojowej funkcjonowania gmin (i powiatów) w faktycznie istniejącym i rozrastającym się Obszarze Metropolitarnym Warszawy. 

Uczeni zajmujący się analizą rozwoju wielkich miast, m. in. Saskia Sassen – profesor socjologii na Uniwersytecie Chicagowskim – jednoznacznie stwierdzają, że ośrodkami postępu we współczesnym świecie są wielkie metropolie, a podstawą tego postępu jest rozwój nauki i nowych technologii.  Autorzy wiedzą o tym, toteż zaproponowali cel strategiczny 4. (s. 21-25): „Innowacyjne środowisko”. Na s. 21 napisali: „Cel ten zostanie osiągnięty przez realizację czterech celów operacyjnych: 4.1. Rozwijamy nasz twórczy potencjał; 4.2. Generujemy innowacje; 4.3. Przyciągamy talenty i liderów; 4.4. Inspirujemy świat”. Bardzo mi się podoba powyższa recepta na postęp. To nie państwo ma kształcić, miasto łożyć środki np. na parki technologiczne, tylko to my (czyli konkretnie kto?) mamy inspirować świat!!!

Brawo! To się nazywa wiara w człowieka.

Przedstawiony wyżej przepis na postęp – moim zdaniem – najlepiej ilustruje  kreatywny wkład Autorów do strategii rozwoju Warszawy do 2030 r.  Miasto zamówiło – wykonawca zrealizował zamówienie. O co więc chodzi?

Strategia jest rodzajem intelektualnego narzędzia, zastosowanie którego ma dać przewagę w konkurencji z innymi. Miasta w erze nowożytnej rozwijają się nieustannie, przy czym jedne robią to szybciej, inne wolniej. Żeby zdobyć przewagę w tym cywilizacyjnym wyścigu, niektóre z nich zastosowały pewne nowatorskie rozwiązania, czyli wybrany przez siebie sposób rozwoju,  inaczej mówiąc – strategię. Przykładem może być Barcelona. Powracając do przedstawionego projektu strategii Warszawy, mogę stwierdzić – przyjmując rodzaj konwencji, w której została wykonana – że jest to dokument sporządzony według dość powszechnie stosowanych reguł. Należy jednak podkreślić, że – moim zdaniem – jest to dzieło rzemieślnicze, a nie twórcze. Zamawiając strategię rozwoju oczekiwałbym wskazania  owych nowatorskich rozwiązań, które pomogą mi uzyskać przewagę nad konkurencją.

Analizując przedstawiony dokument nie doszukałem się tego typu propozycji.  Stwierdziłem natomiast brak ustosunkowania się Autorów opracowania do wielu istotnych uwarunkowań i wyzwań rozwoju, które już dzisiaj możemy określić.  Jednym z nich jest fakt, iż w perspektywie finansowej Unii Europejskiej na lata 2020-2027, środki przeznaczone dla Polski, w tym także dla Warszawy, będą znacząco mniejsze od obecnych, jeżeli w ogóle będą.  Należy też liczyć się z  masowym napływem imigrantów. Jedynym nowatorskim rozwiązaniem, które zauważyłem w opracowaniu, jest – nie napisane wprost – zalecenie wykluczenia samorządu lokalnego z mechanizmu zarządzania Warszawą.  To wyraźnie zbyt mało – moim zdaniem – aby uznać projekt „Strategii rozwoju Warszawy do 2030 r.” za dokument mogący być przydatnym w rywalizacji naszego miasta z innymi metropoliami Unii Europejskiej.

„Strategii rozwoju Warszawy do 2030 r.” jest dziełem zespołu, w którym  zaangażowanych jest – w różnej formule – nie mniej niż 150 osób, nie licząc osób biorących udział w konsultacjach. Komitet Sterujący, kierowany przez wiceprezydenta Warszawy, liczy 20 osób, w tym 19 dyrektorów lub zastępców jednostek organizacyjnych Urzędu m. st. Warszawy, a grupie ekspertów „zewnętrznych” przewodzi profesor Uniwersytetu Warszawskiego.

Na moje pytanie: jakie są ogólne koszty (planowane i rzeczywiste) przygotowania Strategii rozwoju Warszawy do 2030 roku, otrzymałem z Ratusza następującą odpowiedź:

„W ramach prac nad aktualizacją strategii rozwoju m. st. Warszawy w 2015 r. poniesiono koszty w wysokości 739 825 zł, z czego 48% tej kwoty zostało przeznaczone na działania informacyjno-edukacyjne i 52% na realizację procesu.

W 2016 r. wydatkowana kwota wyniosła 803 579 zł, w tym 49% tej kwoty zostało przeznaczone na działania informacyjno-edukacyjne o procesie i 51% na realizację procesu. W 2017 r. wydatkowano lub zaangażowano środki w wysokości 769 598 zł, w tym 31% tej kwoty przeznaczonych zostało na działania informacyjno-edukacyjne w procesie, a 69% na działania związane bezpośrednio z przygotowaniem strategii.

Ponadto w 2017 r. planowane jest wydatkowanie kwoty w wysokości 474 655 zł, z czego 67% planowanych kosztów z przeznaczeniem na działania informacyjno-edukacyjne, zaś pozostała część na realizację dalszego procesu aktualizacji strategii.” Bez komentarza.

Wróć