Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Strachy na Lachy 2021

24-11-2021 21:48 | Autor: Maciej Petruczenko
Opinia własna, jeśli się taką w jakiejkolwiek sprawie ma, jest zawsze na wagę złota. Zwłaszcza wtedy, gdy opiera się tę opinię na solidnej wiedzy. Ja na przykład uważam, iż w naszym najbliższym otoczeniu ursynowsko-mokotowskim cenną innowacją okazuje się rondo, ułatwiające ruch kołowy u zbiegu Konstruktorskiej i Postępu. Całkiem inaczej myślę zaś o przedwczesnym – w moim przekonaniu – zwężaniu kolejnych warszawskich ulic, zwłaszcza ważnych arterii przelotowych. Już teraz w miejskiej dżungli coraz częściej zdarzają się sytuacje bez wyjścia, gdy karetka Pogotowia Ratunkowego albo spieszący z pilną interwencją policyjny radiowóz nie są w stanie przebić się przez uliczne korki. Po ewentualnych zwężeniach może dojść do iście dramatycznych scen. Taki jest akurat mój pogląd, ale nie jestem fanatykiem własnych przekonań i nie śmiem ich nikomu narzucać, bo może lepiej będzie, jeśli zamiast ruchu samochodowego w alejach Jerozolimskich i na Marszałkowskiej zaproponujemy zielone połacie terenu pod wypas owiec, które jednocześnie zapewnią darmowe strzyżenie trawników.

Angielski pisarz, wybitny myśliciel chrześcijański – Gilbert Keith Chesterton (1874-1936) – tak oto zdefiniował fanatyka: „To człowiek, który traktuje na serio własną opinię”. Na szczęście internauci nie potraktowali na serio wypowiedzi 43-letniego prawnika, skądinąd posła na Sejm, wybranego z listy PiS członka Solidarnej Polski Janusza Kowalskiego. Ten niezrównany kolekcjoner posad państwowych i samorządowych usłyszał od przewodniczącego Rady Medycznej przy premierze, prof. Andrzeja Horbana, że w reakcji na postulaty owego kolekcjonera – nóż się profesorowi w kieszeni otwiera. Po takim dictum pan poseł poskarżył się mediom, że profesor groził mu nożem i zażądał usunięcia tego bandyty z otoczenia prezesa Rady Ministrów oraz zabronienia członkom wspomnianego Collegium Medicum wypowiadania się w mediach. Skarga obywatela Kowalskiego rozbawiła publiczność do łez i znalazło oddźwięk w licznych memach internetowych. Przypomnieć zatem przy okazji wypada, że nieco wcześniej reprezentujący wespół w zespół Zjednoczoną Prawicę posłowie Kowalski i Anna Siarkowska podnieśli raban, gdy w ramach akcji Ministerstwa Zdrowia zaszczepiono przeciwko covidowi część dziatwy w Domu Dziecka w Nowym Dworze Gdańskim. Z poczynań Janusza K. coraz trudniej wywnioskować, w jakim stopniu jest on za takimi szczepieniami, a w jakim nie jest. Ciekaw jestem, czy 20 tysięcy Polaków, którzy nań głosowali w wyborach do Sejmu, rozumie jego postawę. Bo na ich miejscu można naprawdę się zgubić.

Z covidem nie ma żartów i mądrzy ludzie usiłują jakoś wytłumaczyć to premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, który już ponad rok temu, zapewne dla potrzeb politycznych, wmawiał ludziom, że koronawirus już się na dobre wycofał i nie ma się czego obawiać. Teraz wraca jakby ze zdwojoną siłą, a nie da się go powstrzymać ani żyletkowym płotem, ani zwiększeniem liczby wojsk – jak to się czyni obecnie na Podlasiu w obronie przed przed zmasowanym atakiem granicznym uchodźców. Bo tak Bogiem a prawdą, jeśli coś jest u nas na granicy wytrzymałości, to na pewno szpitale, na powrót oblężone przez zdesperowanych covidowców, którzy sami teraz plują sobie w brodę, że się nie chcieli w porę zaszczepić.

Media straszą coraz bardziej przerażającymi statystykami, w których pod względem zwalczania koronawirusa wypadamy coraz gorzej na tle Europy. Antyszczepionkowcy mogliby zapoznać się z obecnym stanem pandemii w dalekiej Australii, gdzie już dawno zaczęto zwalczać zarazę radykalnymi środkami, między innymi poprzez ścisłe utrzymywanie okresu kwarantanny. W rezultacie osiągnięto rekordową liczbę zaszczepionych (92 procent w Nowej Południowej Walii, 88 procent w Victorii). I kiedy w Europie próbuje się na powrót stopniowego lockdownu, to Australijczycy otwierają dla klienteli zamknięte przez długi czas bary, restauracje, fitness studia.

Tymczasem w Polsce pandemia stała się najwyraźniej przedmiotem politycznej rozgrywki władz państwa, ceniących ponad wszystko antyszczepionkowców jako swój potencjalny elektorat w wyborach parlamentarnych i samorządowych. Minister zdrowia, chcąc nie chcąc, gra na zwłokę i powoli staje się to już grą na... zwłoki, których coraz więcej przynosi pandemia. Mam więc nadzieję, że jednak władze czym prędzej pójdą po rozum do głowy. Sam zaszczepiłem się właśnie trzecią dawką Pfizera, skorzystawszy w tym celu z bardzo wygodnego punktu szczepień przy ul. Anny Walentynowicz w Konstancinie. Mam jednak świadomość, że i tak mogę się zarazić, skoro wokół mnie wciąż kręci się cała armia... odszczepieńców.

Są mądrale, pouczający bliźnich, iż pandemia koronawirusa to tylko strachy na Lachy. Są też wielkorządcy spółek skarbu państwa, którzy usiłują skokietować Ciemnogród pielgrzymkami na Jasną Górę. Dyrektor kontrowersyjnej elektrowni Turów, w towarzystwie europosłanki Beaty Kempy (PiS) i wspomnianego posła Janusza Kowalskiego, zawierzył ów zakład pracy Matce Boskiej Częstochowskiej. Czyżby nie ufał wszechmocnemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, uciekając się do mocy nadprzyrodzonych?

Najgorętsi patrioci dostrzegają obecnie niebezpieczeństwo ataku na Polskę z kilku stron. Oprócz stałego wroga, prezydenta Rosji Władka Putina, zagrożeniem są prezydent Białorusi Olek Łukaszenka, kanclerz Niemiec Angela Merkel, a nawet... papież Franciszek. W tygodniku „Do Rzeczy” Paweł Chmielewski pisze: „Watykan w kampanii oczerniania Polski. Biskupi muszą jednak postawić na wzmacnianie polskiej racji stanu, a nie budowanie ideologii otwartych granic motywowane wiernością polityce Watykanu”. Autor zgadza się z posłem Winnickim, widzącym pilną potrzebę zarządzenia mszy za ojczyznę i modlitwy w intencji służby Granicznej, Wojska Polskiego i Policji, „a nie ogłaszanie zbiórki na pomoc imigrantom”. Co do mnie, to modlę się za Ojczyznę, ale jakby w trochę innej intencji, nie wciągając Matki Boskiej do jakichkolwiek politycznych intryg.

Wróć