Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Stefanów W. może się namnożyć...

16-01-2019 20:50 | Autor: Tadeusz Porębski
W niedzielę 13 stycznia, po 30 latach w miarę spokojnego funkcjonowania, scena polityczna III RP utraciła swoje dziewictwo. W obecności rozentuzjazmowanego tłumu, świętującego tegoroczny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, zamordowany został prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Od tego dnia żaden polityk, bez względu na przynależność partyjną, nie może czuć się w stu procentach bezpieczny, nawet polityk średniego szczebla, czyli samorządowy.

Zbrodnia w Gdańsku to dla mediów, szczególnie elektronicznych, prawdziwa manna z nieba. Dostały bowiem potężnego kalibru newsa, który można omawiać na tysiąc różnych sposobów, całymi godzinami racząc widzów informacyjną papką upichconą na siłę z tych samych produktów. Oczywiście przesłanie godne jest chrześcijanina i dobrego samarytanina – potępienie zbrodniczego czynu oraz nawoływanie do narodowej zgody i wyrzeczenia się agresji w polskiej polityce.

Na tej samej strunie grają "pogrążeni w głębokim bólu" politycy obozu rządzącego. Nie domagają się jednakowoż od zależnego od nich prezesa TVP SA ostrej reakcji na wyczyny dziennikarzy tej stacji, m. in. Krzysztofa Ziemca, który oznajmił w swoim reportażu, że "nie brakuje komentarzy, które w dalszym ciągu podgrzewają emocje", po czym pokazał Jurka Owsiaka mówiącego "Szanowni państwo, dziki kraj, dziki kraj". Następnie Ziemiec wyemitował zmyślnie zmontowany materiał o skutkach "mowy nienawiści", głoszonej jednak dziwnym trafem wyłącznie przez polityków opozycji Donalda Tuska, Radka Sikorskiego i Grzegorza Schetyny. Oczywiście epitetów wygłaszanych przez Jarosława Kaczyńskiego o "kanaliach" i "tam stało ZOMO, a tu my", czy bardziej dosadnych autorstwa pani posłanki Krystyny Pawłowicz, nie zacytowano. Po emisji poniedziałkowych "Wiadomości" nawet skrajnie prawicowi dziennikarze jak Rafał Ziemkiewicz i Łukasz Warzecha skrytykowali taki styl podawania informacji. Z kolei TVN słyszy mowę nienawiści wyłącznie z ust polityków obozu rządzącego.

Pogrążeni w głębokim bólu są również kościelni hierarchowie, z przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisławem Gądeckim na czele, ale jedności w naszym kościele katolickim, w kontekście gdańskiego mordu, nie ma. Ks. Jacek Dunin-Borkowski odciął się na przykład od modlitwy za duszę zamordowanego prezydenta pisząc na Twitterze: "Modlę się za moją chorą mamę, Adamowicz jest mi obojętny. Modlicie się za moją mamę? Adamowicz jest znany przez swoje draństwa. Nie widzę żadnego powodu, bym się za niego modlił”. Cóż za wspaniały pokaz empatii przez tego bożego sługę i pasterza zbłąkanych owieczek.

Najbardziej pieni mnie coraz bardziej widoczne u wielu dziennikarzy i polityków parcie do uczynienia z gdańskiej tragedii mordu o podłożu politycznym. Jeśli prawdą jest to, że u Stefana W. zdiagnozowano schizofrenię paranoidalną, nie może być mowy o żadnym politycznym podłożu. To po prostu wyraźny sygnał, że w naszym kraju systematycznie zwiększa się liczba osób zaburzonych. Jest na to wiele dowodów w postaci coraz większej liczby ataków nożowników, czy najbardziej bulwersujące społeczeństwo zabójstwo małej dziewczynki, którą w akcie zemsty zabił na ulicy frustrat, ponieważ odmówiono mu przyznania zasiłku. W historii Polski zamachy na ludzi władzy są rzadkością. W 1922 r. zaburzony psychicznie zamachowiec zamordował ówczesnego prezydenta RP Gabriela Narutowicza. Niecałe 12 lat później ofiarą zamachu ukraińskich nacjonalistów padł także minister spraw wewnętrznych Bronisław Pieracki. Przez długich 85 lat ludzie władzy w Polsce mogli czuć się bezpiecznie. Aż do 13 stycznia bieżącego roku.

Schizofrenia paranoidalna to najczęściej rozpoznawany rodzaj schizofrenii zaliczany do psychoz. Diagnozuje się ją aż u 65 proc. ogółu pacjentów dotkniętych tą chorobą. Schizofrenia to świat urojeń, często prześladowczych, chory nie zachowuje krytycyzmu wobec swoich nienaturalnych zachowań, uznając, że to, co widzi i słyszy jest światem prawdziwym. Generalnie, schizofrenicy nie są niebezpieczni, często wykazują nawet ponadprzeciętne zdolności, ale nieleczeni mogą popaść w paranoję, a wtedy zdolni są do popełniania czynów strasznych. Podczas przesłuchania Stefan W. nie przyznał się do winy. Prawdopodobnie jego mózg wypiera z pamięci zbrodniczy czyn, co jest charakterystyczne dla schizofreników. Istnieją skuteczne metody leczenia schizofrenii poprzez stosowanie leków przeciwpsychotycznych, które znacznie zmniejszają objawy wytwórcze. Niestety, nowoczesna generacja takich leków nie jest w Polsce wpisana na listę leków refundowanych.

Media donoszą, że po wyjściu w grudniu ubiegłego roku z więzienia Stefan W. odstawił leki i przestał chodzić na terapię. Być może nie stać go było po prostu na zakup leków. To możliwe, ponieważ był bezrobotny i nie posiada żadnego wykształcenia. Pasjami natomiast grywał w brutalne gry komputerowe i szybko real zaczął mu się mieszać z iluzją. To wszystko mogło wygenerować u niego i spotęgować morderczy szał. Zwolennicy upolitycznienia zabójstwa podkreślają, że W. obciążał za zbrodnię Platformę Obywatelską, przez którą miał trafić do więzienia i przeżywać tam katusze. Tymczasem jego wynurzenia nic nie znaczą. Celem mógł być dosłownie każdy. Nikt nie wie, prawdopodobnie nawet sam sprawca, czemu za cel został wybrany akurat Paweł Adamowicz. Być może namówił go do tego pies albo papuga ara, a może w jego chorym umyśle zagościł Chuck Norris i wskazał cel? Któż to wie? Zabójcę Johna Lennona zainspirował na przykład fragment słynnej powieści "Buszujący w zbożu" Davida Salingera. Stefan W. zostanie poddany badaniom przez dwóch uznanych psychiatrów i po jakimś czasie być może poznamy motywy, które nim kierowały wieczorem 13 grudnia.

Polskie społeczeństwo jest chore, szczególnie jak idzie o zdrowie psychiczne. To zupełne odwrócenie statystyk w porównaniu z latami osiemdziesiątymi ubiegłego wieku, okresem siermiężnym i mocno dołującym ze względu na fatalny stan polskiej gospodarki oraz brak perspektyw. Depresja psychiczna stała się problemem globalnym, ponieważ dotyka ponad 500 milionów osób na całym świecie. W USA liczba pacjentów ze zdiagnozowaną depresją rośnie co roku aż o 20 procent. Schizofrenia to pochodna depresji, a jednym z zaburzeń nastroju u chorych na schizofrenię jest tzw. depresja poschizofreniczna. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że na depresję cierpi już 1,5 miliona Polaków, w rzeczywistości może być ich nawet dwa razy więcej. Nadal istnieje bowiem w naszym kraju liczna grupa pacjentów skrępowanych własną chorobą.

Mamy w Polsce tylko 977 poradni psychiatrycznych i 136 placówek dziennej opieki psychiatrycznej. Na koniec 2015 r. odnotowano terenie kraju istnienie 48 szpitali psychiatrycznych dysponujących ledwie 17,8 tys. łóżek. To stawia nas na szarym końcu statystyk obejmujących państwa zrzeszone w UE. Największe zapóźnienie strukturalne notuje Polska w rozwoju psychiatrii środowiskowej. Zakłada on powstanie takiego rodzaju pomocy osobom z zaburzeniami psychicznymi, który jest dostępny w pobliżu miejsca zamieszkania i zorientowany na osoby z zaburzeniami, oferując im wszechstronne oddziaływania terapeutyczne. W końcu 2014 roku ludność Polski liczyła 38 mln 479 tys. mieszkańców, w tym 6 mln 943 tys. to dzieci i młodzież w wieku 0 – 17 lat. Statystyki światowe wskazują na to, że od 10 do 20 proc. tej grupy wiekowej cierpi na szeroko pojęte zaburzenia psychiczne. Można zatem przyjąć, iż w Polsce dotykają one około 15 procent ogólnej liczby dzieci i młodzieży do 17 roku życia. Oznacza to, że możemy mieć w kraju około miliona dzieci dotkniętych różnymi zaburzeniami.

Z badań EZOP (Epidemiologia Zaburzeń Psychiatrycznych i Dostępność Psychiatrycznej Opieki Zdrowotnej) wynika, że Polacy w 70 proc. oceniają swoją kondycję psychiczną jako bardzo dobrą. Jednak około 30 proc. osób to potencjalni pacjenci przychodni zdrowia psychicznego. Polscy pracownicy coraz częściej przynoszą zwolnienia od psychiatry, alarmuje ZUS. W ciągu sześciu lat liczba wolnych dni, które wzięli z powodu zaburzeń psychicznych, wzrosła o ponad 70 procent. Wyniki Konferencji Schizofrenia Forum 2018, która odbyła się 12 i 13 kwietnia w Muranowskim Centrum Kongresowym, skłaniają do postawienia pytania o poziom świadomości tego problemu u osób rządzących naszym krajem. Nie jest on absolutnie wystarczający. Koszmarna zbrodnia popełniona w Gdańsku przez Stefana W. powinna pobudzić rządzących do podjęcia natychmiastowych działań (czytaj: przeznaczenia dużo większych środków z budżetu na leczenie psychiatryczne) na rzecz radykalnej poprawy dostępu do leczenia zaburzeń. Przede wszystkim wpisanie na listę leków refundowanych tych długo działających LAI (od ang. Long Active Injectable), które są wielką nadzieją dla pacjentów dotkniętych schizofrenią. Dalsze chowanie głowy piasek spowoduje, że Stefanów W. i jemu podobnych będzie coraz więcej.

Wróć