Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Stara dziaducha - stan pożądany

06-01-2021 19:57 | Autor: Mirosław Miroński
Koniec roku, koniec miesiąca i początek nowego. Przy wpisywaniu daty trzeba pamiętać, by zamiast dwóch dwudziestek na końcu znalazła się jedynka oznaczająca nowy rok, ale też kolejną dekadę. I znowu zmieniam nazwę katalogu, w którym zapisuję teksty. Przybiorą one formę felietonów i innych tekstów przeznaczonych dla czytelników Tygodnika Passa. Dzięki temu szanowni czytelnicy będziecie mogli otrzymać garść informacji, opinii i refleksji na różne tematy. Czasem dotyczących spraw lokalnych, a innym razem wykraczających poza nie. Czasem będą to sprawy związane z miejscem zamieszkania, czy też miejscem pracy albo bieżącymi problemami naszej społeczności, czyli tych wszystkich, do których Tygodnik dociera.

Żyjemy w określonej rzeczywistości, a jej ocena niejednokrotnie wymaga od nas szerszego spojrzenia. Spoglądając dalej, łatwiej znaleźć właściwą perspektywę. Oglądanie rozmaitych wydarzeń z różnych punktów widzenia daje pełniejszy obraz i może być dla czytelnika pomocne w wyciąganiu właściwych wniosków. Każdy, kto buduje swoje wyobrażenie o świecie na podstawie jednego źródła informacji, przypomina przechodzącego przez skrzyżowanie ze wzrokiem utkwionym w ekran smartfona. Taki ktoś nie tylko nie widzi tego, co dzieje się wokół, ale naraża się i innych na niebezpieczeństwo. Krótko mówiąc, może napytać sobie biedy i to na własne życzenie.

Sprawy bywają ogólne tylko z pozoru i mogą mieć większy wpływ na nasze życie, niż nam się wydaje. Dlatego obok zagadnień dotyczących bezpośrednio mieszkańców południowych dzielnic stolicy, do których adresowany jest nasz tygodnik, warto poświęcić im trochę miejsca.

Po tak dość ogólnym wstępie należałoby przejść do sedna. Pytanie, co tym sednem jest? A może jest ich więcej. Więcej „seden”, czy też „sedn”… no, właśnie. O mój kochany języku polski! Sedn – tak jest poprawnie. Przejdźmy więc do sedn.

Wygląda na to, że z początkiem roku przychodzi czas podsumowań, ocen, wniosków. Ledwie skończył się jeden rok, a już mamy drugi. Trzeba przyznać, że miniony wcale nie był typowy, w każdym razie nie taki, do jakich przywykliśmy przez ostatnie lata czy też dekady. Działo się w nim wiele, naprawdę wiele złych rzeczy. Niektóre, niestety, wcale się nie skończyły, jak choćby najważniejsza z nich – pandemia. Życie milionów ludzi na całym świecie, również Polaków, odmieniło się diametralnie, bo pandemia okazała się większym problemem, niż można było przypuszczać. Nadzieje na jej szybkie zakończenie prysły wraz z pojawieniem się kolejnych mutacji koronawirusa i jak widać, jego ekspansja trwa na wszystkich kontynentach. Oby radość z wynalezienia szczepionki, mającej uchronić nas przed jego zabójczym działaniem, nie była przedwczesna.

Przechodząc do sedna, nie sposób nie powiedzieć paru słów o koronawirusie i o wywoływanym przez niego COVID-19. To główne czynniki zmian w niemal wszystkich obszarach naszego życia, nad którym nie zawsze zastanawialiśmy się, bo nie było na to czasu. W pogoni za sukcesem nie zauważaliśmy, jak jest cenne i ważne. Jeszcze do niedawna większość Polaków dowiadywało się o zgonach spowodowanych COVID-19 jedynie z mediów i statystyk podawanych przez powołane do tego ośrodki. Dziś sytuacja się zmieniła. Odchodzą ludzie wokół nas, nasi znajomi, przyjaciele, przedstawiciele kultury, zasłużeni i niezasłużeni. Wirus nie wybiera, albo inaczej – wybiera losowo. Ten swoisty hazard trwa, a my musimy dostosować się do reguł gry. Są one proste. Dopóki nie otrzymamy szczepionki, musimy przestrzegać zasad higieny, stosować maseczki ochronne, unikać skupisk ludzkich, zachowywać dystans społeczny.

Zwykle z końcem roku wszelkiego rodzaju „remanenty” zapełniały szpalty gazet oraz inne media włącznie z Internetem. Były przedmiotem paneli poświęconych gospodarce, ekonomii z udziałem naukowców, specjalistów. Obecnie uwaga większości z nas jest skupiona na tym, czy i kiedy uda nam się zaszczepić i czy zdążymy przed zakażeniem. To zwyczajne ludzkie lęki i obawy o siebie i bliskich.

Niedawno odbierałem wnuczka z przedszkola. Zwykle trochę trwa, zanim wyjdziemy poza jego teren, bo maluch wraz z koleżanką gania jeszcze przez jakiś czas. Dla dzieciaków to fajna zabawa, a ruch na świeżym powietrzu w czasach pandemii to dobra rzecz. Maluchy biegały i wykrzykiwały: „Stara dziaducha”. Cokolwiek miało to znaczyć, dało mi do myślenia. Z ich punktu widzenia każdy, choćby niewiele starszy od nich, jest już dziaduchą. Zanim wyjaśniłem im, że nie należy tak mówić, pojawiła się też „stara babucha”, co dzieci skandowały równie chętnie. Jak wiele jeszcze przed tymi malcami – pomyślałem. Ale przecież wszyscy chcemy, aby nasze życie było jak najlepsze, a także jak najdłuższe. To znaczy, że większość z nas chciałaby stać się starymi dziaduchami i babuchami na końcu na końcu drogi. Oby wszystkim się to udało, zwłaszcza teraz, w dobie koronawirusa.

Wróć