Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Sprawy jezdni i chodników

10-10-2018 23:13 | Autor: Bogusław Lasocki
Każda okazja dobra by porozmawiać z burmistrzem.Tym razem namiot burmistrza Roberta Kempy stanął w pobliżu metra Ursynów. W czwartkowe popołudnie 4. października mieszkańcy Ursynowa Północnego i jak się potem okazało - również innych rejonów naszej dzielnicy – dosyć licznie przybyli, by opowiedzieć o problemach i zapytać o ważkie dla nich sprawy.

Namiot cały czas był pełny, dyskusje ożywione, dwie godziny przeznaczone na spotkanie minęły błyskawicznie. Sprawy lokalne dotyczące Ursynowa Północnego pojawiały się równolegle z problemami innych rejonów dzielnicy. Nic dziwnego, możliwość bezpośredniej rozmowy z burmistrzem nie zdarza się często, a to okazja do informacji z pierwszej ręki. Jednak żeby porozmawiać, trzeba było odstać swoje w kolejce.

Pani Danuta przyjechała aż z osiedla Kazury, żeby dowiedzieć się jaka jest ostateczna koncepcja dojazdu do żłobka. Temat ograniczenia ruchu tranzytowego przez osiedle, omijającego korki spowodowane budową POW, rozpala emocje mieszkańców do czerwoności. Ostatnio doszedł nowy wątek: dodatkowe dziesiątki samochodów dowożących dzieci do żłobka w godzinach szczytu.

– Koncepcja sprowadza się do tego, żeby był zakaz wjazdu lub ewentualnie strefa zamieszkania – powiedział burmistrz Kempa. – Ale ja jestem zwolennikiem zakazu wjazdu, wyjąwszy oczywiście osoby posiadające uprawniające identyfikatory, jednak bez szlabanu między Kazury 6 a 8, bo tam ze względów prawnych szlaban nie może powstać. Będziemy za to korzystać z pomocy policji albo straży miejskiej, żeby "edukować" tych rodziców, którzy tamtędy będą chcieli dowozić dzieci do żłobka. Problem jest zresztą złożony, gdyż część osób z głębi osiedla chce bardziej swobodnego wjazdu, jezdni i szlabanów, natomiast mieszkający bezpośrednio przy wjeździe chcą mieć ciąg pieszo - jezdny bez chodnika i ograniczenie ruchu. To jak gdyby chcieć zjeść ciastko i mieć ciastko. Ja uważam, że brak chodnika jest gorszy dla mieszkańców Kazury 6 i 8, ale skoro większość chciała, to poszło takie zlecenie do realizacji – podsumował burmistrz Kempa.

Kolejny temat, tym razem ze Stokłosów, dotyczył dzierżawy wieczystej. Właściwie był to cały pakiet spraw, o których mówiły przybyłe na spotkanie z burmistrzem panie prawniczki ze spółdzielni Stokłosy. Niestety, problem polegał na tym, że blisko półgodzinna "dyskusja" ciągle się rwała, przerywana w trakcie odpowiedzi burmistrza dziesiątkami kolejnych pytań. Jest to tym bardziej dziwne, że reprezentanci wielkiej spółdzielni mieszkaniowej powinni rozstrzygać swoje spory i kwestie raczej nie podczas spotkań publicznych dla mieszkańców, ale w trybie bardziej formalnym. Nic dziwnego, że zniecierpliwieni słuchacze szereg razy prosili o zakończenie tego wątku i umożliwienie im zadawania pytań.

– Przepraszam, teraz ja!!! – udało się przecisnąć w pobliże burmistrza pani Zofii mieszkance Ursynowa od 1979 roku. -– Od trzech lat nie działają światła latarni przy Zamiany 15, które są podobno własnością państwa, nie spółdzielni, a tam jest wjazd do przedszkola. I jeszcze niech mi pan powie, na jakiej zasadzie my mieszkańcy Zamiany 15 nie mamy miejsc postojowych dla samochodów. Wyślizgał nas ZOZ, który po prostu postawił tam zapory... – opowiadała mieszkanka. – Dobrze, sprawdzimy z tymi światłami – odpowiedział burmistrz. – Ale zapewnienie miejsc parkingowych dla danego budynku jest obowiązkiem zarządcy nieruchomości, a zarządcą nieruchomości jest spółdzielnia mieszkaniowa – wyjaśniał. – No ale oni odsyłali nas do pani Waltz (Hanna Gronkiewicz-Waltz – prezydent m. st. Warszawy) albo do pana – żaliła się pani Zofia. – Ubolewam nad tym, że zarządca nieruchomości, który ma obowiązek zapewnić miejsca parkingowe, odsyła do prezydenta miasta stołecznego Warszawy lub do burmistrza – stwierdził Robert Kempa. – Ubolewam i jeszcze raz powtórzę: obowiązek zapewnienia miejsc postojowych dla danego budynku spoczywa na zarządcy nieruchomości. Zarządcą nie jest ani pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, ani burmistrz, tylko Spółdzielnia Budownictwa Mieszkaniowego Stokłosy. My, jako miasto stołeczne Warszawa, tam gdzie możemy, w pobliżu pasa ruchu drogowego budujemy dodatkowe miejsca parkingowe. W tej kadencji wybudowaliśmy ponad 600 takich miejsc – wyjaśniał burmistrz Kempa.

Sporo wątpliwości wywołała budowa chodnika pod Kopą Cwila. – Kto i po co robi tam autostradę transeuropejską, okropne wykopy, za ile i po co, szkoda pieniędzy – pytała pani Maria. – Za czterysta kilkadziesiąt tysięcy złotych – stwierdził burmistrz. – A po to, żeby nie było wypadków, do których tam bardzo często dochodzi. Tam była dotychczas droga wyłącznie dla rowerów, na którą wchodzili piesi. Akurat budowa chodnika wynika z głosowania mieszkańców w ramach Budżetu Partycypacyjnego. My jako urząd dorzuciliśmy przebudowę drogi rowerowej, która była kostką, na drogę asfaltową. Te wszystkie hałdy zostaną wykorzystane do budowy chodnika, a potem drogi, a wykonawca ma obowiązek zrekultywowania terenu – wyjaśniał burmistrz.

Sprawa oświetlenia podniesiona została ponownie przy okazji tematu ul. Dunikowskiego, a po sąsiedzku pojawił się również wątek "zakątka Cybisa", pozwolenia na budowę i drogi dojazdowej. W sprawie pozwolenia na budowę burmistrz dyplomatycznie odesłał zainteresowanych z pytaniem do syndyka, natomiast potwierdził wydanie pozwolenia dla drogi dookoła budowy.

Przybyłe w drugiej części spotkania "posiłki" z Kazury ponownie wywołały temat przejazdu przez osiedle i dojazdu do żłobka. Argumenty obu stron były identyczne jak podczas dotychczasowych spotkań i jak dotychczas nie wniosły nic nowego do tematu. Niemniej, kolejna rozmowa trwała prawie do końca spotkania.

– Czekam już pół godziny, co z chodnikami wzdłuż Beli Bartóka? – głos pana Andrzeja przebił się przez wianuszek dyskutantów otaczających burmistrza. – Na wysokości Bartóka 6 jest nowy chodnik – mówił burmistrz. – Natomiast mamy do zrobienia część do Skweru Muzyki Węgierskiej. Strony północnej na razie nie ruszamy – wyjaśnił Robert Kempa.

Ostatnie jesienne spotkanie z burmistrzem skupiło sporą grupę uczestników. Właściwie nie zrodziły się żadne konkretne ustalenia, ale nie taki jest cel tego typu spotkań. Najważniejsza jest możliwość wyjaśnienia spraw czy nurtujących wątpliwości podczas rozmowy właśnie z "główną osobą" w dzielnicy. A dla wielu osób to jedyna w praktyce możliwość kontaktu z burmistrzem i uzyskania informacji z pierwszej ręki.

Wróć