Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Sprawdź to, zanim cię eksmitują!

10-05-2017 19:11 | Autor: Tadeusz Porębski
Okazuje się, że właściciele mieszkań mają prawo skarżyć decyzję, na podstawie której część nieruchomości zwracana jest spadkobiercom byłych właścicieli. Tak zadecydował Naczelny Sąd Administracyjny.

We wrześniu 2016 r.  NSA wydał korzystny wyrok dla wspólnoty mieszkaniowej w jednej z kamienic na Mokotowie, która decyzją Biura Gospodarki Nieruchomościami podlegała procesowi reprywatyzacji. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz ustanowiła w 2014 r. na 99 lat prawo użytkowania wieczystego do części gruntu pod tą kamienicą na rzecz spadkobierców Marii G. oraz jednej osoby, która odkupiła część roszczenia. Dokładnie taką samą decyzję, w tym samym czasie, BGN wydało spadkobiercom Jerzego R. ubiegającym się o zwrot gruntu pod wybudowaną w 1955 r. kamienicą przy ul. Narbutta 60. Reakcje mieszkańców obu nieruchomości były różne.

Ci z Narbutta 60 powiadomili media, konkretnie „Passę”, że decyzja w ich sprawie obarczona jest wadami, a akt notarialny z 1947 r., będący jej podstawą, sporządzony został przez osobę do tego nieuprawnioną.  Po dwuletnim boju udało nam się zablokować wykonanie kontrowersyjnej i brzydko pachnącej decyzji BGN, co zapewniło lokatorom kamienicy Narbutta 60 spokojny sen.

Natomiast członkowie drugiej mokotowskiej wspólnoty mieszkaniowej zdecydowali się zaskarżyć decyzję reprywatyzacyjną do Samorządowego Kolegium Odwoławczego przy prezydencie Warszawy, mimo że BGN nie przyznało im prawa do odwoływania się. SKO również nie uznało ich za stronę w postępowaniu administracyjnym, podnosząc, że w postępowaniu o ustanowienie prawa użytkowania wieczystego w trybie art. 7 ust. 2 dekretu Bieruta udział mogą brać wyłącznie następcy prawni byłych właścicieli. Wspólnota w osobach 18 właścicieli mieszkań wniosła więc skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. We wniosku argumentowali, iż przepisy dekretu nie określają wprost, kto może być stroną postępowania.

WSA oddalił skargę, przyznając rację SKO, mimo że orzecznictwo Naczelnego Sądu Administracyjnego wyraźnie mówi, iż stronami mogą być kolejno: zgłaszający roszczenia dekretowe, ich spadkobiercy, właściciele gruntu, użytkownicy wieczyści, a w przypadku gruntu zabudowanego także właściciele lokali posiadający udziały w użytkowaniu wieczystym gruntu (sygn. akt I OSK 1110/06). Biorąc więc pod uwagę fakt, że ustanowienie prawa użytkowania wieczystego na części gruntu dotyka bezpośrednio interesu prawnego właścicieli lokali oraz użytkowników wieczystych nieruchomości tej kamienicy, należało przyznać im przymiot strony postępowania. Sędziowie WSA widzieli jednak rzecz inaczej i odprawili wspólnotę mieszkaniową z kwitkiem imputując, że właściciele nie wykazali, iż posiadają jakiekolwiek udziały w prawie wieczystego użytkowania, w części, która została objęta decyzją prezydenta Warszawy z 2014 r. W oczach tego sądu wspólnota mieszkaniowa nie jest właścicielem lokali ani użytkownikiem wieczystym gruntu.

Członkowie wspólnoty wykazali się nieustępliwością oraz determinacją i odwołali się do NSA. Wyrok najwyższej instancji sądownictwa administracyjnego diametralnie różni się od poprzednich orzeczeń. NSA uchylił wyrok WSA i postanowienie SKO uznając ostatecznie, że postępowanie administracyjne w sprawach reprywatyzacyjnych ma jednak znaczący wpływ na losy całej nieruchomości. W związku z tym 18 właścicielom mieszkań przysługuje tytuł prawno-rzeczowy do nieruchomości, a skoro tak, to mają oni interes prawny, by skarżyć decyzję reprywatyzacyjną, a tym samym mają prawo do wypowiedzenia się w tej sprawie (sygn. akt: I OSK 2812/15).

Badana przez prokuratury "dzika" reprywatyzacja dotknęła kilkadziesiąt tysięcy warszawiaków, jej owocem często była bezdomność. W starciu z wykształconymi, ustosunkowanymi i bezwzględnymi kupcami roszczeń, jak również bezdusznymi urzędnikami, ludzie są bezradni. Młyny sprawiedliwości mielą wolno, a dostęp do nich jest dla przeciętnego zjadacza chleba bardzo trudny. Dlatego wiedza o przytoczonym wyżej stanowisku NSA może być bezcenna dla wielu mieszkańców zagrożonych eksmisją.

Wróć