Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Spontaniczna pomoc dla przybyszów z Ukrainy

16-03-2022 21:32 | Autor: Katarzyna Nowińska
Rozmawiamy z bohaterką z Dworca Centralnego.

Bohaterowie z Dworca Centralnego, bo tak już coraz częściej o nich się mówi, to całkiem liczna grupa wolontariuszy, którzy od pierwszych momentów agresji Rosji na Ukrainę udzielają pomocy Ukraińcom przybywającym pociągami do Warszawy. Wolontariusze pochodzą z różnych części stolicy, są wśród nich zarówno studenci, jak i emeryci.

Pracują na trzy zmiany, tak, by wsparcie było zapewnione przez 24 godziny na dobę. Niektórzy przychodzą codziennie, inni dwa, trzy razy w tygodniu. Organizują się, wymieniają pomysłami, nawzajem wspierają i motywują, a wszystko w jednym celu – aby jak najskuteczniej nieść pomoc naszym sąsiadom zza wschodniej granicy, którzy w obliczu tragedii opuszczają swoją ojczyznę. Wolontariusze nie tylko częstują przybywających ciepłym posiłkiem oraz pomagają w znalezieniu noclegu i załatwieniu formalności związanych z przyjazdem do naszego kraju, ale także witają Ukraińców ciepłym słowem, dodają otuchy i nadziei.

O tym, jak wygląda ich praca oraz o tym, co mówią im przybywający z Ukrainy uchodźcy, rozmawiam z pragnącą pozostać anonimową, jedną z wolontariuszek działających na Centralnym praktycznie od pierwszych momentów konfliktu.

W jaki sposób dowiedziała się Pani o możliwości zaangażowania w pomoc dla uchodźców z Ukrainy, którzy przyjeżdżają do Warszawy i rozpoczynają swój pobyt w Polsce od wysiadki z pociągu właśnie na Dworcu Centralnym?

W firmie, w której pracuję, pojawiła się informacja o tym, że jest możliwość zaangażowania się w tego typu wolontariat w ramach czasu pracy.

Czy firma, w której Pani pracuje jest jakoś powiązana z działalnością charytatywną?

Nie, zupełnie nie. To duża korporacja o typowo komercyjnym profilu działalności.

Dlaczego zdecydowała się Pani zaangażować w ten wolontariat?

Zawsze czułam potrzebę pomagania pokrzywdzonym – tym, którzy pomocy potrzebują i od dawna angażuję się w różne akcje pomocowe. Oglądając w telewizji zdjęcia tych wszystkich zrozpaczonych dzieci, które uciekają wraz z matkami i dziadkami ze swej dotkniętej tragedią ojczyzny, z całego serca poczułam, że chcę pomóc tym ludziom na wszelkie możliwe sposoby. Tak, jak tylko mogę i potrafię. Moja rodzina wsparła moją decyzję. Mój starszy syn również zdecydował się zaangażować w pomoc i każdego dnia przychodzi razem ze mną na Centralny.

Jakie są Pani zadania na Dworcu Centralnym?

Jestem w grupie wolontariuszy, którzy pomagają przybywającym Ukraińcom w znalezieniu tymczasowego zakwaterowania. Łączę Polaków oferujących nocleg z osobami przybywającymi zza wschodniej granicy, które noclegu poszukują. Staram się przy tym jak najlepiej wybrać spośród dostępnych opcji, tak aby obie strony czuły się komfortowo i były zadowolone.

A inni wolontariusza czym się zajmują?

Jest grupa wolontariuszy, którzy pomagają w załatwianiu formalności związanych z przybyciem i pobytem w Polsce. Osoby, które dobrze znają języki obce – ukraiński lub rosyjski – zajmują się pomocą w tłumaczeniu rozmów z Ukraińcami, tak aby uniknąć jakichkolwiek nieporozumień. Jest też oczywiście grupa wolontariuszy, która zajmuje się cateringiem.

Czy jest jakieś spotkanie z przybywającymi, które w szczególności utkwiło w Pani pamięci?

Było bardzo wiele takich poruszających momentów. Ludzi i rozmów, które chwyciły mnie za serce. Chyba jednak najbardziej poruszyła mnie sytuacja jednej z pierwszych rodzin, której pomagałam w zakwaterowaniu – była to babcia z trójką wnuków w wielu od 8 do 12 lat. Uciekli z bombardowanego Chersonia. Dzieci w bombardowaniu straciły oboje rodziców. W ich oczach była taka rozpacz i przerażenie, że naprawdę trudno mi to wyrazić. Poczułam wielki smutek i bezsilność wobec wymiaru ich tragedii i tak wielkiego okrucieństwa i niesprawiedliwości rosyjskiej agresji na niewinnych ludzi.

Jak zachowują się Ukraińcy zaraz po przybyciu? Co mówią?

Są niesłychanie zdyscyplinowani i bezwzględnie stosują się do wszystkich naszych wytycznych i zaleceń. Spokojnie czekają w kolejce na załatwienie formalności i na naszą pomoc. Zachowują się bardzo cicho i spokojnie. Wszyscy są bardzo smutni, wręcz zrozpaczeni. W ich oczach widać przerażenie, wielki stres i zmęczenie. Jednak z nami witają się bardzo serdecznie i bardzo nam dziękują za pomoc i w ogóle za wsparcie ze strony Polski. Mówią, że Polska najbardziej im pomaga, ale większość z nich nie chce tu zostać na dłużej i to wcale nie dlatego, że liczy na lepsze warunki życia na zachodzie Europy. Ci ludzie uważają, że wkrótce i Polska może paść ofiarą rosyjskiej inwazji i dlatego boją się tu zatrzymywać.

Co chciałaby Pani powiedzieć Polakom, którzy zastanawiają się, czy zaangażować się w pomoc?

Aby się na to zdecydowali, bo daje to naszemu życiu ogromne poczucie sensu i wartości. Uważam, że taka jest po prostu nasza ludzka powinność. Ci ludzie naprawdę zasługują na wsparcie i zaopiekowanie, są niezwykle wdzięczni, serdeczni i grzeczni wobec nas. Wiem też od osób, które przyjęły już Ukraińców do swych mieszkań, że zachowują się oni bardzo kulturalnie, spokojnie i nie sprawiają problemów.

W jakim miejscu na Dworcu Centralnym powinny zgłaszać się osoby, które chcą przyjąć do siebie rodziny przybywające z Ukrainy?

Nasze stanowisko mieści się w hali głównej naprzeciwko kas biletowych. Nad tym stanowiskiem jest transparent „ZASOBY, POTRZEBY, TRANSPORT”. Poza tym na Facebook’u mamy grupę „Pomoc dla Ukrainy – dworce Warszawa” (www.facebook.com/groups/479602773663591) i tutaj można również znaleźć informacje i skontaktować się z nami. Jednak zawsze i tak osobiście chcemy poznać i zweryfikować osoby, które oferują nocleg, aby zminimalizować różnego typu ryzyka związane z takimi sytuacjami.

Serdecznie Pani dziękuję za rozmowę. To, co Państwo robią jest naprawdę wspaniałe.

Wróć