Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Smutna 158. rocznica Powstania Styczniowego

27-01-2021 21:26 | Autor: Prof. dr hab. Lech Królikowski
W styczniową zimę 1863 r. nasi przodkowie zdecydowali się na podjęcie śmiertelnego boju z rosyjskim najeźdźcą. Było to w czasach, gdy Rosją władał car Aleksander II. Siły były skrajnie nierówne; Rosjanie dysponowali w Królestwie Polskim ponad stutysięczną armią, zaprawioną w bojach i dowodzoną przez zawodowych i doświadczonych oficerów.

Wprawdzie niedużo wcześniej, bo w 1856 r., Rosja przegrała wojnę krymską, to jednk car przeprowadził cały szereg reform, w tym także w zakresie wojskowości, w wyniku czego Imperium zaczęło odzyskiwać siły. Polacy łudzili się, że sympatia zachodniej opinii publicznej spowoduje, iż tamtejsze rządy ruszą nam z pomocą. Romantyzm w myśleniu Polaków – jak zwykle – zwyciężył. 22 stycznia 1863 r. podjęto walkę, która nie miała szans na powodzenie, zwłaszcza że utrzymanie spokoju w Królestwie Polskim było w interesie także Austrii i Prus. Niepokoje wśród polskiej młodzieży w początkach lat 60. XIX w. były dostrzeżone przez władze carskie, które postanowiły je uśmierzyć, m.in. zwiększonym poborem do rosyjskiego wojska. Istotnym w tym stwierdzeniu jest to, że służba w rosyjskim wojsku trwała wówczas 20 lat i odbywana była (przez Polaków) w oddalonych garnizonach, na Kaukazie oraz na Syberii. Do tych garnizonów poborowi z Królestwa szli na piechotę nawet pół roku, a czas ten nie był wliczony do okresu służby.

W wojsku rosyjskim panowały okropne warunki bytowe, toteż śmiertelność – tylko z tego powodu – wynosiła nawet 4% w skali rocznej, nie licząc strat wojennych, szczególnie na Kaukazie. Oznaczało to, że młody człowiek, wcielony do carskiej armii, w praktyce był osobą wykreśloną z listy żyjących. Nawet jeżeli wrócił, a były to nadzwyczaj rzadkie przypadki, stawał się osobą obcą, albowiem bliscy już najczęściej nie żyli, a przypadająca mu część spadku po rodzicach dawno została już podzielona. Z tych przyczyn wielu byłych żołnierzy pozostawało na” końcu świata”, zakładając tam swoje rodziny. Pobór, zwany wówczas branką, był dla młodych ludzi przerażający i praktycznie równał się wyrokowi śmierci. Nic więc dziwnego, że tysiące młodzieży, w styczniową noc 1963 roku, zbiegło do lasów, tworząc oddziały partyzanckie, które były słabo zorganizowane i jeszcze gorzej uzbrojone. Tym niemniej powstanie styczniowe trwało najdłużej ze wszystkich polskich powstań.

Około 100 tysięcy ludzi (wszelkich stanów i narodowości) przeszło przez szeregi powstańczych oddziałów. Stoczyli oni blisko 1230 bitew i potyczek, z czego 956 w Królestwie, 237 na Litwie oraz 35 na Ukrainie, a działania powstańcze objęły nawet Kurlandię. Trwały w warunkach o wiele trudniejszych niż poprzednie powstania – przy miażdżącej przewadze Imperium Rosyjskiego w każdej dziedzinie.

W latach 1863-1874 carskim namiestnikiem w Królestwie Polskim był Fiodor Fiodorowicz Berg, właściwie – Friedrich Wilhelm Rembert von Berg, z pochodzenia Niemiec. Zarządzeniem z 27 grudnia 1863 r. wprowadził w Królestwie stan wojenno-policyjny. Ukazem carskim z 2/14 sierpnia 1864 r. Berg otrzymał rozszerzone kompetencje, m.in. w zakresie spraw wojskowo-sądowych. Był krwawym satrapą, który z niemiecką dokładnością wypleniał wszelkie przejawy polskości. Brutalnie stłumił powstanie styczniowe, rozstrzeliwując, wieszając i wysyłając kilkadziesiąt tysięcy ludzi na Sybir, a innych – wcielając do karnych „kompanii aresztanckich”. Rosjanie uczcili Berga nazwaniem jego nazwiskiem ulicy w Warszawie (obecnie – Romualda Traugutta) oraz podwarszawskiej miejscowości z wielkim poligonem. Nazwa Rembertów pochodzi bowiem od części jego nazwiska (Rembert von Berg).

Styczniowy zryw 1863 r. pociągnął za sobą wzmożone represje, które trwały aż do wybuchu I wojny światowej. Były one „okazją” do zasilenia sybirskich kopalń dodatkowymi rękoma do pracy. „Urzędowe cyfry rosyjskie powiadają, że na Sybir zesłano między rokiem 1863 a 1868 ogółem 18 623 Polaków-powstańców względnie powstanie organizujących. Z tej liczby 8199 skierowano do wschodniej Syberii, a 7109 do kopalń okręgu górniczego nerczyńskiego, a więc do Kary, Alekzawodu, Ałgasza, Górnego Zerentuja, Szachtamy, Kułtumy i najgorszej spośród wszystkich katorg – do Akatuja. Dopiero około roku 1880 katorgi syberyjskie zaczęły się z Polaków-powstańców stopniowo opróżniać. Wielu umarło, innych w drodze łaski wysłano pod krąg polarny na osiedlenie, nielicznym pozwolono wrócić do kraju”(Lepecki).

Powyższe dane liczbowe dotyczą stanu badań z okresu międzywojennego. Nad dziejami powstania od dziesiątków lat pracuje rzesza uczonych. Wiktoria Śliwowska, we wstępnym artykule do pracy zbiorowej o powstaniu, opisując badania (z przełomu XX i XXI w.) w zakresie ustalenia liczby osób represjonowanych, napisała, m.in.: „Nasza kwerenda przyniosła najbardziej dokładne, choć bynajmniej nie do końca pełne, dane o zesłańcach postyczniowych w Imperium Rosyjskim. W kartotece (i bazie danych) znalazło się – jak wspomnieliśmy – około 38 997 nazwisk, a po wprowadzeniu otrzymanych ostatnio uzupełnień zbiór osiągnie 40 tysięcy nazwisk z mniej lub bardziej szczegółowymi informacjami biograficznymi”. Norman Davies chyba nieco przesadził, pisząc: „Osiemdziesiąt tysięcy Polaków rozpoczęło straszliwą podróż na Syberię – był to największy w dziejach caratu kontyngent więźniów politycznych”.

W historii Królestwa Polskiego po powstaniu styczniowym największe znaczenie miał ukaz cara Aleksandra II z 19 lutego/2 marca 1864 r. o uwłaszczeniu włościan (poddaństwo zniesione zostało pół wieku wcześniej na mocy art. 4. konstytucji Księstwa Warszawskiego). Uwłaszczenie przeprowadzono za odszkodowaniem pieniężnym, przyznanym byłym właścicielom, głównie szlachcie i klerowi. Grunty dzielone wśród bezrolnych najczęściej pochodziły z konfiskat majątków rodzin powstańców oraz przejętych przez państwo dóbr po rozwiązanych zgromadzeniach zakonnych. Uwłaszczenie przyjęte zostało w Królestwie jako wielkie dobrodziejstwo, czego efektem były liczne dowody wdzięczności, jak np. pomnik cara w Częstochowie na Jasnej Górze (już nie istnieje), czy istniejąca do dzisiaj dziękczynna kapliczka w Kozienicach przy ulicy Lubelskiej 111.

Interesujący jest opis kozienickich uroczystości: „… rano (5 marca 1865 r. – przyp. LK) zebrało się przed miejscowym kościołem oprócz miejscowych mieszkańców przeszło 2 tysiące ludzi ze wsi i po nabożeństwie i uroczystych modłach duchowieństwo udało się z chorągwiami procesyjnie do Starej Wsi (odległej o 1 wiorstę od Kozienic), gdzie na miejscu wybranym pod przyszłą budowę kaplicy pod wezwaniem św. Aleksandra postawiono i poświęcono tymczasowy drewniany krzyż z napisem; „Dzień oswobodzenia włościan polskich, na pamiątkę potomstwu”. Ksiądz Śniegocki, wikariusz parafii Kozienice, wygłosił przy tem przystosowane do okoliczności kazanie z objaśnieniem znaczenia owej pamiątki i wykazania różnicy włościan teraz i przed rokiem. Po powrocie do miasta włościanie urządzili obfity poczęstunek kwaterującym w Kozienicach wojskom, przy czem wznoszono toasty za zdrowie Najjaśniejszego Pana i Najdostojniejszego Domu Cesarskiego, Jaśnie Oświeconego hr. Berga i lejtnanta Belgarda. (…) Wieczorem miasto Kozienice było wspaniale iluminowane i oświetlone, na ile pozwoliły środki, przyozdobione tarczami i literami imienia Jego Cesarskiej Mości na domu generała Dena i miejscowego magistratu”.

Po roku, a więc 2 marca 1866 r., tj. w drugą rocznicę uwłaszczenia i 11 rocznicę wstąpienia Aleksandra na tron „… odbyło się w Kozienicach w powiecie radomskim w obecności właściciela majoratu Kozienice, świty Jego Cesarskiej Mości, generała majora Dena, prezesa Radomskiej Komisji do Spraw Włościańskich radcy nadwornego Gromeki, okolicznego duchowieństwa i licznie zebranego ludu uroczyste poświęcenie kaplicy pod wezwaniem św. Aleksandra, a zbudowanej gorliwością 9 gmin … . (…) Przed nabożeństwem za ogólną zgodą towarzystw ogółu włościan postanowiono corocznie odbywać w dniu 19 lutego (2 marca) pochód z krzyżem z Kozienic do nowo zbudowanej kaplicy”.

„Reforma włościańska odegrała doniosłą rolę w rozwoju ekonomicznym Królestwa Polskiego. Nadanie (odpłatnie) 267 tysiącom rodzin chłopskich praw własności indywidualnej wywołało przejście od gospodarki naturalnej do pieniężnej. W nowych warunkach agrarnych posiadacze większej i średniej własności zmuszeni zostali nabywać za pieniądze siłę roboczą, oraz maszyny i narzędzia rolnicze, włościanom zaś pieniądz potrzebny był do opłacania podatków, powiększonych po 1864 r. w dwójnasób, oraz do kupowania przedmiotów codziennego użytku, których przy nowym systemie gospodarczym nie opłacało się wytwarzać ręcznie. Zmiany powyższe wpłynęły silnie na zwiększenie zapotrzebowania rynku wewnętrznego. Reforma włościańska nie tylko rozszerzyła rynek wewnętrzny, lecz dostarczyła również przemysłowi fabrycznemu taniego i obfitego robotnika, gdyż przeszło 30 procent uwłaszczonych włościan stworzyło kategorię małorolnych, którzy, nie mogąc utrzymać się z roli, sprzedawali swoją siłę roboczą”. Po przeprowadzeniu „reformy włościańskiej” w Królestwie Polskim pozostało ok. 50 tys. gospodarstw drobnoszlacheckich oraz ok. 5 mln ha gruntów należących do ziemiaństwa oraz wchodzących w skład majoratów, tj. wielkich posiadłości ziemskich, nadanych przez carów najbardziej zasłużonym generałom i urzędnikom.

Patrząc z perspektywy 158 lat, które upłynęły od wybuch powstania styczniowego, nie sposób zapomnieć o daninie krwi, złożonej przez naszych przodków na Ołtarzu Ojczyzny; o syberyjskiej katordze; o wzmożonej rusyfikacji, która trwała przez prawie pięćdziesiąt kolejnych lat. Pamiętać trzeba także o wielkim rozłamie w polskim społeczeństwie, spowodowanym carską reformą uwłaszczeniową, która była świadomie nakierowana na spowodowanie takiego efektu. Przywódcy powstania, już w chwili jego wybuchu, ogłosili własną reformę uwłaszczeniową, ale klęska nie pozwoliła jej zrealizować. Rosjanie swoją reformę ogłosili ponad rok później, ale mając siły i środki wprowadzili ją w życie, a jednocześnie głęboko podzielili polskie społeczeństwo. Do czasów I wojny światowej polscy włościanie byli podporą rosyjskiego tronu. Symbolicznie potwierdza to spotkanie cara Mikołaja II z „polskim ludem”, które miało miejsce 3 września 1897 r. na Ursynowie, w pobliżu istniejącego do dnia dzisiejszego Fortu VIII. Było to jedyne spotkanie Mikołaja II z polską ludnością w trakcie tej jego jedynej, oficjalnej wizyty w Warszawie (1897 r.). podczas 23 lat panowania.

Wróć