Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Słupkomania

23-10-2019 20:23 | Autor: Mirosław Miroński
Mogłoby się wydawać, że kiedy opadnie powyborczy kurz, mediom zabraknie tematów. Tymczasem, wciąż trwają wyborcze podsumowania i rozliczenia, co wzbudza zrozumiałe zainteresowanie nie tylko uważnych obserwatorów polityki, ale też zwykłych obywateli. Nadchodzący okres dostarczy nam zapewne jeszcze więcej ciekawych spraw i nowych wątków. Już wkrótce bowiem rozpoczną się obrady Sejmu i Senatu w nowej odsłonie.

Pojawi się tam wiele spraw społecznych, z dziedziny kultury, obronności, bezpieczeństwa energetycznego, ochrony zdrowia, kwestii światopoglądowych i życia w ogóle. Poczekamy, zobaczymy, co jeszcze.

Według dotychczasowych ustaleń Sejm i Senat wznowią obrady 12 listopada. Co ciekawe, po raz pierwszy istnieje duża szansa, że marszałkami seniorkami zostaną dwie kobiety. Na marszałka seniora Senatu może być powołana Barbara Borys-Damięcka, a na marszałka seniora Sejmu znana z poprzednich kadencji - Iwona Śledzińska-Katarasińska. Zgodnie z konstytucją prezydent ma 30 dni (od wyborów) na zwołanie pierwszego posiedzenia Sejmu i Senatu, więc powyższy termin ma swoje uzasadnienie w obowiązującym prawie. Kadencja Sejmu trwa cztery lata, co wynika z zapisów konstytucji. Skoro pierwsze posiedzenie Sejmu tej kadencji odbyło się 12 listopada i trwa do 11 listopada tego roku to 12 listopada jest naturalnym i oczywistym terminem początku kolejnej kadencji – wyjaśnił rzecznik prezydenta.

Mogłoby się wydawać, że wraz z zakończeniem kampanii wyborczej znikną z naszej świadomości czas słupki, które dominowały w ostatnim czasie w różnego rodzaju mediach. Słupek to słupek i na pozór wszystkie wyglądają podobnie. A jednak wcale tak nie jest. Jedne są tak wysokie, że ledwie mieszczą się na planszy, a inne tylko trochę wystają ponad linię wyznaczającą 0, słownie zero. No cóż. Takie są prawidła demokracji…

Reasumując: słupki są fajne – mówiąc kolokwialnie, bo patrząc na nie, od razu wiemy, kto na co sobie zasłużył. Kto może cieszyć się i świętować zwycięstwo, a kto zdążył odtrąbić sukces, choć jego słupek ledwie widać – taki mały. Tak czy inaczej, słupki są pożyteczne, zarówno te wysokie, które są ukoronowaniem sukcesu, jak i te małe, które pokazują ile ten – kogo dotyczą – ma jeszcze do zrobienia w kolejnej kampanii. Jeśli w ogóle ma jeszcze coś do zrobienia po tych wyborach.

Zamykając sprawę słupków wyborczych, warto zauważyć, że są jeszcze słupki, które wcale nie cieszą warszawiaków. Myślę, że w kwestii tych słupków wielu z nich ma opinię podobną do mojej. Są to bowiem słupki, które nie rosną ani nie maleją, za to ich ilość zwiększa się gwałtownie. Zjawisko staje się powszechne, a wręcz przybiera charakter plagi. Najprościej można ją określić jako „słupkomanię”. Gdziekolwiek się ruszyć, słupki. Po co komu tyle słupków? Nigdy w historii nie mieliśmy do czynienia z czymś takim. Nawet słynnemu Szymonowi Słupnikowi wystarczył jeden słupek, na którym siedział. Znalazł wprawdzie wielu naśladowców tzw. stylitów, ale to nie tłumaczy tego, co teraz się dzieje na naszych ulicach, chodnikach, przejściach dla pieszych w kwestii stawianych tam słupków. Słupnikom czy stylitom słup służył za narzędzie ascezy i pokuty. Słupki stawiane dziś przed warszawiakami wydają się spełniać podobną rolę. Tyle że dawni słupnicy dobrowolnie decydowali się na ascezę, a mieszkańcom stolicy ktoś to narzuca. Pytanie dlaczego?

Czy przepisy o ruchu drogowym nie regulują zasad parkowania w miejscach niedozwolonych i przejeżdżania pojazdów przez przejścia dla pieszych, czy wjeżdżania na chodniki dla pieszych? Wystarczy je tylko egzekwować. Byłoby to nawet korzystne dla kasy miejskiej.

Trudno powiedzieć, skąd w Warszawie takie zamiłowanie do słupków u niektórych decydentów. Jak nie wiadomo o co chodzi, być może chodzi o jakąś kasę która stawianiu słupków niemal na każdym kroku towarzyszy. Mówiąc „na każdym kroku” - nomen omen - mam na myśli te miejsca w mieście, gdzie kroczą ludzie. Właśnie tam stawiane są słupki. Na przejściach dla pieszych na ścieżkach rowerowych etc. Konia z rzędem temu, kto odpowie dlaczego stawiane na przejściach dla pieszych. Sam nadziałem się na nie kilka razy, walnąłem kolanem, bo idąc w tłumie nie spodziewałem się, że jakiś geniusz od inżynierii ruchu postawi mi pod nogami słupek. W efekcie, zamiast patrzeć, czy przez skrzyżowanie można przejść bezpiecznie, teraz trzeba się rozglądać czy zza innego przechodnia nie wyłoni się przeszkoda w postaci słupka. To samo tyczy się ścieżek rowerowych. W Internecie krążą filmy, na których rowerzyści uderzają w takie słupki i koziołkują narażając się na złamanie karku i inne niebezpieczne urazy. Kiedyś, popularne było jakieś powiedzonko na temat słupka i głupka. Może warto byłoby puknąć się słupkiem w głowę zamiast uszczęśliwiać warszawiaków na siłę.

Wróć