Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Słowo „Żyd” to nie wstyd...

05-02-2020 20:35 | Autor: Tadeusz Porębski
Autorom listów w odpowiedzi.

 

Szanowny Panie Redaktorze,

Już nie po raz pierwszy Pan Tadeusz Porębski wykorzystuje łamy Passy do szerzenia swoich antysemickich poglądów i szkodzenia przez to opinii naszego Sąsiedzkiego Tygodnika. Nie sądzę, aby Pan te poglądy podzielał, ale ich druk, wraz ze specjalną zachętą na pierwszej stronie do zapoznania się z tym tekstem, muszę jednak uznać za co najmniej nieroztropne.

Pan Porębski w swoim artykule „Niemiec i Francus zawinił, Polaka wieszają …”, stara się przekonać czytelników, że w mordowaniu Żydów w II Wojnie Światowej, Niemcom i Austriakom masowo pomagali Francuzi, Litwini, Łotysz, Ukraińcy, Rumuni, Węgrzy, Finowie, Włosi, Chorwaci i Serbowie, a jeśli nawet coś podobnego zdarzyło się w Polscy to jedynie za sprawą „ pijanego motłochu”.

Zgadzam się z autorem tekstu, że eufemizmem jest nazywanie zbrodniarzy holokaustu „nazistami” z pominięciem ich niemieckiej narodowości. Identycznym eufemizmem jest jednak również nazywanie polskich sprawców „granatowymi policjantami”, „ leśnymi bandami” ,”szmalcownikami „ ,” czy „pijanym motłochem”, z pominięciem, że byli to Polacy.

Przyczynami „wieszania” Polaków za antysemityzm nie jest mistrzostwo Żydów w uprawianiu polityki historycznej, jak pisze autor, lecz uparte twierdzenie, przez tzw. obrońców dobrego imienia Polaków, wbrew oczywistym faktom, że w Polsce przeważali bohaterscy Sprawiedliwi, a z Niemcami współpracował jedynie motłoch z marginesu.

Heroiczne bohaterstwo Sprawiedliwych wynikało głównie z faktu, że tragiczne konsekwencje pomocy Żydom były na ogół następstwem sąsiedzkich donosów. Nie twierdzę oczywiście, że antysemityzm Polaków jest wyssany z mlekiem matki, lecz bez wątpienia zarówno w Polsce, jak i w innych krajach, jest on rezultatem wielowiekowej indoktrynacji w domu, szkole, kościele, wojsku i w środkach masowego przekazu. Kropkę nad i postawił autor retorycznym pytaniem (na które nie ma rzekomo odpowiedzi), dlaczego to właśnie Żydzi, a nie inne nacje doznawały przemocy ze strony współmieszkańców, sugerując, że to musi być ich wina.

Oczywiście, gdyby autor chciał znać odpowiedź na to pytanie, to sięgnąłby do licznych prac z tej tematyki. Ale przecież nie o wiedzę tu chodzi, tylko o tę sugestię. To, że liczni politycy dla zdobycia głosów i publicyści dla zdobycia poklasku czytelników, przyjmując pozę obrońców dobrego imienia Polaków, kwestionują polski antysemityzm i jego tragiczne skutki nie przeczy, a właśnie potwierdza fakt jego istnienia.

Odpowiedź na pytanie ,dlaczego tak często i to coraz częściej Polacy są „wieszani” za antysemityzm jest bardzo prosta.

Jest to rezultat „powstania z kolan” i nowej polityki historycznej ze sławetną ustawą IPN. Jeżeli komuś wydaje się, że w zglobalizowanym świecie da się zadekretować na kraj i zagranicę obowiązującą prawdę i odebrać historykom prawa kwestionowania tej prawdy, to nie tylko wykazuje brak rozsądku, ale co gorzej aktywnie szkodzi Polsce i Polakom. Nie da się poprawić renomy Polaków bez stanięcia w prawdzie i otwartości na międzynarodową współpracę w badaniach historycznych.

Dowodzi tego fakt, że prowadzone w Niemczech, co najmniej przez ostatnie trzydziestolecie, uczciwe i transparentne badania historyczne, przy jednoznacznej deklaracji o winie narodu niemieckiego za wybuch II Wojny Światowej i Holokaust, nie tylko nie pogorszyły, ale znacząco podniosły zaufanie innych narodów do państwa i narodu niemieckiego.

Z poważaniem

Marek Sikorski

 

 

Drogi Panie

W artykule "Niemiec zawinił, Polaka powiesili" Pan Tadeusz Porębski pisze o winach narodów Europy w eksterminacji Żydów podczas II Wojny Światowej i o narodowych oddziałach SS. To bardzo dobra lekcja historii, obrazująca współudział w zbrodni ludobójstwa. Na końcu artykułu pada puenta o niewdzięczności Żydów (osiadłych w Polsce za Kazimierza Wielkiego).

Następnie pytanie, dlaczego tylko Żydzi byli narodem "znienawidzonym" przez stulecia w Europie, bez odpowiedzi. W takim pytaniu, z podkreśleniem braku odpowiedzi, kryją się demony. Jakie? Tak inteligentny człowiek jak Pan Tadeusz Porębski te demony doskonale zna!

Tak zadane pytanie rodzi inne pytanie, czytelnika, czy warto nadal sięgać do lektury Passy, czy też przy zejściu do metra grzecznie podziękować kolporterowi. Gdyby jednak Pan Porębski nie wiedział, to wcześniej akty nienawistnego i rasistowskiego ludobójstwa były dokonywane np. w Turcji na Ormianach, w Afryce pierwsze obozy koncentracyjne dla kobiet z dziećmi i starców zastosowali Brytyjczycy w walce z Burami, a także w Oświęcimiu na Romach (bezwzględnie).

Byłoby wskazanym, aby redaktorzy Passy przeczytali do końca artykuł Pana Porębskiego, z powielanym od lat ryzykownym stereotypem puenty, sprowadzającej kilka stuleci trudnej egzystencji Żydów w Europie do prostego stereotypu.

Mam głęboką nadzieję, że horyzont myślowy redakcji Passy jest znacznie wyżej zawieszony niż głębia puenty.

Z poważaniem,

Tomasz Markiewicz

 

 

Pan Redaktor Tadeusz Porębski

Za artykuł "Niemiec i Francuz zawinili, Polaka wieszają..." PASSA nr 4/994

D Z I Ę K U J Ę !

P.S. Pozwoli Pan, że dokończę puentę " - co nie oznacza, że jest nieznana"

Zbigniew Rudecki

 

 

OD AUTORA

Mocno rozpędził się pan Marek Sikorski, zarzucając mi expressis verbis antysemityzm. Trzeba mieć dużo złej woli, by w taki sposób jak on odczytać moją publikację. To bardzo wzniosłe i godne podziwu, że obaj panowie zadali sobie trud wzięcia w obronę biednych, prześladowanych na całym globie Żydów. Był to jednakowoż trud daremny, ponieważ po ponownym, bardzo dokładnym przeczytaniu własnego tekstu nie znalazłem ani jednego zdania krytykującego Żydów, szydzącego z żydostwa, upokarzającego ten naród, bądź oskarżającego jego reprezentantów o cokolwiek. Znalazłem jedynie mnóstwo faktów historycznych i na końcu publikacji pytanie. Żyjemy w wolnym kraju, więc Sikorscy i Markiewiczowie mają prawo do publicznego artykułowania własnych poglądów. Ja natomiast mam niezbywalne, konstytucyjne prawo do zadawania pytań na każdy temat - także tych dotyczących problematyki żydowskiej - bez narażania się na etykietę antysemity.

Ten "naród wybrany" to nie święte krowy, które znajdują się pod ochroną, choć prawda jest taka, że po Holokauście Żydzi wyrobili sobie status gatunku chronionego, na podobieństwo misiów koala, tygrysów bengalskich, czy nosorożca białego. Doszło do sytuacji kuriozalnej, że samo słowo "Żyd" staje się niepoprawne politycznie, a przecież w życiu publicznym i w literaturze funkcjonowało przez całe stulecia. Można dworować sobie z Rosjanina zwąc go "kacapem", z Włocha - "makaroniarza", z Francuza - "żabojada", ale spróbuj nazwać Żyda "Mośkiem" bądź "Ickiem", a z miejsca jesteś antysemitą, mimo że używasz li tylko zdrobnienia starych żydowskich imion. Jakakolwiek dyskusja na temat żydostwa, a nie daj Bóg krytyka tego narodu, to niebezpieczeństwo niechybnego oskarżenia o antysemityzm. Z tego rodzaju podejścia drwił już w latach 20-tych ubiegłego wieku bodaj najdowcipniejszy Żyd przedwojennej Polski, niezrównany felietonista Antoni Słonimski.

Na szczęście spośród kilkudziesięciu tysięcy Czytelników, którzy przeczytali ostatnie wydanie "Passy", z oskarżeniem mnie i redakcji o antysemityzm wystąpiło tylko dwóch. Co to oznacza? Że nie mamy do czynienia z głosem większości, lecz liczonej ledwie w promilach mniejszości. Informuję więc niniejszym, że listy panów Sikorskiego i Markiewicza (za które dziękuję) nie są w stanie zniechęcić mnie do zadawania pytań dotyczących problematyki żydowskiej. Dla mnie nie ma tematów tabu, a do politycznej poprawności podchodzę z coraz większym dystansem. Widzę w niej bowiem coraz więcej fałszu, obłudy i cynizmu. Nie jestem też zainteresowany uprawianiem polemiki z osobami, które są impregnowane i odczytują publikacje dotyczące Żydów wyłącznie w taki sposób, w jaki chcą je odczytywać. Dlatego nie będę silił się na udowadnianie kilku zaledwie jednostkom, że nie jestem wielbłądem.

Uzupełnię jedynie przy okazji swoją publikację "Niemiec i Francuz zawinili, Polaka wieszają". Pisząc o pijanym motłochu, mordującym podczas wojny Żydów w Jedwabnem i kilku innych miejscach, nie kierowałem się bynajmniej chęcią wybielania polskich bydlaków, szmalcowników i innej polskiej szumowiny, żerującej podczas wojny na żydowskiej krzywdzie. Chciałem jedynie odnieść się do skali ludobójstwa i porównania polskiego wydania antysemityzmu z zachodnioeuropejskim. Nie da się w żaden sposób porównać pogromów w Jedwabnem, Kielcach i kilku innych miejscach, gdzie ofiarami mogło paść kilkuset wyznawców Jehowy, z udziałem w Holokauście Austriaków, Francuzów, Włochów, Rumunów, Chorwatów, Ukraińców, Łotyszów, Węgrów i Litwinów. Każdy z tych narodów ma na rękach krew setek tysięcy Żydów - mordowanych, bądź wyłapywanych i przekazywanych Niemcom do eksterminacji. A jednak o udziale tych narodów w masowej zbrodni Żydzi milczą, natomiast z Polaków zrobili sobie dyżurnego chłopca do bicia. To krzycząca niesprawiedliwość i mam pretensje do Żydów o to, że z biegiem lat włączyli u siebie pamięć wybiórczą.

Pan Markiewicz przytacza chybiony przykład Ormian i Burów, którzy również doświadczyli ludobójstwa. Zapomniał o ludobójstwie dokonanym na Aborygenach, Inkach, Indianach - zbrodni założycielskiej Stanów Zjednoczonych, czy 35 milionach Chińczyków zlikwidowanych przez japońską armię cesarza Hirohito w latach 1937-45. Dlaczego jest to przykład chybiony? Bo męczeństwo tych narodów było skutkiem politycznych decyzji powziętych w danym okresie (dekadzie, kilku dekadach). Dokonało się ono i przeszło do historii. Natomiast postawa wyrażająca dyskryminację, uprzedzenie, niechęć i wrogość wobec Żydów trwa nieprzerwanie od czasów starożytnego Egiptu i antycznej Grecji do dnia dzisiejszego Stąd moje - chyba uzasadnione - pytanie, co jest na rzeczy? Czemu to właśnie Żydzi, a nie żadna inna nacja, są od wieków na cenzurowanym - od Portugalii po Ukrainę.

Największym skandalem jest, moim zdaniem, milczenie Żydów na temat masowego udziału w Holokauście obywateli austriackich. O tym w ogóle nie mówi się w Izraelu, a przecież fakty historyczne dowodzą, że Austriacy są odpowiedzialni za Holokaust na równi z Niemcami. Żydzi nagle doznali amnezji i zapomnieli nazwisk swoich austriackich katów. Adolf Eichmann, realizator ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej, urodził się w Austrii i mieszkał w Linzu. Rdzennym Austriakiem był Alois Brunner, prawa ręka Eichmanna, mający kluczowy udział w Zagładzie. Obozem w Treblince, gdzie zagazowano ponad 800 tys. Żydów, kierowali rdzenni Austriacy - kolejno Irmfried Eberl, Franz Stangl i Franz Reichleitner. Szefem RSHA, czyli Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, który nadzorował realizację Holokaustu, był rdzenny Austriak Ernst Kaltenbrunner powieszony w Norymberdze. Austriakiem był także "kat Warszawy", zbrodniarz wojenny Franz Kutschera, zlikwidowany 1 lutego 1944 r. przez polskie podziemie.

Tymczasem Żydzi nie piętnują Austriaków za zbrodnie popełnione na ich narodzie, nie wskazują też obozów koncentracyjnych Mauthausen i Gusen w Austrii jako miejsca kaźni i męczeństwa setek tysięcy ofiar. Skupiają się na atakowaniu Polski i na naszym antysemityzmie. My jednak nie wysyłaliśmy Żydów tysiącami do obozów zagłady jak Francuzi, Włosi i Węgrzy. My nie pomagaliśmy Niemcom w masowych egzekucjach Żydów jak robili to w uroczysku Babi Jar, Rumbuli, Bogdanovce i Lesie Ponarskim – Ukraińcy, Rumuni, Łotysze oraz Litwini. My jako jedyni w Europie nie sformowaliśmy u siebie narodowej jednostki SS. Ze wszystkich narodów Europy tylko my możemy szczycić się tym, że nie kolaborowaliśmy z Hitlerem na żadnym szczeblu, nie braliśmy udziału w Zagładzie na szczeblu państwowym, a wręcz przeciwnie - jako jedyni na kontynencie utworzyliśmy podczas okupacji podziemną organizację niosącą Żydom pomoc. Nazywała się "Żegota". Dlatego ostrożnie z tym rzekomym polskim antysemityzmem. To wszystko, co mam do zakomunikowania panom Markowi Sikorskiemu i Tomaszowi Markiewiczowi, pozostając z pełnym dla nich szacunkiem.

PS. Na koniec dołączam mądry wiersz sławnego poety, skamandryty Kazimierza Wierzyńskiego, pochodzącego z Drohobycza niezrównanego erudyty, który dał się poznać również na arenie międzynarodowej jako autor tomiku „Laur olimpijski”, nagrodzonego złotym medalem na igrzyskach 1928 w Amsterdamie.

 

Lekcja konwersacji (Nie mów o Polakach i Żydach)

Nie mów o Po­la­kach i Żydach,
To pole mi­no­we.

Nie mów o Po­la­kach i Ukra­iń­cach,
To pole mi­no­we.

Nie mów o Po­la­kach i Cze­chach,
To pole mi­no­we.

Nie mów o Po­la­kach i Li­twi­nach,
To pole mi­no­we.

Nie wstę­puj na pole mi­no­we,
Wy­le­cisz w po­wie­trze.

Są jesz­cze inne,
Na któ­re wstą­pi­li­śmy przed­tem
I tak­że nie ma o czym ga­dać.

Tak było daw­niej,
Tak jest te­raz,
I tak bę­dzie za­wsze

Póki bę­dzie­my paść się
Na łące za­cie­trze­wio­nych osłów.

Wróć