Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Słowo w sprawie 781-letniej Parafii Św. Katarzyny...

21-03-2019 16:32 | Autor: dr Stanisław Abramczyk
Wymieniona w tytule rocznica zaowocowała uroczystościami i publikacją pt. "Oaza narodowej tradycji i patriotyzmu" /"Passa" 46/2018 /. Przypomniano dzieje tej najstarszej parafii warszawskiej, erygowanej w 1238 r., jak również wkład w jej utrzymanie i funkcjonowanie ze strony prominentnych osób kościelnych i świeckich, a także związki z dziejami Kraju.

Zabrakło jednak informacji o patriotycznej i humanitarnej działalności dwóch kolejnych proboszczów tej Parafii: ks. Antoniego Czarneckiego i ks. Józefa Romana Maja.

Pierwszy z wymienionych kapłanów – o czym pisałem na łamach "Passy" (11/2014) – sprawował tu funkcje duszpasterskie w latach 1942-1985, będąc w latach 1950-1985 proboszczem parafii służewskiej. Uprzednio, to jest w latach 1940-1942, był wikarym Kościoła Wszystkich Świętych przy Placu Grzybowskim, którego parafia obejmowała znaczną część miasta włączoną przez Niemców do Getta Warszawskiego. I właśnie tu – z narażeniem życia własnego i swoich bliskich – zaangażował się w konspiracyjną działalność na rzecz ocalenia Żydów zamkniętych w tym Getcie przez okupanta.

Wspierał wybitnie w tym patriotycznym i humanitarnym dziele szeroko rozwinięte wysiłki proboszcza Parafii Wszystkich Świętych ks. prałata Marcelego Godlewskiego i związanych z nim konspiratorów.

Działalność ta znalazła częściowy wyraz w zapisach pamiętnikarskich. Oto świadectwo jednego z ocalonych, wybitnego lekarza, twórcy polskiej szkoły immunologii Ludwika Hirszfelda, który w swoich wspomnieniach pt. "Historia jednego życia", napisał:

"Prałat Godlewski. Gdy wymawiam to nazwisko, ogarnia mnie wzruszenie. Namiętność i miłość w jednej duszy. Ongiś bojowy antysemita, kapłan wojujący w piśmie i słowie. Ale gdy los zetknął go z tym dnem nędzy /tj. z warunkami życia w Getcie Warszawskim - uzup. S.A./, odrzucił precz swoje nastawienie i cały żar swojego kapłańskiego serca poświęcił Żydom /.../. Kochaliśmy go wszyscy, dzieci, starcy – i wyrywaliśmy go sobie na chwilę rozmów. A nie skąpił siebie /.../ Pomocnikiem i zastępcą prałata Godlewskiego był ksiądz Antoni Czarnecki. Był to ksiądz młody /.../, ale posiadał słodycz i dobroć kapłana. Był przez wszystkich lubiany i szanowany. A jego miły i serdeczny sposób bycia działał kojąco /.../. Nigdy nie miałem tak bliskiego kontaktu z Kościołem, jak w czasie pobytu w dzielnicy żydowskiej".

Ks. Antoni Czarnecki, jako wybitny pomocnik ks. prałata Godlewskiego, utrzymywał liczne konspiracyjne kontakty także wśród duchowieństwa i laikatu innych parafii warszawskich i podstołecznych, zaangażowanych w wielostronną – duchową i materialną – pomoc Żydom prześladowanym i masowo mordowanym przez niemieckie władze okupacyjne. Pomoc ta wyrażała się m. in. – w dostarczaniu służących przeżyciu – odpowiednio podrabianych metryk chrztu, aktów zgonu, kenkart /okupacyjne dowody osobiste/, w wyszukiwaniu mieszkań w obiektach kościelnych i w domach prywatnych. Według fragmentarycznych – jak dotychczas – danych, działalność ta przyczyniła się do ocalenia 3-5 tys. Żydów, zarówno ochrzczonych, jak i wyznawców mozaizmu.

Ks. Antoni Czarnecki został w 1942 r. zmuszony przez Niemców do opuszczenia świątyni na Placu Grzybowskim w związku z likwidacją tzw. Małego Getta. Udało mu się wtedy wynieść w uroczystej procesji znajdującą się przy Kościele Wszystkich Świętych rzeźbę Matki Bożej Niepokalanej. Umieszczono ją na terenie przykościelnym Parafii Świętej Katarzyny na Służewie /obecnie znajduje się ona w głębi lewej partii placu otaczającego kościół/. Na jej kamiennym podeście figuruje trudno czytelny napis: „Przed tą figurą Niepokalanej w Getcie Warszawskim złożyło wyznanie wiary katolickiej tysiące Żydów”. Wypada zaznaczyć, że takie wyznanie wiary /któremu towarzyszyło zaopatrzenie w – wymienione powyżej – dokumenty tożsamości) zapewniało przeżycie ludziom eksterminowanym przez niemiecki faszyzm.

Ks. Antoni Czarnecki otaczał figurę Matki Bożej z Getta czcią szczególną. Świadczą o tym zapisy autorstwa jego następcy w funkcjach kapłana służewskiego, ks. Józefa Maja, zawarte w zbiorze „Służew i jego kościół”: „W jakieś wrześniowe popołudnie /1984 r. - uzup. S.A./ zauważyłem na terenie przyplebanijnego parczku księdza prałata Czarneckiego, obejmującego rękami postument z figurą Niepokalanej. Przytulony był do niego całym sobą. Podszedłem do niego od tyłu; bardzo szybko się wycofałem, gdy zauważyłem, że ten już wówczas ponadosiemdziesięcioletni starzec po prostu prawie bezgłośnie szlocha. Długo nie miałem odwagi rozpocząć z nim rozmowy na ten temat, choć widziałem go i później kilkakrotnie w takiej sytuacji. Zdobyłem się na odwagę latem 1985 roku i wtedy ks. Czarnecki wyjaśnił: ta figura jest z Getta Warszawskiego. To jedyny świadek, który widział w Getcie to samo co ja; a to były także moje dzieci, proszę księdza. Im starszy jestem, tym mi coraz bardziej przykro, że ciągle nie umiem osobistą modlitwą ogarnąć tego, co przeżyłem”.

Z dalszej relacji wynika, że ks. Czarnecki – o czym napisałem powyżej – był nie tylko świadkiem tego, co sam przeżył, ale także wybitnie przyczynił się do ocalenia wielu ludzi z hitlerowskiej zagłady.

Wśród zasług ks. prałata Józefa Romana Maja, sprawującego funkcję proboszcza tutejszej parafii po ks. prałacie Antonim Czarneckim, niemal przez trzy dziesięciolecia, wypada przypomnieć chociaż fragmentarycznie jego troskę o uratowanie Kościoła Św. Katarzyny, będącego cennym zabytkiem architektury historycznej. Mury i posady tej świątyni ulegały bowiem postępującemu pękaniu pod wpływem nasilającego się tuż obok ruchu tranzytowego /dotyczy to zwłaszcza ciężarowych TIR-ów/ puszczonego trasą Doliny Służewskiej. Ruch ten uległ intensyfikacji po połączeniu w układzie zachód-wschód z nowo otwartą Trasą Siekierkowską. Ale – na skutek usilnych starań ks. prałata Maja – przeprowadzono niezbędne eksperymenty i analizy zagrożeń. W ich wyniku ściany Kościoła Św. Katarzyny na służewskiej górce zostały spięte prętami i żelbetową opaską, a pod jego fundamenty wbito 156 żelbetowych pali i przykryto je stropem. Przy tej sposobności odkryto pod posadzką świątyni fundament poprzedniego kościoła z XV wieku, groby, średniowieczny miecz i biżuterię. Księdzu prałatowi udało się także zdobyć fundusze na zabezpieczenie i remont kościoła oraz na budowę podziemnych krypt. Wyraził on również zdecydowany i – jak się okazało – skuteczny sprzeciw wobec planów budowy na skrzyżowaniu Doliny Służewskiej z al. Wilanowską wiaduktu, zagrażającego synchronizacji widokowej świątyni z rozległą panoramą zielonej Skarpy i Podskarpia.

Czy jednak – pytanie to kieruję do kompetentnych czynników kościelnych, państwowych i samorządowych – wypada poprzestać na uświadomieniu sobie przypomnianego tu fragmentarycznie zaangażowania obu wymienionych kapłanów? Chyba nie, bo przecież to ich humanitarne i patriotyczne zaangażowanie, stanowiące znaczące ogniwa naszej rzeczywistości, wymaga takiej konkretyzacji, która, oddając im hołd, powinna stanowić nie tylko dokument historii, ale i zachętę na rzecz twórczego działania dla teraźniejszości i przyszłości.

A więc, czy właściwym byłoby dalsze pozostawianie figury Matki Bożej z Getta niejako w ukryciu, w głębi placu przykościelnego na Służewie? Może właściwsze byłoby pozostawienie na tym miejscu /z odpowiednią informacją/ jej kopii, z jednoczesnym restytuowaniem oryginału /także ze stosowną informacją/ na miejscu pierwotnym, czyli na przykościelnym miejscu Parafii Wszystkich Świętych na Placu Grzybowskim?

Tam figura Matki Bożej z Getta mogłaby stać się wymownym elementem monumentu, do którego wzniesienia dąży od ponad dwudziestu lat Komitet Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów. W zgromadzonych przez jego członków materiałach cenione są m. in. informacje o okupacyjnej działalności obu księży, o których tu mowa, tj. ks. prałata Godlewskiego i ks. prałata Czarneckiego. Może zasadnym byłoby także nadanie figurze Matki Bożej z Getta tytułu „Patronki tych, którzy za cenę życia...”? Czyli tych wszystkich ofiarników, którzy – za cenę życia własnego i swoich bliskich – nieśli pomoc Żydom gnębionym i eksterminowanym przez niemieckich faszystów?

Chciałbym tu zaznaczyć, że idea budowy Pomnika Wdzięczności „Tym, którzy za cenę życia...” nie jest nowa, gdyż sięga połowy 1942 r. Znalazła ona wtedy wyraz w – nakreślonym z porywu serca – szkicu Reginy Rotmanówny, a wiele lat później powtórzona w bardziej wymownej wersji innego autora. Ale – mimo wielu starań o jej urzeczywistnienie na terenie Getta Warszawskiego /liczne publikacje i pisma kierowane do kompetentnych osób i instytucji/ – wciąż jest pomijana milczeniem. Może więc znajdzie ona wyraz w realizacjach, do których dąży – wymieniony powyżej – Komitet upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów...

Wypada także przypomnieć, że w kościele Św. Katarzyny na Służewie znajduje się obraz Św. Franciszka z Asyżu datowany na 1647 rok, a ofiarowany tej świątyni przez Franciszka Marię Lanciego. Kult tego świętego, podniesionego przez Św. Jana Pawła II do godności patrona przyrody, mógłby odegrać istotną rolę również na rzecz ekorozwojowego urządzenia Warszawy i jej otoczenia, poczynając od otoczenia Kościoła Św. Katarzyny /o którego zachowanie zielonej panoramy troszczył się ks. prałat Józef Maj/.

Wróć