Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Słodkie życie służy zdrowiu

24-05-2017 20:03 | Autor: Tadeusz Porębski
Jadę dzisiaj autem do roboty i jak zawsze słucham Radia Zet Chilli, dają tam wartościową muzę, a nie jak w innych stacjach muzyczną rąbankę. Jadę sobie, jadę i nagle muzyka cichnie i rozpoczyna się rozmowa z kulinarną blogerką Gosią.

Po głosie identyfikuję Małgorzatę jako dziewczę mniej więcej dwudziestokilkuletnie. Gosia tokuje o cukrze, a konkretnie o szkodliwości tego produktu, znanego ludzkości od zarania dziejów. Donosi słuchaczom, że ostatnio przez trzy miesiące nie tknęła cukru pod żadną postacią i to było błogosławieństwo dla jej organizmu. Jak ona się czuła po tej kuracji! Po prostu super, hiper super, mega super! Zauważam jednak, że bezcukrowa Gosia sprytnie przemyca (promuje) produkty zastępujące cukier. Kiedyś nazywano takie tricki prosto z mostu – kryptoreklamą. Dzisiaj pejoratywnie kojarzącą się kryptoreklamę zastąpiono eufemizmem, czyli "lokowaniem produktu". To tak jakby obciachowe pierdnięcie na salonach całkowicie wycofano z obiegu i zastąpiono mniej obciachowym smarknięciem w rękaw.

Dojeżdżam do redakcji i od razu wchodzę na blog Gosi. A tam mnóstwo porad jak być szczęśliwym bez cukru i w czym może pomóc bezcukrowy odwyk. Otóż "odciąży on nasz układ pokarmowy, odmłodzi i oczyści skórę, mózg oraz inne ważne organy; pokaże możliwość życia bez uzależnienia od cukru, słodyczy i jedzenia". Słuchając i czytając wynurzeń Gosi, ma się nieodparte wrażenie, że jest to dziewczyna z pasją i misją przekazywania swoim rówieśnikom – pro bono –  kulinarnych ciekawostek przetestowanych wcześniej na własnym organizmie. Gosia zachęca: "Wyzwanie „30 dni bez cukru” to ciekawa i zapewne jedna z pierwszych w Polsce inicjatywa współpracy biznesu i organizacji pozarządowej, która łączy zdrowie z przyjemnością. Akcja w pełni profesjonalna i jednocześnie ekscytująca". Aha, więc jednak w tym przedsięwzięciu macza swoje paluchy biznes. A biznes równa się zysk. Czyli, wielkie gówno, a nie działalność pro bono.

I faktycznie, wczytując się w bełkot Gosi, co rusz natykam się na firmę R. Sprytne dziewczę dosyć subtelnie, trzeba przyznać, wbija młodzieży do głów, że cukier to trucizna i narkotyk. "Coraz więcej mówi się o szkodliwości cukru dla zdrowia człowieka, tak na całym świecie, jak i w naszym kraju" objawia czytelnikom jedyną prawdę. "Dlatego firma R. sprzedająca świeże soki i owocowo – warzywne XXX w 10 miejscach w całej Polsce oraz nasza fundacja YYY zawiązały partnerstwo mające na celu edukację konsumentów, zachęcenie ich do zmiany stylu życia na zdrowszy oraz zaoferowanie wsparcia w tym niełatwym procesie". W tym momencie mam cię na miękko, cwana Małgorzatko. Chodzi ci przede wszystkim o przekonanie swoich czytelników, że cukier można zastąpić produktem XXX wytwarzanym przez twojego biznesowego partnera firmę R., za co inkasujesz konkretną kasę i z tego żyjesz. 

Ciąg dalszy nieźle zakamuflowanego biznesowego planu to info, że wiosna jest bardzo dobrym terminem na oczyszczanie organizmu, dlatego od 11 maja do 11 czerwca dwoje ochotników –  28–letnia I. oraz  18–letni J. – odbywają zalecany przez Gosię bezcukrowy odwyk – na oczach całej Polski. Można im kibicować, a także inspirować się ich dietą na Facebooku. I teraz uwaga, drodzy Czytelnicy "Passy": z tej okazji firma R. wprowadza do menu proleczniczy sok opracowany przez specjalistów dietetyki i żywienia człowieka, a ponadto zapewnia dwójce odważnych bohaterów dwa inne sycące, pełnowartościowe soki codziennie, przez cały miesiąc. Urrra! Gosia wyjdzie z tego eksperymentu ze znacznie grubszym portfelem, dwa doświadczone króliki napiją się soczku i jeśli coś źle pójdzie, wylądują w szpitalu. O ile w ogóle te osoby istnieją i faktycznie poddają się bez cukrowej kuracji. Tego nie wie nikt, poza Gosią. 

Gdybym miał taką władzę, skazałbym Małgorzatę na pobyt w zamkniętym ośrodku na przykład na rok i pozbawił cukru, pojąc ją wyłącznie soczkami z taśmy produkcyjnej firmy R. A kiedy opuściłaby miejsce odosobnienia w stanie krańcowego wyczerpania, odżywiłbym ją według zaleceń nie podobnych jej szarlatanów, tylko według wskazówek zawodowców z Instytutu Żywności i Żywienia przy ul. Powsińskiej 61, jedynej wiarygodnej, bo naukowej, placówki opracowującej zdrowe diety. Po doprowadzeniu Gosi do pełnej sprawności intelektualnej i fizycznej napełniłbym ją bojaźnią bożą, radząc, by zamiast ściemniać i żerować na nieświadomości innych wzięła się za uczciwą robotę. 

To, co wypisuje Gosia oraz wielu podobnych jej "ekspertów", to zgroza i kryminał.

Prawda o węglowodanach i cukrach prostych jest celowo fałszowana na potrzeby biznesu, czyli konkretnych firm szukających łatwego zysku. Węglowodany stanowią zaledwie 1 proc. masy ciała, stąd magazynowane są w organizmie człowieka w niewielkim stopniu. Kiedy potrzeby energetyczne organizmu zostaną zaspokojone, nadmiar węglowodanów wykorzystywany jest do syntezy trójglicerydów odkładanych w tkance tłuszczowej. Zapewne fakt ten był impulsem dla stworzenia cieszących się dużą popularnością diet niskowęglowodanowych.

Naukowcy z IŻiŻ przestrzegają: stosując przez długi okres czasu tego rodzaju diety, można przysporzyć sobie więcej szkód niż pożytku, bowiem poziom glukozy we krwi ma ścisły związek z metabolizmem białek i tłuszczów. Chodzi o to, że przy niskim spożyciu węglowodanów tłuszcze nie są całkowicie spalane, prowadzi to do powstawania i gromadzenia się w organizmie związków ketonowych, a w konsekwencji do kwasicy. Ponadto długotrwały brak cukrów w diecie hamuje proces przemiany aminokwasów w glukozę, która jest niezbędnym składnikiem krwi człowieka. Konieczność utrzymania stałego poziomu glukozy we krwi (70–115 mg/dcm3) wynika z tego, że mózg i krwinki czerwone nie mogą czerpać energii z innego źródła niż glukoza. Mówiąc krótko – glukoza jest paliwem napędowym dla naszego mózgu. On bez niej nie może normalnie funkcjonować.

Internet opanowała szarlataneria, między innymi rzesza pseudodietetyków nie mających bladego pojęcia o tym, że organizm człowieka jest tak skomplikowaną i wrażliwą strukturą, iż każda radykalna zmiana w jego funkcjonowaniu może prowadzić do bardzo poważnych chorób, a nawet do śmierci. Ci ludzie uczynili ze swego internetowego bredzenia sposób na życie, często na bardzo dobre życie. Nie wolno pozwolić omamić się ich "rewelacyjnym" dietom, polegającym między innymi na całkowitym odrzuceniu cukru i soli. Zakodujcie sobie, Czytelnicy "Passy", że cukier to produkt dostarczający organizmowi energii i przez to niezbędny dla człowieka. "Cukier krzepi" – jeden z najbardziej znanych sloganów w historii polskiej reklamy funkcjonował przez kilka dekad. Gwałtowny spadek poziomu cukru grozi omdleniem i zapaścią nazywaną przez medyków colapse. Należy wówczas szybko uzupełnić cukier, jedząc coś słodkiego. Tak należy postąpić w przypadku odwodnienia wskutek wymiotów i biegunki, bądź po dużym wysiłku fizycznym.

Nie jest dobrą decyzją także rezygnacja ze słodzenia herbaty i kawy. Cukier osłabia bowiem działanie garbników drażniących śluzówkę żołądka. Podobne działanie ma mleko. Ono również zawiera naturalny cukier pod postacią laktozy. Natomiast zawierający glukozę i fruktozę miód ma działanie lecznicze. Oprócz dostarczania organizmowi energii wpływa korzystnie na wątrobę, przyspiesza wydzielanie żółci, obniża ciśnienie oraz podnosi odporność. Miód, cukier mleczny i zawartą w owocach fruktozę lekarze uznają za pożyteczne składniki codziennej diety, o ile oczywiście spożywa się je w rozsądnych ilościach. Podobnie jest z solą. Nieoczyszczona sól kamienna lub morska jest droższa od kuchennej, ale zawiera wiele niezbędnych organizmowi minerałów. Spożywana z umiarem jest pożyteczna, jej nadmiar zaś szkodzi podnosząc między innymi poziom niektórych hormonów, cholesterolu i trójglicerydów, co jest dla zdrowia niekorzystne.

I tu dochodzimy do sedna sprawy: jedyną receptą na zdrowie jest umiar i rozsądek. Chwytanie się skrajnych metod i stosowanie ich przez długi okres czasu może skończyć się katastrofą. Kierujmy się więc wyłącznie rozumem, a nie bredzeniem szarlatanów grasujących w kolorowych tygodnikach, a przede wszystkim w Internecie.  

Wróć