Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Skałon i Krahelska w roli zamachowca

24-06-2020 21:15 | Autor: Prof. dr hab. Lech Królikowski
Generał Gieorgij Antonowicz Skałon, 28 sierpnia 1905 r., został generał-gubernatorem warszawskim oraz objął dowództwo Warszawskiego Okręgu Wojennego. W latach 1912-1913 jego zastępcą był słynny później gen. Aleksiej Brusiłow. Funkcje generał-gubernatora warszawskiego sprawował do 1914 r.

Podczas pobytu w Warszawie mieszkał na Zamku, a latem w Łazienkach. Skałon był niewątpliwie twardszym człowiekiem niż jego poprzednicy: Michaił Czertkow i Konstantin Maksymowicz. W zdecydowany sposób posługiwał się uprawnieniami, wynikającymi ze stanu wojennego, który na jego wniosek car Mikołaj II wprowadził 10 listopada 1905 r. na obszarze Królestwa Polskiego. Była to odpowiedź caratu na największy w dziejach Polski strajk powszechny, który trwał przez ponad dwa tygodnie w pierwszej połowie listopada 1905.

Skałon był pierwszym wysokim urzędnikiem w Imperium Rosyjskim, który na podstawie paragrafu dwunastego o stanach nadzwyczajnych, zdecydował się karać śmiercią bez wyroku sądu. „W ciągu trzech pierwszych lat generał-gubernator podpisał ponad tysiąc wyroków śmierci, z tego w samej Warszawie w 1906 r. wykonano 343, w 1907 r. - 127 i w 1908 r. -189. Wyroki śmierci poprzedzały tortury carskiej ochrany, które załamywały ludzi słabszych, czyniąc z drobnej części byłych bojowników donosicieli i prowokatorów. Żandarmeria carska, chcąc zohydzić w opinii społecznej działania rewolucjonistów, fingowała napady typu bandyckiego, rzekomo dokonywane przez bojowców”.

Generał-gubernator otaczał się Rosjanami pochodzenia niemieckiego, którzy w Kraju Nadwiślańskim pełnili najwyższe funkcje administracyjne i wojskowe. Podobno wyrażał pogląd, że Rosją powinni rządzić Niemcy, co zresztą było faktem, gdyż w carskiej rodzinie Romanowów nie było już nawet kropli rosyjskiej krwi (?). Generał A.A. Brusiłow – w swoich wspomnieniach – napisał na ten temat: "Nie mogę nie odnotować dziwnego wrażenia, które wywierała na mnie wtedy cała wyższa, warszawska administracja. Wszędzie przełożonymi byli Niemcy: generał-gubernator Skałon, ożeniony z baronową Korff, gubernator jej krewny Korff, pomocnik generał-gubernatora Essen, naczelnik żandarmów Uthof, kierownik kantoru Banku Państwa baron Tiesenhausen, naczelnik zarządu pałaców Tiesdel, oberpolicmajster Meyer, prezydent miasta Müller, prokurator Hesse, kierownik izby kontroli von Miclow, wice-gubernator Gresser, prokurator sądu Lieven, oficerowie sztabowi przy gubernatorze Engelstrom i Fechtner, naczelnik kolei żelaznych w Królestwie Hesket itd. Mnie mianowano po odejściu Herschelmanna i byłem takim ostrym dysonansem” (Brusiłow). Za to po mnie otrzymał to stanowisko Rausch von Traubenberg".

Skałon stał się „wrogiem publicznym” mieszkańców Królestwa. Był ostrożny i przebiegły, toteż zamach na niego był prawie niemożliwy. Organizacja Bojowa PPS znalazła jednak sposób. Postanowiono zmusić Skałona do przejazdu trasą określoną przez OB PPS. Bojowiec PPS Michał Trzos, przebrany w mundur rosyjskiego oficera, spoliczkował (14 sierpnia 1906) niemieckiego wicekonsula Gustawa Lerchenfelda, mieszkającego w Warszawie przy ul Natolińskiej 9. W związku z tym, że władze rosyjskie nie zdołały ustalić sprawcy, Skałon – jako najwyższy rangą w Warszawie – musiał osobiście przeprosić Lerchenfelda.

Kilka dni wcześniej (12 sierpnia 1906), młoda (20-letnia) dama (Wanda Krahelska) z pokojówką (Albertyną Helbertówną) i kucharką (Zofia Owczarkówną) wynajęła mieszkanie z balkonem od frontu przy ul. Natolińskiej 11, tj. po sąsiedzku z kamienicą, w której mieszkał niemiecki dyplomata. 18 sierpnia 1906 r. warszawski generał-gubernator Grigorij Skałon udał się powozem do mieszkania konsula Lerchenfelda, celem przeproszenia. Krahelska i Owczarkówna rzuciły z balkonu na powóz trzy bomby, z których tylko dwie wybuchły, nie czyniąc większych szkód. Generał-gubernator został tylko lekko ranny, a trzy kobiety biorące udział w zamachu – zbiegły, korzystając z zamieszania.

Po zamachu Skałon, w obawie przed kolejnymi tego typu akcjami, zdecydował się zaprzestać polityki stosowania kary śmierci bez wyroku sądu.

Podwaliny pod rozwój miasta za czasów Skałona, tj. w l. 1905-1914, położył zasłużony dla Warszawy jej prezydent Mikołaj Bibikow (1842-1923), który administrował miastem do 29 czerwca 1906 r. Po nim tę zaszczytną funkcję objął Wiktor Litwiński, który rządził miastem trzy lata, ale zasłynął z niekompetencji i ciemnych interesów. Od 4 września 1909 r. ostatnim rosyjskim prezydentem Warszawy był Aleksander Müller. Swoją funkcję sprawował do 4 sierpnia 1915 r., po czym przekazał urząd Zdzisławowi Lubomirskiemu.

Skałon w Królestwie Polskim rządził twardą ręką, ale także ręką wyciągniętą po łapówki. W 1910 r. stało się to publiczną tajemnicą. Kontrola w Królestwie Polskim, zainicjowana przez premiera Stołypina, przeprowadzona została w 1910 r. przez senatora Dmitrija Neidharta. Wyniki kontroli były druzgocące dla Skałona. Śledztwo przeprowadzone w 1910 roku wykazało, że Towarzystwo Akcyjne „K. Rudzki i S-ka”, biorące udział w przetargu na projekt i realizację obecnego mostu Poniatowskiego, przekazało Skałonowi sto tysięcy rubli łapówki. Po „sukcesach” Skałona w tłumieniu rewolucji 1905 r. Petersburg przymknął oko i generał-gubernator nie poniósł z tego powodu żadnych konsekwencji. Aleksander Kraushar – świadek epoki – zarzuca Skałonowi także wzbogacenie się przy okazji rozbiórki warszawskich fortów. Trzeba podkreślić, że Skałon należał do najwyżej wynagradzanych dostojników Imperium. W 1908 r. jego wynagrodzenie (roczne) wyniosło 36 tys. rubli za administrację oraz 13 tys. rubli za dowodzenie Warszawskim Okręgiem Wojennym. W tym czasie nauczyciel zarabiał rocznie do 540 rubli.

Generał-gubernator miał jednak różnego rodzaju „nadzwyczajne” wydatki, np. podarował bardzo drogi powóz primadonnie Opery Warszawskiej – Lucynie Messal, z którą miał podobno romans, takie przynajmniej krążyły plotki w Warszawie.

Wieloletnie rządy Skałona w Królestwie doprowadziły do konfliktu z premierem Rosji Stołypinem. W tej sytuacji wszelkie próby znaczniejszych koncesji i ustępstw na rzecz ludności polskiej, jakie, w późniejszym okresie, wykazywał Skałon, były torpedowane i blokowane przez koła rządowe w Petersburgu. Spory ze Stołypinem przyczyniały się natomiast do coraz korzystniejszej oceny generał-gubernatora przez część polskiej opinii publicznej.

Grigorij Skałon zmarł w Warszawie 1 lutego 1914 r. Obrządek pogrzebowy odbył się w języku niemieckim.

Dla nas osobą znacznie bardziej interesującą jest główna uczestniczka zamachu – Wanda Krahelska (1886-1968), aktywna członkini PPS-u od 1904 r. Jej bratem był Jan Krahelski (1884-1960), późniejszy wojewoda poleski i ojciec Krystyny, znanej, m. in. z faktu, iż była modelką do twarzy Syreny, pomnika Ludwiki Nitschowej, a także autorką powstańczej pieśni „Hej chłopcy, bagnet na broń...”. Krystyna już pierwszego dnia Powstania Warszawskiego została ciężko ranna i zmarła nad ranem następnego dnia, tj. 2 sierpnia 1944 r. Pochowana jest na naszym ursynowskim cmentarzu przy kościele św. Katarzyny na Służewie. W sąsiednim grobie spoczywa Wanda Krahelska, u której Krystyna przez pewien czas mieszkała w Warszawie. Dwie kobiety o niezwykłych życiorysach. O Krystynie napisano już bardzo wiele, przy czym autorem większości „pierwotnych” i sprawdzonych informacji jest Maria Marzena Grochowska, która kilkadziesiąt lat swego życia poświęciła poszukiwaniu i utrwalaniu wiadomości o Krystynie. O Wandzie Krahelskiej napisano dużo, ale dużo mniej. A jej historia jest wręcz gotowym scenariuszem filmowym.

Po zamachu na Skałona Wanda Krahelska zbiegła do Galicji. Tam jednak „namierzyły” ją władze carskie, które wcześniej ustaliły, że była ona uczestniczką zamachu. Rosjanie poprosili Austriaków o aresztowanie Krahelskiej. Aby uniknąć wydania, Wanda fikcyjnie wyszła za mąż za austriackiego obywatela – Adama Dobrodzickiego. Została jednak aresztowana (20 września 1907 r.), a sprawa nabrała w Galicji wielkiego rozgłosu. Interweniowali polscy posłowie do wiedeńskiego parlamentu. W końcu sprawę przekazano do rozpatrzenia w sądzie obwodowym w Wadowicach. Sąd po rozprawie w dniach 17-18 lutego 1908 r. jednogłośnie uniewinnił Wandę Dobrodzicką (Krahelską), pomimo że przyznała się do udziału w zamachu. Wyrok wywołał patriotyczny entuzjazm nie tylko w Wadowicach. Wanda Krahelska pozostała w Galicji i jeszcze w tym samym roku wyszła za mąż za Tytusa Filipowicza. W następnych latach studiowała w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie, na Uniwersytecie Jagielońskim, a następnie w Akademii Sztuk Pięknych we Florencji.

Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę pracowała społecznie w różnych strukturach PPS. Po powrocie męża z sowieckiej niewoli przebywała z nim na placówkach dyplomatycznych w Finlandii, Belgii i USA. W 1935 r. powołała do życia miesięcznik „Arkady”, którym kierowała do 1939 r. Za ten miesięcznik dostała dwukrotnie Grand Prix na międzynarodowej wystawie w Paryżu w 1937 r.

W drugiej połowie 1942 r. – wraz z Zofią Kossak-Szczucką – powołała Społeczny Komitet Pomocy Ludności Żydowskiej.

Po II wojnie powróciła do Warszawy i włączyła się do prac Biura Odbudowy Stolicy (BOS), gdzie działała w Wydziale Propagandy. Pracując tam, powołała do życia czasopismo „Skarpa Warszawska”, które w 1946 r. przekształciło się w popularny tygodnik „Stolica”. Później przez dekadę pracowała w Ministerstwie Kultury i Sztuki, skąd przeszła do Spółdzielni Inwalidów Nauczycieli i Emerytów „Wspólna Sprawa”. Zmarła w Warszawie 5 lutego 1968 r. Pochowana jest na ursynowskim cmentarzu przy kościele św. Katarzyny. Jej nazwisko na poziomej płycie jest trudne do zauważenia, z tego względu, iż na pionowej płycie tego samego grobu widnieje (mocno wyeksponowane) nazwisko: Bohdan Krahelski. Jest to nazwisko brata Krystyny, polskiego lotnika RAF (Dywizjon 307), który zginął w 1958 r. w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach nad Morzem Śródziemnym. Jego ciała nigdy nie odnaleziono, toteż jego grób („wspólny” z Wandą Krahelską) jest tylko symboliczny.

Wróć