Zawiera otóż bardzo wiele informacji, które nawet dla ludzi zajmujących się historią (zawodowo, hobbistycznie), są bardzo interesujące. Czy wszystkie są rzetelne – przyszłość pokaże.
Włodzimierz Lenin sformułował doktrynę o światowej rewolucji socjalistycznej, do której realizacja droga wiodła (fizycznie) przez Polskę. Jednoznacznie sformułował to w rozkazie z 4 lipca 1920 r. późniejszy marszałek Związku Radzieckiego Michaił Tuchaczewski:
„Żołnierze rewolucji robotniczej! Zwróćcie swe oczy na zachód. [Na Zachodzie] decydują się losy rewolucji światowej. Poprzez trupa białej Polski prowadzi droga do wszechświatowego pożaru. Na bagnetach zaniesiemy ludności pracującej szczęście i pokój. Na Zachód! (…) Na Wilno – Mińsk-Warszawę – marsz!”.
Tak więc podporządkowanie naszego kraju było warunkiem koniecznym dalszej ekspansji. Nieudana próba zniewolenia Polaków w 1920 r. zmusiła władze ZSRR do zmiany metody działań w dalszej perspektywie. Tym razem przygotowania do opanowania Polski realizowane były przez służby wywiadowcze, m. in. z wykorzystaniem polskich komunistów. Równoległym kanałem penetracji naszego państwa był Komintern, któremu całkowicie podlegały lokalne partie komunistyczne. Komintern – czyli zinstytucjonalizowana forma międzynarodowego ruchu komunistycznego – był całkowicie podporządkowany imperialnej polityce ZSRR. „Najważniejszą tajną częścią Kominternu był (…) Oddział Łączności Międzynarodowej (…). Jego zadaniem było utrzymywanie tajnej łączności z organizacjami komunistycznymi na świecie, w tym z KPRP/KPP. Funkcjonariusze tego oddziału, podający się za sowieckich dyplomatów, dziennikarzy czy pracowników przedstawicielstw handlowych bądź kulturalnych, przekazywali instrukcje, pieniądze, sowieckie paszporty potrzebne do wyjazdu na szkolenia w ZSRR itp. Występowali też w roli klasycznych agentów wywiadu i zbierali informacje o sytuacji politycznej, potencjale przemysłowym i wojskowym państwa, w którym przebywali. Władze polskie walczyły z tą formą agresji o czym świadczy chociażby fakt, iż w latach 1929-1935 służby zakończyły śledztwa w 1303 sprawach o szpiegostwo na rzecz ZSRR oraz aresztowały 2605 osób.
Sowieci w okresie międzywojennym – wykorzystując przede wszystkim polskich komunistów – rozpracowali Rzeczpospolitą, a w okresie hitlerowskiej okupacji przygotowali grunt do przejęcia władzy nad Polską. Przykłady: dane statystyczne o Polsce i jej gospodarce przekazywał Sowietom Samuel Fogelson, piastujący stanowisko zastępcy kierownika Wydziału Statystyki Ludności w GUS. Andrzej Zasieczny w swojej książce (skąd pochodzą cytaty) przytoczył fragment zeznań Fogelsona:
„Pracując w Głównym Urzędzie Statystycznym w Warszawie i mając dostęp do materiałów, które nie były drukowane w prasie, systematycznie opracowywałem i układałem dla sztabu RKKA (Rabocze-Krestianskaja Krasnaja Armia) koniunkturalne badania stanu gospodarczego byłej Polski. Zazwyczaj robiłem to raz na kwartał”. Alfred Jaroszewicz – kolejny współpracownik wywiadu NKWD – w 1934 r. został dyrektorem administracyjno-handlowym Państwowych Zakładów Inżynierii (PZInż) w późniejszym Ursusie, gdzie w tym czasie produkowano m. in. polskie czołgi. W Ursusie dołączyli do niego inni agenci sowieckiego wywiadu: Bogusław Henryk Buczyński, Stanisław Nienałtowski i Włodzimierz Lechowicz. Wcześniej cały ten zespół pracował w Samodzielnym Referacie Informacyjnym Dowództwa Okręgu Korpusu I w Warszawie. W okresie okupacji „Jaroszewicz, Lechowicz i Nienałtowski stanowili trzon siatki wywiadowczej Oddziału II Sztabu Głównego GL, która w latach 1942-1944 infiltrowała ważne ośrodki Polskiego Państwa Podziemnego”.
Dotkliwe klęski Armii Czerwonej w pierwszym roku wojny z Niemcami spowodowały różnego rodzaju działania ratunkowe. Jednym z nich była koncepcja tzw. cichego frontu, który miał powstać na zapleczu wojsk niemieckich, a więc przede wszystkim w Polsce. W tym celu Moskwa powołała do życia Polską Partię Robotniczą (PPR) i Gwardię Ludową (GL). Na ich czele postawiono sprawdzonych agentów NKWD; najpierw był to Marceli Nowotko, po nim Bolesław Mołojec, a następnie Paweł Finder. Bolesław Mołojec był też pierwszym i jedynym dowódcą GL. Poderwanie Polaków ( w 1942 r.) do powstania przeciw Niemcom (cichy front) całkowicie się nie powiodło, toteż działalność PPR i GL skupiła się na osłabianiu i eliminacji przeciwników politycznych, czyli Polskiego Państwa Podziemnego. Józef Światło w rozmowie ze Zbigniewem Błażyńskim twierdził ponoć, że w instrukcji, którą Nowotko przywiózł z Moskwy było zalecenie „nawiązania współpracy z gestapo. Głównym i jedynym zadaniem tej współpracy było rozpracowanie polskiej niepodległościowej sieci podziemnej i zlikwidowanie jej rękami gestapo”.
Andrzej Zasieczny w swojej książce twierdzi także, że: „Jedną z największych afer w okupowanej Polsce była wspólna operacja specjalna przeprowadzona 17 lutego 1944 roku w Warszawie przez wywiad sowiecki, wywiad Armii Ludowej oraz niemiecką Tajną Policję Polityczną, czyli gestapo. Celem tej akcji było przejęcie archiwum kontrwywiadu Delegatury Rządu na Kraj. Inicjatorem, pomysłodawcą i głównym wykonawcą tego przedsięwzięcia (…) był (…) agent wywiadu sowieckiego Bogusław Hrynkiewicz (…).
Archiwum mieściło się w prywatnym mieszkaniu na drugim piętrze kamienicy przy ul. Poznańskiej 37 m. 20. Jest to kamienica wzniesiona w 1904 r. i jedna z nielicznych, które przetrwały II wojnę światową. W latach 1945-1958 w kamienicy mieszkał i tworzył poeta Miron Białoszewski, co potwierdza pamiątkowa tablica przed wejściem. Przy Poznańskiej, która wcześniej nosiła nazwę Wielkiej, w okresie międzywojennym znajdowało się poselstwo, a następnie ambasada ZSRR. Zajmowała ona kamienicę nr 15, na której do dnia dzisiejszego zachował się sowiecki herb. W okresie okupacji hitlerowcy – nie bez złośliwości – ulokowali tam jeden ze swoich, wojskowych domów publicznych.
W niewielkiej odległości od byłej ambasady, ale bliżej Alei Jerozolimskich, znajduje się interesujący nas budynek pod numerem 37. W III RP kamienica ta została sprywatyzowana, a w drugim dziesięcioleciu XXI wieku gruntownie przebudowana według projektu pracowni architektonicznej FS&P Arcus (zespół ten projektował m. in. budynek ratusza na Targówku). Kamienica położona jest bardzo korzystnie pod względem komunikacyjnym, albowiem znajduje się ok. 100 m od skrzyżowania Marszałkowskiej z Alejami Jerozolimskimi, a przed wojną w takiej też odległości od Dworca Głównego. Względy komunikacyjne i duży ruch w najbliższej okolicy były najprawdopodobniej głównym powodem umieszczenia w niej archiwum kontrwywiadu Delegatury Rządu na Kraj. Archiwum znajdowało się w lokalu, w którym mieszkał Wacław Kupecki, ps. Kruk. Prowadził punkt skupu surowców wtórnych, co „usprawiedliwiało” wizyty wielu osób. Kupecki był inwalidą (nie miał nogi) z czasów wojny 1920 r. W bliżej nie znanych okolicznościach z Kupeckim nawiązał kontakty agent NKWD – Bogusław Hrynkiewicz, który miał niezwykły talent do roboty szpiegowskiej i był nadzwyczaj sprytny i inteligentny. Był także jednym z najbardziej aktywnych w Warszawie, a na dodatek współpracował z gestapo. Hrynkiewicz szybko zorientował się w działalności Kupeckiego i tak sterował znajomością, że po pewnym czasie Kupecki zatrudnił go do prac przy archiwum Delegatury Rządu. Była to ogromna wpadka Armii Krajowej, a jednocześnie sukces NKWD i sukces gestapo. Andrzej Zasieczny (autor omawianej książki), pisząc o działalności Kupeckiego, stwierdził m. in.: „prowadził on nie tylko kartotekę rozpoznanych przez kontrwywiad i wywiad polityczny Delegatury Rządu działaczy komunistycznych (były to karty identyfikacyjne, niekiedy ze zdjęciami, ponad 1000 osób), ale też gromadził informacje o różnych organizacjach konspiracyjnych, dane o funkcjonariuszach niemieckiego aparatu bezpieczeństwa i agentach gestapo, a także niektóre dokumenty wewnętrzne Delegatury, np. sprawozdania miesięczne. Ten ostatni dział archiwum był o tyle ważny dla Hrynkiewicza, że ze znajdujących się w nim dokumentów wypisywał dane o konspiratorach związanych z Polskim Państwem Podziemnym, a to jego rozpoznanie (i w miarę możliwości rozbicie) było głównym celem wywiadu sowieckiego i podlegającego mu wywiadu PPR i GL-AL. Poza tym uważam, że szefowi referatu IV N w warszawskim gestapo SS-Hauptsturmführerowi Wolfgangowi Birknerowi przekazał pochodzące z tego źródła, a nie tylko od wywiadu GL-AL, nazwiska członków AK i pracowników Delegatury Rządu, informując Niemców, że są to działacze komunistyczni. Była to stara bolszewicka technika prowokacji”.
Wspólna akcja NKWD, AL i gestapo rozpoczęła się 17 lutego o godz. siódmej rano. Przez cały dzień w mieszkaniu działał tzw. kocioł, czyli zatrzymywano i przesłuchiwano osoby, które miały nieszczęście wejść do tego lokalu. Akcja zakończyła się o 19.30. Niemcy aresztowali siedem osób (w tym Kupeckiego i jego żonę), które wywieziono w nieznane miejsce. Zaginął po nich jakikolwiek ślad.
Przełożonym Hrynkiewicza był inżynier architekt Marian Spychalski, ps. Marek, szef wywiadu Gwardii Ludowej, a następnie Armii Ludowej (szef Oddziału II Sztabu Głównego GL). Autor książki, tj. A. Zasieczny twierdzi, że Spychalski nie przesłużył przed wojną w Wojsku Polskim ani jednego dnia (nie miał więc nawet stopnia szeregowego), natomiast stopnie wojskowe otrzymywał głównie z racji politycznych. Ostatnim, był stopień marszałka Polski, który otrzymał 7 października 1963 roku. Szczytem politycznej jego kariery była funkcja przewodniczącego Rady Państwa, którą pełnił w latach 1968-1970.
Szkody wyrządzone Polsce przez przejęcie danych z archiwum Delegatury Rządu na Kraj są ogromne, ale nigdy nie zostały oszacowana, a sama akcja była przez niemal pół wieku jedną z najbardziej wstydliwych w dziejach Armii Ludowej. Komuniści nie umieścili na kamienicy gloryfikującej tablicy pamiątkowej, a ludzie związani z Armią Krajową też unikali tego tematu. Tak więc jedynym świadectwem historii kamienicy przy Poznańskiej 37 jest tablica poświęcona poecie – Mironowi Białoszewskiemu.