Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Rosja Richarda Pipesa

10-08-2022 21:43 | Autor: Prof. dr hab. Lech Królikowski
Zasłużone dla kultury polskiej i cenione przez czytelników wydawnictwo „Bellona” opublikowało w 2022 r. obszerną (355 stron) książkę profesora Richarda Pipesa, pt. „Rosja carów”. Praca nie jest nowa, albowiem ukazała się po angielsku („Russia under the old regime”) w 1974 r. (na polski przetłumaczył ją Władysław Jeżewski). Zdumiewa, że po prawie pięćdziesięciu latach, opracowanie nie straciło na aktualności.

Wiele opinii prof. Pipesa, znakomicie wyjaśnia m. in. problem agresji Rosji na Ukrainę. Książka jest skarbnicą informacji o Rosji, których gdzie indziej próżno szukać. Profesor w swojej analizie zwrócił uwagę, m.in. na środowisko geograficzne Rosji, akcentując znaczenie „pasa czarnoziemu”, ciągnącego się od Dniestru na zachodzie, do Uralu i dalej na Syberii. „Czarnoziem posiada od 2 do 16 procent próchnicy w warstwie o grubości od 0,5 metra do 2 metrów, Gleby czarnoziemne zajmują obszar około miliona kilometrów kwadratowych, stanowiący centrum rosyjskiego rolnictwa” (R. Pipes, Rosja carów, s. 3). Na tę pozytywną informację należy nałożyć fakt, iż surowość zim (na obszarze Rosji) rośnie w kierunku wschodnim, natomiast maleje tam okres wegetacji roślin. Pipes dodał: „Dlatego na przeważającej części Syberii, potencjalnie niewyczerpanego rezerwuaru ziemi uprawnej, gospodarka rolna jest niemożliwa. W Syberii Wschodniej tereny położone na szerokości geograficznej Anglii nie nadają się w ogóle do uprawy” (Pipes, s. 4). Na dodatek, czym dalej na wschód, to obfite deszcze padają tam w drugiej połowie lata – to jest w porze żniw, natomiast wiosną i wczesnym latem, dotkliwie ich brak. „Niekorzystny rozkład opadów był głównym powodem, że w dziejach Rosji na każde trzy lata przypadał średnio jeden rok nieurodzaju” (Pipes, s. 5). Okazuje się, że na przedstawionym przez Piepsa ponurym obrazie, obszarem o najlepszych warunkach dla rolnictwa jest Ukraina. Stąd odwieczne parcie Moskwy, a później Rosji, Związku Radzieckiego, a obecnie Federacji Rosyjskiej do panowania nad Ukrainą. Tylko posiadanie Ukrainy dawało bowiem władcom Kremla nadzieję na wyżywienie mieszkańców imperium. Tylko na tym obszarze ziemia jest nadzwyczaj urodzajna (czarnoziem), a warunki klimatyczne korzystne dla rolnictwa.

Po wyłączeniu Ukrainy z rozważań o rolnictwie, Pipes stwierdził, że ze względu na warunki przyrodnicze oraz prymitywną i mało wydajną gospodarkę rolną „rosyjscy ziemianie i chłopi mogli utrzymać się z ziemi, ale wzbogacić dzięki niej – już nie. Nikt w Rosji nie dorobił się wielkiej fortuny na rolnictwie. (…) … rolnictwo w północnej Rosji nie było opłacalne i miało sens tylko z powodu braku innych źródeł dochodów” (Pipes, s. 10-11). Rosyjscy chłopi, ale także tamtejsi posiadacze ziemscy eksploatowali ziemię bezlitośnie i rabunkowo, co powodowało jej wyjałowienie. „Ekstensywny, bardzo marnotrawny charakter rosyjskiego rolnictwa i potrzeba nowych ziem, które zastąpiłyby grunty wyjałowione (…), zmuszały Rosjan do ciągłego marszu naprzód, poza granice kraju”(Pipes, s. 19). Ze względu na ograniczone zasoby ziem rokujących dobre plony, wyjściem z sytuacji stały się podboje, czego ostatnim przykładem – moim zdaniem – jest przemożna chęć opanowania Ukrainy. „Rosjanie nie zwykli oddawać raz podbitej ziemi przede wszystkim dlatego, że jej politycznemu wchłanianiu zawsze towarzyszyła i do dziś dnia towarzyszy kolonizacja” (Pipes, s. 14). To zdanie profesora tłumaczy, m. in. „rosyjskojęzyczność” wschodnich obszarów dzisiejszej Ukrainy. „Przez czterysta lat ludność rosyjska przenosiła się z centralnej strefy leśnej na wschód i południe osiedlając się na obszarach zamieszkałych przez ludzi innych ras i kultur i wywołując poważne zaburzenia demograficzne na szlaku swojej wędrówki”(Pipes, s. 15). Jak widać z przytoczonych cytatów, ekspansja terytorialna Moskwy jest najbardziej charakterystyczną i niezmienną w czasie cechą państwa władców Kremla. Nic więc dziwnego, że od kilkuset lat jest to największe państwo świata (jeśli nie liczyć Wielkiej Brytanii w okresie kolonialnym).

Innym ciekawym zagadnieniem przedstawionym przez prof. R. Pipesa, są: udział i rola Normanów w powstaniu państwa ruskiego (rosyjskiego), którego przez kilka wieków, centralnym ośrodkiem był Kijów. Profesor przytoczył wiele faktów i opinii, świadczących o dominującej roli Skandynawów w tym dziele. „Wszystkie te fakty zasługują na podkreślenie, ponieważ w ostatnich dwustu latach bogoojczyźniani historycy rosyjscy uważają za swój obowiązek zaprzeczać temu, co postronni uznają za bezsporne, a mianowicie, że to ludzie pochodzenia skandynawskiego założyli państwo kijowskie i pierwsi zwali się „Rusinami”. (…) Ani książęta, ani ich drużyny, z których będzie się wywodzić przyszła warstwa szlachecka, nie pochodzili ze wspólnot słowiańskich”(Pipes, s. 33-34).

Po około trzystu latach od uformowania się Rusi Kijowskiej, na widowni dziejów pojawia się żyzny i stosunkowo bezpieczny rejon osadniczy, umownie określając: u wideł Wołgi i Oki, zamieszkały głównie przez ludność pochodzenia fińskiego. To rejon późniejszego Wielkiego Księstwa Włodzimierskiego, w obrębie którego znalazła się Moskwa. „Rdzenni Finowie żenili się z córkami osadników i w końcu roztopili się w słowiańskiej masie. Mieszanka dwóch narodów dała w rezultacie nowy typ rasowy, Wielkorusów, u których, za sprawą domieszki ugrofińskiej, pojawiły się pewne cechy orientalne (np. szerokie kości policzkowe i małe oczy), nieobecne u innych Słowian”(Pipes, s. 40).

Niebawem (1328 r.) centrum polityczne obszaru przesunęło się z Włodzimierza nad Klaźmą (dopływem Oki) do Moskwy i pozostaje tam do dnia dzisiejszego (nie licząc 200-letniej supremacji Petersburga). Pipes zwraca uwagę na wydawałoby się niewiele znaczącą zmianę w tradycji książąt z rodu Rurykowiczów władających Moskwą. Okazuje się, że odstąpili oni od tradycyjnego dla Rurykowiczów sprawiedliwego podziału „majątku” (wotcziny - ojcowizny) zmarłych władców pomiędzy jego synów, na rzecz obdarowywania schedą tylko jednego z nich, nie koniecznie najstarszego (z wotcziny wydzielano pewną część na zaopatrzenie wdowy i córek zmarłego) W ten sposób Moskwa zakończyła proces rozdrabnienia (dzielnicowego) na swoim terytorium, zdobywając tym przewagę nad sąsiednimi księstwami, rządzonymi tradycyjnie. Od tego czasu, umownie określając na okres panowania Iwana Kality (kalita po ros. - sakiewka). Ten władca Moskwy, zbrojnie, podstępem, bądź w drodze kupna, rozpoczął proces „zbierania ziem ruskich”. Od tego czasu Moskwa, a później Rosja nieustannie powiększały swoje terytorium. Stąd taka wściekłość rosyjskich nacjonalistów na formalny akt rozwiązania Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, co spowodowało odłączenie od Rosji znacznych obszarów, w tym m.in. Litwy, Łotwy, Estonii oraz Ukrainy, a także Mołdawii, żeby wymienić tylko nam najbliższe.

Richard Pipes pisząc swoją książkę pół wieku temu, zamieścił obecnie interesujący szczegół, a raczej nazwę urzędnika nadzorującego na książęcym dworze jakąś konkretną działalność przynoszącą dochód. „Dobra przynoszące dochód zwano „put’”, a ich opiekuna – „putnyj bojarin” lub „putnik””(Pipes, s. 45).

Mongołowie w pierwszej połowie XIII wieku całkowicie podporządkowali sobie księstwa ruskie, praktycznie na całym terytorium władanym przez Rurykowiczów. „Chan mongolski stał się pierwszym niekwestionowanym władcą Rusi.(…) Objęcie władzy przez księcia mogło nastąpić tylko po otrzymaniu odeń inwestytury zwanej „jarłykiem”. Aby ją sobie zapewnić, książęta dzielnicowi pielgrzymowali do Saraju, a czasem nawet do Karakorum w Mongolii. Tam musieli przebrać się w strój mongolski i przejść między dwoma płomieniami, a potem uklęknąć przed chanem i błagać o tytuł do swoich „wotczin”. Czasami byli lżeni okropnymi słowami, a niekiedy umierali w Saraju gwałtowną śmiercią. „Jarłyki” rozdawano niczym na licytacji, bo dostawali je ci, którzy obiecali największą daninę i dawali najlepsze gwarancje na utrzymanie w ryzach buntującej się ludności”(Pipes, s. 57).

Rosjanie wielkim szacunkiem darzą księcia Aleksandra Newskiego, a Cerkiew prawosławna wyniosła go na ołtarze. Carowie moskiewscy, po zajęciu kolejnych krajów, mieli zwyczaj budować w jego najważniejszych miastach majestatyczne cerkwie, pod wezwaniem św. Aleksandra Newskiego. Taka cerkiew (sobór) stanęła także w Warszawie na Placu Saskim. Jej budowę rozpoczęto w 1894 r., a projektantem był jeden z najlepszych architektów Rosji – Leontij Benois. Dzwonnica miała wysokość 70 metrów i górowała nad Warszawą (wieżowce na tzw Ścianie Wschodniej mają po 70 m wysokości). Powodem sławy tego władcy są jego sukcesy w bitwach ze Szwedami i Zakonem Kawalerów Mieczowych. Rosyjska historia w minimalnym stopniu odnosi się do późniejszych losów księcia. Warto więc przytoczyć cytat z książki Pipesa, albowiem autor dotarł do interesujących szczegółów związanych z życiem Aleksandra Newskiego. „W 1248 roku, po śmierci najmłodszego stryja, pojechał do Saraju złożyć hołd chanowi i najprawdopodobniej prosić o „jarłyk” do księstwa włodzimierskiego. Jednakże z nieznanych powodów Mongołowie oddali „jarłyk” młodszemu bratu Newskiego, a temu przyznali prawo do Kijowa i Nowogrodu. Newski jednak nie zrezygnował. Czekał cierpliwie i cztery lata później, w 1252 roku, nakłonił chana do zmiany decyzji. Na czele oddziału mongolskiego, który oddano pod jego rozkazy, zdobył Włodzimierz, pozbawił brata władzy i przyjął tytuł wielkiego księcia. Swoim późniejszym zachowaniem nie zawiódł zaufania, którym obdarzyli go Mongołowie. W latach 1257-1259 stłumił powstania ludowe przeciwko spisowi mongolskiemu (celem ustalenia wysokości daniny Mongołowie przeprowadzili pierwszy w Rosji spis powszechny – przyp. LK), które wybuchło w Nowogrodzie, a kilka lat później uczynił to ponownie w kilku innych zbuntowanych miastach”(Pipes, s. 61).

Podobnie działał wnuk Newskiego, wspomniany wcześniej Iwan Kalita. „W 1327 roku mieszkańcy księstwa twerskiego podnieśli bunt przeciwko Mongołom i wyrżnęli poselstwo przysłane z Saraju do nadzorowania poboru daniny. Zaraz po otrzymaniu wiadomości o wydarzeniach w Twerze Iwan wyjechał do Saraju. Powrócił na czele połączonej ekspedycji karnej mongolsko-ruskiej, która tak spustoszyła księstwo twerskie i ziemie ościenne, że jeszcze po pół wieku nie wróciły one do dawnego stanu. W nagrodę za lojalność Mongołowie nadali Iwanowi tytuł wielkiego księcia i mianowali go naczelnym poborcą daniny na całej Rusi.(…) w ciągu 12 lat, które pozostały mu do śmierci, służył im równie wiernie jak jego dziad Aleksander Newski, utrzymując w ryzach, w razie potrzeby zbrojnie, Nowogród, Rostów, Smoleńsk i każde inne miasto, które śmiało podnieść głowę. Karol Marks, będący dla komunistycznych władz sowieckich autorytetem w dziedzinie historii, miał tego pierwszego wybitnego przedstawiciela dynastii moskiewskiej za połączenie „tatarskiego oprawcy, pochlebcy i nadzorcy niewolników””(Pipes, s. 63).

Książka profesora Richarda Pipesa (1923-2018) ma objętość 355 stron. Powyżej przedstawiłem (skrótowo) P.T. Czytelnikom zaledwie kilka wybranych zagadnień z pierwszych 63 stron. Książka jest nadzwyczaj interesującą kopalnią informacji związanych z historią carskiej Rosji. W znacznym stopniu są to informacje pomijane przez historyków rosyjskich oraz mało znane jeszcze w Polsce. Wydarzenia na Ukrainie sprawiły, iż każdego dnia w środkach masowego przekazu pojawia się słowo „Rosja”. Warto więc spojrzeć na ten kraj oczyma wybitnego historyka amerykańskiego, doradcy do spraw rosyjskich prezydenta Ronalda Reagana, długoletniego wykładowcy Uniwersytetu Harvarda, człowieka który zrobił ogromną karierę na Zachodzie, a przed II wojną światową mieszkał w Warszawie przy ulicy Chmielnej.

Wróć