Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Przysmaki polskiej kuchni na Ursynowie

11-09-2019 20:28 | Autor: ŁK
Smaczny obiad na Ursynowie i to za przysłowiowe grosze? Tak, to możliwe. I okazuje się, że wcale nie musi to być kebab, zapiekanka czy inny fast food. Na Ursynowie chyba już wszyscy znają jadłodajnię „Kucharek sześć”, w której można skosztować tradycyjnych przysmaków kuchni polskiej i najeść się do syta, wydając niewiele ponad 10 złotych.

Restauracja „Kucharek Sześć” mieści się na Ursynowie, przy ul. Dereniowej 6. Można tam zamówić potrawy w sosie – np. gulasz, zrazy wołowe, czy też gołąbki; potrawy smażone – klasyczne schabowe, mielone, a także kotlety szwajcarskie czy sznycle; dania z grilla – wyśmienitą karkówkę, łososia, pierś z kurczaka, czy dania z ryby albo coś na słodko, z kultowymi już leniwymi na czele. Efekt jest zawsze ten sam – wszystko smakuje doskonale. Koniecznie należy jednak zaznaczyć, że dania przygotowywane są bez dodawania żadnych ulepszaczy i innych tego typu udziwnień.

Dania serwowane są zarówno na miejscu, jak również na wynos, z dowozem i tu tkwi kolejny atut restauracji. Często zdarza się, że knajpy oferują bardzo dobre jedzenie, jednak ich czar pryska zaraz po zapakowaniu ich w pudełko. Nie w tym przypadku. Sekretem restauracji Kucharek Sześć jest opakowanie. Aby nie uronić ani odrobiny ze smaku i aromatu oferowanych potraw, używane są jedynie hermetycznie i termicznie zamykane opakowania firmy Duni. Następnie dostawcy przewożą dania w specjalnych termosach produkowanych przez firmę Furmis, których funkcją jest nie tylko izolowanie ciepłych posiłków od warunków zewnętrznych, ale wręcz ich dogrzewanie – termos zapewnia możliwość utrzymania temperatury do 85 °C. Dzięki temu, produkty wychodzące z restauracyjnej kuchni są zawsze gorące i apetyczne. Zupełnie tak, jakby były przyrządzone w domu.

Pod koniec lat dziewięćdziesiątych niemal wszystkim wydawało się, że bary mleczne to nic innego jak jedynie relikt przeszłości. Kolejne placówki upadały, a wśród wielu ludzi pokutowało błędne przeświadczenie o tym, że bar mleczny jest dla biedaków, którzy jedzenie dostają w brudnej misce, a sztućce przymocowane są łańcuchami niczym w kultowym „Misiu”. Na szczęście okazało się, że jeszcze nie jesteśmy gotowi na brak tego typu placówek. Doskonałym przykładem jest właśnie restauracja „Kucharek Sześć”, która nie dość, że świetnie prosperuje już od lat, to właśnie dorobiła się młodszej siostry.

Właściciele restauracji postanowili pójść za ciosem i otworzyć swój drugi lokal. Niedawno otwarta restauracja znajduje się przy alei KEN 49, tuż nieopodal budowy Południowej Obwodnicy Warszawy u zbiegu al. KEN z ul. Płaskowickiej.

Przestronna sala z wygodnymi stolikami i siedzeniami. Długa lada kuchenna z szybą, za którą widzimy jak kucharze uwijają się by jak najszybciej przygotować zamówione potrawy. To duża odwaga pokazać kuchnię od podszewki, mało restauracji się na to decyduje. Jak widać kucharki nie mają po prostu nic do ukrycia, kuchnia jest czysta, cały proces przygotowania dań widać jak na talerzu.

Nowy lokal przy al. KEN 49 jest jednak nie tylko nowocześniejszą kopią restauracji z ul. Dereniowej. Do bogatego menu obiadowego z pierwszego lokalu dołożono bowiem poszerzoną ofertę śniadaniową. Wybór nie jest ograniczony do tradycyjnej jajecznicy, omletu, czy parówek. Oferta jest bardzo szeroka i z całą pewnością każdy znajdzie tu coś dla siebie. Mamy do wyboru śniadania klasyczne, czyli między innymi jajecznicę z zestawem wędlin, serem, mini sałatką oraz pieczywem albo tradycyjne jaja na twardo z majonezem i szczypiorkiem. Dla zwolenników past przygotowano różnorakie pasty twarogowe, z tuńczyka czy klasyczne jajeczne. Możemy też liczyć na tosty bądź naleśniki.

Dużym powodzeniem cieszą się „Śniadania Świata”, wśród których znajdziemy między innymi bawarskie, francuskie czy angielskie. Są też śniadania fit, a więc dla tych, którzy dbają o linię – owsianki, jajka w koszulce czy świeże pasty na jogurcie z pieczywem razowym. Ofertę śniadaniową uzupełniają kanapki, tosty oraz świeżo robione sałatki.

Nie każdy ma talent kulinarny albo czas na kuchenne eksperymenty. Dlatego cieszmy się, że w żyjącej w zawrotnym tempie stolicy powstają jeszcze takie miejsca jak „Kucharek sześć”, gdzie można zjeść szybko, tanio, smacznie, ale też zdrowo. Dlatego kiedy w środku dnia pracy nagle zaburczy Wam w brzuchu albo mocno zapragniecie domowych pierogów, smacznej pomidorowej czy mielonego, to wcale nie musicie już dzwonić do mamy, tylko po prostu udać się na Dereniową 6 albo al. KEN 49 do „Kucharek Sześć”, bo tam zawsze jest co zjeść.

Wróć