Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Przyjemność obdarowywania

20-12-2017 22:01 | Autor: Mirosław Miroński
Nie znam nikogo, kto nie chciałby otrzymać jakiegoś prezentu lub doświadczyć czegoś przyjemnego od innej osoby. Nawet to, co wydawać się może błahym, niewiele znaczącym gestem ze strony obdarowującego, dla kogoś innego może znaczyć wiele. Po pierwsze, jest to dowód pamięci świadczący o tym, że dana osoba pozostaje ważna. Po drugie, że jest wciąż dobrze postrzegana. Nikt przecież nie daje prezentów komuś, kogo nie lubi.

Jest wiele okazji w ciągu całego roku, by wręczyć wybranej osobie upominek, czy też wykonać wobec niej jakieś miłe gesty.

Mamy więc rozmaite rocznice, śluby, imieniny, urodziny, Mikołajki (6 grudnia), Walentynki (święto zakochanych, obchodzone 14 lutego, w dniu św. Walentego) etc. Te i inne okazje są kojarzone powszechnie z dawaniem i przyjmowaniem prezentów. Równie miłe jest dawanie podarunków i ich przyjmowanie bez żadnej okazji, a nawet jeśli jej nie ma, zawsze znajdzie się dobry powód, jeśli ktoś naprawdę chce. Obdarowywane „bez okazji” lubią być panie, o czym warto pamiętać nie tylko 8 marca, czyli w dniu ich święta, czy jak kto woli – Międzynarodowego Dnia Kobiet obchodzonego od 1910 roku. Wytworzyły się nawet niepisane prawa, i reguły, które temu towarzyszą. Na przykład – coraz rzadziej wręczane są prezenty ślubne w postaci przedmiotów, artykułów gospodarstwa domowego, biletów do kina, teatru czy do spa. Zamiast tego pary młode otrzymują koperty z gotówką. Zwyczaj ten tak się upowszechnił w naszym kraju, że nie uważa się za niestosowne wspomnieć o tym w zaproszeniu na ślub, czy wesele. Tak więc gotówka, w każdym razie pieniądze, a nie żadne kwiatki, czy co tam jeszcze.

No właśnie – takie kwiatki. Wprawdzie ludzie „starej daty” szanujący konwenanse próbują podtrzymywać wcześniejsze zwyczaje, ale są raczej na pozycji przegranej. No cóż. O tempora! O mores!

Mimo że powodów i okazji do obdarowania jest naprawdę niemało przez cały rok nic nie może równać się z istnym szałem obdarowywania ogarniającego wszystkich w czasie Świąt Bożego Narodzenia. Tradycja wręcz zobowiązuje, by dać coś komuś pod choinkę. Oczywiście, żeby nie było tak prosto, zostało to nieco „obudowane” całą ceremonią. Nie możemy dać komuś cokolwiek – ot tak, po prostu. Najlepiej jeśli zrobi to w naszym imieniu Mikołaj. Jak wiadomo, jest to jowialny staruszek z białą brodą korzystający z wysoce ekologicznego środka lokomocji – sań, do których zaprzęgnięte są od lat te same renifery. Poczciwe czworonogi mają swoje imiona, z których najpopularniejszy jest ten z czerwonym nosem – Rudolf. Cały zespół bez wytchnienia rozwozi prezenty pod wskazany adres na całym świecie, co spotyka się ze zrozumiałą sympatią z każdej strony. Wliczając w to obdarowujących i obdarowanych. Nikt nie docieka, czy Mikołaj ma jakieś obywatelstwo, ani czy zwierzęta z nim współpracujące nie są aby na pewno wykorzystywane niezgodnie z obowiązującymi przepisami o traktowaniu zwierząt. Nieważne, czy Mikołaj przekracza granice państw legalnie, czy też nie, ani czy czerpie jakieś dochody ze swej działalności. Czy płaci podatki? A jeśli tak, to gdzie? Ważne, że wraz ze swoimi reniferami stanowi skuteczny zespół, który wywiązuje się z powierzonych mu zleceń lepiej niż firmy doręczycielskie, czy kurierskie. Krótko mówiąc, sprawnie dowozi prezenty na czas. Oczywiście, na czas świąt, które – jak wiadomo – obchodzone są w różnym czasie zależnie od obowiązującego w danym kraju kalendarza i tradycji.

Trudno o bardziej życzliwą ludziom postać niż Mikołaj. Lubią go wszyscy i czekają na jego przybycie, zwłaszcza dzieci. Nie dociekamy więc, czy prowadzi on zarejestrowaną działalność, jako sp. z o.o. czy jako osoba fizyczna. Czy działa jak większość fundacji, które działają pro publico bono? Czyli dla dobra innych. Nie mylić z innym Bono – liderem znanego zespołu rockowego, bo w tym przypadku w grę mogą wchodzić też inne względy.

Wracając do naszego poczciwego Mikołaja i prezentów – warto wspomnieć, że nie jest to tradycja tak stara, jak mogłoby się wydawać sądząc po siwiźnie wąsatego darczyńcy. Jest ona usankcjonowana wprawdzie przez liczne pokolenia, ale rozpowszechniła się w Europie dopiero w XIII wieku. Nawiązuje do darów ofiarowanych Jezusowi w Betlejem przez trzech królów lub mędrców. W każdym razie, na pamiątkę tego wydarzenia mamy święto Trzech Króli, a nie sześciu, jak twierdził jeden z polityków opozycji, niestety odchodzący w cień. Niestety, bo jego występy w mediach były często bardzo zabawne. Podobnie, jak jego złote myśli i bon moty, które pozostaną w pamięci Polaków na długo.

Zostawmy to jednak, bo czas Świąt to nie czas dworowania sobie z kogokolwiek, nawet z polityków. To czas obdarowywania, jak wspomniałem na wstępie. Jest to również czas wzmożonych zakupów i sprzedaży, co sprawia, że święta Bożego Narodzenia stają się coraz bardziej skomercjalizowane. Niech to jednak nie odbiera nikomu przyjemności z obdarowania innych w tym czasie. Może sami również coś dostaniemy pod choinkę, czego Państwu i sobie życzę.

Wróć