Cały ten brudny teatr służy bowiem temu, aby pozostali mieszkańcy nie dowiedzieli się jak jest naprawdę. Tymczasem prawda jest taka, że Bazarek w czasowej lokalizacji w miejscu pętli Natolin Północny będzie im służył, a nie zagrażał.
Pani na pokaz nienawidząca Bazarku, a chwilę później kupująca na nim. Druga pani reprezentująca podobno niezależny komitet obrońców zieleni, a tak naprawdę będąca założycielką innego politycznego ugrupowania, które chce zlikwidować Bazarek Na Dołku, by na wykreowanym strachu przed nim zbić kapitał polityczny. I wreszcie radny Lenarczyk oraz jego polityczny szef Piotr Skubiszewski – przekonujący, że bardzo chcą, żeby Bazarek został i wskazujący dla niego… nierealne lokalizacje.
Tak się robi ludziom wodę z mózgu, na przykład pokazując nieaktualny plan czasowej lokalizacji Bazarku i nie informując, że uległ zmianie w ten sposób, by wygodniej było mieszkańcom. Na przykład raz w parszywy sposób oskarżając mnie samego o kolesiostwo, a innym razem zarzucając mi, że przenoszę Bazarek w ostatniej chwili. No to mam załatwione z „kolesiami”, czy nie mam i czekam na czasową lokalizację, jak na zbawienie? Jedno wyklucza drugie i odwrotnie, ale tu hejterzy polityczni nie widzą żadnego problemu, bo ich zdaniem „ciemny lud wszystko kupi”.
Otóż ani to nie jest żaden ciemny lud, ani wszystkiego nie kupi. Nie tak dawno odbyło się posiedzenie dwóch dzielnicowych komisji – architektury i transportu. M.in. siłą rzeczy w sprawie czasowej lokalizacji Bazarku na czas budowy Południowej Obwodnicy Warszawy. To tam wrogowie Bazarku Na Dołku zaatakowali najbardziej zaciekle. Radny Lenarczyk zakrzyczał kulturalną młodą dziewczynę z Bazarku, która chciała rozmawiać a nie skowyczeć na siebie nawzajem. Ale ludzie widzą takie rzeczy i wyciągają wnioski. To dlatego, gdy na koniec pan Skubiszewski perorował z karteczką w ręce, po widowni poszedł szmer „No dobrze, niech on już kończy!”. Mieszkańcy wyczuli polityczne intencje i cele, wyczuli, że biorą udział w czyjejś grze.
Zapewniam, że kupcy są przez cały czas gotowi rozmawiać z mieszkańcami, bo przecież to nasi sąsiedzi i klienci. Chcemy rozmawiać na przykład po to, by wytłumaczyć, że lokalizacja w rejonie pętli to nie efekt jakichś tajnych układów, ale eliminacji innych opcji, które okazały się niemożliwe. Można oczywiście, tak jak to czyni Piotr Skubiszewski, przekonywać, że Bazarek mógłby się przenieść tam, gdzie teren jest prywatny, albo tam, gdzie będzie wylot tunelu, albo tam, gdzie są roszczenia do gruntu, lub wreszcie tam, gdzie przebiega droga przeciwpożarowa. Tyle że to są bzdury uszyte na potrzeby polityczne. Funta kłaków nie warte.