Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Polaku, włącz myślenie i wyobraźnię!

21-07-2021 20:55 | Autor: Tadeusz Porębski
Mam obecnie czas żałoby po moich dwóch nagle zmarłych kolegach, więc dopadła mnie melancholia, a to najlepszy czas na rozmyślanie. Na najróżniejsze tematy. Pewnego dnia wyjątkowo obejrzałem dwa serwisy informacyjne – w TVN i TVP. Zwyczajowo albo w ogóle nie oglądam serwisów, a jeśli już, to jedynie TVN, choć ostatnio prezentują się w coraz agresywniejszym tonie, a to mnie złości. Po odejściu od telewizora skonstatowałem ze zdumieniem, że obejrzałem serwisy i komentarze do wydarzeń z dwóch różnych krajów. W TVP Polska to kraina powszechnego dobrobytu, wzór praworządności, państwo mlekiem i miodem płynące, rządzone przez najlepszych z najlepszych, zaś opozycja to szkodnik sypiący piach w sprawnie działające tryby. Natomiast dla komentatorów z TVN obecny rząd to złodzieje, nieudacznicy, oszuści i populiści, prowadzący nasz kraj wprost do przepaści. Żeby rozstrzygnąć komu uwierzyć, należy włączyć myślenie i przede wszystkim wyobraźnię, a następnie dokonać analizy faktów.

Wpierw włączyłem wyobraźnię i popatrzyłem na Polskę będącą poza Unią Europejską. Ukazał mi się kruchy, ogołocony z żagli stateczek miotany potężnymi bałwanami z kierunków wschodniego i zachodniego. Taka zdana na własny los łupinka, która lada moment zniknie pod powierzchnią morza. Poczułem płynący z jej wnętrza specyficzny odór dyktatury, znany mi z czasów komuny, jak również towarzysza Szmaciaka, wrzeszczącego na mnie, że jestem gorszy sort, bo nie popieram jedynie słusznej linii prezentowanej przez jedynie słuszną partię, czyli Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą. A zaraz potem kopy w żebra wymierzane mi w marcu 1968 r. przez tajniaków na komendzie milicji przy ul. Wilczej. Po wyłączeniu wyobraźni przeszedłem do analizy faktów. To, co obecna władza wyczynia z polskim systemem sądownictwa, zjeżyło mi włosy na głowie. To ciągle postępujący chaos, którego już nie da się opanować.

W posunięciach rządzących coraz bardziej widoczna jest schizofrenia, bo z jednej strony dekomunizacja i dezubekizacja, czyli radykalne obniżanie bądź odbieranie emerytur funkcjonariuszom komunistycznego aparatu represji, a z drugiej komunistyczny prokurator stanu wojennego w todze sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Kiedy posłuchałem tego typa, kiedy zobaczyłem, co wyprawia z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, poczułem jakby pan Jarosław Kaczyński plunął mi prosto w twarz. Idę dalej. Czy prezydent Lech Kaczyński, bliźniak prezesa Jarosława, podpisał 10 października 2009 r. Traktat Lizboński? Bez wątpienia – to fakt historyczny. Jeśli podpisał, zrobił to w imieniu nas wszystkich – parlamentu, rządu oraz obywateli. A tam stoi jak wół: "Wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej mają pierwszeństwo przed prawem państw członkowskich". A my co? W 2009 r. akceptujemy taki stan rzeczy (jak zresztą 26 pozostałych państw UE, bez wyjątku), a w 2021 r. mówimy sędziom TSUE, wydającym wyrok w sprawie nielegalnie działającej tzw. Izby Dyscyplinarnej SN, pocałujcie nas w zadek! Kto będzie szanował państwo sprzeniewierzające się traktatom międzynarodowym, podpisanym z własnej nieprzymuszonej woli? Kto uszanuje obywatela takiego państwa? W tym momencie stajemy się pariasami Europy, dzikim ludem lekce sobie ważącym międzynarodowe pacta conventa (układy umówione).

PiS w ramach tak zwanej Zjednoczonej Prawicy rządzi w imieniu 8,05 mln wyborców, dzisiejsza opozycja zaś reprezentuje prawie 9 mln Polaków, co oznacza, że PiS, owszem, posiada mandat do rządzenia państwem, ale nie w stylu jedynie słusznej siły dyktującej reszcie społeczeństwa własne warunki. A co widzimy w Sejmie, administracji państwowej, agendach rządowych i spółkach skarbu państwa? Wszystko, co sprzeczne z ideologią, kursem obranym przez PiS i nie posiada pisowskiego identyfikatora, wyrywane jest z korzeniami. Żadnego poszanowania do opozycji, czytaj ponad 9 mln Polaków, żadnego poszanowania dla odmiennie myślących (LGBT) i wreszcie żadnego respektu dla ustanowionego i obowiązującego prawa (także wynikającego z podpisanych i wiążących nas międzynarodowych umów bądź traktatów). Jeżeli obecne prawo nam wadzi, zwołujemy Sejm i zmieniamy je na taką modłę, jaka nam odpowiada. I oczywiście, kto nie z nami, ten przeciwko nam, gorszy sort, łże-elity, tam stało ZOMO, a tu my, etc. To jest czysty bolszewizm, narodowy socjalizm – jak zwał, tak zwał. Taki styl rządzenia państwem nie ma nic wspólnego z demokracją.

Wróg jest wszędzie – wewnątrz kraju i za granicą. Czy my w ogóle mamy przyjaciół? Ci zza Wielkiej Wody są obecnie do nas mocno zdystansowani, z Brukselą na pieńku, z TSUE też, Rosja wróg śmiertelny, Czesi pozywają nas przed Trybunał i wygrywają, Niemcy powinni zapłacić nam z bilion euro za zniszczenia wojenne, a odmawiają, Żydzi nas osaczają i próbują okradać, panoszy się lewactwo i pedalstwo. Niedoczekanie, tu jest Polska – katolicka, bogoojczyźniana, patriotyczna, szanująca piastowski korzeń! Z tym piastowskim korzeniem coś jednak jest nie tak. W języku angielskim i wielu innych Słowianin to slav, a niewolnik slave – w niemieckim zaś sklave. Nazwa bardzo podobna, różniąca się tylko jedną literą, prawie tożsama. "To slave away" oznacza harować, tyrać. Historycy twierdzą, że w piątym i szóstym stuleciu naszej ery trwał handel niewolnikami wyprowadzanymi ze Słowiańszczyzny w kierunku zachodnim, prowadzony przez kupców żydowskich (radanici), a później także przez Germanów i Wenecjan. W efekcie etnonim Słowianin ulegał deonimizacji (proces utraty nazwy własnej i przeniesienie jej do kategorii nazw pospolitych) stopniowo stając się synonimem niewolnika, by stać się wyłącznie wyrazem pospolitym znaczącym niewolnik, czyli silny, nijaki, o niezbyt lotnym umyśle.

Czy dlatego Polacy – z niewielkimi wyjątkami – nie są narodem twórców, kreatorów i wynalazców? To dobre pytanie. Czy dlatego na świecie nie chcą czytać polskich pisarzy, oglądać filmów polskich reżyserów, rozkoszować oczu dziełami polskich malarzy, korzystać z polskich wynalazków i technologii (których zresztą brak), jeździć polskimi samochodami i motocyklami (których nie posiadamy), paradować na prestiżowych imprezach w kreacjach stworzonych przez polskich dyktatorów mody, rozmawiać przez polskiej produkcji telefony komórkowe, czy patrzeć w ekrany nowoczesnych polskich telewizorów plazmowych (pomarzyć dobra rzecz)? Czy dlatego w wyborach promujemy ludzi byle jakich, bo samych nas cechuje bylejakość? Prawda jest taka, że nie mamy Europie nic do zaoferowania, nawet hulajnogi własnej konstrukcji. A nasi sąsiedzi Niemcy to ojcowie ponad połowy wynalazków tego świata, zaś o wiele mniej liczni od nas Czesi robią furorę produkowanymi tam znakomitymi autami marki Skoda, świetnym ogumieniem "Barum", bronią wyprodukowaną w brneńskiej "Zbrojovce", czy wynalezionym w Czechach semteksem, zwanym też czeskim plastikiem, jednym z najpopularniejszych materiałów wybuchowych.

I z tak mizernym dorobkiem, a jeszcze mniejszym potencjałem intelektualnym, o gospodarczym i technologicznym w ogóle nie wspominając, moglibyśmy pozwolić sobie na wyjście z UE, do czego dąży PiS? W czasach wszechobecnych korporacji bylibyśmy skazani na unicestwienie. Anglia mogła sobie pozwolić na wyjście ze Wspólnoty, ponieważ posiada potężny potencjał gospodarczy, technologiczny i militarny. Polska, która przez ostatnie stulecia albo w ogóle na mapie nie istniała, albo stanowiła zadupie kontynentu, otrzymała po latach niewoli bilet wstępu do Europy. Wreszcie zostaliśmy prawdziwymi Europejczykami, wolnymi i postępowymi. Możemy na olbrzymim europejskim rynku handlować naszymi towarami, możemy podróżować bez wiz, nasze dzieci mogą kształcić się na zagranicznych uczelniach i legalnie pracować, prowadzić własny biznes. Możemy czerpać z najnowszych europejskich technologii i otrzymywać od UE o wiele więcej kasy niż wpłacamy jako państwo członkowskie. W latach 2021-27 mamy otrzymać z Funduszu Odbudowy łącznie 770 miliardów zł – od takiej kwoty może zakręcić się w głowie.

I mielibyśmy to stracić, bo niejaki pan Z. wymyślił Izbę Dyscyplinarną SN, by podporządkować sobie sędziów i mieć wpływ na wydawane przez nich wyroki? A kiedy TSUE uznaje to gremium za nielegalne i nakazuje wygasić jego działalność, ten mały człowieczek z wielkim ego oskarża sędziów z Luksemburga o "kolonialne myślenie" i publicznie oświadcza, że nie uznaje takiego wyroku! Klakierzy natychmiast podnoszą jazgot, że Polska jest dyskryminowana. To kolejna brednia, bo w tym samym dniu, w którym TSUE wydał niekorzystny dla polskiego rządu wyrok w sprawie działalności Izby Dyscyplinarnej SN, wydał jednocześnie wyrok korzystny dla naszego kraju. Trybunał uznał mianowicie argumentację ze skargi Polski w sprawie decyzji zwalniającej gazociąg OPAL z niektórych przepisów tzw. Trzeciego Pakietu Energetycznego. Sędziowie wytknęli Komisji Europejskiej, że przy wydawaniu decyzji zwalniającej uchybiła obowiązkom wynikającym z traktatowej zasady solidarności i nie zbadała wpływu swojej decyzji m.in. na rynek polski.

Mam ostatnio wrażenie, że żyję w w rzeczywistości wypełnionej absurdem i wszechobecnym niepokojem, w klasycznej sytuacji kafkowskiej. Niepokojąco blisko czasów komuny i realnego socjalizmu. Nie chcę powtórki z historii. Nikt nie powinien chcieć, szczególnie wieś – elektorat PiS. Bo jeśli wyjdziemy z UE, skończą się unijne dopłaty i z wiejskich obejść znikną samochody oraz nowoczesne traktory. Nie będzie można sprzedawać na Zachód za dobre pieniądze gąsek, mięska, owoców, warzyw i innych płodów, bo zostaną obłożone wysokimi cłami. Nie byłem i nie jestem za rozwiązywaniem problemów obywateli na ulicy. Ale jeśli do tego dojdzie, deklaruję publicznie, że dołączę do buntu jako jeden z pierwszych.

Wróć