Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Pójdźmy na Stare Miasto!

15-12-2021 20:56 | Autor: Katarzyna Nowińska
Warto wybrać się w najbliższym czasie na warszawskie Stare Miasto, aby zobaczyć piękną choinkę na placu Zamkowym oraz podziwiać świąteczne iluminacje. Można też przy okazji takiego zimowego spaceru zarezerwować sobie trochę więcej czasu i zobaczyć którąś, a może i wszystkie z wystaw, które obecnie trwają na Zamku Królewskim oraz w Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza przy Rynku Starego Miasta 20.

Do 2 lutego w Pałacu pod Blachą na Zamku Królewskim mamy unikatową sposobność, aby zobaczyć w jednym miejscu aż 50 niezwykle finezyjnych i kunsztownie wykonanych szopek krakowskich pochodzących ze zbiorów słynnych krakowskich szopkarzy – państwa Markowskich, z innych kolekcji prywatnych oraz ze zbiorów Muzeum Krakowa. Zdecydowana większość eksponowanych na wystawie szopek zdobyła różne nagrody i wyróżnienia. Wiele z nich gościło na wystawach w różnych krajach świata wzbudzając ogromny podziw wśród międzynarodowej publiki. Trwająca na Zamku Królewskim wystawa jest największą tego typu ekspozycją w historii Warszawy.

Krakowskie szopkarstwo znajduje się na krajowej liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego, a od 2018 roku zostało wpisane na listę reprezentatywną niematerialnego dziedzictwa kulturowego ludzkości UNESCO, jako jedyna tego rodzaju tradycja na świecie. Tradycja ta przekazywana jest z pokolenia na pokolenie, a swymi korzeniami sięga XIII wieku. Pierwszymi szopkarzami byli krakowscy franciszkanie, którzy budowali drewniane szopki prezentujące scenę narodzin Jezusa w stajence. Z czasem szopki zaczęli konstruować uczniowie parafialnych szkół, krakowscy studencki oraz rzemieślnicy. Stopniowo też następowało odejście od formy skromnej stajenki i szopki zaczynały przybierać kształt coraz bardziej fantazyjnych budowli. W wyniku tego procesu ukształtowała się forma szopki krakowskiej, którą znamy dzisiaj, czyli smukłej budowli z symetrycznymi wieżami i wieloma kondygnacjami, w której wyraźnie widoczne są charakterystyczne elementy architektury krakowskiej. Stylowa różnorodność krakowskich zabytków jest od lat niewyczerpanym źródłem inspiracji dla szopkarzy.

Począwszy od XIX wieku szopki zaczęto prezentować co roku w grudniu na krakowskim Rynku Głównym. W 1937 roku po raz pierwszy urządzono oficjalny konkurs szopek krakowskich. Druga wojna światowa przerwała ten zwyczaj, ale od momentu jej zakończenia aż po dzień dzisiejszy konkursy szopkarskie odbywają się regularnie w każdy pierwszy czwartek grudnia przyciągając uwagę nie tylko mieszkańców Krakowa, ale także wielu turystów. Najsłynniejsze zwycięskie szopki krakowskie prezentowane były na wystawach w wielu krajach świata. W 2015 roku najwyższa w historii konkursu szopka krakowska (5 metrów wysokości) państwa Markowskich cieszyła się ogromnym zainteresowaniem na ekspozycji w katedrze Notre Dame w Paryżu.

Elementami najczęściej pojawiającymi się we współczesnych szopkach, oczywiście, poza postaciami związanymi z narodzeniem Chrystusa, są smok wawelski, krakowski lajkonik, kobiety i mężczyźni w tradycyjnych strojach regionalnych czy krakowskie kwiaciarki. Wśród eksponowanych obecnie na Zamku Królewskim w Warszawie dzieł zobaczymy też tak oryginale szopki, jak szopka wkomponowana w krakowski precel, szopka na łyżeczce, szopka ukazująca stadion Wisły Kraków z publicznością czy szopka przedstawiająca papieża Jana Pawła II pozdrawiającego młodych ludzi zgromadzonych pod oknem Pałacu Biskupiego przy Franciszkańskiej 3 podczas Światowych Dni Młodzieży. Elementy większości szopek pomalowane są na wyraziste, czasem wręcz jaskrawe kolory, ale są i szopki wykonane w bardziej stonowanej kolorystyce.

Do 10 lutego również na Zamku Królewskim trwa długo oczekiwana i zapowiadana wystawa „Caravaggio i inni mistrzowie”. Prezentowany na wystawie słynny obraz wielkiego mistrza – „Chłopiec gryziony przez jaszczurkę” oraz ponad 40 znakomitych płócien artystów z Włoch i Europy Północnej XVI i XVII wieku, należy do Fundacji Roberta Longhiego – włoskiego historyka sztuki, autora najważniejszych opracowań na temat twórczości Caravaggia i kuratora wystaw tegoż malarza. Natomiast obraz „Narcyz" pędzla Caravaggia przyjechał na wystawę z Palazzo Barberini w Rzymie w ramach podziękowań za ubiegłoroczną wizytę wypożyczonej przez Zamek Królewski w Warszawie „Dziewczyny w ramie" Rembrandta.

Wystawa wcześniej była już prezentowana w różnych krajach europejskich. Na początku 2020 roku gościła w Muzeach Kapitolińskich w Rzymie z okazji 50-lecia śmierci Roberta Longhiego. Longhi praktycznie całe swe zawodowe życie poświęcił badaniu twórczości Caravaggia i jego naśladowców. To on nazwał Caravaggia pierwszym malarzem epoki nowożytnej i zwrócił uwagę na niezwykłą precyzję i naturalistyczny sposób obrazowania szczegółów przez malarza. Fascynowała go także niesamowita umiejętność operowania światłem przez artystę - stosowanie silnych kontrastów cienia i światła, dzięki czemu Caravaggio wydobywał całą dramaturgię malowanych scen.

Na wystawie możemy oglądać dzieła malarzy, którzy inspirowali się twórczością Caravaggia i do pewnego stopnia starali się ją naśladować. Byli to nie tylko włoscy artyści, tacy jak, Lorenzo Lotto, Orazzio Borgianni, czy Filippo di Liagno, ale także Jusepe de Ribera z Hiszpanii, Valentino de Bolougne z Francji czy Matthiasa Stomera z Holandii. Malowali oni przede wszystkim sceny ze Starego i Nowego Testamentu, ale też portrety i pejzaże.

Na potrzeby ekspozycji arcydzieł Caravaggia oraz prac jego kontynuatorów i naśladowców sale na Zamku Królewskim w Warszawie zostały specjalnie zaaranżowane – ściany w zależności od rodzaju prezentowanego dzieła mają głębokie odcienie zieleni, fioletów i granatów. Zieleń jest tłem scen rodzajowych i religijnych, fiolet – biblijnych, a granat – głównych arcydzieł pędzla wielkiego mistrza. Na wystawie poznamy wiele interesujących faktów na temat życia i twórczości Caravaggia. Wielu z pewnością zaskoczy fakt, że Caravaggio to jedynie przydomek artysty, który tak naprawdę nazywał się Michelangelo Merisi. Przydomek pochodzi od nazwy włoskiego miasteczka położonego w prowincji Bergamo, w którym wychowywał się twórca. Mistrz malował bezpośrednio na płótnie bez wykonywania szkiców, nawet głównych postaci. Modeli dla swych dzieł wyszukiwał po prostu na ulicy. Był człowiekiem niezwykle porywczym i awanturniczym. Policyjne i sądowe akta na jego temat liczą wiele stron. 29 maja 1606 roku Caravaggio zabił człowieka, w efekcie czego został wyjęty spod prawa i aby uchronić się przed srogą karą, uciekł z Rzymu do Neapolu. Później jeszcze kilka razy zmieniał miejsca zamieszkania, tworząc, między innymi, na Sycylii i Malcie. Zmarł w czasie próby powrotu do Rzymu, wioząc ze sobą swe trzy obrazy – prezenty dla kardynała Borghesa. Miał zaledwie 39 lat.

Z Zamku Królewskiego polecamy udać się na Rynek Starego Miasta. Można tam, oczywiście, popróbować swych zdolności łyżwiarskich na czynnej od 4 grudnia ślizgawce wokół pomnika Syrenki, ale my rekomendujemy przy tej okazji wstąpić do Muzeum Literatury, gdzie trwa wystawa fotografii „Rolke. Historie literatury”. Tadeusz Rolke to jeden z najwybitniejszych polskich fotografów, uznawany za prekursora polskiej fotografii reportażowej. Do historii przeszedł, między innymi, jako ten, który pierwszy zamieścił na okładce tygodnika „Stolica” człowieka, a nie budynek czy ulicę.

Wystawa poświęcona jest twórcom i środowisku literackiemu. Rolke począwszy od lat 50-tych dokumentował życie artystyczne stolicy, nawiązując współpracę z wieloma twórcami i uwieczniając na zdjęciach zarówno ich życie zawodowe, jak i prywatne. Z wieloma artystami połączyła go przyjaźń. Był zapraszany na organizowane prze nich imprezy, bywał częstym gościem w ich domach. Podczas jednej z takich gościn w domu Iwaszkiewicza w Stawisku powstała seria zdjęć pisarza w zimowej scenerii. Na wystawie zobaczymy też zdjęcia Jana Brzechwy, Władysława Broniewskiego, Mari Kuncewiczowej, Stanisława Dygata, Stefani Grodzieńskiej, Juliana Przybosia czy Melchiora Wańkowicza.

Rolke poza ogromnym kunsztem fotograficznym i niesamowitym poczuciem estetyki miał też fantastyczne wyczucie czasu – potrafił w perfekcyjny sposób uchwycić na swych fotografiach znaczące momenty w życiu poszczególnych osób.

Wróć