Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Panoptykon, czyli życie na podsłuchu

14-07-2021 21:02 | Autor: Tadeusz Porębski
W 2016 r. przyjęto tzw. ustawę inwigilacyjną i ustawę antyterrorystyczną, które powiększyły uprawnienia tajnych służb, nie wprowadzając przy tym żadnych mechanizmów kontroli. Rok 2020 i globalna pandemia to prawdziwa manna z nieba dla tajnych służb, ponieważ zyskały one nowe argumenty do ściślejszego nadzoru i inwigilacji. Skoro nie ma nadzoru, to nie ma również mechanizmów ograniczających takie działania. A to powoduje, że inwigilacja oraz podsłuchy są nadużywane nie tylko z powodów politycznych, lecz służą także do inwigilowania niepokornych biznesmenów, szczególnie tych z wysokiej półki oraz osób bliskich śledczym. Założenie podsłuchu byłej żonie czy aktualnej kochance nie jest dla tajniaka z politycznej policji żadnym problemem. To, że podsłuchy są nadużywane, świadczą liczby, z którymi się nie dyskutuje: w 2019 roku (to ostatni rok, za który opublikowano oficjalne dane) służby pobrały od operatorów telekomunikacyjnych informacje o tym, gdzie byliśmy w ciągu ostatniego roku i do kogo w tym czasie dzwoniliśmy aż 1.350.000 razy. Założono też 8065 podsłuchów, z czego tylko w 16 proc. uzyskano dowody służące do procesu karnego.

Rozumiejąc, że inwigilacja i podsłuchy służą także zbożnym celom, jak m.in. walka ze światowym terroryzmem oraz ciągle rozrastającą się przestępczością zorganizowaną, nie można zapominać o prawie do prywatności w odniesieniu do zwykłego zjadacza chleba. A z tym jest coraz gorzej, bo wymykające się spod parlamentarnej kontroli tajne służby poczynają sobie coraz śmielej, często gwałcąc wręcz konstytucyjne prawa uczciwych obywateli. Tak jest m.in. w Polsce, gdzie lista podmiotów upoważnionych do inwigilacji obywateli liczy aż 9 instytucji. Dziewięć rodzajów służb upoważnionych jest do inwigilowania obywateli i reguluje tę kwestię aż dziewięć odrębnych aktów prawnych. To prowadzi do rozmycia odpowiedzialności w przypadku przekroczenia uprawnień. W ramach Tarczy Antykryzysowej 2.0 uprawnienia w tym zakresie dodatkowo uzyskał także premier. Operatorzy telekomunikacyjni zobowiązani są dostarczać do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów dane obejmujące dwa tygodnie o lokalizacji telefonów komórkowych nie tylko osób zarażonych koronawirusem lub objętych kwarantanną, ale także tzw. ozdrowieńców.

W marcu br. Fundacja Panoptykon rozpoczęła kampanię „Podsłuch jak się patrzy”, mającą uświadomić społeczeństwu nie tylko skalę inwigilacji, ale przede wszystkim brak kontroli nad działaniami tajnych służb. Przewrotną inspiracją dla nazwy Fundacji Panoptykon była XVIII-wieczna koncepcja więzienia autorstwa utylitarysty Jeremy'ego Benthama. Według jego koncepcji, Panoptykon to budynek w kształcie pierścienia podzielony na cele skazańców, którzy zawsze pozostają w polu widzenia strażnika. Sam strażnik przebywa w centralnej wieży i pozostaje niewidoczny (niewidzialny). Trudno o bardziej trafioną nazwę. Aktywiści zamierzają ujawnić, jak duża może być w Polsce skala inwigilacji „na wszelki wypadek”, bez dogłębnego uzasadnienia i pewności potrzeby uruchomienia tego typu działań. O tym, że problem narasta, świadczą coraz częstsze apele prawników zajmujących się ochroną praw obywatelskich. Pod wpływem skargi aktywistów z Fundacji Panoptykon i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Europejski Trybunał Praw Człowieka zwrócił się pod koniec 2019 roku do polskiego rządu o przedstawienie wyjaśnień w sprawie inwigilacji prowadzonej przez służby specjalne. Do tej pory Polska nie odniosła się do życzenia Trybunału.

Od lat podnoszony jest kluczowy argument, że nie można dalej akceptować sytuacji, kiedy w ramach działań operacyjnych człowiek jest podsłuchiwany i nawet po ich zakończeniu nie dowiaduje się, iż dokonano ingerencji w jego prywatność. Kontrola sądowa o objęciu obywatela inwigilacją jest iluzoryczna. Okazuje się, że sądy akceptują ponad 99 proc. wniosków o założenie podsłuchów, czyli de facto sądowe nakazy podejmowane są jakby z automatu. Służby mogą w każdej chwili uzyskać dostęp do historii naszych połączeń w Internecie i naszej korespondencji. Korporacje, uczelnie i inne instytucje, które posiadają jakąkolwiek wiedzę na temat obywatela, muszą ustawowo dzielić się nią z tajnymi służbami. Zgodnie z prawem dostawcy usług telekomunikacyjnych muszą magazynować dane telekomunikacyjne przez okres dwóch lat do dyspozycji uprawnionych służb.

Pod względem inwigilowania obywateli oraz ich podsłuchiwania niebezpiecznie zbliżamy się do USA. W 2019 roku Centralne Biuro Antykorupcyjne kupiło od Izraela za grube miliony system Pegasus, jeden z najlepszych systemów informatycznych służących do inwigilacji obywateli. Działanie tego urządzenia w dużym skrócie wygląda tak: wchodzą do najpopularniejszego mobilnego systemu operacyjnego na świecie, jakim jest zamontowany w twojej komórce Android i wszystko widzą i słyszą. Android znajduje się praktycznie w każdym smartfonie, więc można inwigilować na odległość ponad 90 proc. społeczeństwa. Z danych opublikowanych przez The BestVPN, bazujących na opracowaniu z amerykańskiego rządowego repozytorium National Vulnerability Database, wynika, że jeśli chodzi o zagrożenia wykryte w samym tylko roku 2019, na pierwszym miejscu znajduje się właśnie Android z 414 lukami. Może dlatego najłatwiej go złamać. Ponoć Pegasus jest bezradny wobec montowanego w aparatach Nokia systemu KaiOS, opartego na systemie Linux, ale czy informacja ta jest prawdziwa, trudno wyrokować.

Jeśli chodzi o wspomniane w poprzednim akapicie USA, to większość ludzi na świecie wie, czym jest amerykańska NASA, czyli Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej. Natomiast tylko niewielki margines światowej populacji wie, czym jest bardzo podobna z nazwy NSA i często myli te instytucje. Tymczasem są to dwa odrębne podmioty, oba z wielomiliardowymi budżetami. NSA (National Security Agency), czyli Agencja Bezpieczeństwa Narodowego, to prawdziwe państwo w państwie, mające praktycznie władzę nieograniczoną. Posługując się terminem – wytrychem "National Security" (bezpieczeństwo narodowe) NSA może aresztować człowieka i trzymać go latami w więzieniu bez wyroku sądowego (amerykańska enklawa Guantanamo na Kubie), może zablokować emisję jej zdaniem szkodliwej dla państwa publikacji prasowej, może nawet zlekceważyć sąd i nie poddać się orzeczonemu wyrokowi. Wszystko oczywiście pod płaszczykiem bezpieczeństwa narodowego.

Tymczasem termin "Bezpieczeństwo Narodowe" stał się z biegiem lat zasłoną kryjącą różne łajdactwa dokonywane przez rząd USA i rządowe agendy, przede wszystkim przez służby wywiadowcze oraz kontrwywiadowcze. O tym, co naprawdę kryje się pod hasłem "narodowe bezpieczeństwo", poinformował świat Edward Snowden, były pracownik amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA), który w 2013 r. ujawnił na łamach prasy kilkaset tysięcy tajnych i ściśle tajnych dokumentów NSA. Poinformował media m.in. o istnieniu tajnego programu PRISM, który pozwala masowo podsłuchiwać rozmowy Amerykanów oraz obywateli innych krajów prowadzone poprzez telefon komórkowy oraz Internet. Umożliwia również NSA przeglądanie poczty elektronicznej, daje dostęp do czatów i wideoczatów oraz możliwość czerpania informacji z serwisów społecznościowych. W programie PRISM biorą udział Microsoft, Google (Gmail), Yahoo!, Facebook, YouTube, Skype i Apple Inc.

Wiedzę o NSA posiada niewielu ludzi na świecie, ale o istnieniu Fortu Huachuca (czytaj: Uaczuka) wie jedynie garstka wtajemniczonych. Znajduje się tam główna siedziba wywiadu armii USA oraz szkoła dla przesłuchujących. Ta super tajna baza, zlokalizowana w malutkim miasteczku Sierra Vista w Arizonie, jest domem nie tylko dla szpiegowskich operacji, ale także dla globalnej cenzury internetowej. To tam rozpoczyna się każdy atak dronów kierowany przez wytrenowanych w tej bazie "pilotów". To tam armia USA pracuje nad sztuczną inteligencją. To z Fortu Huachuca prowadzona jest cenzura internetowa, mająca na celu blokowanie tych stron internetowych na całym świecie, które ośmielają się informować o szkodliwej polityce zagranicznej rządu USA, bądź są krytyczne wobec Izraela. To tam właśnie armia USA wypowiedziała wojnę niezależnym mediom poprzez hakowanie, blokowanie komunikacji oraz sabotowanie audycji radiowych. Faksy, maile, rozmowy telefoniczne, telekomunikacja, każdy dźwięk i sygnał w przestrzeni internetowej monitoruje największy amerykański system podsłuchowy "Echelon". Podlega on oczywiście NSA, która może podsłuchiwać miliardy rozmów telefonicznych na całym świecie. Najjaśniejsza RP należy do niechlubnej grupy 20 państw, które zezwoliły amerykańskim służbom wywiadowczym na inwigilowanie własnych obywateli.

To wszystko doprowadziło do tego, że systematycznie wzrasta nieufność obywateli nie tylko do państwa, ale także do samych siebie. Nie można budować obywatelskiego społeczeństwa w atmosferze podejrzliwości i donosicielstwa. Jest oczywiste, że sprzyja to rządzącym, którzy często wykorzystują służby celem śledzenia własnych obywateli, zwłaszcza tych, którzy ostro krytykują rząd. Służby powinny dbać o bezpieczeństwo, lecz jednocześnie szanować poglądy obywatela, jego preferencje polityczne, seksualne, religijne, system wartości, uczucia, a ponadto respektować Prawa Człowieka. Granica prowokacji służb jest w punkcie, gdy dochodzi do naruszenia podstawowych praw obywatela. Tymi wartościami powinniśmy kierować się wyznaczając granicę pomiędzy bezpieczeństwem społeczeństwa a niekontrolowaną inwigilacją.

Wróć