Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Ogier Tefkir przełamał zaczarowaną barierę

24-08-2016 20:43 | Autor: Tadeusz Porębski
Fantastyczny finisz ogiera Tefkira, łzy wzruszenia jego trenerki Małgorzaty Łojek, oberwanie chmury, prominentni goście znad Zatoki Perskiej i niestety kolejny blamaż szefa spółki Traf, organizatora końskiego totalizatora, to najważniejsze punkty zorganizowanego w niedzielę na Służewcu Dnia Arabskiego.

Gwoździem mityngu była gonitwa o Nagrodę Europy zaliczana do światowego festiwalu wyścigów koni arabskich im. Sheikha Zayeda bin Sultana al Nahyana, założyciela Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Festiwal organizowany jest na trzech kontynentach, Służewiec został do niego włączony w 2010 roku. Wyścig o Nagrodę  Europy jest rozgrywany na służewieckim hipodromie od 1985 r., ale do 1993 nie brały w nim udziału konie z zachodniej Europy. Wtedy to pierwszy gość z Zachodu, francuski ogier Madjel, przyjechał do Warszawy i lekko ograł nasze najlepszy araby, w tym derbistę Dziewierza, ustanawiając przy okazji nowy rekord toru na dystansie 2600 m (3:02.5). Od 2010 r., a więc od momentu włączenia Służewca do światowego festiwalu im. Sheikha Zayeda bin Sultana al Nahyana, nie udało się wygrać gonitwy o Nagrodę Europy żadnemu arabowi trenowanemu w polskiej stajni. Aż do minionej niedzieli.

Zdecydowanym faworytem tegorocznej edycji tego prestiżowego wyścigu był trenowany we Francji czteroletni gniady Ziyadd, świeżo upieczony zdobywca europejskiego Triple Crown Champion 2016. Trenowany przez Antoine Watriganta dla właściciela HH Sheikha Mansoora ogier zgromadził na swoim koncie 18 punktów, co wywindowało go na pierwsze miejsce w europejskim Triple Crown dla koni czystej krwi. Za nim uplasowały się tak wartościowe wyścigowce jak Sir Bani Yas czy Lightning Bolt. Nic więc dziwnego, że zdecydowana większość fachowców typowała gościa z Francji na pierwszego faworyta. Drugim był nasz Alladyn. Gonitwa o Nagrodę Europy, jak i kilka innych w tym dniu, rozegrana została w strugach ulewnego deszczu. Wydawało się, że lekko idący w cuglu Ziyadd pod Pierantonio Convertino kontroluje sytuację i rzeczywiście tak było do połowy ostatniej prostej. Ku zaskoczeniu części widzów ze stawki finiszujących koni oderwał się Tefkir trenowany przez Małgorzatę Łojek i niezagrożony minął celownik. Za nim kończyli Ziyadd, Alladyn i jako trzeci nieliczony Magoun. Była to sensacja, ale chyba nie dla wszystkich. Szczęśliwcy, którzy trafili "trójki", spodziewali się sutych wygranych, jednak musieli obejść się smakiem.

Za zwycięstwo Tefkira jego właściciel  Zbigniew Górski zainkasuje 85 tysięcy złotych. Małgorzata Łojek, trenerka ogiera, miała łzy w oczach. – Obserwując Tefkira podczas treningów uważałam, że bardziej sprzyja mu lekki tor – powiedziała po zakończeniu gonitwy. – Myślałam, że zakopie się na grząskim podłożu, tymczasem on rozwinął skrzydła. Inna sprawa, że gdy przed biegiem przyglądałam się koniom na padoku, mój prezentował się najlepiej. Był też spokojny, jakby pewny swojej siły. Chcę bardzo podziękować dżokejowi Lukáškowi, że wybrał najlepszą drogę do zwycięstwa finiszując w tych trudnych warunkach środkiem toru – dodała trenerka.

Triumfatora tegorocznej edycji Nagrody Europy dekorowali na padoku JE Youssef Issa Hassan Al Sabri, ambasador ZEA w Polsce, w towarzystwie pani Lary Sawaya, dyrektorki światowego festiwalu wyścigów dla koni czystej krwi arabskiej rozgrywanego pod patronatem wicepremiera ZEA, szejka Mansoura bin Zayeda al Nahyana.

W Memoriale im. Bogdana Ziemiańskiego triumfował wicederbista Poryw pod Martinem Srnecem, który pobił Tristaila oraz Ziko pokonując ostatnią "ćwiartkę" w 32.2 sek. Takie osiągi prezentują folbluty ścigające się w niższych grupach. W międzynarodowej gonitwie Ladies World Championship IFAHR, rozgrywanej pod patronatem HH Sheikha Fatima Bint Mubarak i będącej nieoficjalnymi mistrzostwami świata amazonek, świetnie spisała się nasza Joanna Wyrzyk. Na trenowanym przez Krzysztofa Zawilińskiego ogierze Cepton nie dała rywalkom z dziewięciu krajów świata żadnych szans. Druga minęła celownik Norweżka Nora Hagelund Holm na wałachu Dar Duni (trener Kamila Urbańczyk), trzecia była reprezentująca barwy USA Erika Taylor na ogierze LB Naj (trener Michał Romanowski).

W wyścigu Apprentice World Championship IFAHR, któremu również patronuje HH Sheikha Fatima Bint Mubarak, koni dosiadali wyłącznie jeźdźcy nie posiadający tytułu dżokeja. Po bardzo dobrej taktycznie i technicznie jeździe zwyciężył reprezentant Bahrajnu Ali Al Shuwaikh dosiadający trenowanego przez Bogdana Strójwąsa wałacha Eastway. Drugi był wałach Inextremo (trener Michał Romanowski) pod Brytyjczykiem Rowanem Scottem, a trzeci ogier Wincent (trener Krzysztof Zawiliński) z naszym Ireneuszem Wójcikiem w siodle. Warto odnotować jeszcze fantastyczny rekord toru na 1600 m (1:46.6), który ustanowił w gonitwie Al Khalediah Poland Cup (kat. A) zakupiony we Francji przez Krzysztofa Goździalskiego i trenowany na Służewcu przez Macieja Jodłowskiego ogier Cakouet de Bozouls. W niedzielę zwycięstwa odniosły aż trzy konie z tej stajni –  poza wyżej wymienionym także francuski ogier Hanouh oraz holenderska klacz  PourVous Kossack.

Mimo trudnych warunków atmosferycznych (ulewa) oraz technicznych (remont trybuny głównej) należy ocenić niedzielny mityng jako udany. Personel Oddziału Służewiec Wyścigi Konne Totalizatora Sportowego spisał się na piątkę. Na tym kończą się jednak pochwały, bowiem szef spółki "Traf", siostrzanej spółki TS organizującej koński totalizator, przekroczył w tym dniu wszelkie dopuszczalne granice wymuszając na gościach zaproszonych do namiotu VIP, w większości zagranicznych, obstawianie potrójnej stawki w grze porządkowej. Dopuścił się tym samym nierównego traktowania graczy w tym samym miejscu i w tym samym czasie – dla tych w namiocie VIP minimalne zagranie w grze porządkowej ustalił na 15 zł, natomiast widzom zgromadzonym na trybunie środkowej łaskawie zezwolił na obstawianie stawki pojedynczej, czyli za 5 zł. Jest to sytuacja bez precedensu na torach wyścigowych całego świata. Niedopuszczalne jest dzielenie graczy na dwie różne grupy. Niedopuszczalne jest również zmuszanie graczy, poprzez wprowadzanie jako minimalnej potrójnej stawki, do uprawiania twardego hazardu. To ociera się o kryminał.

Organizator totalizatora musi dać graczowi alternatywę –  obowiązuje stawka X, a ty możesz grać za pół stawki, jednostkowo, podwójnie, potrójnie, a nawet stokrotnie, o ile cię na to stać. Kto gdziekolwiek słyszał o koncepcji wprowadzonej w życie w minioną niedzielę na części służewieckiego hipodromu  –  obowiązująca stawka to 5 zł, ale ty w namiocie VIP nie możesz zagrać pojedynczo. Aby uczestniczyć w grze, musisz wyłożyć stawkę potrójną, czyli 15 zł. A jeśli chcesz grać po 5 zł, biegnij w ulewnym deszczu przez zielony tor aż do bramy głównej, wejdź na trybunę i tam kup sobie bilet jednostkowy. Potem musisz oczywiście przebyć tę samą drogę, by wrócić do namiotu. I tak dziewięć razy, ponieważ tyle było gonitw w tym dniu. Można domyślać się z dużą dozą prawdopodobieństwa, jakimi przesłankami kierował się Tomasz Cekała, szef spółki "Traf". Korzystając z obecności zamożnych gości znad Zatoki Perskiej chciał im po prostu maksymalnie wydrenować portfele, by podnieść wpływy z gry, a tym samym przypodobać się zarządowi TS i uprawdopodobnić swoje coraz bardziej szaleńcze koncepcje.

Z pełną odpowiedzialnością nazywam to, co wydarzyło się w ostatnią niedzielę, próbą grabieży w biały dzień. Próba ta spaliła na panewce, bo Arabowie prawdopodobnie wyczuli, że coś jest nie tak, i że chcą ich na Służewcu oskubać, ponieważ obroty w namiocie VIP były śmiesznie niskie. Czy ten fakt da Cekale cokolwiek do myślenia? Nie sądzę. Pan prezes jest bowiem człowiekiem przeświadczonym o własnej nieomylności. W ogóle nie wsłuchuje się w przechodzący powoli w krzyk rozpaczy wyścigowy vox populi. Systematycznie podnosząc stawki w poszczególnych zakładach z zabawy wyścigami konnymi uczynił grę hazardową, która staje się coraz ostrzejsza, ocierając się już o twardy hazard. W ten sposób morduje wyścigi konne, bo z tygodnia na tydzień zmniejsza się liczba amatorów bywania na zabytkowym Służewcu. Wielu stałych bywalców, którzy od dziesiątek lat w każdy wyścigowy weekend dźwigali na tor zaoszczędzone zaskórniaki, zrezygnowało. Nie stać ich po prostu na sprostanie wysokim wymogom wprowadzanym w końskim totalizatorze przez pana Cekałę. Piszącego te słowa tylko krok dzieli od powzięcia podobnej decyzji. Po czterdziestu latach obecności na Służewcu.

Zanim jednak do tego dojdzie, wykonam tak zwany rzut na taśmę. Wielokrotnie pisałem, że wyczyny Tomasza Cekały w ogóle nie idą w parze z deklaracjami zarządu spółki Totalizator Sportowy o przyciąganiu na Służewiec rzeszy nowych pasjonatów wyścigów konnych. Dzieje się na odwrót – ludzie przychodzą, popatrzą, trochę pograją i szybko uciekają z pustymi portfelami, by więcej w to miejsce nie wrócić. Już nie można, jak przez całe dekady, wpaść na Służewiec i pobawić się wyścigami. Dzisiaj stołeczne tory mogą przyciągać wyłącznie tych z zasobnymi portfelami, bądź amatorów pikniku na trawie. Wielokrotnie pisałem, że środowisko wyścigowe oczekuje raczej obniżenia stawek, ponieważ to napędza grę, niż ich systematycznego podnoszenia. Nie doczekałem się żadnej reakcji osób odpowiedzialnych za nadzór nad spółką "Traf". A przecież są niezbite dowody na to, że postulaty środowiska są słuszne, ponieważ opierają się nie na gdybaniach, przewidywaniach, czy założeniach, lecz na faktach empirycznych. Jeszcze niedawno, bez żadnych dotacji ze strony organizatora totalizatora, obroty w kwincie w każdym dniu wyścigowym przekraczały 40 tys. złotych, kilka lat wcześniej dochodziły nawet do 100 tys. złotych. Ale wówczas podstawowa stawka w kwincie wynosiła 2, a nie jak dzisiaj 3 złote. Podobnie rzecz miała się w "czwórkach", gdzie wysokość pul od pewnego czasu systematycznie spada.

Wpadłem na pewien pomysł. Przez ostatnie dwa lata usiłowałem zainteresować organy ścigania ewidentnym przekrętem przy reprywatyzacji kamienicy Narbutta 60. Niestety, obijałem się od drzwi dwóch prokuratur, które odmawiały wszczęcia postępowań w sprawie ewidentnego kantu kosztującego miasto przynajmniej 2 miliony zł. Nie pomogło kilkanaście publikacji na ten temat zamieszczonych na naszych łamach, jak również dwie audycje wyemitowane na antenie Radia dla Ciebie. Pomógł prezes PiS Jarosław Kaczyński.  Kiedy został poinformowany o sprawie, niezwłocznie zwrócił się z interwencją do ministra sprawiedliwości i prokuratora Generalnego. W ciągu zaledwie kilku tygodni Prokuratura Okręgowa w Warszawie poleciła podległym jej służbowo kolegom na Mokotowie podjęcie na nowo pięciu umorzonych postępowań i połączenie ich w jedno śledztwo. Kilka dni temu Departament ds. Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Krajowej poinformował nas na piśmie, że również interesuje się reprywatyzacją Narbutta 60.

Mając na uwadze powyższe nie, zamierzam dłużej bić głową w mur w kwestii wyczynów pana Tomasza Cekały. Skoro osoby nadzorujące działalność spółki "Traf" nie reagują na krytykę prasową, a przede wszystkim na vox populi, zdecydowałem, że napiszę skargę do prezesa Kaczyńskiego ze szczegółowym opisem sprawy. Podniosę przede wszystkim to, że Cekała wyspecjalizował się w drenowaniu kieszeni bywalców Służewca, w większości osób starszych – emerytów i rencistów, którzy przychodzą tam od lat, by kibicować i bawić się grą w konie. W ten sposób powoli morduje wielowiekową tradycję, bowiem pierwszy wyścig konny w Polsce o charakterze rywalizacji sportowej miał miejsce już w roku 1777. Dokonuje mordu na wyjątkowo widowiskowej dyscypliny sportu zmuszając bywalców zabytkowych i remontowanych za publiczne pieniądze torów do uprawiania twardego hazardu. Przywołam oczywiście niedzielny incydent, ponieważ poszkodowani zostali zagraniczni goście, których szef spółki "Traf" zmusił do obstawiania gonitw za potrójną stawkę. Myślę, że skarga do prezesa Kaczyńskiego jest jedynym sposobem na okiełznanie szaleńczych zapędów Tomasza Cekały. 

Foto TS

Wróć