Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Odszedł kapłan wszystkich ludzi...

02-09-2020 21:30 | Autor: Maciej Petruczenko
Środa 2 września 2020 to był bodaj najsmutniejszy dzień w historii megaosiedla Ursynów. Nieprzebrane tłumy mieszkańców odprowadzały na wieczny odpoczynek księdza prałata Tadeusza Wojdata, długoletniego proboszcza parafii pw. Wniebowstąpienia Pańskiego. Mszy świętej pogrzebowej w kościele przy alei Komisji Edukacji Narodowej 101 przewodniczył metropolita warszawski, ks. kardynał Kazimierz Nycz.

Zanim ks. Wojdat został pochowany na Cmentarzu Południowym w Pyrach, przez dwa dni żegnano go podczas podniosłych uroczystości w jego ukochanym kościele. W środę kościół Wniebowstąpienia Pańskiego wprost pękał w szwach. Ze łzami w oczach przyszli na ostatnie spotkanie z tym wspaniałym kapłanem wierzący i niewierzący. Byli burmistrzowie Robert Kempa z Ursynowa i Rafał Miastowski z Mokotowa, był długi orszak rektorów SGGW z profesorami Tomaszem Boreckim, Wiesławem Bielawskim, Michałem Zasadą, a w ich imieniu pożegnał księdza Wojdata prof. Włodzimierz Kluciński, wspominając jak razem z proboszczem parafii Wniebowstąpienia Pańskiego spotkali się w Rzymie z Ojcem Świętym Janem Pawłem, doktorem honoris causa ursynowskiej uczelni. Wzruszające słowa pożegnania wypowiedzieli też obecny proboszcz parafii Wniebowstąpienia Pańskiego, ks. prałat Dariusz Gas, były proboszcz parafii św. Tomasza – ks. prałat Tomasz Król, a także dziekan dekanatu ursynowskiego – ks. prałat Jacek Kozub.

Kto należał do pionierów Wysokiego Ursynowa w jego pierwszej, północnej części, ten pamięta, jak ważną osobą stał się w pewnym momencie ks. Wojdat. Był on bowiem budowniczym pierwszego kościoła na tym terenie. Misję budowy i utworzenia parafii pod wezwaniem Wniebowstąpienia Pańskiego powierzył mu sam prymas – ks. kardynał Stefan Wyszyński, z którego rąk późniejszy duszpasterz Ursynowa przyjął w 1965 roku święcenia kapłańskie.

Od roku 1975 Tadeusz Wojdat pełnił posługę proboszcza w parafii św. Zofii Barat w Grabowie, czyli na terenie noszącym teraz nazwę Zielony Ursynów. W tym samym czasie Kościół czynił próby znalezienia miejsca pod budowę pierwszej świątyni w powstającym blokowisku z wielkiej płyty. Ponieważ władze Warszawy zwlekały z odpowiedzią na prośby o udostępnienie terenu, na którym mógłby stanąć kościół, ks. Wojdat wpadł na świetny pomysł i przy okazji wizyty pierwszego sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka na budowie ursynowskiego Centrum Onkologii wręczył mu list w tej sprawie. Może ten fakt przyczynił się do przyspieszenia odpowiednich decyzji, chociaż trzeba było jeszcze poczekać na to kilka lat. Działania związane z budową podjął ks. Wojdat w 1980 roku. Najpierw powstała kaplica i budynki pomocnicze, a pomocą w budowaniu, a zwłaszcza w zdobywaniu niezbędnych materiałów służyli okoliczni wierni. W kwietniu 1981 roku ksiądz mógł już odprawić pierwszą mszę świętą i udzielić w kaplicy pierwszej komunii.

Zaczęło się też projektowanie właściwego kościoła, a zadanie to powierzono renomowanym architektom – mieszkającemu przy Nutki Markowi Budzyńskiemu i Zbigniewowi Badowskiemu. Nie mając pewności, że będzie zgoda na świątynie następne, obaj stworzyli projekt dosyć potężnego,. dwukondygnacyjnego kościoła o dosyć surowej, ale bardzo wyrazistej architekturze z charakterystycznym wielkim krzyżem od strony alei KEN.

Ks. Wojdat ujmował wszystkich mieszkańców swoją dobrocią i od razu pozyskał też serca artystów-plastyków, wśród których szczególną rolę odegrał Franciszek Maśluszczak. Jego dziełem jest imponująca Droga Krzyżowa, którą tworzył przez kilka lat, wystając całymi dniami na drabinie. Któregoś dnia wyszedł z kościoła cały upaćkany farbą i zobaczył kręcącego się w pobliżu bezdomnego. Będąc litościwą duszą, wręczył mu od razu dwadzieścia złotych, lecz ten uniósł się honorem i nie chciał przyjąć, twierdząc, że jeden bezdomny nie może ogałacać z pieniędzy... drugiego bezdomnego. A tak nawiasem mówiąc, to proboszcz Wojdat nie tylko zapraszał bezdomnych na świąteczny poczęstunek, lecz również zwykł ich odwiedzać na co dzień.

Dzięki wybitnym artystom wnętrze kościoła pw. Wniebowstąpienia Pańskiego nabrało nadzwyczaj szlachetnego charakteru i sprzyja to bardzo wygłaszaniu wzniosłych słów i słuchaniu pięknej muzyki. Nic dziwnego więc, że za sprawą ks. Wojdata dolny kościół stał się jakby pierwszą ursynowską filharmonią, goszczącą najprzedniejszych artystów polskich.

Pamiętam doskonale inicjatywę ks. Wojdata dotyczącą integracji prasy lokalnej w czasie, gdy na Ursynowie wychodziło jeszcze kilka gazet. Zostaliśmy zaproszeni na sympatyczne spotkanie przed frontonem kościoła i można było pogadać „pa duszam” o najróżniejszych problemach dzielnicy.

Ks. Wojdat nie bał się w stanie wojennym pomagać działaczom „Solidarności”. A gdy w niedzielę 13 grudnia 1981 wystraszeni wierni przyszli do kościoła, zaszokowani wprowadzeniem stanu wojennego, ich ukochany proboszcz tak ocenił z ambony postępowanie junty gen. Wojciecha Jaruzelskiego:

„Władze milczą, bo nie wiedzą, co powiedzieć społeczeństwu”.

Będę zawsze mile wspominać ks. Wojdata. Chociażby dlatego, że to on ochrzcił moją najstarszą wnuczkę.

Ten legendarny duszpasterz urodził się 21 listopada 1940 roku we wsi Jastrzębia koło Radomia, zmarł 27 sierpnia 2020 w szpitalu na ul. Stępińskiej nękany chorobą nowotworową. Był wikariuszem w Długiej Kościelnej, Sobikowie oraz w parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Pyrach. Po zakończeniu posługi proboszcza w parafii św. Zofii Barat w Grabowie (1975-1984), podjął w tym ostatnim roku misję proboszcza w parafii pw. Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie i tą posługą, pełnioną aż do przejścia na emeryturę w 2012 r., zdobył sobie największe uznanie. W 1974 uzyskał tytuł magistra socjologii religii w ówczesnej Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie.

Ewa Cygańska, jedna z mieszkających w pobliżu kościoła Wniebowstąpienia Pańskiego parafianek, pozostawiła taki wpis w księdze kondolencyjnej: odszedł kapłan wszystkich ludzi... Bo ksiądz Wojdat nie dzielił bliźnich na lepszych i gorszych, będąc zawsze wszystkim serdecznie życzliwy. I takim go będziemy pamiętać.

Wróć