Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Od karnawału do zakochanych

07-02-2024 20:51 | Autor: Mirosław Miroński
W poprzednim numerze wspomniałem o karnawale i o niektórych zwyczajach związanych z tym ciekawym zjawiskiem. Bywając na balach, różnego rodzaju rautach i przyjęciach przekonałem się, że my Polacy lubimy się bawić. Lubimy tańczyć i równie chętnie uczestniczymy w różnego rodzaju maskaradach, choć przebranie się w jakiś wyszukany kostium czasem wymaga sporej odwagi. Wbrew pozorom, nie jest łatwo zmienić radykalnie swój dotychczasowy wygląd. Jeszcze trudniej pokazać się wtedy publicznie, zwłaszcza że na dotychczasowy wizerunek pracowaliśmy latami. Osoby z naszego otoczenia zdążyły się już do niego przyzwyczaić, a tu taka… zmiana. Zafundowanie sobie jakiejś wyzywającej kreacji burzy cały ten obraz. Trzeba mieć dystans do samego siebie, aby w nowej kreacji wystąpić. Trzeba też wczuć się w atmosferę zabawy w nowej roli.

Wszyscy wiemy, że karnawał to czas zabawy i przebieranek. Skąd jednak wziął się karnawał i potrzeba zwrócenia na siebie uwagi w przebraniu? A nie po to się przebieramy, żeby nikt nas nie zauważył np. na balu. Postanowiłem powrócić do tematu, sięgnąć do jego historii karnawału i zgłębić nieco pochodzenie tego barwnego zjawiska kulturowego, obyczajowego i religijnego.

Zacznijmy więc od tego, co poprzedza karnawał, a więc od święta Trzech Króli. Od niego zaczyna się karnawał a kończy po 39 dniach Popielcem. W tym roku Popielec, zwany też Środa Popielcową, wypada 14 lutego. Ostatni tydzień karnawału wypadnie we czwartek 8 lutego, który w Polsce nazywamy tłustym czwartkiem. Wszystkie łasuchy mogą wtedy bezkarnie objadać się tłustymi przysmakami, szczególnie pączkami i faworkami. Wszystko to w imię wieloletniej tradycji. Ostatnia sobota karnawału przypada w tym roku 10 lutego, a więc to ostatni czas, aby poszaleć na parkiecie.

Wracając do przyjemnego, choć niezbyt zdrowego dla żołądka i tętnic tłustego czwartku, warto nadmienić, że jest on także zwany zapustami lub mięsopustem. Jak zwał, tak zwał, ale oznacza on koniec okresu zabaw. Data tłustego czwartku zależy od daty Niedzieli Wielkanocnej. W tym roku przypada on jak wspomniałem wyżej. Właśnie w nadchodzącym tygodniu 14 lutego wypada Środa Popielcowa. W tym dniu mamy też walentynki - święto dość nowe w naszej kulturze. To zbieg okoliczności że wypadają w tym samym dniu. Łączy je jedynie to, że obydwa wywodzą się z tradycji chrześcijańskiej. Walentynki są popularne w kulturze anglosaskiej, ale w ostatnich latach rozpowszechniły się również w naszym kraju. Stały się nieodłącznym rytuałem zakochanych, którzy tego dnia obdarowują się nawzajem. Dotyczy to szczególnie ludzi młodych, ale i starsi przejmują ten zwyczaj, traktując walentynki jako okazję do wyrażenia swoich uczuć wobec wybranków swojego serca. Nazwa walentynki pochodzi od Świętego Walentego - patrona miłości i zakochanych.

Walenty z Terni jest zwany też Walentym z Rzymu (ur. ok. 175 lub 226 roku w Interamnie, zm. ok. 269 lub 270 w Rzymie). Ten biskup i męczennik chrześcijański miał wiele talentów. Był też osobą dosyć postępową, jak na swoje czasy. W niektórych źródłach, takich jak Martyrologium Rzymskie, Walenty pojawia się kilkakrotnie – jako kapłan rzymski, jako chrześcijan ścięty w czasie prześladowań za panowania cesarza Klaudiusza II, jako biskup Terni. Nie wiadomo, czy chodzi o tę samą osobę, czy o kilka o tym imieniu. Przyjmuje się jednak, że to ten sam Walenty. Być może dalsze badania wyjaśnią związane z nim sporne kwestie. Walenty stał się inspiracją dla artystów – takich jak niemiecki malarz i grafik epoki renesansu Lucas Cranach Starszy.

Św. Walenty był lekarzem z wykształcenia, a duchownym z powołania, uzdrawiał chorych, w tym epileptyków. Ten ostatni wątek wykorzystał w swoim obrazie słynny polski malarz i grafik pochodzenia żydowskiego Józef Buchbinder (1839-1909.

Walenty błogosławił śluby legionistów rzymskich wbrew cesarskiemu zakazowi, za co trafił do więzienia. Zdaniem cesarza, tylko żołnierze wolni (dziś powiedzielibyśmy single) przedstawiali odpowiednio wysoką wartość bojową. W więzieniu biskup podobno zakochał się w niewidomej córce strażnika. Tak oto stał się nie tylko propagatorem małżeństw żołnierzy, ale sam doświadczył miłości. Na wieść o tym cesarz nakazał zabicie Walentego. Nieszczęsny kochanek w przeddzień egzekucji napisał list do swojej wybranki, podpisując go: „Od Twojego Walentego”. Egzekucję wykonano 14 lutego 269 roku.

To piękna i wzruszająca historia, która choć nie zakończyła się happy endem, przeszła na trwałe do historii. Pamięć o nim jest wciąż żywa. Grób świętego stał się obiektem kultu w IV wieku i jest odwiedzany przez zakochanych do dziś.

Wróć