Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Oczy świata będą zwrócone na Warszawę

28-08-2019 20:40 | Autor: Mirosław Miroński
Informacje o II Wojnie Światowej w mediach światowych rozmijają się z prawdą dość często. Napisano tam własną historię II Wojny, która niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Pojawiają się w niej półprawdy, przemilczenia niewygodnych dla niektórych faktów i zwyczajne przekłamania. Ofiarami tego rodzaju „swobodnego” traktowania przeszłości jesteśmy my, Polacy, ale też cierpi na tym prawda historyczna.

Niestety, nasze przekonanie, że prawda sama się obroni, okazało się naiwne. Przez całe dziesięciolecia główni sprawcy tego największego w dziejach świata kataklizmu – Niemcy i Związek Radziecki, a później Federacja Rosyjska, prowadziły politykę historyczną przede wszystkim korzystną dla siebie, nie oglądając się przy tym na fakty. W efekcie takiej „nowej narracji” jedni w II Wojnie Światowej w ogóle nie uczestniczyli (chyba że jako ofiary), zrzucając winę na bliżej niezidentyfikowanych „nazistów”, a drudzy 17 września 1939 roku „wkroczyli” na tereny ówczesnej Rzeczypospolitej, choć do dziś nie bardzo potrafią wyjaśnić po co, a znaczna część Rosjan nawet o tym fakcie nie wie. Wszystko to jest nie tylko bałamutne, ale obraża pamięć obywateli naszego kraju, mordowanych tysiącami przez jednych i drugich. Trudno budować stosunki dwustronne z krajami, które swą politykę historyczną budują w taki sposób. Istnieje realne zagrożenie, że wraz z odejściem świadków tamtych tragicznych czasów, których notabene jest z każdym rokiem coraz mniej, dojdzie do zapomnienia – co naprawdę wydarzyło się we wrześniu 1939 roku.

Na szczęście, ostatnio odkrywamy, że polityka historyczna jest ważna, bo prawda sama się nie obroni. Powinna być przypominana na tyle często, aby dotarła też do świadomości opinii światowej. Ważne jest popularyzowanie wiedzy na temat wojny poparte faktami. Musimy przebić się przez mur ignorancji i złej woli a pokrętnymi informacjami, jak choćby ta, że Powstanie Warszawskie to nie powstanie w getcie, że chodzi o dwa różne powstania.

Historię piszą zwycięzcy, a potem narzuca się ją przegranym, ale jeśli tak, to jako „zwycięzcy” w II Wojnie Światowej mamy pełne prawo pisać naszą historię sami. I to wcale nie na nowo, tylko jako przypomnienie tego, co naprawdę miało miejsce.

Nie łudźmy się, próby fałszowania historii nie ustaną. Stawka jest zbyt wysoka. Od tego zależy to, czy przy stołach negocjacyjnych zasiądą potomkowie zbrodniarzy, na których ciąży odpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez ich przodków, czy ludzie przeciwstawiający się złu w postaci „brunatnej” i „czerwonej” zarazy.

Za kilka dni oczy całego świata będą zwrócone na Warszawę. To tu przybędą najważniejsi tego świata. To tu będą celebrować uroczystości mające upamiętnić wybuch II Wojny Światowej. To stąd padną zapewne słowa – „Nigdy więcej”. Czy uda się uniknąć gaf świadczących o nieznajomości podstawowych faktów dotyczących tragicznego wydarzenia, jakim był wybuch wojny wraz z jego konsekwencjami? Czy zapewnienia o sojuszach i przyjaźni, deklarowane przy tej okazji, nie zabrzmią podobnie jak te z czasów poprzedzających wybuch wojny?

Zobaczymy. Tymczasem, trzeba stwierdzić, że 1 września, podczas obchodów 80. rocznicy wybuchu II Wojny Światowej na Placu Piłsudskiego w Warszawie, będziemy mieli okazję do przypomnienia faktów z naszej przeszłości, jakże często nieznanych albo przeinaczanych za granicą. To Warszawy, miasta-bohatera, powinien popłynąć zdecydowany przekaz do świata o tym, co naprawdę miało miejsce w 1939 roku. Że nie dane nam było żyć normalnie ani wtedy, ani przez późniejsze dziesięciolecia – tak, jak żyły inne narody w Europie, których tak jak nas, nie odsunięto od powojennego Planu Marshalla. Że jeden totalitaryzm został na naszych ziemiach zastąpiony drugim, który zatriumfował na długie lata, spychając nas na margines europejskości.

Mamy więc rzadką okazję, by w tę ważną dla Polaków rocznicę skupić zainteresowanie świata na Polsce. Przypomnieć niewygodną dla mocarstw prawdę historyczną, relatywizowaną i świadomie fałszowaną.

Paradoksalnie, marchewka, której możemy oczekiwać w postaci zniesienia wiz do USA nie jest dostateczną rekompensatą wobec tego, jak w przeszłości zostaliśmy potraktowani przez naszych sojuszników. Upokarzający jest więc dla większości Polaków fakt, że potomkowie morderców, podpalaczy świata nie mają problemów z amerykańskimi wizami. Tymczasem my jesteśmy wciąż traktowani jako obywatele drugiej kategorii.

Wróć