Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Obżarstwu mówimy: nie!

24-04-2019 20:26 | Autor: Mirosław Miroński
Wielkanoc minęła szybko, większość z nas wróciła do codziennych obowiązków. Ulicami Warszawy przeszły procesje świąteczne, przypominające drogę krzyżową. Mimo to daje się zauważyć, że z każdym rokiem sposób obchodzenia świąt i związane z tym tradycje jakoś się zmieniają. Dzieje się tak w wielu aspektach. Nie chodzi tylko o aspekt religijny, czy też towarzyszącą im komercjalizację. Przede wszystkim dostrzega się bowiem wyraźną zmianę obyczajów.

Zanika nawyk spędzania świąt przy stole i objadaniu się do granic możliwości, co było dość powszechnym sposobem wspólnego celebrowania. Dziś wypełnianie brzucha w gronie rodzinnym albo przyjaciół odchodzi bezpowrotnie w przeszłość. Na szczęście. Wiadomo, że obżarstwo to nie tylko grzech dla osób religijnych, ale też zbrodnia na własnym organizmie. Dotyczy to wszystkich, bez względu na światopogląd. Stara to prawda, choć nie do wszystkich dociera – „najzdrowsze jest to, czego nie zjemy”. Nie trzeba byś lekarzem, ani dietetykiem, żeby zauważyć związek przyczynowy pomiędzy objadaniem się a chorobami, które chętnie nazywamy „cywilizacyjnymi”, zamiast chorobami „na własne życzenie”.

– Człowiek sobie sam krzyw w ukróceniu żywota swego – zauważył już pięć wieków temu nasz mistrz pióra (najprawdopodobniej gęsiego) Mikołaj Rej z Nagłowic. Nie potrzebował do tego komputera, USG, rezonansu magnetycznego, tomografu ani wyników laboratoryjnych. – Natrudniejsze rzemięsło nauczyć się dobrze żyć – pisał dalej w swym wiekopomnym dziele „Żywot człowieka poczciwego”.

Na szczęście dzisiejsze zmiany obyczajów, a co za tym idzie nawyków żywieniowych, są faktem. Niedawno spotkałem sąsiadkę wyprowadzającą psa na trawnik.

– A wie pan, w święta jem mniej niż zwykle – rzuciła w zdawkowej rozmowie.

– No to świetnie – odparłem. Zresztą nie widać po pani, żeby poza świętami jadła pani za dużo... Jej szczupła sylwetka świadczyła zresztą o tym dobitnie.

Przyczyny obchodzenia od dotychczasowego modelu celebrowania świąt przez Polaków są różne. Na ogół nie mają wiele wspólnego z samym sacrum. Nie jest to jedynie efekt laicyzacji życia, chociaż to też daje się zauważyć. Przede wszystkim jako społeczeństwo stajemy się bardziej świadomi. Dostrzegamy związek pomiędzy trybem życia a własnym zdrowiem oraz ogólną kondycją. Z tym wiąże się ściśle komfort życia. W dzisiejszym świecie liczy się sprawność, umiejętność radzenia sobie pod względem zawodowym. Obowiązuje kult młodości, bo często pomaga to w karierze. Nic dziwnych, że chcemy przedłużyć młodość i nie ma w tym nic niezwykłego. Magicznego znaczenia nabiera wszystko, co może się do tego przyczynić. Korzystają na tym autorzy rozmaitych diet. Zwykle wszystkie są one cudowne. Chętnie dajemy temu wiarę, dopóki sami nie przekonamy się o ich skuteczności. Potężne korporacje oferują nam suplementy diety przynoszące cuda. Rozmaite kluby fitness, siłownie, gabinety odnowy biologicznej, punkty sprzedaży odżywek prześcigają się w znajdowaniu dla nas panaceum na piękną sylwetkę, cokolwiek to znaczy. Piękno wszak jest pojęciem trudnym do zdefiniowania, a gusta bywają różne. W sukurs „specjalistom” od urody przychodzą media, które próbują narzucić nieszczęsnym odbiorcom określone wzorce, m. in. chłopięcą sylwetkę, co widać na przykładzie modelek. Pokazują atrybuty urody trudne do osiągnięcia dla przeciętnej dziewczyny, czy kobiety.

I tak od świąt doszliśmy do sylwetki. Chociaż to pozornie odległe od siebie kategorie, warto dostrzec pewne zależności. To, jak będziemy funkcjonować i wyglądać w przyszłości, zależy od naszych nawyków dziś. Wspominał o tym Mikołaj Rej. Wskazywał też na wynikające z tego konsekwencje.

– Czym się ma stary leczyć na złe sprawy swoje? – pytał poeta.

Zadbajmy o siebie zawczasu. Nie tylko od święta...

Wróć