Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Obywatelu szukaj PSZOK-u

15-01-2020 20:16 | Autor: Mirosław Miroński
Aby pozbyć się zużytej żarówki lub innych sprzętów elektrycznych w Warszawie trzeba szukać tzw. PSZOK-u lub MPSZOK-u. Oznacza to w praktyce, że mieszkańcy stolicy muszą jechać z żarówką czy baterią na drugi koniec miasta. Jeśli już każdy z nas rozszyfruje tajemnicze skróty oznaczające: PSZOK (Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych) i MPSZOK (Mobilny Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych) powinien znaleźć na mapie miasta miejsce wyznaczone do odbioru ww. odpadów. To, co uderza w owych skrótach, to słowo „szok”. Szok to coś, czego możemy doświadczyć, kiedy nowe zasady recyklingu i wywozu śmieci z naszego gospodarstwa domowego zaczniemy stosować w praktyce.

Wątpliwości nasuwają się już, kiedy stajemy przed pojemnikami na odpady segregowane. Patrząc na znajdujące się na nich symbole trudno stwierdzić, gdzie to, czy tamto wrzucić. Nie wiadomo, dlaczego widnieje na nich taki lub inny symbol, skoro napis informuje o czymś innym. Trudno powiedzieć, kto zdecydował, że uproszczony rysunek butelki i czegoś w rodzaju słoika znajduje się na pojemniku na metale i tworzywa sztuczne. Takie oznaczenia wcale nie ułatwiają użytkownikowi segregacji, a wręcz dezorientują go. Może warto byłoby przemyśleć jeszcze raz oznakowania pojemników.

Jestem wielkim zwolennikiem segregacji śmieci, jednak powinna ona odbywać się w sposób niekomplikujący życia mieszkańców Warszawy i wszystkich innych miast w całej Polsce.

Segreguję odpady od lat, ale przez długi czas służyło to jedynie poprawie mojego samopoczucia, bowiem śmieci segregowane w różnych pojemnikach lądowały w śmieciarce razem. W tej sytuacji, trudno było zrozumieć sens segregowania odpadów przez mieszkańców mojego osiedla.

Ten, kto wymyślił obecny system segregacji odpadów, powinien też zadbać o to, aby był on przejrzysty i zrozumiały dla każdego. W ulotkach dotyczących zasad segregacji powinna znaleźć się lista punktów odbioru odpadów niebezpiecznych - PSZOK i z adresami i godzinami pracy MPSZOK. Tymczasem jesteśmy skazani na domysły i do szukania odpowiednich miejsc na własną rękę. Zabawna wydaje się uwaga znajdująca się w ulotce, że ktoś, kto nie ma możliwości dowozu odpadów niebezpiecznych do PSZOK-u może oddać je w dzielnicy, w której mieszka. No wspaniale! Szkoda tylko, że nie wiadomo któremu urzędnikowi mamy je wręczyć, bo to już oczywiste nie jest. W ulotkach dla mieszkańców brakuje wielu ważnych informacji. Odsyłanie użytkowników do stron internetowych nie rozwiązuje sprawy, nie wszyscy bowiem korzystają z Internetu. Dotyczy to zwłaszcza osób starszych, dla których nowe technologie bywają trudne. Łatwo sobie wyobrazić, gdzie wylądują śmieci, z którymi nie wiadomo co zrobić.

Paradoksalnie, powiedzenie - ty śmieciu (kiedyś obraźliwe) dziś może wywoływać całkiem inne skojarzenia. Śmieć nie jest już ani tani ani nieważny. Nie jest też bezwartościowy. Przeciwnie, jego wartość rośnie, o czym przekona się każdy mieszkaniec stolicy oglądając swoje comiesięczne rachunki. Gospodarka odpadami to niezły biznes. I z pewnością jest to biznes przyszłości. Trudno sobie wyobrazić kryzys w tej branży, w dającej się określić przyszłości.

Za kilkadziesiąt lat nasze wnuki również będą borykały się z problemem śmieci. Następne pokolenia podobnie. Od nas w dużej mierze zależy, jak będzie wpływało to na nasze życie. Każdy element tego systemu jest ważny, a całość powinna działać jak sprawny i wydajny mechanizm. Od tego zależy, jakie środowisko pozostawimy następnym pokoleniom.

Wyrzucajmy więc odpady z głową! Byle nie dosłownie. Głowa bowiem będzie nam potrzebna do myślenia - jak i gdzie wyrzucać. Wyrzucajmy mądrze! Ba! Łatwo powiedzieć. Czasy, gdy śmieci można było wyrzucić ot tak do zsypu, czy śmietnika skończyły, a w najlepszym razie właśnie się kończą. Dziś, nie wolno wyrzucać niczego byle gdzie, bez wcześniejszej segregacji. Segregacja na poziomie gospodarstwa domowego to wciąż wąskie gardło systemu. Dodatkowo, wywóz śmieci przez firmy do tego powołane wiąże się z coraz wyższymi kosztami dla obywatela.

Należy wyciągać wnioski z dotychczasowych doświadczeń. Wiele rzeczy w tej kwestii działa dobrze. Trzeba więc uważać, aby przy ewentualnych modyfikacjach systemu nie wylać do śmieci przysłowiowego dziecka z kąpielą. Wiele rzeczy wymaga dopracowania i poprawy. Z perspektywy lat, segregacja odpadów komunalnych jest zjawiskiem nowym. Być może nauczymy się jej z czasem. Być może zasady towarzyszące temu procesowi staną się dla wszystkich oczywiste i wejdą nam w nawyk. Nie do zaakceptowania jest sytuacja, w której nie mamy jasnych wytycznych.

Niestety nadal mamy dylemat - jak segregować i gdzie to potem wrzucić. Co robić z odpadami, z którym nie wiadomo, co zrobić lub których dostarczenie do miejsc odbioru bywa uciążliwe. Trudno oczekiwać, że starsze osoby, a tych ciągle przybywa z przyczyn demograficznych, będą błąkały się po mieście z zużytymi bateriami elektrycznymi, czy też żarówkami w poszukiwaniu PSZOK-u lub rozglądających się, czy aby nie przejeżdża nieopodal nich jakiś MPSZOK. Przecież to gotowe sceny do filmu w rodzaju komedii niezapomnianego Stanisława Barei.

Wróć