Wkrótce będzie uciecha:
Imieniny Wojciecha!
Nie odmówię wam wspólnej zabawy.
Będę szczodry jak basza,
Na przyjęcie zapraszam
Wszystkich moich sąsiadów z Warszawy.
Obiecuję Wojtkowe:
Tysiąc złotych na głowę!
Mam ten gest! Widać jestem już taki.
Stawiam wszystkim szampana,
Będzie uczta do rana,
Oferuję najdroższe koniaki.
Osobiście wybiorę
Ośmiorniczki z kawiorem,
Nie oprzecie się moim frykasom.
Kilka stówek wybulę
Na krewetki i mule,
Bierzcie, jedzcie! Nie liczcie się z kasą.
Mogę wszystko obiecać,
Wiem, że hajs was podnieca,
Znam ten chwyt na poprawę humoru.
Raz się żyje! A co tam!
Dodam żwirek dla kota,
Będę pewien waszego wyboru.
Baw się! Hulaj, Warszawo!
Wszyscy będą bić brawo,
Wojtek! Wojtek! – tłum zacznie skandować.
Będą pić za me zdrowie,
Póki nikt się nie dowie,
Że to blef. Nie mam z czego fundować.
Ale zyskam, być może,
Gdy każdemu dołożę
Piątkę plus. Będą tym zachwyceni.
Po mnie choćby i potop,
Ale wmówię idiotom,
Że pokryję to z własnej kieszeni.
Tylko, drogi sąsiedzie,
Zapomniałem powiedzieć,
Że sam musisz za siebie zapłacić.
I po moim bankiecie,
Przez najbliższe stulecie
Z gołym tyłkiem masz chodzić bez gaci.
Ogołocę cię z konta,
Musisz po mnie posprzątać,
Już za późno na mądre nauki.
Kiedyś wprawdzie się wkurzysz,
Lecz gdy raz się zadłużysz,
Kredyt będą spłacały prawnuki.
© MKWD (Muzyczny Kabaret Wojtka Dąbrowskiego)