Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

O tego wójta się nie bójta...

11-05-2022 21:24 | Autor: Tadeusz Porębski
Zrzedły miny kilkudziesięciu internetowym harcownikom, spodziewającym się w miniony poniedziałek, że Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzyma w mocy wyrok z kwietnia 2021 r. skazujący wójt Lesznowoli Jolantę Batycką-Wąsik na półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Gdyby tak się stało, urzędująca wójt musiałaby odejść ze stanowiska, ponieważ wyroki SA są prawomocne i nie podlegają zaskarżeniu. Ale tak się nie stało, bowiem sędzia przewodnicząca składu orzekającego Ewa Gregajtys przesunęła termin wydania wyroku o dwa tygodnie ze względu na to, iż zdaniem sądu sprawa jest wyjątkowo skomplikowana.

Takie podejście do rzeczy świadczy o tym, że zarzuty prokuratorskie zostaną poddane drobiazgowej analizie, podobnie jak wyjaśnienia obrońcy oskarżonej. Tak daleko posunięta rzetelność w orzekaniu wyklucza w przyszłości jakąkolwiek dyskusję o zasadności zasądzonej kary, bądź o jej braku. Z wyrokiem SA trzeba będzie się pogodzić bez względu na to, czy urzędująca wójt Lesznowoli zostanie uniewinniona, czy też orzeczenie Sądu Okręgowego będzie utrzymane w mocy. Według znawcy prawniczej materii (którego mam zaszczyt znać osobiście), będącego na sali w roli obserwatora, wystąpienie obrońcy oskarżonej było perfekcyjne, po prostu czapki z głów. Takie jest jego zdanie. Co postanowi skład orzekający w osobach trzech sędziów SA, jest oczywiście zagadką, ale osobiście z całego serca życzę pani Batyckiej-Wąsik wyroku uniewinniającego. Osoby o nieposzlakowanej uczciwości nie powinny być skazywane w procesie karnym, a że urzędująca wójt jest urzędnikiem o nieposzlakowanej uczciwości podkreślił w uzasadnieniu nie kto inny, jak sędzia Sądu Okręgowego, który skazał ją w pierwszej instancji.

O co w ogóle chodzi w sprawie oskarżenia i postawienia zarzutów Jolancie Batyckiej-Wąsik? Jak sama powiedziała w ostatnim słowie, zarzuty pod jej adresem, formułowane w doniesieniach do CBA, RIO i prokuratury, pojawiły się wtedy, kiedy wójt zdzierając kilka par pantofli, „wychodziła” u wojewody mazowieckiego nieodpłatne przekazanie gminie Lesznowola na cele statutowe 83 ha gruntów po dawnym gospodarstwie rolnym w Mysiadle. W 2011 r. Lesznowola stała się właścicielem majątku szacowanego dzisiaj na pół miliarda zł. I wtedy zaczęło się pasmo donosów. W ich efekcie w lipcu 2019 r. agenci CBA najechali na dom Batyckiej-Wąsik i po przeszukaniu zamknęli ją na 48 godzin w komisariacie przy ul. Janowskiego na Ursynowie. Nie znaleziono żadnych dowodów jej przestępczej działalności, a mimo to prokuratura po przesłuchaniu wystąpiła do sądu o zastosowanie wobec podejrzanej aresztu tymczasowego. Sąd Rejonowy pogonił agentów i prokuratora i odmówił wtrącenia podejrzanej do lochu, zaś sąd wyższej instancji zgodził się z takim stanowiskiem.

Przypomnę, o co prokuratura oskarża Jolantę Batycką-Wąsik? O umorzenie kilku firmom podatków, co było zgodne z prawem, ponieważ wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast mogą częściowo umarzać podatki w sposób uznaniowy. Każdy szef samorządu w Polsce przynajmniej kilkanaście razy w roku umarza podatki firmom, by np. w sytuacji kryzysowej nie dopuścić do ich upadku, ponieważ firmy te dają mieszkańcom miejsca pracy. Prokuratura uważa, iż z tymi umorzeniami było coś nie tak, ale nie przedstawiła żadnych dowodów na to, że miała miejsce korupcja, przekupstwo czy działanie z chęci zysku. Po prostu prokuratura wie, że coś było na rzeczy, tylko nie potrafi tego udowodnić.

Drugi zarzut jest taki, że Jolanta Batycka-Wąsik swoim działaniem wyrządziła budżetowi gminie Lesznowola szkodę znacznej wysokości (ponad milion złotych). Chodziło o zawarcie z pewną lesznowolską firmą wieloletniej umowy dzierżawy na kilku komunalnych działek. Firma zgodziła się zapłacić dzierżawę za 20 lat z góry, ale postawiła warunek, że umowa dzierżawy musi być wpisana do Księgi Wieczystej najpóźniej w ciągu jednego roku. Gmina niezwłocznie złożyła stosowny wniosek do Wydziału Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego w Piasecznie i spokojnie czekała na wpis. Minął rok, a sąd nie dokonał wpisu, ponieważ dokumentacja dotycząca przedmiotowych rozrzucona była w archiwach kilku sądów na terenie Polski. Zgodnie z umową, po roku oczekiwania na wpis dzierżawca odstąpił od umowy i zażądał zwrotu kwoty zasadniczej oraz odsetek w kwocie ponad miliona zł. Nie było wyjścia – Lesznowola musiała wypłacić dzierżawcy należne odsetki. Wtedy do akcji przystąpiły prokuratura i CBA stawiając Jolancie Batyckiej-Wąsik zarzut, że swoim działaniem naraziła gminę na straty znacznej wysokości. Zawiódł system, czyli sądowy Wydział Ksiąg Wieczystych, który przed długi rok nie potrafił dokonać stosownego wpisu, ale odpowiedzialnością za to obciąża się urzędującą wójt Lesznowoli. Znaczy, kowal ukradł, Cygana powiesili. Być może sędziowie SA przyjmą wykładnię Sądu Najwyższego, która brzmi: „Nie każde przyczynienie się do skutku rodzi odpowiedzialność karną, lecz tylko takie, które w ocenie społecznej charakteryzuje się szczególnym stopniem naganności (karygodności) i zasługuje na moralne potępienie (dotyczy to zarówno działania, jak i zaniechania), zwłaszcza w przypadku przestępstw nieumyślnych”. Na to liczy obrońca Jolanty Batyckiej-Wąsik. Czy się nie przeliczy okaże się w dniu 23 maja o godz. 14.30 w sali nr 3 SA, kiedy sędzia Ewa Gregajtys odczyta prawomocny wyrok.

Gdy wyszedłem w miniony poniedziałek z sali sądowej, podszedł do mnie niepozorny typek w okularach. Zaczął trajkotać bez składu i ładu, zasypując mnie zarzutami. Z jego bełkotu zrozumiałem tylko to, że ponoć piszę z małej litery nazwiska, co nigdy mi się nie zdarzyło. Zapytałem, z kim rozmawiam. Odmówił podania nazwiska. Ponowiłem pytanie, bo nie widzę sensu prowadzenia dyskusji bez sensu z anonimem, który wstydzi się ujawnienia własnego nazwiska. Trajkotał dalej, jakby nie słyszał moich pytań. W końcu odesłałem go do wszystkich diabłów, na co on postraszył mnie "rejonowym", w domyśle – sądem. Ze strachu omal nie miałem wypróżnienia. Potem podszedł do mnie pewien mieszkaniec Lesznowoli i poinformował, że miałem okoliczność z jakimś Myszkowskim, Myszyńskim, czy kimś o podobnym nazwisku. Nie dopytywałem szczegółów, bo jakikolwiek kontakt w przyszłości z tym osobnikiem jest mi potrzebny niczym łysemu grzebień. Dowiedziałem się za to, że jest to jeden z liderów grupy atakującej wójt Lesznowoli, ma ponoć bliską rodzinę w Sądzie Najwyższym czy gdzieś jeszcze wyżej i ciągle startuje w wyborach – a to na radnego, a to na sołtysa, ponosząc sromotne klęski. Jolanta Batycka-Wąsik pracuje na rzecz mieszkańców Lesznowola od 1992 roku, a od 1998 nieprzerwanie piastuje urząd wójta. To jej inicjatywy i decyzje zaowocowały bardzo dynamicznym rozwojem Lesznowoli, która na przestrzeni lat zmieniła swój charakter z typowo rolniczego na mieszkaniowo – usługowy. W ciągu 20 lat budżet Lesznowoli wzrósł z 15 do prawie 300 milionów złotych, a sama gmina została już pod koniec lat 90. objęta w prawie w 100 procentach miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego. Na jej terenie działa ponad 7 tysięcy podmiotów gospodarczych, w tym duże firmy z kapitałem zagranicznym.

Jednak tacy ludzie, jak nękający mnie w sądzie okularnik, zdają się w ogóle nie dostrzegać zasług urzędującej wójt dla społeczności Lesznowoli. Widzą w niej samo zło, choć w uznaniu zasług i pracy na rzecz samorządności w Polsce oraz budowania społeczeństwa obywatelskiego Jolanta Batycka-Wąsik została uhonorowana wieloma odznaczeniami, m. in. Złotym Krzyżem Zasługi oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, nadanymi przez Prezydenta RP, a także Odznaką Honorową za Zasługi dla Rozwoju Gospodarki Rzeczpospolitej Polskiej. W Internecie pojawiły się już informacje o zbliżającym się zarządzie komisarycznym, który ma być wprowadzony przez premiera w gminie Lesznowola oraz rychłych wyborach na nowego wójta. To oznacza, że grupka harcowników już wie, jaki zapadnie wyrok w dniu 23 maja. Oni już rozstrzygnęli sprawę, uprzedzając niejako sędzię Ewę Gregajtys. Ja poczekam na werdykt niezawisłego sądu, ponieważ nie zwykłem skazywać kogokolwiek przed ogłoszeniem prawomocnego wyroku. I jakoś nie chce mi się wierzyć, że orzeczenie Sądu Okręgowego zostanie utrzymane w mocy, a Jolanta Batycka-Wąsik będzie musiała zdać urząd. Gdyby jednak tak się stało, nie będę polemizował i zgodzę się z wyrokiem, ponieważ żaden szanujący prawo obywatel nie może podważać prawomocnych orzeczeń wydawanych przez niezawisłe sądy.

Wróć