Pewnego razu w miasteczku Żory,
Radny z sejmiku wygrał wybory,
Stąd wyniknęły kłopoty duże:
Pnąc się do góry, wdepnął w kałużę.
Nie przeczuwając, że wpadł w pułapkę,
Ujrzał w kałuży powabną żabkę,
Ona się wdzięczy: Tyś mój królewicz!
Zabierz mnie z sobą i mnie rozdziewicz!
Uwodzi, kusi: Pocałuj, proszę,
Przy mnie przeżyjesz wszelkie rozkosze,
A gdy się stanę twoją królewną,
Będziesz na pewno szczęśliwy ze mną!
Ja ci zapewnię liczne zaszczyty,
Żonie dam spółkę, spłacisz kredyty.
Nic więc dziwnego, że w tej kałuży,
Chłop wpadł po uszy, w szambo zanurzył.
Choć, jak zapewniał, był nowoczesny,
Wkrótce upadek poczuł bolesny,
Oddał się żabie w geście rozpaczy.
- Raz się skur…em, żona wybaczy!
Ale to była żabia podpucha!
Wyszła z królewny wredna ropucha.
Gość co przez chwilę poczuł się królem,
Dziś stwierdza z bólem: Zostałem ciulem.
Koniec love story! Na morał pora:
Strzeż się kałuży, nie tylko w Żorach.
Gdy się zeszmacisz, ludzie się wkurzą,
Zostaniesz, dziadu, mętną kałużą.
© MKWD (Muzyczny Kabaret Wojtka Dąbrowskiego)
PODZIĘKOWANIE
Chciałbym serdecznie podziękować pani Małgorzacie S., Naczelniczce Urzędu Skarbowego w Bartoszycach za dostarczenie mi tematu do Ballady dziadowskiej, która ukazała się w poprzednim numerze Passy i została w ubiegły czwartek opublikowana przeze mnie na Facebooku. Sam bym przecież tego nie wymyślił!
Dzięki pani Małgosi, moja ballada zbłądziła pod strzechy. Jej zasięg przekroczył 1 550 000 (słownie: milion pięćset pięćdziesiąt tysięcy!) odbiorców, post otrzymał 8 200 polubień, został udostępniony 13 tysięcy razy i uzyskał ponad 1000 komentarzy.
Tym samym pobiłem swój życiowy rekord, należący dotąd do Listu otwartego do Jana P. (zasięg 290 000), a w ciągu tygodnia przybyło mi ponad 900 polubień strony MKWD. Nie mogę wprost w to uwierzyć. Jestem w szoku. Dziękuję!