Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Nowa ustawa pomoże wyścigom konnym

18-05-2016 22:47 | Autor: Tadeusz Porębski
Ogier Va Bank nadal jest niepokonany. Rywalom nie udało się go ograć w rozegranej w niedzielę nagrodzie Golejewka (2000 m), choć byli bardzo bliscy osiągnięcia celu.

Było to dziewiąte już z rzędu zwycięstwo wyjątkowo utalentowanego wychowanka trenera Macieja Janikowskiego i pierwszy rekord toru w karierze. Va Bank pokonał dystans 2 km w znakomitym czasie 2:01.6 sek. bijąc rekord ustanowiony w 2012 r. przez ogiera Cameruna o 0.5 sek. Jednak zwycięstwo nie przyszło tym razem łatwo i do ostatnich metrów wisiało na włosku. Od startu bardzo mocnym tempem poprowadził Temperament, podopieczny trenera Marka Nowakowskiego. Kiedy wydawało się, że dociągnie do celownika i zapachniało dużą sensacją, finisz rozpoczął Va Bank, a za nim Masterpower ze stajni Andrzeja Walickiego. Oba ogiery dopadły Temperamenta kilkanaście metrów przed metą. W opisie na stronie internetowej organizatora gonitw pojawiła się informacja jakoby Va Bank wygrał "w ręku", czyli bez wysiłku, lekko. To nieprawda, dżokej musiał na końcowej prostej  silnie wysyłać ogiera, co słusznie zauważyła Komisja Techniczna, oficjalnie zatwierdzając wynik gonitwy.

Podczas najbliższej dwudniówki na Służewcu rozegrane zostaną pierwsze w tym sezonie klasyki – w sobotę nagroda Wiosenna (1600 m, kat. A), w której weźmie udział 11 trzyletnich klaczy, w niedzielę nagroda Rulera (1600 m, kat. A) z udziałem pięciu trzyletnich ogierów. Faworytami „Passy” w obu wyścigach są konie trenowane przez Krzysztofa Ziemiańskiego – w Wiosennej klacze Pianoforte i Iron Belle, w Rulera – ogier Langfuhr, syn wyhodowanego w Irlandii znakomitego Soldier of Fortune (2,5 mln USD na koncie) i niezłej amerykańskiej Lady Sylvester (21 tys. €) oraz wnuk epokowego irlandzkiego Galileo (1,6 mln £).

Poseł Jacek Żalek, wiceprzewodniczący PiS, ujawnił w mediach, że jest wola polityczna konieczna do znowelizowania fatalnej, wyjątkowo restrykcyjnej i przynoszącej państwu straty ustawy hazardowej. Potwierdził to minister finansów Paweł Szałamacha, jak również Jarosław Gowin, partyjny kolega posła Żalka, który podczas konferencji prasowej z udziałem prezesa PZPN Zbigniewa Bońka zaprezentował założenia do nowej ustawy o zakładach wzajemnych i niektórych grach karcianych. Nowy akt prawny ma być antidotum na odpływ miliardów złotych, które traci budżet naszego państwa wskutek wprowadzenia w 2009 r. restrykcyjnych przepisów dotyczących gier hazardowych. Stworzono tym samym raj dla zagranicznych operatorów – aż 90 proc. zakładów bukmacherskich znalazło się bowiem w szarej strefie.

Wielokrotnie pisaliśmy na łamach Passy, że największym grzechem posłów uchwalających obecnie obowiązujące rozwiązania było wrzucenie do jednego worka twardego hazardu, automatów czyli tzw. jednorękich bandytów, gry w kasynach oraz zakładów bukmacherskich i niektórych gier karcianych, takich jak poker. Kolejnym grzechem było wprowadzenie zakazu reklamy zakładów bukmacherskich w sytuacji, kiedy jest to dopuszczalne właściwie we wszystkich krajach europejskich, ponieważ zyski z reklamy służą wspieraniu sportu. Wpływy ze zwielokrotnionych środków osiąganych po wprowadzeniu noweli do ustawy hazardowej przez budżet z tytułu podatków mają być dzielone. 90 proc. zasili bezpośrednio państwową kasę, a 10 proc. zostanie przeznaczone na ważne cele społeczne – 7 proc. na wspieranie sportu młodzieżowego, zaś 3 proc. na walkę z uzależnieniami od hazardu. Jest to bardzo dobre rozwiązanie.

W deklaracji Gowina było jednak coś, co każe patrzeć na przygotowywaną nowelizację z pewnym dystansem. Chodzi mianowicie o deklarowaną wysokość podatku, który ma być zwiększony z 12 do 20 proc., choć padła obietnica, że będzie to 20 proc. od obrotów brutto. W naszym kraju obowiązuje jeden z najwyższych podatków od zakładów wzajemnych – 12 proc. od uzyskiwanego obrotu. W krajach takich jak Chorwacja, Bułgaria czy Rumunia podatek z tego tytułu wynosi 5 proc. Wielka Brytania poszła jeszcze dalej. Wprowadzono tam 15-procentowy podatek od zakładów wzajemnych, ale nie od obrotu, tylko od przychodu. Może trzeba iść ścieżką angielską, bo drastyczne podniesienie podatku może być tzw. wylaniem dziecka z kąpielą. A może drogą duńską, która przynosi temu państwu miliardy koron zysku?

Rozważni i mądrzy Duńczycy rozprawili się z szarą strefą w bardzo prosty sposób, wprowadzając rozsądny system opodatkowania. Zamiast zmuszać firmy do płacenia 12 proc. podatku od obrotu, opodatkowali, jak we wszystkich innych branżach, przychody. Po wprowadzeniu podatku od przychodu na poziomie 25 proc. firmy bukmacherskie, na przykład przy serii remisów, nie muszą zrzucać podatku na graczy, a ci nie muszą wtedy uciekać do zagranicznych konkurentów. Zarabia budżet państwa, kluby i organizacje sportowe mają sponsorów, a kibice nie muszą kryć się z obstawianiem wyników swojej ulubionej drużyny.

Największym duńskim bukmacherem jest państwowy Danske Spil, który w 2014 r. zanotował przychód brutto na poziomie 1,3 miliarda koron i wygenerował zysk netto w wysokości ponad 375 milionów koron (205 milionów złotych). Może polskim Danske Spil powinien zostać państwowy Totalizator Sportowy, który od lat liczy m. in. na pozwolenie na sprzedaż w Internecie oraz większy luz, jak idzie o promocję, także zakładów wzajemnych będących bardziej grą wiedzy niż klasycznym hazardem. Wspomniany wyżej Danske Spil wydał w 2014 r. ponad 500 milionów koron (275 milionów złotych) na marketing i promocje, płacąc ponad 400 milionów koron (220 milionów złotych) w podatkach i innych kosztach. Jak widać na wielu przykładach, oddanie monopolu państwowej firmie na pewnym określonym w ustawie obszarze hazardu wcale UE nie uwiera.

Cieszy to, że ktoś w Polsce wreszcie zrozumiał, iż z nowej ustawy hazardowej należy wydzielić zakłady bukmacherskie i gry karciane, a to będzie miało bezpośrednie przełożenie na wyścigi konne w Polsce. Ktoś zrozumiał także, iż czas najwyższy zrobić porządek z automatami do gry, prawdziwą plagą dotykającą przede wszystkim młodzież. Hazardowe podziemie zarobiło na tej bardzo wciągającej losowej maszynerii miliardy, ale wreszcie położono temu kres. W dniu 16 maja 2016 r. siedmiu sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego uchwaliło zmiany dotyczące przepisów ustawy o grach hazardowych, umożliwiając stosowanie kar pieniężnych za urządzanie gier na automatach poza kasynem gry. Art. 89 ust. 1 pkt 2 ustawy z 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych nie jest według NSA przepisem technicznym, którego projekt powinien być przekazany Komisji Europejskiej i może stanowić podstawę wymierzenia kary pieniężnej za naruszenie przepisów ustawy o grach hazardowych. Urządzający gry na automatach poza kasynem gry, bez względu na to czy legitymuje się koncesją lub zezwoleniem, będą podlegać surowym karom pieniężnym.

Wróć