Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Niemiec i Francuz zawinili, Polaka wieszają...

29-01-2020 20:57 | Autor: Tadeusz Porębski
Zachodnie media mają Polaków za antysemitów, zapominając o zbrodniczych poczynaniach przeciwko Żydom, jakich dopuściły się inne europejskie narody. Konferencja w Jerozolimie oraz kolejna rocznica wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz były doskonałą okazją, by odświeżyć pamięć Zachodu, gdzie się nas teraz wytyka palcami.. Ale ta pamięć bynajmniej nie została odświeżona.

Porzućmy polityczną poprawność i pudrowanie historii, skupmy się na faktach. Nazywajmy rzecz po imieniu - Holocaust to przecież autorski pomysł i wykonanie Niemców. Zastępowanie więc słowa "Niemcy" eufemizmem "naziści" jest, moim skromnym zdaniem, czymś niewłaściwym i maskującym faktycznych sprawców nienotowanego w historii świata ludobójstwa. Autorami "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej", budowy obozów zagłady i wymyślania najbardziej skutecznych technik zabijania byli rodowici Niemcy, a w realizacji Zagłady dzielnie wspierali ich siedzący teraz cichutko Austriacy, Ukraińcy, Litwini, Łotysze, Rumuni, Chorwaci oraz udający dzisiaj przed światem świętoszków Francuzi. Takie są fakty historyczne, ale o tym od długiego czasu się nie mówi. Milczą nawet same ofiary, czyli Żydzi.

Polacy nigdy z Hitlerem nie współpracowali i nie udzielali Niemcom pomocy na kolejnych etapach realizacji ludobójczego planu. Czy ledwie 3 tysiące niemieckich żołnierzy i policjantów z tzw. Einsatzgruppen, formacji działających na zapleczu frontu wschodniego, było w stanie samodzielnie wymordować za pomocą konwencjonalnych środków (broń palna i szubienice) ponad milion Żydów? Jest to technicznie niewykonalne. Do pożądanej przez Niemców współpracy w mordowaniu ludniości żydowskiej na Wschodzie doszło na Litwie, Łotwie, Ukrainie i w Rumunii. W grudniu 1941 r. dowodzeni przez płk. Modesta Isopescu rumuńscy policjanci wymordowali przez tydzień w obozie Bogdanovka ponad 50 tys. Żydów wyłapanych w Odessie i okolicach. Około 5 tysięcy zapędzono do stajni i stodół i spalono żywcem, resztę zlikwidowano ogniem z karabinów maszynowych. Jest to największy akt Holocaustu bez udziału Niemców podczas II wojny światowej. Izrael milczy o tym akcie barbarzyństwa, ale uporczywie pamięta o Jedwabnem, gdzie pijany motłoch zamordował kilkuset wyznawców Jehowy.

Historycy szacują, że Einsatzgruppen korzystały podczas egzekucji z pomocy 33 tys. lokalnych ochotników. W Lesie Ponarskim koło Wilna litewscy policjanci (szaulisi), zwani też "ubojowcami", zamordowali 3 700 Żydów. Niemcy tylko nadzorowali egzekucję i utrwalali jej przebieg aparatami fotograficznymi. Podczas likwidacji ponad 33 tys. Żydów w uroczysku Babi Jar Niemcy otrzymali mocne wsparcie członków ochotniczej milicji ukraińskiej oraz urlopowanych żołnierzy ukraińskich batalionów dywersyjnych Rolland i Nachtigall. W likwidacji getta w Rydze Niemcy, podobnie jak w Lesie Ponarskim, tylko statystowali i dokumentowali masową egzekucję. Łotewskie komando śmierci dowodzone przez Viktorsa Arājsa zlikwidowało w lesie Rumbula 25 tys. Żydów. Na początku sierpnia 1941 r. dwie kompanie konnego regimentu SS Franza Magilli, złożone z Ukraińców i Łotyszów, zostały oddelegowane do Pińska, gdzie pomagały Einsatzgruppen w wymordowaniu całej populacji Żydów – ponad 30 tys. osób. Również o tych aktach barbarzyństwa mówi się w Izraelu niewiele, o Jedwabnem natomiast bardzo często.

Austriacy to dzisiaj wybitni demokraci, w ogóle nie odnoszący się do swojej wojennej przeszłości. A to oni przecież entuzjastycznie witali Hitlera w marcu 1938 r. po dokonaniu przez niego Anschlussu, czyli przyłączenia ich państwa do III Rzeszy. To w Austrii, nieopodal Linzu, mieściły się obozy koncentracyjne Mauthausen i Gusen, a KL Mauthausen był pierwszym niemieckim obozem koncentracyjnym utworzonym poza granicami III Rzeszy. Czy ktokolwiek mówi dzisiaj o "austriackich obozach śmierci"? Jakoś w tym przypadku światowe media nie popełniają pomyłek. Czy ktokolwiek oskarża dzisiaj Austriaków o udział w Zagładzie? Żydzi na świecie doznali na tym punkcie amnezji. A przecież udział Austriaków w mordowaniu milionów ich rodaków jest gigantyczny.

Austriak Alois Brunner był zaufanym Adolfa Eichmanna i ma kluczowy udział w realizacji "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej". Austriak Franz Stangl był komendantem obozu zagłady w Treblince, gdzie zagazowano 800 tys. Żydów. Austriak Franz Reichleitner był jego zastępcą, zaś austriacki lekarz Irmfried Eberl poprzednikiem na tym ważnym stanowisku. Kierowana przez Austriaków Treblinka była największym ośrodkiem zagłady w Generalnym Gubernatorstwie, a zarazem drugim po Auschwitz w okupowanej Europie. Uwieczniony w filmie "Lista Schindlera" Austriak Amon Göth był komendantem obozu śmierci w Płaszowie i likwidatorem gett żydowskich w Krakowie i Tarnowie. Tymczasem Żydzi nie piętnują Austriaków za zbrodnie popełnione na ich narodzie, nie wskazują też Austrii jako miejsca kaźni i męczeństwa setek tysięcy ofiar. Skupiają się na atakowaniu Polski i na naszym rzekomym antysemityzmie.

W czerwcu 1940 r. blisko 2/3 powierzchni Francji znalazło się pod okupacją niemiecką. Na 1/3 terytorium powstało tzw. Państwo Francuskie z siedzibą w Vichy, którego rząd oficjalnie kolaborował z Niemcami, a prezydent Philippe Pétain i premier Pierre Laval regularnie bywali gośćmi Adolfa Hitlera. Po utworzeniu marionetkowego państwa przyjęto restrykcyjne ustawy antysemickie ograniczające możliwości zatrudnienia Żydów oraz ich aktywność społeczną. Xavier Vallat, komisarz generalny rządu Vichy ds. Żydów (kto dzisiaj wie o istnieniu we Francji takiego urzędu?), powiedział: "Żydzi są inteligentni, więc musimy wyeliminować ich tam, gdzie mieliby wpływ na opinię publiczną. Francuzi to w 90 proc. rasa biała, z Żydami jest inaczej – są mieszaniną typów aryjskiego, murzyńskiego i mongolskiego”.

To wypowiedź rodowitego Francuza. Jego zwierzchnik, premier Pierre Laval, także Francuz, nazwał zaś Żydów "mętami".

Rząd w Vichy powołał podczas wojny ludową milicję dowodzoną przez zdeklarowanego faszystę Paula Touviera, której podstawowym zadaniem było tropienie Żydów. W dniach 16 i 17 lipca 1942 r. 4,5 tys. francuskich policjantów, wspieranych przez milicję Touviera, wyłapało w okolicach Paryża prawie 20 tysięcy Żydów – mężczyzn, kobiet, dzieci i starców – zamknęło ich w tropikalnym upale, bez wody i jedzenia, na krytym kolarskim torze Vélodrome d’Hiver, a następnie wysłało do obozu przejściowego w Drancy i stamtąd koleją do Auschwitz. Dzięki zaangażowaniu setek tysięcy Francuzów, w niemieckich obozach koncentracyjnych straciło życie kilkaset tysięcy francuskich i europejskich Żydów. Można zatem powiedzieć, że udzielenie głosu prezydentowi Francji na konferencji w Jerozolimie, a odebranie głosu Polakom, było historycznie... uzasadnione. Tak przynajmniej uznali żydowscy organizatorzy jerozolimskich uroczystości.

Włochy, Francja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Finlandia i tzw. Niezależne Państwo Chorwackie oficjalnie kolaborowały z Hitlerem na mocy podpisanych sojuszy. Chorwaci, podobnie jak Włosi i Francuzi, również nie rozliczyli się do końca ze swoją kolaboracyjną przeszłością. Obóz w chorwackim miasteczku Jasenovac zyskał sobie miano „Auschwitz Bałkanów” i był jedynym nazistowskim obozem zagłady założonym i zarządzanym przez państwo inne niż III Rzesza. Stał się on widownią największego okrucieństwa, jakie widział świat podczas II wojny światowej. Szacuje się, że w Jasenovacu chorwaccy ustasze w wyjątkowo bestialski sposób zamordowali ponad 100 tys. Żydów i około 600 tys. Serbów oraz Cyganów. Ulubionym atrybutem chorwackich strażników był zakrzywiony nóż przywiązywany do dłoni zwany "serbosiekiem", którym podrzynano więźniom gardła. Komendantem obozu był Miroslav Majstorović, franciszkanin usunięty z zakonu w lipcu 1942 r., lecz nie ekskomunikowany z Kościoła katolickiego! Nazywano go "Bratem szatanem". Podczas procesu tego wyjątkowego zwyrodnialca byli więźniowie zeznawali, jak Majstorović w swoich szatach duchownego, dosłownie ociekających krwią, wracał wieczorami po ciężkim dniu „pracy”. Po wojnie „Brat szatan” na osobiste polecenie Josipa Broz Tito został powieszony w zakonnym habicie.

Warto zaznaczyć, że prowadzący rasistowską politykę faszystowski rząd Chorwacji, oficjalny kolaborant i wspólnik zbrodni Hitlera, cieszył się wielkim poparciem duchowieństwa katolickiego, w tym arcybiskupa Zagrzebia Alojza Stepinaca, który oskarżony po wojnie o zdradę stanu i zbrodnie wojenne dostał 15 lat, ale po interwencji Watykanu wypuszczono go na wolność już po 5 latach. Chorwacki faszyzm i rzymski katolicyzm trwały w sojuszu do końca wojny. Mimo to papież Jan Paweł II ogłosił w 1998 r. Stepinaca męczennikiem i beatyfikował faszystę odzianego we fiolety. Prawda o Jasenovacu długo była ukrywana w niepodległej Chorwacji. Dopiero stosunkowo niedawno władze państwa oddały hołd ofiarom.

Na str. 18 naukowego opracowania „Zagraniczne formacje SS” autorstwa Chrisa Bishopa, wybitnego znawcy problematyki wojskowej, autora licznych książek i opracowań historycznych, czytamy: "Pod koniec wojny ponad połowa żołnierzy Waffen SS nie pochodziła z Niemiec". Bishop wymienia nazwy narodowych formacji SS. Są to SS–Jagdgruppe 232 "Slowakei" (ogółem 5 tys. słowackich esesmanów), Rumuński Pułk Grenadierów SS (50 tys.), SS–Galizien i XV Kozacki Korpus Kawalerii SS na Ukrainie (27 tys.), brygada SS–Wallonien (40 tys. Belgów dowodzonych przez rodowitego Belga Leona Degrelle`a, oficera SS w stopniu Standartenführera), SS–Schijäger Batallion „Norwegen" (6 tys.), Finnish SS Division (3 tys.), Legion Estoński SS (25 tys.), węgierskie 25 Dywizja Grenadierów SS "Hunyadi" oraz 26 Dywizja Grenadierów SS "Hungaria" (20 tys.), bośniacka SS "Handżar" (8 tys.), francuska brygada Grenadierów SS–Charlemagne i Francuska Ochotnicza Brygada Szturmowa SS (20 tys.), Legion Łotewski SS (80 tys.), chorwacka 23. Dywizja Górska SS "Kama" (15 tys.), holenderska 23. Dywizja Grenadierów Pancernych SS "Nederland" (50 tys.), 5. Dywizja Pancerna SS "Wiking", której żołnierzami byli m. in. kolaboranci z Norwegii, Szwecji, Danii, Belgii, Holandii, Finlandii i Estonii. Na str. 113 (Polska) czytamy: "Liczba ochotników: 0, główne jednostki SS: żadne". Polska jest więc jednym z nielicznych państw w okupowanej Europie, które nie sformowało u siebie narodowego oddziału SS. Tacy z nas byli zorganizowani kolaboranci i antysemici...

Holocaust już dawno przestał być kwestią stricte historyczną i z biegiem lat stał się kwestią polityczną. A w polityce, jak wiadomo, wszystkie chwyty są dozwolone, aby tylko osiągnąć zamierzony cel. Jednym z celów politycznych wielu krajów europejskich, przede wszystkim zachodnich, jest pokrycie zasłoną milczenia kolaboracji z hitlerowskimi Niemcami oraz zbrodni, jakich ich rodacy dopuścili się na Żydach podczas II wojny światowej. Przez nieudolność, niepotrzebne emocje oraz zwykłą głupotę ludzi kierujących polską polityką zagraniczną zostaliśmy zepchnięci na forum Europy do drugiego rzędu, co nadało nam status chłopca do bicia. Mają nas za pieniaczy i prostaków, co, niestety, jest jedną z prawd o polskim narodzie. Dlatego nie mamy odpowiedniej siły przebicia i nie potrafimy skutecznie bronić się przed bezpodstawnymi oskarżeniami.

Żydzi zaś są mistrzami w uprawianiu polityki i należy się od nich uczyć arkanów politycznej gry. My odbijamy się od ściany do ściany – albo głośno ujadamy, co się nikomu nie podoba, albo obrażamy się, albo też płaczliwie skarżymy się na swój los, czego reszta świata w ogóle nie zauważa. Polacy to mężny naród, zdolny do wielkich poświęceń, co wielokrotnie udowodniliśmy na przestrzeni wieków. Niestety, od wieków też jesteśmy rządzeni przez zdrajców, nieudaczników, bądź wręcz idiotów. Targowica oraz słynny sienkiewiczowski "postaw czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnicki, Tatarzy, elektor i kto żyw naokoło", to kod genetyczny polskiej polityki zagranicznej, czyli zapis umożliwiający jej właściwe odczytywanie. Niestety, rokowania na przyszłość są złe. Nie potrafimy dogadać się między sobą, więc trudno oczekiwać, że – podobnie jak spryciarz Viktor Orbán – dogadamy się z Europą i Rosją. A Rosja to największy kraj świata i największy rynek zbytu na świecie, gdzie można dobrze zarobić. Dlatego Zachód zawsze będzie wstrzemięźliwy w krytykowaniu tej potęgi i nigdy jasno nie opowie się po naszej stronie.

Zadajmy sobie na koniec proste pytanie: jakich sztuczek użyli w polityce Francuzi, Włosi (gdzie faszyzm powstał na długo przed Hitlerem i funkcjonowały ustawy rasowe), jakich zaś Austriacy, Chorwaci oraz pozostali kolaboranci Hitlera uczestniczący w Holokauście, że potrafili wyciszyć zbrodnie popełnione na Żydach przez swoich obywateli? Ten temat powinniśmy gruntownie zbadać i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Jedno jest pewne: jeżeli nie nauczymy się wreszcie uprawiać polityki przez duże "P", nasz kraj na zawsze pozostanie chłopcem do bicia, który będzie oskarżany, karcony i poszturchiwany za cudze grzechy.

Pozostaje jeszcze puenta do niniejszej publikacji. Puentą niech będzie kluczowe pytanie odnoszące się do wielowiekowej kwestii żydowskiej: czemu to właśnie Żydzi są od wieków prześladowani, dyskryminowani i zabijani w różnych częściach Europy? Skąd bierze się odwieczna niechęć do nich, przechodząca często w patologiczną nienawiść? Przez stulecia byli wypędzani, gnębieni i paleni – od Hiszpanii po Ukrainę. O dziwo, najlepiej mieli się w szlacheckiej Polsce, gdzie dzięki królowi Kazimierzowi Wielkiemu mogli w spokoju kultywować swoją religię, język, kulturę i obyczaje, robić interesy oraz uprawiać lichwę. Czy za setki lat gościnnego przyjmowania na ziemi polskiej dziś nam się godnie odwdzięczają, chociażby poprzez działania państwa Izrael?

Czemu to Żydzi, a nie inne nacje, doświadczają od zarania dziejów przemocy? Wszak w diasporze żyją nie tylko oni, lecz także miliony Włochów i Irlandczyków. Jednak nienawiść dużej części europejskich społeczności skupia się wyłącznie na Żydach. Dlaczego? Na to pytanie nie ma i nie będzie odpowiedzi.

Wróć