Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Nie ma zgody na tranzyt przez Ursynów!

16-09-2020 20:59 | Autor: Bogusław Lasocki
Informacja o planie skierowania przez Ursynów tymczasowego ruchu tranzytowego POW (tzw. "mały objazd") zelektryzowała mieszkańców. Sam temat funkcjonował jako koncepcja już od jakiegoś czasu, ale nie miał charakteru realizacyjnego. Jednak już w końcu sierpnia br. zaczęły przenikać niepokojące informacje o planach Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) przeprowadzenia ruchu z istniejących i nowych udostępnionych odcinków drogi ekspresowej S2 poprzez węzeł Ursynów Zachód z wykorzystaniem lokalnego układu komunikacyjnego. Cały problem jest w tym "lokalnym układzie komunikacyjnych", co oznacza obukierunkowy przejazd przez ulice Płaskowickiej, Rosoła, Gandhi, a więc miejsca bardzo gęstej zabudowy mieszkalnej.

Namacalnym dowodem była kopia pisma Astaldi (wykonawcy ursynowskiego odcinka POW) z 21 sierpnia, skierowanego do miejskiego Biura Polityki Mobilności i Transportu w sprawie zaopiniowania (w praktyce akceptacji) koncepcji czasowej organizacji ruchu między węzłami, którą na swoim fejsbuku opublikował burmistrz Robert Kempa. Realizacja tego rozwiązania oznaczałaby przepuszczenie przez Ursynów potężnego ruchu tranzytowego wschód - zachód do czasu oddania do eksploatacji ursynowskiego tunelu, a więc przynajmniej przez najbliższe pół roku.

Przez Ursynów przejeżdżałoby dodatkowo nawet kilkadziesiąt tysięcy samochodów na dobę, w tym znaczna liczba ciężarówek. Dodatkowe wątpliwości i niepokój budzi kwestia, dlaczego dosyć trudne i kosztowne rozwiązanie modernizacji ruchu na Ursynowie byłoby wprowadzane już teraz, na zaledwie kilka miesięcy. Trudno oprzeć się przypuszczeniu, że drogowcy – spodziewając się kolejnych opóźnień terminu ukończenia budowy tunelu – postanowili zapewnić bez przebierania w środkach przejezdność przez Warszawę wszystkich budowanych odcinków POW.

Reakcja ursynowian była natychmiastowa, a media społecznościowe wypełniły się protestami mieszkańców i wspierających ich radnych. Na protesty zareagował inwestor GDDKiA, ale w swoisty sposób. W dniu 9 września na swoich stronach internetowych opublikowano informację, że "GDDKiA nie planowała ani nie zamierza poprowadzić ruchu tranzytowego ulicami miejskimi przez Ursynów do czasu zakończenia realizacji S2 na odcinku od węzła Przyczółkowa do węzła Puławska. ... Zgodnie z procedowanymi w Biurze Polityki Mobilności i Transportu Urzędu m. st. Warszawy projektami stałej organizacji ruchu dla drogi ekspresowej S2 POW przewidziano zakaz poruszania się pojazdów ciężarowych powyżej 16 ton (poza drogą ekspresową)". Oznacza to tyle, że przejazdy użytkowników S2 ulicami Ursynowa mogą się wkrótce rozpocząć, z wyłączeniem tylko stosunkowo niewielkiej liczby ciężarówek 16 tonowych i większych. Na cynizm GDDKiA zwrócił uwagę również burmistrz Ursynowa, pisząc na fejsbuku: "Samochody jadące z Lublina do Poznania przez Ursynów, które nie mają 16 ton to już nie tranzyt. Wiedzieliście o tym? Szczególnie od instytucji publicznych oczekuję poważnego traktowania mieszkańców!".

Wobec powagi sytuacji zareagowała Rada Dzielnicy, zwołując na 14 września nadzwyczajną sesję Rady, poświęconą problemowi wprowadzenia ruchu tranzytowego przez Ursynów. Konkluzją projektu uchwały było sformułowanie:

"Rada Dzielnicy Ursynów wyraża stanowczy sprzeciw wobec takiej koncepcji. Realizacja zaproponowanego układu drogowego jest niebezpieczna dla mieszkańców oraz doprowadzi do paraliżu komunikacyjnego zarówno dzielnicy Ursynów, jak i okolicznych – Wilanowa i Mokotowa". W posiedzeniu, realizowanym ze względu na warunki epidemiczne w trybie zdalnym, uczestniczyli również przedstawiciele GDDKiA wraz z Jarosławem Wąsowskim p.o. dyrektora oddziału stołecznego GDDKiA. Wypowiedzi radnych były całkowicie jednoznaczne, nieakceptujące planowanego tranzytu. Jednak GDDKiA, z uporem wartym lepszej sprawy, szła w zaparte, podtrzymując swoje wcześniejsze stanowiska. – Nie były prowadzone żadne rozmowy w zakresie ruchu tranzytowego, jak Państwo to nazywają, ze strony Dyrekcji nigdy taka inicjatywa nie została podjęta – mówił dyrektor Wąsowski, próbując wyjaśnić również i inne niewygodne wątpliwości zgłaszane przez radnych.

Do wypowiedzi odniósł się burmistrz Kempa. – Mając do wyboru jako kierowca dojeżdżający do węzła Przyczółkowa, przejechanie 4 km prosto i dojechanie do węzła Ursynów Zachód, albo zjechanie z węzła Przyczółkowa i następnie przemieszcznie się do Dolinki Służewieckiej i Puławską, gdzie jak szacuję różnica jest rzędu 3 - 4 km, to korzystając z Google Maps czy innych programów, zapewniam pana dyrektora, że normalny kierowca przejedzie przez Ursynów – mówił burmistrz Kempa. Podnosił również argumenty zagrożenia wypadkowością i w ogóle zagrożeń bezpieczeństwa mieszkańców Ursynowa. W sumie strony pozostały przy swoich stanowiskach, choć u ursynowian cały czas utrzymywała się świadomość, że drogowcy odpowiadają tak, jakby chcieli konkretnej odpowiedzi nie udzielić. Nic więc dziwnego, że radni dzielnicy jednogłośnie przyjęli projekt uchwały sprzeciwiający się otwarciu ruchu o charakterze tranzytowym przez Ursynów.

Co będzie dalej? W tej chwili dużo zależy od stanowiska władz Warszawy. Sprawa tranzytu jest jednak otwarta i jej korzystne dla nas rozwiązanie będzie wymagało znacznego zaangażowania i solidarności mieszkańców Ursynowa.

Wróć